Info
Ten blog rowerowy prowadzi przemekturysta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 61809.38 kilometrów w tym 1419.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.27 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Październik1 - 0
- 2024, Wrzesień1 - 0
- 2024, Sierpień2 - 0
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec1 - 0
- 2024, Maj2 - 1
- 2024, Kwiecień2 - 0
- 2024, Marzec1 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2023, Grudzień2 - 0
- 2023, Listopad1 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień1 - 0
- 2023, Sierpień1 - 0
- 2023, Lipiec1 - 0
- 2023, Czerwiec1 - 0
- 2023, Kwiecień1 - 0
- 2023, Marzec1 - 0
- 2023, Luty1 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik3 - 0
- 2022, Wrzesień1 - 0
- 2022, Sierpień1 - 0
- 2022, Lipiec6 - 0
- 2022, Czerwiec7 - 4
- 2022, Maj6 - 3
- 2022, Kwiecień6 - 3
- 2022, Marzec3 - 1
- 2022, Luty1 - 0
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik1 - 0
- 2021, Wrzesień7 - 12
- 2021, Sierpień9 - 6
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec5 - 6
- 2021, Maj3 - 2
- 2021, Kwiecień3 - 2
- 2021, Marzec1 - 0
- 2021, Luty2 - 2
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad1 - 0
- 2020, Październik2 - 2
- 2020, Wrzesień4 - 0
- 2020, Sierpień9 - 0
- 2020, Lipiec11 - 10
- 2020, Czerwiec2 - 0
- 2020, Maj2 - 1
- 2020, Kwiecień6 - 3
- 2020, Marzec4 - 1
- 2020, Luty1 - 0
- 2020, Styczeń2 - 0
- 2019, Grudzień2 - 0
- 2019, Listopad3 - 0
- 2019, Październik3 - 0
- 2019, Wrzesień5 - 2
- 2019, Sierpień6 - 0
- 2019, Lipiec3 - 0
- 2019, Czerwiec10 - 4
- 2019, Maj7 - 8
- 2019, Kwiecień7 - 9
- 2019, Marzec5 - 5
- 2019, Luty2 - 3
- 2019, Styczeń3 - 4
- 2018, Grudzień2 - 1
- 2018, Listopad5 - 5
- 2018, Październik4 - 4
- 2018, Wrzesień4 - 5
- 2018, Sierpień10 - 19
- 2018, Lipiec5 - 2
- 2018, Czerwiec2 - 0
- 2018, Maj7 - 7
- 2018, Kwiecień5 - 5
- 2018, Marzec3 - 3
- 2018, Luty5 - 9
- 2018, Styczeń3 - 3
- 2017, Grudzień3 - 2
- 2017, Listopad4 - 3
- 2017, Październik2 - 2
- 2017, Wrzesień6 - 15
- 2017, Sierpień6 - 2
- 2017, Lipiec4 - 0
- 2017, Czerwiec5 - 0
- 2017, Maj9 - 6
- 2017, Kwiecień5 - 8
- 2017, Marzec4 - 1
- 2017, Luty4 - 2
- 2017, Styczeń3 - 0
- 2016, Grudzień4 - 4
- 2016, Listopad4 - 3
- 2016, Październik4 - 4
- 2016, Wrzesień9 - 6
- 2016, Sierpień6 - 1
- 2016, Lipiec14 - 8
- 2016, Czerwiec2 - 2
- 2016, Maj2 - 6
- 2016, Kwiecień8 - 10
- 2016, Marzec3 - 6
- 2016, Luty3 - 3
- 2016, Styczeń3 - 2
- 2015, Grudzień1 - 4
- 2015, Listopad2 - 1
- 2015, Październik5 - 6
- 2015, Wrzesień4 - 2
- 2015, Sierpień4 - 4
- 2015, Lipiec12 - 7
- 2015, Czerwiec5 - 4
- 2015, Maj3 - 4
- 2015, Kwiecień8 - 11
- 2015, Marzec2 - 0
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń3 - 4
- 2014, Grudzień2 - 3
- 2014, Listopad5 - 6
- 2014, Październik4 - 4
- 2014, Wrzesień4 - 7
- 2014, Sierpień4 - 6
- 2014, Lipiec8 - 10
- 2014, Czerwiec4 - 0
- 2014, Maj4 - 9
- 2014, Kwiecień4 - 0
- 2014, Marzec1 - 5
- 2014, Luty1 - 0
- 2014, Styczeń8 - 0
- 2013, Grudzień5 - 2
- 2013, Listopad2 - 3
- 2013, Październik3 - 2
- 2013, Wrzesień6 - 9
- 2013, Sierpień4 - 1
- 2013, Lipiec1 - 1
- 2013, Czerwiec10 - 17
- 2013, Maj2 - 10
- 2013, Kwiecień3 - 12
- 2013, Marzec2 - 5
- 2013, Luty2 - 1
- 2013, Styczeń1 - 1
- 2012, Grudzień1 - 4
- 2012, Listopad2 - 7
- 2012, Październik3 - 6
- 2012, Wrzesień5 - 5
- 2012, Sierpień4 - 8
- 2012, Lipiec5 - 8
- 2012, Czerwiec11 - 9
- 2012, Maj4 - 7
- 2012, Kwiecień2 - 5
- 2012, Marzec2 - 7
- 2012, Styczeń1 - 1
- 2011, Listopad2 - 1
- 2011, Październik2 - 5
- 2011, Wrzesień7 - 18
- 2011, Sierpień3 - 3
- 2011, Lipiec2 - 2
- 2011, Czerwiec10 - 12
- 2011, Maj5 - 7
- 2011, Kwiecień3 - 9
- 2011, Marzec3 - 7
- 2010, Listopad1 - 1
- 2010, Październik1 - 0
- 2010, Wrzesień4 - 3
- 2010, Sierpień8 - 5
- 2010, Lipiec2 - 2
- 2010, Czerwiec4 - 1
- 2010, Maj3 - 0
- 2010, Kwiecień2 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
- 2009, Grudzień1 - 2
- 2009, Listopad5 - 0
- 2009, Październik4 - 2
- 2009, Wrzesień5 - 1
- 2009, Sierpień5 - 5
- 2009, Lipiec5 - 6
- 2009, Czerwiec5 - 3
- 2009, Maj7 - 0
- 2009, Kwiecień3 - 0
- 2009, Marzec1 - 0
- 2008, Czerwiec2 - 1
Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2012
Dystans całkowity: | 954.36 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 86.76 km |
Więcej statystyk |
- DST 151.00km
- Sprzęt EKSPEDYSZYN
- Aktywność Jazda na rowerze
Zamek Bierzgłowski-Chełmża-Chełmno
Poniedziałek, 18 czerwca 2012 · dodano: 02.10.2012 | Komentarze 1
Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Strzyżawa, Skłudzewo, Łążyn, Bierzgłowo, Zamek Bierzgłowski, Biskupice, Chełmża, Nawra, Unisław, Płutowo, Chełmno, Niedźwiedź, Gruczno, Topolno, Niewieścin, Trzeciewiec, Osielsko, Bydgoszcz-Bartodzieje.
Zaliczone gminy: Chełmża (obszar wiejski), Chełmża (teren miejski).
Wspólny wypad z Jarkiem. Cel to przede wszystkim kościół i wiatrak w Bierzgłowie oraz zamek krzyżacki w miejscowości Zamek Bierzgłowski. To była ta pierwsza i zaplanowana cześć wycieczki. Druga, to już trasa niezaplanowana, bo w trakcie jazdy postanowiłem, że zaliczę jeszcze Chełmżę oraz Chełmno.
Najpierw 80-tką w kierunku Czarnowa i na wysokości leśniczówki Kamieniec, skręciliśmy na drogę prowadzącą do Skłudzewa. Dalej przez Rzęczkowo i Łążyn do Bierzgłowa. Zanim jednak pojechaliśmy zobaczyć kościół, trzeba było odnaleźć wiatrak. Dlaczego odnaleźć? Ano dlatego, że mapa („Okolice Bydgoszczy i Torunia” wyd. Cartomedia) pokazywała inną jego lokację od tej faktycznej. Czyli według mapy, powinien być usytuowany po tej samej stronie gdzie kościół, a był dokładnie po przeciwnej. Sam wiatrak prezentował się bardzo zachęcająco. Z opisu wynikało, że liczy ponad 150 lat – funkcjonował do 1958 roku. Wyglądał jednak na odbudowany praktycznie od samych fundamentów (chociaż faktycznie ich nie posiada).
Następnie udaliśmy się pozwiedzać bierzgłowski kościół. Świątynia, mała ale urokliwa. Gotycka, zbudowana z kamieni i czerwonej cegły. Mieliśmy możliwość zwiedzenia jej wnętrza, a ja skorzystałem podwójnie, bo dostałem również stempel parafialny w moim „Kocie”.
Potem pojechaliśmy do miejscowości Zamek Bierzgłowski zobaczyć tamtejszy zamek pokrzyżacki. Dla mnie to miało szczególne znaczenie, dlatego że o samej miejscowości słyszałem już dużo wcześniej i zawsze zastanawiałem się czy ta nazwa odnosi się do obiektu, który faktycznie istnieje, czy po prostu wieś tą tak nazwano na pamiątkę zamku, który kiedyś tam stał. Jak się potem dowiedziałem, zamek faktycznie istnieje, a możliwość jego zwiedzenia pojawiła się we wrześniu 2011 roku, podczas Rodzinnego Rajdu organizowanego przez toruńską Przygodę, w którym niestety nie wziąłem udziału. Pokrzyżacki zamek „wita” turystów dość dobrze zachowaną do naszych czasów bramą wjazdową, która jest jednocześnie wieżą. Wchodzi ona w skład przedzamcza wraz z narożną basztą. Zamek główny składa się z kaplicy oraz refektarza (sala rycerska). Nie dane mi było jednak zwiedzić wnętrza zamku. Udało mi się na chwilę wejść do kaplicy zamkowej (na chwilę przed mszą św.) i dostać kolejny stempel w moim „Kocie”.
Następnym obiektem, który odwiedziliśmy z Jarkiem był pochodzący z II poł. XVIII w. kościół p.w. św. Marii Magdaleny w Biskupicach. Elementem, który nas szczególnie zaciekawił było coś w rodzaju murowanej ambony znajdującej się przy zewnętrznym murze kościoła.
W miejscowości Kończewice nasza wspólna wycieczka dobiegła końca. Jarek zdecydował o powrocie do Bydgoszczy, zaliczając pod drodze dwór w Nawrze, a ja postanowiłem zwiedzić jeszcze Chełmżę której do tej pory nie miałem okazji oglądać.
W Chełmży po przejechaniu „rogatek”, od razu udałem się na rynek a stamtąd zobaczyć dwa okazałe kościoły gotyckie, czyli bazylikę konkatedralną p.w. Świętej Trójcy oraz drugi p.w. św. Mikołaja. Potem zrobiłem sobie krótką przerwę „obiadową” i ruszyłem w dalszą drogę.
Z Chełmży pojechałem w kierunku Nawry. Zobaczyłem tam wcześniej wspomniany przez Jarka pałac rodziny Sczanieckich, niestety w opłakanym stanie oraz będący w trakcie remontu gotycko-barokowy kościół p.w. św. Katarzyny Aleksandryjskiej.
Następnym punktem mojej trasy, był Unisław. Tutaj w zasadzie niczego nie zwiedziłem. Przez chwilę wahałem się czy wracać już do Bydgoszczy czy też …, no i właśnie zdecydowałem się na kontynuowanie mojej wycieczki w duchu krzyżacko-gotyckim.
Następne było Chełmno. Co prawda byłem już tutaj z klubem, ale dość dawno, bo w sierpniu 2009 roku i raczej nie było wtedy mowy o zwiedzaniu starówki. Pierwszym obiektem, który obejrzałem był kościół p.w. Świętego Ducha. Następnie postanowiłem pojechać wzdłuż linii średniowiecznych murów obronnych i tu natknąłem się na basztę prochową oraz arsenał miejski. Następnym była Brama Grudziądzka, ratusz oraz kościół p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Oczywiście nie zapomniałem o słynnej „ławce zakochanych”.
Chełmno jest naprawdę pięknym miastem, ale brak czasu nie pozwolił mi na obejrzenie innych jego zabytków. Tak więc gnany koniecznością powrotu do domu skierowałem się na most przez Wisłę. Po drodze w miejscowości Niedźwiedź obejrzałem sobie pochodzącą z pocz. XIX w. chatę pomennonicką oraz na chwilę zatrzymałem się przy kościele p.w. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Topolnie. Dalej praktycznie już bez żadnych postojów dojechałem do Bydgoszczy.
Na zielonym szlaku w kierunku Skłudzewa© karolxii
Bierzgłowo - pejzaż z wiatrakiem w tle© karolxii
A tu już wiatrak na pierwszym planie© karolxii
Kościół p.w. Wniebowzięcia Najwświętszej Maryi Panny w Bierzgłowie© karolxii
Zamek "Bierzgłowski" - widok na kaplicę© karolxii
Główna wieża zamkowa pełniąca również rolę bramy wjazdowej© karolxii
Kościół p.w. św. Marii Magdaleny w Biskupicach© karolxii
Rynek w Chełmży© karolxii
Kościół p.w. św. Mikołaja w Chełmży© karolxii
Nawra - pałac Sczanieckich© karolxii
Chełmno - mury miejskie i Baszta Prochowa© karolxii
Chełmno - ratusz podczas remontu© karolxii
Chełmno - kościół p.w. Wniebowzięcia NMP© karolxii
Jeden z charakterystycznych elementów miasta© karolxii
Niedźwiedź - chata pomennonicka z 1800 roku© karolxii
Kategoria W towarzystwie
- DST 110.00km
- Sprzęt EKSPEDYSZYN
- Aktywność Jazda na rowerze
Prom w Wielonku, most w Buszkowie i przeklęte miejsce
Niedziela, 17 czerwca 2012 · dodano: 21.09.2012 | Komentarze 1
Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Niemcz, Maksymilianowo, Pyszczyn, Stronno, Wudzyn, Nowy Jasiniec, Wielonek, Leśniczówka Krówka, Mąkowarsko, Lucim, Kadzionka, Buszkowo, Nowy Dwór, Koronowo, Samociążek, Bożenkowo, Smukała, Bydgoszcz-Bartodzieje.
Zaliczone gminy: Lubiewo
Wspólny wypad z Kajetanem. W zasadzie celem miał być tylko prom we Wielonku, ale jak się potem okazało udało nam się zaliczyć dość duży obszar Zalewu Koronowskiego.
Ponieważ nie mogłem wyrwać się z domu z samego rana, Kajetan postawił wyjechać samotnie i pokręcić się w okolicach Maksymilianowa. W efekcie tego umówiliśmy się w Żołędowie ok. godz. 11.00. Stamtąd ruszyliśmy w kierunku Wudzyna. Przejeżdżając przez wieś, dostrzegliśmy tablicę, która informowała przybyszów że miejscowość ta liczy już sobie ponad 700 lat. Hm…, czyli Wudzyn jest dłużej wsią niż Bydgoszcz miastem;). Zaliczyliśmy również tamtejszy cmentarz na którym postawiono pomnik pamięci poległych w walce z faszyzmem w latach 1939-45.
Z Wudzyna udaliśmy się do Nowego Jasińca zobaczyć ruiny dobrze mi już znanego zamku krzyżackiego. Dla Kajetana była to jednak nowinka i dlatego poświęciliśmy trochę więcej czasu na „podziwianie” pozostałości po dawnej warowni. Dostrzegłem tu również dziwny dom z gatunku „podcieniowców”, który jak później doczytałem okazał się być drewnianą stajnio-kuźnią z końca XIX w. Z N.J. leśnymi ścieżkami udaliśmy się w kierunku Wielonka. Jak się potem okazało jechaliśmy dwoma pieszymi szlakami. Zielonym – „Jezior Koronowskich” oraz żółtym – „Leona Wyczółkowskiego”. Wtedy to właśnie miałem okazję po raz pierwszy zobaczyć stare słupki, wskazujące kierunek i nazwy miejscowości, które spotkałem tylko w Borach Tucholskich.
Wreszcie znaleźliśmy się na promie, którym przepłynęliśmy na drugi brzeg Jeziora Koronowskiego. Sam prom nie robił wrażenia. Wyglądał pewnie jak większość takich używanych przy tego typu niewielkich przeprawach. Od razu jednak przypomniał mi się zeszłoroczny Zlot PTK, kiedy to po raz pierwszy miałem okazję płynąć takim „ustrojstwem”.
Po dobiciu do drugiego brzegu ruszyliśmy w kierunku Sokole-Kuźnicy, a potem dalej do Krówki Leśnej. Jechało się bardzo przyjemnie. Dookoła same lasy, zieleń, cisza, spokój i ten zapach lasu…. Oczywiście nie zamierzałem się zatrzymywać, aby w bezruchu podziwiać uroki leśnych terenów Zalewu Koronowskiego. Nie miałem na to zbyt dużo czasu, a poza tym nie mogłem zapominać o Kajetanie, który nie był entuzjastą leśnych klimatów, no chyba że były by to lasy Tatrzańskiego Parku Narodowego;).
Minęliśmy zatem Sokole-Kuźnicę i tak dojechaliśmy sobie do mostku pod którym przepływała sobie odnoga jeziora Stoczek. W pobliżu tego mostka zauważyłem zabudowania, które okazały się być leśniczówką Krówka. Oczywiście odezwał się we mnie instynkt zdobywcy pieczątek. Zostawiłem Expa w towarzystwie Kajetana i jego Trans Alpa, a następnie pognałem w kierunku zabudowań leśniczówki. Pan Leśniczy bez żadnych problemów przystawił mi stempel w „Kocie” i ruszyliśmy dalej w kierunku Mąkowarska jadąc ścieżką leśną, która na krótkim odcinku znajdowała się pomiędzy jeziorami Turzynek i Stoczek. Po drodze przejechaliśmy przez kolejny mostek, ale tym razem nie nad wodą lecz nad torami nieczynnej linii kolejowej Koronowo-Tuchola. Jeszcze jadąc przez ten mostek, dostrzegliśmy zabudowania dawnej stacji kolejowej w Mąkowarsku. Podjechaliśmy bliżej zobaczyć w jakim stanie owe budynki się znajdują, tym bardziej że Kajetan jest wielkim entuzjastą taki małych stacji kolejowych.
W Mąkowarsku zrobiliśmy sobie mały postój, aby uzupełnić braki płynów zarówno w organizmie, jak i w naszych bidonach. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o pochodzący z XVIII w. kościół p.w. św. Wawrzyńca.
Kiedy dojechaliśmy do miejscowości Lucim, zapytałem napotkanego „localsa” o „Telechatę” czyli miejscowe centrum informacji. Niestety, ale nie miał pojęcia o czym w ogóle mówię. O istnieniu tej „Telechaty” dowiedziałem się z mapy „Okolice Bydgoszczy i Torunia” (wyd. Cartomedia) i tutaj przez chwilę zastanowiłem się czy nie mam do czynienia z kolejnym „bobem” w wykonaniu wyd. Cartomedia, podobnie jak z ulokowaniem wiatraka w Bierzgłowie w tej samej mapie.
Z Lucimia odbiliśmy w lewo od głównej drogi i przez las, skierowaliśmy się do miejscowości Kadzionka. Przejechaliśmy kolejny mostek pod którym przepływała rzeka Krówka i wkrótce dotarliśmy do ośrodka wypoczynkowego będącego we władaniu bydgoskiej „Belmy”. Klucząc leśnymi ścieżkami dotarliśmy do torów linii kolejowej Koronowo-Tuchola i przez kilkanaście metrów nawet jechaliśmy wzdłuż nich. Po chwili jednak wróciliśmy na naszą ścieżkę i tym razem wyjechaliśmy w miejscowości Buszkowo. Nie kontynuowaliśmy jednak naszej jazdy w kierunku Nowego Dworu, tylko zawróciliśmy by po chwili dotrzeć do słynnego mostu kolejowego ww. linii kolejowej.
Most ten zawsze mnie fascynował. Zawsze lubiłem go oglądać, gdy jechałem tędy autobusem PKS-u do moich rodzinnych Chojnic. Teraz jednak podziwianie go zza szyby autobusu zamieniłem na „podziwianie bezpośrednie”. Tak więc postanowiłem, że popodziwiam sobie nie tylko jego widok z bliska, ale i widok z jego szczytu. Nie wiem jak, ale wszedłem sobie do góry po dość stromym nasypie przy filarze od strony lasu. Widok rzeczywiście był miły dla oka, szczególnie że nie miałem wcześniej możliwości popatrzenia sobie na okolicę z tej perspektywy. Zejście okazało się o wiele łatwiejsze, bo udało mi się namierzyć schodki, które na dole nie były zbyt dobrze widoczne z uwagi na gęste krzaki jakie obrastały filary od strony lasu. Kajetan wszedł sobie również na mostek przetartą przeze mnie ścieżką po schodach i po zakończonej przez niego „lustracji” entuzjasty dawnej infrastruktury PKP, ruszyliśmy z powrotem do Buszkowa. Tutaj przez chwilę zatrzymaliśmy się przy kościele p.w. Świętej Trójcy w sąsiedztwie którego znajduje się tzw. „Zakręt Śmierci”. W tym miejscu wypadkowi legły takie znane postacie jak Bogumił Kobiela (wkrótce potem zmarł), Krzysztof Krawczyk, Irena Santor i polski sztangista Waldemar Baszanowski.
W Nowym Dworze zaliczyliśmy miejscowy sklep, a potem znowu po chwili jazdy dojechaliśmy do Koronowa. Wygłodniali, zaczęliśmy poszukiwania jakiejś taniej jadłodajni i trafiliśmy do jakiegoś kebab-baru w pobliżu dawnych zabudowań rzeźni, obecnie przerobionej na centrum handlowe (taki „koronowski focus”). Po zapchaniu naszych żołądków tureckim fast-food’em, ruszyliśmy w dalszą drogę i standardowo przez Samociążek, Bożenkowo i Janowo dojechaliśmy do Bydgoszczy.
Wieś z długą historią © karolxii
Pomnik ku czci pamięci ofiar hitleryzmu w Wudzynie © karolxii
Ruiny zamku w Nowym Jasińcu © karolxii
Kuźnio-stajnia z końca XIX wieku w Nowym Jasińcu © karolxii
Na promie w kierunku Sokole Kuźnicy © karolxii
A tak wygląda sam prom © karolxii
I jak tu nie trafić do Krówki Leśnej © karolxii
Mostek nad Jeziorem Stoczek © karolxii
Stacja nieczynnej już linii kolejowej © karolxii
Chwila odpoczynku przed sklepem w Mąkowarsku © karolxii
Kościół p.w. św. Wawrzyńca w Mąkowarsku © karolxii
Widok z mostu kolejowego w Buszkowie i ... © karolxii
Torowisko nieczynnej linii kolejowej © karolxii
Kościół parafialny p.w. św. Trójcy, na zakręcie śmierci - Buszkowo. © karolxii
Idea wykorzystania starej rzeźni ? Czyżby "Koronowski Focus Mall" ? © karolxii
Kategoria W towarzystwie
- DST 50.00km
- Sprzęt GÓRAL 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Wtelna czyli czcimy pamięć "Wyczóła"
Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 17.09.2012 | Komentarze 2
Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Tryszczyn, Wtelno, Morzewiec, Szczutki, Osówiec, Bydgoszcz-Osowa Góra, Bydgoszcz-Bartodzieje.
Impreza klubowa. Tego dnia postanowiliśmy pojechać do Wtelna, złożyć kwiaty na grobie Leona Wyczółkowskiego. Na tą wycieczkę postanowiłem zabrać ze sobą mojego Mikołaja. Mieliśmy już za sobą trzy udane rajdy, dlatego i tym razem nie widziałem żadnych przeciwwskazań aby zabrać go ze sobą. Poza tym liczę na to że dzięki temu, być może kiedyś połknie „rowerowego bakcyla”.
Na miejsce spotkania czyli Stary Rynek, pojechaliśmy ulicą Toruńską zobaczyć jak wyglądają postępy przy budowie mostu w ciągu Trasy Uniwersyteckiej. Kiedy przyjechaliśmy na Rynek, okazało się, że do Wtelna pojedzie z nami również Marek Leśniewski. W drodze do celu zatrzymaliśmy się na chwilę przy „apartamentach nad młynem” czyli nowoczesnych domach zbudowanych przy ul. Młyńskiej w Bydgoszczy w stylu retro. W tym wypadku przypominały młyny, a wrażenie to potęgowało jeszcze umiejscowione w pobliżu bramy wjazdowej koło młyńskie. W Wtelnie nie zabawiliśmy zbyt długo. Po złożeniu kwiatów na grobie i krótkim postoju przy miejscowej kwiaciarni, ruszyliśmy w drogę powrotną. Zdecydowaliśmy, że pojedziemy trochę inną trasą niż tą, którą przyjechaliśmy. Tak więc zamiast przez Tryszczyn, wybraliśmy drogę przez Szczutki i Osówiec. W Szczutkach część klubowiczów oddzieliła się od naszej grupy. W Osówcu zrobiliśmy sobie kolejny krótki postój, a potem dalej przez Osową Górę w kierunku Centrum. Po drodze Mikołaj zaczął mi zasypiać, a to sprawiło że zaczął się niebezpiecznie kiwać w swoim siedzeniu, ale jakoś udało nam się szczęśliwie dojechać do domu.
Wspólne zdjęcie na Starym Rynku© karolxii
Ścieżka nad Starym Kanałem© karolxii
"Apartamenty nad Młynem" przy ul. Młyńskiej© karolxii
Dojeżdżamy© karolxii
Po tak długiej jeździe Mikołaj musiał rozprostować kości;)© karolxii
Przed grobem Leona Wyczółkowskiego na cmentarzu we Wtelnie© karolxii
Kategoria Klubowa
- DST 22.00km
- Sprzęt EKSPEDYSZYN
- Aktywność Jazda na rowerze
52 Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej - powrót
Sobota, 9 czerwca 2012 · dodano: 16.09.2012 | Komentarze 0
Przebieg trasy: Dobieszków, Cesarka, Stryków, Nowe Łagiewniki, Zgierz-Dworzec PKP.
Tak więc 52 Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej dobiegł końca. Przynajmniej dla nas … Na dzień dzisiejszy była jeszcze zaplanowana wycieczka do Ozorkowa i Zgierza, ale nasza grupa z Bydgoszczy (a właściwie to co z nas zostało – czyli 3 osoby) postanowiła wrócić do Bydgoszczy.
Moi koledzy zapragnęli jechać do Zgierza, aby tam wsiąść w pociąg do Torunia. Ja natomiast chciałem „przeforsować” trasę do Łodzi (skąd ruszał pociąg) tłumacząc to tym, że wsiadając później może już nie być miejsca w przedziale dla rowerów. Jednak nie zdołałem przekonać pozostałych i z Dobieszkowa przez Cesarkę skierowaliśmy się na Zgierz.
Po przyjeździe na zgierski dworzec, okazało się że będziemy mieć towarzystwo w postaci cyklistów z „Dynamo-Krzyż” i z naszego bydgoskiego „Gryfu” – w sumie 4 osoby. Kiedy wsiedliśmy do pociągu jadącego do Torunia, okazało się że „rowerowy” przedział w „elektryku” jest pusty. Czyli moje przewidywania nie sprawdziły się i mimo, iż w naszym przedziale krótko po tym pojawiło się kolejnych dwóch cyklistów, nie było tłoku. Ja niestety byłem zmuszony pilnować mój rower kiedy inni rozsiedli się wygodnie na siedziskach, ponieważ jeden „gość” z Gryfu postanowił oprzeć swój … hm … „rower” o mojego kochanego Expa. No tak, chciałoby się tutaj napisać pare krytycznych słów, ale ograniczę się do tego że zarówno ten „rower” i jak przymocowany do niego „sprzęt bagażowy”, wyglądał jakby pochodził w najgorszego śmietnika. Tak więc stojąc na straży mojego Expa, aby nie przewrócił się na niego jakiś śmietnikowy złom, wraz z innymi dojechałem szczęśliwie do Torunia. Po krótkim oczekiwaniu, przesiedliśmy się na pociąg do Bydgoszczy, który szczęśliwie dowiózł nas do celu.
No cóż, podsumowując te kilka dni spędzonych na zlocie, muszę przyznać, że był to udany wyjazd. Przede wszystkim zaskoczyła mnie mnogość zabytkowych kościołów, jakie miałem okazję napotkać na tamtych terenach. Zawsze uważałem, okolice Łodzi obfitują raczej w jakieś fabryki i inne manufaktury niż obiekty zabytkowe. Mile będę wspominał zwiedzanie zamku w Łęczycy i pobyt w Łowiczu, a także trasy Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich.
W eksploracji tamtych terenów bardzo pomogła mi nawigacja, ale wbrew moim oczekiwaniom nie była pozbawiona wad – zarówno pod kątem map jak i samego sprzętu, a ściślej mówiąc zasilania. Natomiast mój nowy rower sprawił się idealnie, szczególnie podczas samotnej jazdy, kiedy to jechało się trochę szybciej niż w grupie. Myślę, że na tego typu imprezy jak właśnie ten zlot, rower trekkingowy jest idealny.
Czy wybiorę się na kolejnego „przodownika”? Dobre pytanie;) Teraz kiedy piszę te słowa, cieszę się że nie pojechałem do Koszelówki na „pięćdziesiątkę trójkę”. Zarówno pogoda jak i sam program zlotu pozostawał wiele do życzenia.
Przed hotelem w Dobieszkowie© karolxii
Pomagamy "spakować" Jacka© karolxii
Przed dworcem w Zgierzu© karolxii
W pociągu relacji Zgierz-Toruń© karolxii
Z Torunia do Bydgoszczy jechało się mimo wszystko bardziej komfortowo© karolxii
Kategoria Interklubowa
- DST 94.00km
- Sprzęt EKSPEDYSZYN
- Aktywność Jazda na rowerze
52 Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej - Lipce Reymontowskie
Piątek, 8 czerwca 2012 · dodano: 16.09.2012 | Komentarze 0
Przebieg trasy: Dobieszków, Cesarka, Lipka, Kołacinek, Kotulin, Lipce Reymontowskie, Przyłęk Duży, Rogów, Grzmiąca, Bartolin, Warszewice, Cesarka, Dobieszków.
Zaliczone gminy: Lipce Reymontowskie, Słupia, Rogów.
Dzisiejszy dzień Zlotu miał upłynąć nam przede wszystkim pod „patronatem” Władysława Reymonta. Głównym celem w tym dniu miała być miejscowość Lipce Reymontowskie, gdzie Reymont zarówno mieszkał jak i umiejscowił akcję powieści „Chłopi”. Oczywiście gdy nasz pisarz tworzył swoje dzieło, nazwa ta brzmiała Lipce, a drugi człon dodano w 1983 roku.
Pobudka po mojej pierwszej hotelowej nocy;) o standardowej porze, szybkie śniadanie i pognaliśmy do Cesarki.
Pierwszym obiektem po wyjeździe z naszej bazy wypadowej, był mariawicki kościół p.w. Matki Boskiej Szkaplerznej i św. Wojciecha w miejscowości Lipka. Oczywiście udało się zdobyć bardzo fajny stempel z tamtej parafii, ale wnętrza niestety nie udało się zwiedzić. Kolejną świątynią był pochodzący z drugiej połowy XVII wieku kościół p.w. św. Wojciecha w miejscowości Niesułków – jak widać zabytków w okolicach Łodzi nie brakuje. I to nie koniec atrakcji, bowiem następnym był o sto lat młodszy i również drewniany, kościół p.w. Wszystkich Świętych w oddalonej o przysłowiowy „rzut beretem” miejscowości Kołacinek.
Do Lipiec dojechaliśmy przed godz. 10.00 i od razu pojechaliśmy zobaczyć domek dróżnika, w którym w latach 1888-1891 przebywał Władysław Reymont. Domek wyglądał jak typowy, budyneczek kolejowy. Mały z czerwonej cegły, ale za to bardzo zadbany i co ciekawe wyglądał na zamieszkany. Na jednej ze ścian widniała tablica informująca o pobycie Władysława Rejmonta w tym miejscu. Mieliśmy nawet okazję poznać bardzo miłą panią, która w tym domku zamieszkiwała ze swoją matką. Pokazała nam swoją księgę pamiątkową, do której wpisywały się osoby odwiedzające dom Reymonta, co i nam było dane.
Następnie udaliśmy się z Jackiem zobaczyć Galerię Staroci i Pamiątek Regionalnych również w Lipcach Reymontowskich. Owa Galeria to zbiory, w postaci niezliczonej ilości różnego rodzaju przedmiotów takich jak dawne: sprzęty gospodarskie, wyposażenie chałup, przedmioty obrzędu religijnego, dokumenty, fotografie, pocztówki, łowickie wycinanki oraz bardzo bogata kolekcja znaczków pocztowych, a także zbiór ponad stu wydań „Chłopów”. Wszystkie te eksponaty bardzo dobrze prezentują kulturę i obyczajowość mieszkańców okolicznych wsi. Zgromadzone zostały przez twórcę Galerii, Pana Zbigniewa Stania. Cała ta kolekcja prezentowana jest w 7 izbach, w spichrzu z 1886 roku, w wozowni i w plenerze. Po zakończeniu zwiedzania na krótką chwilę udaliśmy się na pobliski cmentarz, gdzie znajduje się legendarny grób Macieja Boryny. Wreszcie wizytę w Lipcach Reymontowskich zakończyliśmy udając się w kierunku muzeum im. Władysława Reymonta, którego niestety nie miałem przyjemności zwiedzać.
Po krótkim odpoczynku przy muzeum, ruszyliśmy w dalszą drogę, której celem była miejscowość Rogów. Tutaj organizator naszego zlotu zapewnił nam dwie atrakcje. Pierwszą z nich było zwiedzanie miejscowego arboretum z którego również nie skorzystałem. Drugą atrakcją było muzeum kolejki wąskotorowej, którego odpuścić sobie nie mogłem.
Muzeum zrobiło na mnie naprawdę wrażenie. Można tu spotkać całkiem pokaźny tabor, składający się z lokomotyw, wagonów motorowych, osobowych i towarowych. Chociaż większość z nich wymagała odremontowania z uwagi na nienajlepszy stan techniczny. Mieliśmy okazję zwiedzić budynek infrastruktury kolejowej w którym znajdowała się całkiem ładnie urządzona dyspozytornia. Ale chyba największą przyjemność sprawiła mi jazda drezyną, którą wraz z Jackiem udało nam się rozpędzić do całkiem pokaźnej prędkości jak na tamte warunki i długość dostępnego torowiska. Po zakończeniu zwiedzania muzeum kolejki, ruszyliśmy w drogę powrotną do Cesarki.
Za miejscowością Szymaniszki wraz z innymi zlotowiczami, do których mieliśmy możliwość „podłączenia się” jechaliśmy przez niewielki las. W pewnym momencie na trasie, wyznaczonej przez organizatora spotkała nas bardzo miła niespodzianka;) w postaci rzeki Mrożycy, która przecięła nam drogę na szlaku prowadzącym przez las. Ponieważ nie było raczej możliwości przeniesienia rowerów „suchą stopą” na drugi brzeg, musieliśmy lekko zmodyfikować naszą drogę powrotną. Ale i tak jechało się bardzo przyjemnie leśnym duktem. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze przy kościele mariawickim p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego w miejscowości Grzmiąca, gdzie oczywiście nie omieszkałem poprosić o stempel w „Kocie”. Potem już dalej przez Janinów i Bartolin wróciliśmy do Cesarki.
Kołacinek - XVIII wieczny kościół p.w. Wszystkich Świętych© karolxii
Jesteśmy u celu© karolxii
Dawne domostwo Władysława Reymonta© karolxii
Również i my wpisaliśmy się do tej księgi© karolxii
Elementy wystawy związanej z filmem "Chłopi" na terenie Galerii Pamiątek i Staroci© karolxii
Jedna z "chałupek" na terenie Galerii Staroci i Pamiątek© karolxii
Przed repliką domu w stylu łowickim© karolxii
Legendarny grób Macieja Boryny© karolxii
Muzeum Reymonta w Lipcach Reymontowskich© karolxii
Kopia słynnej rzeźby "Kufer Reymonta"© karolxii
Rogów - Muzeum Kolejki Wąskotorowej© karolxii
W Rogowie po raz pierwszy jechałem drezyną© karolxii
[
Okolice wsi Olsza© karolxii
Tereny zespołu przyrodniczo-krajobrazowego "Górna Mrożyca"© karolxii
Mariawicki kościół w Grzmiącej© karolxii
Kategoria Interklubowa
- DST 97.00km
- Sprzęt EKSPEDYSZYN
- Aktywność Jazda na rowerze
52 Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej - Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich
Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 15.09.2012 | Komentarze 0
Przebieg trasy: Dobieszków, Cesarka, Dobieszków, Dobra, Las Łagiewnicki, Stare Moskule, Byszewy, Moskwa, Las Janinowski, Brzeziny, Syberia, Wola Cyrusowa, Dobieszków.
Zaliczone gminy: Brzeziny (obszar wiejski), Brzeziny (teren miejski).
Szósty dzień Zlotu to przede wszystkim przejazd przez Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich. Pespektywa bardzo ciekawa z uwagi na fakt, że po mojej ostatniej wojaży po Wdeckim Parku Krajobrazowym nabrałem sympatii do tego typu form ochrony przyrody, z uwagi na występowanie na ich terenie dużej ilości obszarów leśnych. Co więcej, nie spodziewałem się, że w okolicach tak uprzemysłowionej Łodzi znajdzie się jakikolwiek park krajobrazowy.
Start jak zwykle z Cesarki. Pierwszym planowanym obiektem, który zwiedziliśmy było Sanktuarium Maryjne w Starych Skoszewach. W sumie to zabawiliśmy tam długo z uwagi na trwające akurat nabożeństwo z okazji święta Bożego Ciała. Krótko potem jechaliśmy już w kierunku Dobieszkowa, gdzie zrobiliśmy sobie krótki postój. Chwilę potem, dojeżdżaliśmy już do miejscowości Dobra, gdzie egzystowały obok siebie dwie parafie: św. Jana Chrzciciela Kościoła Starokatolickiego Mariawitów oraz rzymskokatolicka św. Jana Chrzciciela i Świętej Doroty. Wreszcie znowu znaleźliśmy się w Łodzi, a dokładnie w części zwanej Łódź-Łagiewniki, gdzie mieliśmy okazję zobaczyć pochodzące z XVIII wieku, tamtejsze sanktuarium św. Antoniego. Tą część wycieczki będę długo pamiętać, gdyż wtedy po raz drugi zetknąłem się z bardzo niemiłą osobą duchowną, która po wielkich prośbach z mojej strony i jeszcze innych kolegów-zlotowiczów była łaskawa postawić pieczątkę w naszych „KOT-ach”. W Łagiewnikach postanowiliśmy uzupełnić nasze zapasy żywnościowe i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Trasa prowadziła przez Las Łagiewnicki oraz Stare Moskule, gdzie mieliśmy okazję jechać przez takie ulice-ścieżki jak np. „Nad Niemnem”. Był to chyba najprzyjemniejszy odcinek tej wycieczki, bo prowadził głównie ścieżkami i szlakiem rowerowym przez tereny zalesione. Jednym słowem sama natura i żadnych samochodów.
Kolejnym obiektem, zaplanowanym na naszej trasie przez organizatora Zlotu był pochodzący z XVIII wieku zespół parkowo-dworkowy w Byszewach. Stamtąd przez wieś o nazwie Moskwa, gdzie co niektórzy koledzy postanowili sołtysowi przerwać obiad aby dostać pieczątkę, udaliśmy się do Janowskiego Lasu, gdzie czekało nas ognisko i jak to zwykle bywało – kiełbaski.
Kiedy już nasyciłem swój wygłodniały organizm;), nadjechał mój klubowy kolega Jacek, którego straciłem z oczu za Moskwą. Doszliśmy do wniosku, że dalszą część rajdu odbędziemy trasą w większości obejmującą tzw. wariant B w stosunku do naszej pierwszej, dłuższej trasy.
Pierwszą miejscowością przez którą przejeżdżaliśmy były Brzeziny. Tam mieliśmy okazję zobaczyć gotycki kościół Podwyższenia Świętego Krzyża, pochodzący z XVIII wieku zespół klasztorny sióstr Bernardynek, a następnie „pocałowaliśmy klamkę” zamkniętego muzeum regionalnego. Z Brzezin trasa prowadziła przez Szymaniszki i las do miejscowości Pieńki Henrykowskie. Po drodze padło mi zasilanie od nawigacji, ale jej brak nie popsuł nam planów i dojechaliśmy się do miejscowości Syberia. Po drodze spotkaliśmy miejscowych „bikerów”, z którymi zrobiłem sobie pamiątkową fotkę. Chcieliśmy kontynuować naszą wycieczkę jadąc w kierunku miejscowości Wola Cyrusowa, ale stwierdziliśmy, że musimy znaleźć sołtysa „naszej” Syberii i koniecznie dostać jego urzędowy stempel. W końcu przejazd przez Syberię do codzienności nie należy;). Oczywiście udało nam się odnaleźć jego posesję, a także dostać odpowiednią pieczątkę.
Z Syberii dostaliśmy się do Woli Cyrusowej i tutaj postanowiliśmy obejrzeć sobie kolejną mariawicką świątynię p.w. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Kiedy już weszliśmy na teren kościoła i zaczęliśmy fotografować jego bryłę, od strony ulicy zaczęły dobiegać nas wrzaski jakieś zwariowanej kobiety, która krzyczała, że powinniśmy opuścić teren świątyni bo przebywamy tu bez zgody kapłana. Nie miałem ochoty na dialog z jakąś psychopatyczną dewotką i dlatego dalej z Jackiem kontynuowaliśmy robienie zdjęć.
Z Woli Cyrusowej przez Lipkę i Bartolin a następnie przez Cesarkę wróciliśmy do Dobieszkowa.
I tutaj czekała nas niespodzianka, bo okazało się że musieliśmy opuścić nasz ośrodek. Jednak ktoś, kto był odpowiedzialny za nasze zakwaterowanie, załatwił nam zastępcze kwatery w sąsiednim hotelu. Przyznam się, że czegoś takiego się nie spodziewałem, bo standard był o wiele wyższy niż w zajmowanym wcześniej ośrodku, aczkolwiek zacząłem czuć się dziwnie, bo chyba noclegi w hotelu tej klasy raczej niewiele mają wspólnego z turystyka rowerową.
Przed wyjazdem w trasę - ośrodek w Cesarce© karolxii
W kierunku Dobieszkowa© karolxii
Stare Skoszewy – kościół neobarokowy Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z XX w.© karolxii
Bardzo ciekawa nazwa ulicy© karolxii
Typowy widok dla Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich© karolxii
Krótki postój w lesie - okolice wsi Bukowiec© karolxii
... i jedziemy dalej© karolxii
No to Park Wzniesień mamy zaliczony:)© karolxii
Przed wejściem do osiemnastowiecznego dworku w Byszewach© karolxii
Nazwy miejscowości robią się coraz ciekawsze© karolxii
Postój i ognisko w Lesie Janinowskim - w pobliżu leśniczówki© karolxii
Gotycki kościół p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego w Brzezinach© karolxii
Najpierw była Moskwa a potem ...© karolxii
Miejscowi bikerzy podczas treningu© karolxii
Neogotycki kościół Mariawitów z XX wieku w Woli Cyrusowej© karolxii
Kategoria Interklubowa
- DST 120.00km
- Sprzęt EKSPEDYSZYN
- Aktywność Jazda na rowerze
52 Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej - Łowicz
Środa, 6 czerwca 2012 · dodano: 15.08.2012 | Komentarze 1
Przebieg trasy: Dobieszków, Cesarka, Nowostawy Dolne, Szczecin, Dmosin, Wola Lubiankowska, Łyszkowice, Uchań Dolny, Wygoda, Łowicz, Arkadia, Nieborów, Bełchów, Łyszkowice, Trzcianka, Ząbki, Dmosin, Nowostawy Górne, Stryków, Cesarka, Dobieszków.
Zaliczone gminy: Dmosin, Łyszkowice, Łowicz (obszar wiejski i miejski), Nieborów.
Celem dzisiejszej trasy był Łowicz. Przyznam się szczerze, że o mieście tym niewiele wiedziałem, a jedyne skojarzenia jakie mi się nasuwały w tym wypadku to łowicki strój ludowy oraz rękodzieła w postaci wycinanek z kolorowego papieru. Łowicz był trzecim miejscem obok Łodzi i Łęczycy, które chciałem koniecznie zobaczyć podczas tego Zlotu.
Start oczywiście z Cesarki ok. godz. 9.00. Następnie przez Stryków udaliśmy się w kierunku miejscowości Nowostawy Górne. Za Strykowem przez chwilę nie wiedzieliśmy jak dokładnie mamy jechać, z uwagi na prowadzoną przebudowę drogi w związku z pracami prowadzonymi przy autostradzie A2. Na nic się zdała nawigacja z mapą okolic Łodzi. Zresztą chyba żadna z dostępnych na rynku map nie uwzględniała tego całego bałaganu związanego z budową A2-ki. Pomógł jak zwykle tubylec i jak się później okazało, nie była to jedyna pomoc tego dnia.
Za Nowostawami przejeżdżając przez Szczecin – ten łódzki, dojechaliśmy do Dmosina, gdzie zrobiliśmy sobie pierwszy krótki postój i zaliczając jednocześnie pierwszy punkt naszego programu, czyli pochodzący z XVIII wieku kościół p.w. św. Andrzeja Apostoła i św. Małgorzaty, dziewicy i męczennicy. Tutaj nasza 11-sto osobowa grupa została uszczuplona o 4 osoby i w zasadzie do samego Łowicza jechaliśmy w grupie 7 osób. Jechało się całkiem przyjemnie, bez żadnych przeszkód. Po drodze spotkaliśmy jadącego samochodem komandora zlotu – Bogdana Krupińskiego. Oczywiście nie był to przypadek, gdyż jedną z osób naszej grupy była jego córka Agata. Za miejscowością Łyszkowice musieliśmy trochę zwolnić, a potem nawet na krótką chwilę przerwać naszą jazdę z uwagi na prowadzone roboty budowlane, ale już nie związane z budową autostrady.
Kiedy dojechaliśmy do wsi Uchań Dolny, przez chwilę pojawiła się wątpliwość co do wyboru najkrótszej i zgodnej z trasą zlotową, drogi do Łowicza. Dla mnie sprawa była prosta (w końcu miałem mapę GPS), ale nie wszyscy podzielali moje zdanie. Nasze wątpliwości rozwiała pewna starsza pani przed której domem się zatrzymaliśmy. Hm…, przypomniało mi to sytuację sprzed roku podczas Zlotu w Bartkowej-Posadowej. Wtedy to, kiedy zawiodła nawigacja i mapa, na wagę złota okazała się być pomoc okazana przez pewną starszą panią. Tak więc z Uchania Dolnego dostaliśmy się do wsi Wygoda, gdzie zrobiliśmy sobie postój wraz z oprowiantowaniem w miejscowym sklepie. Stamtąd droga już zaprowadziła nas prosto do Łowicza.
W samym Łowiczu po przyjeździe na Stary Rynek, nasza grupa się rozdzieliła, właściwie to ja postanowiłem oddzielić się od reszty, która postanowiła się posilić w jednej z przyrynkowych restauracji. Obejrzałem sobie co ciekawsze obiekty usytuowane w okolicach Rynku, takie jak:
1. Renesansowo-barokowa katedra Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z XVII
2. Klasycystyczny ratusz wzniesiony w latach 1825-1828
3. Barokowy kościół Matki Bożej Łaskawej i św. Wojciecha, który jak widać na załączonym zdjęciu był w trakcie remontu.
Po tej szybkiej lustracji przyrynkowych zabytków, zdecydowałem się dołączyć do reszty grupy, której część właśnie kończyła jeść pizzę. Chciałem też zjeść coś przed powrotem do ośrodka, ale stwierdziłem, że zbyt dużo czasu zajmie mi czekanie na zamówioną potrawę i wspólnie podjęliśmy decyzję o wyruszeniu w drogę powrotną.
Następnym obiektem, który planowaliśmy zwiedzić była miejscowość Arkadia, gdzie w roku 1778 powstał ogród romantyczny w stylu angielskim i do dnia dzisiejszego jest on udostępniany dla zwiedzających. Niestety, ale nie dane nam było w spokoju i na czas dojechać na miejsce, ponieważ przy wyjeździe z Łowicza mieliśmy bardzo niemiłą konfrontację z kierowcą prowadzącym TIR-a z cysterną, który próbował wyprzedzić naszą kolumnę, jednocześnie spokojnie prowadząc sobie rozmowę przez telefon komórkowy. Skończyło się to interwencją Policji, która sprawę załatwiła polubownie. Jednak efekt tego zamieszania był taki, że do Arkadii jechaliśmy już w przerzedzonym składzie (5 osób) i z godzinnym opóźnieniem. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, dwoje z nas postanowiło zwiedzić park, a ja z moim klubowym kolegą Jackiem i koleżanką z łódzkiego klubu cyklistów zaczekaliśmy na ich powrót.
Z Arkadii ruszyliśmy do Nieborowa, gdzie kolejnym celem był zespół pałacowo-parkowy należący niegdyś do Radziwiłłów będący obecnie muzeum. Nie zdecydowałem się jednak na zwiedzanie zarówno pałacu jak i ogrodu. Tutaj znowu nasza grupa została uszczuplona o dwie osoby, które postanowiły wrócić szybciej do Cesarki samochodem i już tylko we trójkę wracaliśmy do ośrodka.
Po drodze, między Nieborowem a Bełchowem mieliśmy mały problem związany z budową autostrady, bo w pewnym momencie tam gdzie miała być dalej ścieżka, „wyrósł” nam płot oddzielający naszą drogę od A2-ki. Nie byliśmy sami, bo nasz problem stał się również udziałem jakiegoś „kolarza-wyścigowca”. Wkrótce jakoś udało nam się znaleźć obejście tego niekończącego się placu budowy i już spokojnie jechaliśmy sobie w kierunku Bełchowa, gdzie zatrzymaliśmy się na chwilę przy neobarokowym kościele p.w. św. Macieja.
Za Bełchowem w zasadzie nie było już żadnych ciekawych obiektów do zwiedzenia i w zasadzie jedyną „atrakcją” dla mnie był fakt, że podczas próby odebrania rozmowy przychodzącej, w roztargnieniu wcisnąłem chyba nie ten przycisk w moim HTC HD2, co spowodowało, że program rejestrujący przebieg ścieżki od początku dzisiejszego rajdu wyłączył się i … straciłem cały jej zapis. Co prawda za pomocą programu Kamap udało mi się ją odtworzyć, ale wtedy po raz pierwszy przekonałem się, że korzystanie z urządzenia, które jest jednocześnie telefonem i urządzeniem GPS nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Po dojechaniu do Strykowa i chwilowym odpoczynku, wróciłem do Dobieszkowa.
Okolice Nowostawów Dolnych© karolxii
Chyba nie pomyliliśmy trasy i dojedziemy do Łowicza;)© karolxii
Dmosin - barokowy kościół św. Andrzeja z XVIII wieku© karolxii
W takim składzie jechaliśmy do Łowicza© karolxii
Czasami trzeba było czekać - wieś Kuczków© karolxii
I znowu pomoc tubylca okazała się bezcenna - wielkie dzięki dla tej pani© karolxii
Przed sklepem w Zawadach© karolxii
Przy punkcie informacji turystycznej na rynku w Łowiczu© karolxii
Renesansowo-barokowa katedra Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny z XVII© karolxii
Klasycystyczny ratusz na rynku w Łowiczu© karolxii
Kościół Matki Bożej Łaskawej i św. Wojciecha - siedziba Ojców Pijarów© karolxii
Mimo wszystko humor nam dopisywał© karolxii
W ogrodzie romantycznym w Arkadii© karolxii
Nowo zbudowana autostrada nie każdemu była niestety na rękę© karolxii
Kościół pw. św. Macieja w Bełchowie© karolxii
http://www.gpsies.com/map.do?fileId=cakrmfqcvoqrudxa
Kategoria Interklubowa
- DST 99.00km
- Sprzęt EKSPEDYSZYN
- Aktywność Jazda na rowerze
52 Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej - Łęczyca-Tum
Wtorek, 5 czerwca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 2
Przebieg trasy: Dobieszków, Cesarka, Kębliny, Wola Branicka, Modlna, Skotniki, Łęczyca, Tum, Góra św. Małgorzaty, Czerników, Gieczno, Wrzask, Osse, Stryków, Cesarka, Dobieszków.
Zaliczone gminy: Ozorków (obszar wiejski), Łęczyca (obszar wiejski), Łęczyca (teren miejski), Góra św. Małgorzaty.
Udało się. Pomimo wczorajszego złego samopoczucia, dzisiaj jest o wiele lepiej. Wstałem o przyzwoitej porze, przygotowałem wszystko do wyjazdu i kierunek Cesarka.
Pojechałem sam – Krysia wyjechała już wcześniej, a Rajmund, Stasiu i Boguś na dzisiaj zaplanowali zwiedzanie innych terenów. Kiedy przyjechałem na miejsce rowerzyści zaczęli już się przygotowywać do wyjazdu. Dołączyłem do toruniaków z „Przygody”. Jechało się bardzo miło – droga asfaltowa na przyzwoitym poziomie i po niedługim czasie dojechaliśmy do pierwszego obiektu jakim był drewniany kościół z XVIII p.w. św. Piotra i Pawła w miejscowości Biała. Na miejscu okazało się, że gospodarz tego terenu czyli proboszcz wyjechał do Częstochowy, więc ogromna rzesza rowerzystów czekająca przed kościołem aby zwiedzić jego wnętrze i ewentualnie dostać stempel w „kocie” zaczęła się rozjeżdżać. Tym razem w dalszą drogę ruszyłem samotnie. Dojechałem do kolejnej świątyni: kościoła p.w. Bożego Ciała i św. Stanisława w Modlnej, który również był zamknięty. Popędziłem w dalszą drogę i po krótkim czasie dołączyłem do kolejnej grupy rowerzystów wśród których znalazły się dwie koleżanki, z którymi to miałem przyjemność dzień wcześniej zwiedzać pałac w Walewicach. Z grupą tą dojechałem do samej Łęczycy i od razu udaliśmy się w okolice zamku gdzie spotkaliśmy kilka grup rowerzystów z naszego Zlotu. Na miejscu okazało się jednak, że w pierwszej kolejności będziemy zwiedzać budynki dawnego więzienia. Tak więc udaliśmy się na teren tego obiektu, który na szczęście znajdował się w bliskim sąsiedztwie zamku.
Rowery pozostawiliśmy na więziennym dziedzińcu i po kilkunastu minutach rozpoczęło się zwiedzanie. Muszę przyznać że był to mój pierwszy pobyt w „pierdlu” – oczywiście mam na myśli tylko ten w charakterze zwiedzającego. Ciekawostką tego miejsca jest to, że w przeszłości mieścił się tutaj klasztor i kościół dominikanów. Jednak dokonywane w przeszłości przebudowy, całkowicie zatarły sakralny charakter tego miejsca.
Z więzienia udaliśmy się do zamku, gdzie z pomocą przewodnika mieśmy możliwość zwiedzenia komnat. I tutaj dowiedziałem się, że budowla ta ma swojego „patrona”, postać nieodmiennie z nim związaną – diabła Borutę. Wszedłem również na zamkową wieżę, skąd rozpościerał się całkiem ładny widok na miasto.
Po zakończeniu zwiedzania zamku poszedłem do centrum, pospacerować sobie jego uliczkami, gdzie głównie moją uwagę skupił klasycystyczny ratusz na rynku oraz znajdujący się w jego sąsiedztwie barokowy (z zachowaną gotycka bryłą) kościół p.w. św. Andrzeja. Niestety, ale czas upływał nieubłaganie i ani się zorientowałem minęła godzina wyjazdu z Łęczycy. Udałem się z powrotem na teren więzienia i tutaj okazało, że wszyscy już opuścili jego teren i został tylko mój rower. Wskoczyłem na moja maszynę i szybko udałem się w kierunku tumskiej archikolegiaty, następnego punktu naszego rajdu.
Kiedy znalazłem się na miejscu okazało się, ze wszyscy z wyjątkiem paru osób, którzy „pilnowali” rowerów przed kościołem siedzieli już wewnątrz świątyni i słuchali wykładu na jej temat prowadzonego przez tamtejszego proboszcza. Również wszedłem do środka aby dowiedzieć się czegoś ciekawego. Po zakończonym wykładzie postanowiłem obejrzeć sobie tą świątynię dokładniej. Przyznam się szczerze, że prezentuje się bardzo okazale. Chociaż wnętrze utraciło według mnie swój romański charakter, z zewnątrz jej bryła robi ogromne wrażenie.
Po zakończeniu zwiedzania kościoła, już razem z całą grupą ruszyłem w kierunku Góry św. Małgorzaty, gdzie znajdował się kolejny obiekt – zbudowany przed 1250 rokiem kościół p.w. św. Małgorzaty. Tutaj jednak ograniczyliśmy się tylko do obejrzenia kościoła z zewnątrz, a co niektórzy (ja też oczywiście) ustawili się w kolejce do proboszcza aby dostać pieczątkę w „kocie”.
Następnie zatrzymaliśmy się dopiero w miejscowości Gieczno i po krótkim postoju przed pochodzącym z 1717 roku drewnianym kościele kontynuowaliśmy naszą wycieczkę w kierunku Strykowa. Razem z resztą grupy dojechałem następnie do Cesarki, a potem już standardowo wróciłem do Dobieszkowa.
Cesarka - wyjazd na trasę© karolxii
Z "Wandrusami" na tle...© karolxii
... drewnianego kościoła z XVIII p.w. św. Piotra i Pawła w Białej© karolxii
Mały postój na moście nad rzeką Bzurą© karolxii
Wjeżdżamy do Łęczycy© karolxii
Na terenie nieczynnego już więzienia© karolxii
Bo nie płaciłem alimentów;)© karolxii
W tym pensjonacie są jeszcze wolne miejsca;)© karolxii
Zamek w Łęczycy© karolxii
Diabeł Boruta czyli symbol łęczyckiego zamku© karolxii
Widok z wieży zamkowej© karolxii
Ratusz na rynku w Łęczycy© karolxii
Romańska archikolegiata w Tumie© karolxii
Kościół p.w. św. Małgorzaty na Górze św. Małgorzaty© karolxii
Gieczno - kościół Wszystkich Świętych z XVIII wieku© karolxii
Kategoria Interklubowa
- DST 98.36km
- Sprzęt EKSPEDYSZYN
- Aktywność Jazda na rowerze
52 Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej - Piątek czyli geograficzny środek Polski
Poniedziałek, 4 czerwca 2012 · dodano: 19.07.2012 | Komentarze 1
Przebieg trasy: Dobieszków, Cesarka, Koźle, Pludwiny, Wola Mąkolska, Mąkolice, Piątek, Oszkowice, Bielawy, Walewice, Stary Waliszew, Domaradzyn, Bratoszewice, Nowostawy Górne, Stryków, Cesarka, Dobieszków.
Zaliczone gminy: Głowno (obszar wiejski), Piątek, Bielawy.
Dzisiejsza trasa po okolicach Łodzi miała swój punkt kulminacyjny w miejscowości Piątek, gdzie znajduje się geometryczny środek Polski.
Wyjazd standardowo rozpoczynał się wyjazdem z Cesarki o godz. 09.00, ale na trasę zaplanowaną przez organizatora, wyjechałem znacznie później. Najpierw trzeba było pojechać do bazy zlotowej aby załatwić pewne formalności, a potem uzupełnić prowiant na najbliższe dni. I tak też zrobiliśmy. We czterech do Cesarki, a następnie do Strykowa udaliśmy się w składzie Rajmund, Boguś, Stasiu i ja. W tamtejszym Tesco kupiłem pare „wiktuałów”, kolegom którzy nie mieli ochoty jechać do Piątka rzuciłem krótkie „cześć” i pognałem niczym wicher w kierunku geometrycznego środka Polski.
Pierwszą miejscowością do zaliczenia była wieś Koźle i barokowy kościół św. Szczepana z XVIII wieku. Myślałem, że podczas zwiedzenia tych miejsc będę całkowicie osamotniony. Ze Strykowa bądź co bądź wyruszyłem bardzo późno (po godz. 14.00), ale tu czekała mnie niespodzianka i kiedy wjechałem na plac przed świątynią spotkałem tam dwóch zlotowiczów. Z jednym z nich – Krzyśkiem, po „cyknięciu” kilku fotek pojechaliśmy do następnego obiektu, jakim był drewniany kościół św. Wojciecha z XVI wieku w Mąkolicach. Tutaj ucięliśmy sobie krótką pogawędkę z miejscowym proboszczem, którego akcent wyraźnie wskazywał że nie był rodowitym Polakiem. Był bardzo miły i nad wyraz rozmowny. Dostałem stempel parafii w moim „kocie” i ruszyłem w dalszą drogę, ale już bez Krzyśka, który postanowił jechać dalej zupełnie inną trasą.
Za Mąkolicami spotkały mnie niewielkie ograniczenia w ruchu na drodze, z uwagi na fakt budowy autostrady A1. I chociaż szosa wyglądała jak jeden wielki plac budowy, to i tak przejechałem ten odcinek bez większego problemu. Za Sułkowicami Pierwszymi spotkałem naszą klubową koleżankę Krysię wraz z jej koleżanką, która wracała do Strykowa. Wyjechała znacznie wcześniej z naszego ośrodka w Dobieszkowie i Piątek zdążyła już zaliczyć. Porozmawialiśmy chwilę o tym co czeka mnie dalej, a potem każde z nas pojechało w swoją stronę.
Po ok. 20 minutach byłem już na piątkowskim rynku. No cóż rynek, jak to rynek małego miasteczka czyli nic specjalnego. Fotografując go, nawet nie zwróciłem uwagi, że dwa żółte metalowe koła na postumencie, przed stacją benzynową Orlen-u to właśnie ten słynny geometryczny środek Polski. Jedyne na co zwróciłem uwagę to budynek urzędu gminy – niestety zamknięty oraz kościół p.w. Świętej Trójcy. Zjadłem szybko kebab w pobliskim barze i ruszyłem dalej. Pojechałem drogą w kierunku Łowicza i znalazłem się na terenie Pradoliny Warszawsko-Berlińskiej. Za miejscowością Bielawy odbiłem od głównej drogi (703-ki) w lewo i dojechałem do miejscowości Walewice, gdzie znajdował się słynny pałac rodziny Walewskich z której to pochodził syn Napoleona I Bonaparte – Aleksander Walewski.
Kiedy wjechałem na teren pałacowego parku, spotkałem tam dwie koleżanki zlotowe, które oświadczyły mi, że przyjechałem niestety zbyt późno i pałac jest już zamknięty. Mimo to postanowiłem obejrzeć sobie ta budowlę z zewnątrz, a także park znajdujący się na jej tyłach. Przyznam się szczerze, że park spodobał mi się bardziej niż sam pałac. W kilku miejscach dało się zauważyć stylowe rzeźby (barokowe i klasycystyczne), a także rzeczkę przepływającą wśród drzew. Na szczegółowe zwiedzanie nie miałem jednak czasu i na tym postanowiłem zakończyć zwiedzanie Walewic. Jednak kiedy zbliżyłem się do pałacu nagle jak spod ziemi wyrosła pani, która jak się później okazało jest opiekunem pałacu i postanowiła nas czyli mnie i wcześniej napotkane koleżanki wpuścić „na pokoje”. Jednak z braku czasu zwiedziliśmy sobie tylko jeden salon gdzie zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie na tle portretu hrabiego Aleksandra Walewskiego.
Po zaliczeniu Walewic ruszyłem dalej w kierunku Starego Waliszewa gdzie odwiedziłem pochodzący z XVIII w. drewniany kościół p.w. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Kiedy dojechałem do miejscowości Boczki Domaradzkie lekko odbiłem od ustalonej trasy w kierunku wsi Ziewanice. Chciałem zobaczyć pomnik postawiony ku czci poległego pułkownika Tadeusza Mikke – stryja naszego słynnego polityka Janusza Korwin-Mikke.
Wreszcie po ok. 40 min. kręcenia dojechałem do ostatniego punktu dzisiejszej wycieczki jakim była wieś Bratoszewice. Tutaj z kolei miałem do obejrzenia pochodzący z pocz. XX wieku pałac należący do rodu Rzewuskich (tych samych od których pochodził targowicki zdrajca) oraz gotycki kościół św. Augustyna z XVI wieku. Kościół oraz sąsiadująca z nim dzwonnica z zewnątrz prezentowały się bardzo dobrze. Natomiast pałac wyglądał okropnie. Strasznie zaniedbany, sprawiał wrażenie jakby nikt tu od wieków nie zaglądał. Otaczający go park też nie mógł się równać z tym z Walewic, ale i tak na tle pałacu prezentował się bardzo przyzwoicie.
Z Bratoszewic przez Nowostawy Górne dojechałem do Strykowa, a stamtąd na chwilę wpadłem do Cesarki. Musiałem chwilę odpocząć bo zaczynałem czuć, że dzieje się ze mną coś niedobrego. Kiedy dojechałem do Dobieszkowa z ledwością dowlokłem się do naszego pokoju w ośrodku. Miałem tylko tyle siły żeby zdjąć buty i kask, a potem w rowerowych ciuchach wskoczyłem pod pościel. Było mi okropnie zimno i czułem się tak jakbym przejechał rowerem przez pół Polski. Na szczęście miałem coś przeciwgorączkowego, a nasza koleżanka Krysia była na tyle dobra że zrobiła mi gorącą herbatę z jakimiś specjałami. Po godzinie doszedłem w miarę do siebie, ale i tak szybko położyłem się spać aby być w dobrej kondycji na jutrzejszy rajd do Łęczycy.
A tak na marginesie to w podobnym stanie byłem w zeszłym roku podczas Zlotu w Bartkowej-Posadowej. Wtedy również po poniedziałkowym rajdzie miałem wrażenie, że „złapała” mnie grypa, ale na szczęście na drugi dzień byłem już zdrowy. Czyżby nie służyła mi zmiana otoczenia?
Stryków - plac przed Tesco© karolxii
Przed kościołem pw. św. Szczepana w Koźlu i za nie swoim rowerem;)© karolxii
Kościół pw. św. Wojciecha w Mąkolicach© karolxii
A1 w trakcie budowy© karolxii
Nieoczekiwane spotkanie na trasie© karolxii
Piątek, ale w poniedziałek;)© karolxii
Piątkowy rynek z oznaczonym środkiem Polski© karolxii
A więc jechałem przez słynną Pradolinę:)© karolxii
Pałac w Walewicach© karolxii
Jedna z rzeźb w parku za pałacem© karolxii
W tle hrabia Aleksander Walewski, ale tylko na obrazie:)© karolxii
Kościół pw. Narodzenia NMP w Waliszewie© karolxii
Pamiątkowy obelisk przodka naszego słynnego polityka, czyli Janusza Korwin-Mikke© karolxii
Ruiny zespołu pałacowo-parkowego Rzewuskich i ...© karolxii
... kościół pw. Św. Augustyna w Bratoszewicach© karolxii
Kategoria Interklubowa
- DST 94.00km
- Sprzęt EKSPEDYSZYN
- Aktywność Jazda na rowerze
52 Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej - oficjalne otwarcie
Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 02.07.2012 | Komentarze 1
Przebieg trasy: Dobieszków, Cesarka, Michałówek, Dobra-Nowiny, Nowe Moskule, Las Łagiewnicki, Łódź, Marianów, Zgierz, Nowe Łagiewniki, Smardzew, Las Szczawiński, Smolice, Stryków, Cesarka, Dobieszków.
Zaliczone gminy: Zgierz (obszar wiejski).
To już jest chyba tradycja, bo jak mi wiadomo „Zlotowa Niedziela” zawsze odbywa się pod znakiem oficjalnego rozpoczęcia Zlotu. Tak było i tym razem, a sama uroczystość odbyła się w Łodzi.
Około godz. 8.00 wyruszyliśmy z Dobieszkowa w kierunku Cesarki, gdzie dołączyliśmy do całej reszty „zlotowiczów” udających się na otwarcie. Pogoda, w przeciwieństwie do tej z 51 Zlotu była naprawdę rewelacyjna i dlatego do Łodzi udali się chyba wszyscy, którzy mieli ochotę i siłę sobie dziś popedałować. Zaraz po starcie okazało się, że na miejsce udamy się częściowo drogą prowadzącą w kierunku Dobieszkowa, czyli tak naprawdę to nie musieliśmy osobiście jechać do Cesarki tylko po drodze dołączyć do peletonu.
Droga do Łodzi prowadziła przez Las Łagiewnicki, będący jednym z największych kompleksów leśnych znajdujących się w granicach miasta na terenie Europy. Jadąc przez Las zatrzymaliśmy się przy kapliczkach św. Antoniego i śś. Rocha i Sebastiana. Ta pierwsza uznawana jest za najstarszy zabytek na terenie Łodzi, a jej powstanie w latach 70-tych XVII w. wiąże się z objawieniami św. Antoniego. Druga z nich została wybudowana 30 lat później. Do Łodzi wjechaliśmy od strony płn.-wsch. i jadąc kolejnymi ulicami dotarliśmy do tej chyba najbardziej znanej, czyli Piotrkowskiej i zatrzymaliśmy się na wysokości Al. Schillera, gdzie odbyło się oficjalne otwarcie Zlotu. Zanim jednak to nastąpiło, miałem okazję spotkać moich dobrych znajomych z zeszłego Zlotu, a mianowicie Bogdana i Kasię ze Szczecina, Marię i Tadzia z Kiekrza oraz Andrzeja i Tadzia z Mikołowa. Powspominaliśmy sobie trochę nasze wspólne przeżycia z Bartkowej – a było naprawdę co wspominać.
Po zakończeniu tej oficjalnej części na chwilę zatrzymaliśmy się przy Placu Wolności, a potem ruszyliśmy dalej jadąc „szykiem paradnym”;) ulicami Łodzi i w ten sposób dojechaliśmy do Parku ks. Józefa Poniatowskiego, gdzie mogliśmy wziąć udział w festynie. Na miejscu okazało się, że moja klubowa ekipa już po wyjeździe z Placu Wolności postanowiła wrócić prosto do Strykowa. Tak więc do Dobieszkowa musiałem wracać sam.
Prawdę mówiąc nie miałem ochoty brać udział w imprezie tego rodzaju i po kilkunastu minutach postoju w Parku ruszyłem w kierunku ulicy Włókniarzy, aby jak najszybciej wydostać się z Łodzi. Z początku planowałem pojechać sobie do Aleksandrowa Łódzkiego, ale jednak zmieniłem plany i postanowiłem wrócić do ośrodka, ale jak najbardziej okrężną drogą zwiedzając po drodze okołołódzkie lasy. Tak więc jadąc ul. Aleksandrowską, skręciłem w Traktorową i od razu zaliczyłem dwa z nich, mianowicie Las Harcerski i Okręglik. Następnie dojechałem do Zgierza i tu w jednym ze sklepów uzupełniłem swoje braki w oprowiantowaniu. Za Zgierzem chciałem udać się w 71-ką w kierunku wsi Skotniki, a potem dalej prosto do Strykowa, ale stwierdziłem że mam jeszcze dość dużo czasu, poza tym czekał na mnie kolejny las. Cofnąłem się do drogi, która prowadziła do wsi Nowe Łagiewniki, a stamtąd dalej przez Smardzew, Glinnik, Podole i Szczawin Mały do Lasu Szczawińskiego. Kiedy wyjechałem z Lasu, postanowiłem zaliczyć jeszcze jeden sklep i tu we wsi Swędów spotkałem samotnego „bikera” – Łukasza. Z początku myślałem, ze to jeden ze zlotowiczów, ale jak się później okazało – miejscowy turysta. Po krótkiej rozmowie postanowił udać się ze mną do Cesarki, aby zobaczyć jak wygląda ośrodek pełen turystów PTTK. Po drodze pokazał mi fajny skrót przez jeziorko w kierunku ośrodka. Następnie razem pojechaliśmy jeszcze do Dobieszkowa, gdzie pokazałem mu nasz ośrodek OHP. Jeszcze jakiś czas porozmawialiśmy sobie przez ośrodkiem, następnie podziękowałem mu za wspólnie spędzony czas (krótki, ale treściwy) na rowerze i każdy z nas udał się do swojego domostwa na zasłużony odpoczynek po całym dniu rajdowania.
Ekipa gotowa do wyjazdu - przed ośrodkiem OHP© karolxii
Drogą w kierunku wsi Ługi© karolxii
W tle kaplica św. Rocha© karolxii
Kościół Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus i Świętego Jana Bosko© karolxii
Nie ma to jak spotkać znajomych z zeszłego Zlotu - Tadziu, Maria (KTR Kiekrz) i Kasia, Bogdan (PTTK Gdynia) oraz ...© karolxii
... Andrzej i Tadziu (KTK Mikołów)© karolxii
Na dobre rozpoczęcie Zlotu - kilka słów od przewodniczącego Komisji Turystyki Kolarskiej© karolxii
Słynna ulica Piotrkowska© karolxii
Jedno z tych miejsc gdzie toczyła się akcja serialu "Komisarz Alex"© karolxii
Na Placu Wolności przed pomnikiem Tadeusza Kościuszki© karolxii
Kościół p.w. Zesłania Ducha Świętego© karolxii
Ulicami Łodzi© karolxii
Łodzkie "familoki"© karolxii
Po lewej stronie budynki jednej z odnowiowych starych fabryk w Łodzi.© karolxii
Kategoria Interklubowa