Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi przemekturysta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 61809.38 kilometrów w tym 1419.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.27 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy przemekturysta.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2016

Dystans całkowity:103.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:25.75 km
Więcej statystyk
  • DST 31.00km
  • Sprzęt FJUŻYN
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwsza trasa FJUŻYNA

Poniedziałek, 31 października 2016 · dodano: 06.11.2016 | Komentarze 2


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Las Gdański, Bydgoszcz-Myślęcinek, Bydgoszcz-Bartodzieje.

W ostatni dzień października pogoda miała być pochmurna, ale nie deszczowa. Ową prognozę potraktowałem nazwyczaj serio;) i ten dzień postanowiłem wykorzystać na przetestowanie sprawności terenowej mojego nowego nabytku czyli FJUŻYNA. Oczywiście w grę wchodziła jazda przede wszystkim terenami leśnymi.
Zanim jednak przystąpiłem do działania, zrobiłem sobie małą inwentaryzację sprzętową roweru i nie tylko, od której zależał wybór trasy. Mianowicie:
1. oświetlenie przednie – brak
2. oświetlenie tylne – brak
3. błotniki – brak
4. wolny czas – jest, ale w niezbyt dużej ilości.
Początkowo chciałem pojechać do Puszczy Bydgoskiej aby "popląsać" sobie tamtejszymi szlakami, ale brak oświetlenia i wystarczającej ilości czasu na powrót do DOMCIU "za jasnego", zweryfikował początkowe plany. Doszedłem do wniosku, że pionierską jazdę FJUŻYNEM wykonam w Lesie Gdańskim, a potem "kicnę" sobie jeszcze do Myślęcinka.
W trakcie moich przemyśleń otrzymałem wiadomość z "Rowerturu", że zamówiona przednia lampka VOYAGER (made by Mactronic), czeka aż łaskawie zjawię się po jej odbiór. Hm..., po otrzymaniu tej informacji chciałem znowu "letko" zmodyfikować moja traskę, ale doszedłem do wniosku że na dzisiaj wystarczy tych zmian.
Zatem pierwsze "pedałowe kroki" skierowałem do sklepu odebrać przednie oświetlenie z nadzieją, że wykorzystam ów sprzęcik do hasania po lesie w iście egipskich ciemnościach. Potem uświadomiłem sobie, że lampka ta jest zasilana dedykowanym akumulatorem, który raczej naładowany nie będzie:(((. Ha ..., nic bardziej mylnego. Okazało się, że producent zadbał nie tylko o ładne opakowanie i dołączony kabel USB, ale również o zasilanie.
Kiedy wjechałem do Lasu Gdańskiego od razu zaliczyłem ścieżkę "gorszego sortu" czyli "lepszego piachu";). I tu miłe zaskoczenie. Jechało się bardzo szybko i przyjemnie – koła nie grzęzły w ziemi. Szybko dojechałem do jednej z najczęściej uczęszczanych ścieżek lasu, którą poprowadzono niebieski pieszy "Szlak Brdy" i kontynuowałem jazdę, do tej pory nieuczęszczanymi ścieżynami. Po drodze spotkałem przemiłą "biegaczkę" Natalię, dzięki której mogłem uwiecznić na fotografii swoją skromną osobę, pędzącą na nowym sprzęciku.
I tak jeżdżąc sobie to tu, to tam dotarłem do stacji rowerowej na czerwonym szlaku rowerowym Myślęcinek-Fordon. Zrobiłem sobie małą przerwę, podczas której zamontowałem nowo zakupioną lampkę. Dalej trasa prowadziła trochę czerwonym szlakiem, a trochę dzikimi ścieżkami.
Kiedy dojechałem do Myślęcinka zapadł zmrok. Tutaj również starałem się jeździć do tej pory nieuczęszczanymi drogami leśnymi (w tym znowu niebieskim pieszym "Szlakiem Brdy") , ale bardziej żeby przetestować lampkę niż rower. Jednak czas naglił, a poza tym zaczęło robić się coraz chłodniej więc podjąłem decyzję o powrocie do domu.
Podsumowując, zarówno zakup roweru jak i lampki bardzo trafny. FJUŻYN to idealny rower do jazdy po lesie oraz innych terenach, obfitujących w zwiększoną ilość piachu, kamieni, korzeni i innych tego typu "urozmaiceń". Na twardym gruncie też potrafi pokazać swój "lwi pazur". Kiedy wracałem "asfaltową" częścią Myślęcinka w kierunku Leśnego, rozpędziłem się do tego stopnia, że odniosłem wrażenie jakbym jechał szybciej niż na moim EXPIE.
Lampka sprawowała się bez zarzutów podczas jazdy. Rozświetlała mi "myślęcińskie ciemności" na tyle dobrze, że mogłem spokojnie jechać z optymalną prędkością nawet ścieżkami leśnymi. Kiedy jechałem przez miasto, włączyłem tryb "migotliwy", który w zupełności wystarczył podczas jazdy ścieżką rowerową i raczej nie oślepiał jadących z przeciwka. Pojawiła się jednak pewna wątpliwość. Producent zadeklarował pracę tej lampki w trzech trybach: 100%, 50% i tzw. stroboskopowy. O ile między trybami procentowymi i stroboskopem różnica jest widoczna:), o tyle między trybem 50% i 100% raczej niewielka. W moim odczuciu nie jest to z pewnością różnica dwukrotna. Montaż lampki również nie nastręczył mi trudności, chociaż nie jest beznarzędziowy. Małym minusem jest według mnie regulacja horyzontalna kierunku świecenia. Uważam, że powinna być płynna, a nie jak uczynił to producent – stopniowa. W każdym bądź razie lampkę mogę spokojnie polecić każdemu, szukającemu światła w ciemności;).

Rozjeżdżanie nowych ścieżek w Lesie Gdańskim
Rozjeżdżanie nowych ścieżek w Lesie Gdańskim © karolxii

W poszukiwaniu trudniejszych ścieżek do testowania roweru
W poszukiwaniu trudniejszych ścieżek do testowania roweru © karolxii

Na jednej z wielu ścieżek w Lesie Gdańskim
Na jednej z wielu ścieżek w Lesie Gdańskim © karolxii

Na stacji rowerowej szlaku Myślęcinek-Fordon
Na stacji rowerowej szlaku Myślęcinek-Fordon © karolxii

Dzisiaj testowałem: MACTRONIC Voyager
Dzisiaj testowałem: MACTRONIC Voyager © karolxii


Kategoria Singlowa


  • DST 12.00km
  • Sprzęt FJUŻYN
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po rower, a potem na rowerze po synusia

Wtorek, 25 października 2016 · dodano: 30.10.2016 | Komentarze 2


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Fordon, Bydgoszcz-Bartodzieje.

Kiedy w kwietniu 2012 roku kupiłem mój pierwszy rower "z prawdziwego zdarzenia" czyli wymarzony i od dwóch lat planowany UNIBIKE-EXPEDITION, myślałem że jazda rowerem górskim stanie się rzadkością. Jednak już w lipcu tego samego roku, kiedy to pojechałem po raz pierwszy zwiedzać Bory Tucholskie, stwierdziłem że sam rower trekkingowy może nie być wystarczający aby poznać dobrze te tereny. W następnym roku, podczas zwiedzania Beskidu Śląskiego i Żywieckiego jeszcze bardziej utwierdziłem się w przekonaniu, że odstawienie roweru górskiego "do lamusa" nie będzie najlepszym pomysłem. Najdobitniej przekonałem się co oznacza brak takiego sprzętu, kiedy jechałem Rowerowym Szlakiem Orlich Gniazd. Trasa ta, nie była zbyt przyjazna dla amatorów jazdy trekkingiem z uwagi na zapiaszczenie ścieżek leśnych oraz występowanie wszelkiej maści korzeni, kamieni i błotka;). Poza tym zacząłem tęsknić za moimi dawnymi wycieczkami przez lasy w okolicach Bydgoszczy, przy których mój EXPEDITION raczej nie był wstanie rozwinąć swoich skrzydeł.
Dlatego też od jakiegoś czasu zacząłem się zastanawiać nad zakupem nowego "górala". Co prawda mogłem sobie pojeździć jeszcze na moim "weteranie", którego rama i część osprzętu pochodziła z przełomu 1999/2000. Doszedłem jednak do wniosku, że nie będę go na siłę modernizował z uwagi na koszty takiej inwestycji, a poza tym przyda mi się do innych rzeczy, odpowiednich dla takiego "staruszka";).
Przy zakupie nowego "górala" nie musiałem się długo zastanawiać nad producentem. Od razu wiedziałem, że będzie to UNIBIKE ponieważ miałem okazję się przekonać o dobrej jakości tych rowerów przy takiej cenie. Pozostała jeszcze kwestia wyboru modelu. Początkowo myślałem, że będzie to FLITE, ale kwota 3 500 zł. (bez złotówki) skutecznie odwiodła mnie od tego zamiaru. Zatem wybór padł na model FUSION, który też do tanich nie należał. Poza tym zakup dotyczył tylko "golca", któremu brakowało podstawowych elementów, takich jak oświetlenie czy błotniki.
Z uwagi na mój tegoroczny bądź co bądź uszczuplony budżet, zakup nowego roweru zaplanowałem na wiosnę przyszłego roku. Z drugiej strony zacząłem przeglądać przeróżne oferty na kilku portalach aukcyjnych, z nadzieją że trafi się jakaś "okazja" z uwagi na jesienne przeceny.
Oczywiście producent UNIBIKE czegoś takiego w ogóle nie przewidywał. Mogłem liczyć jedynie na rabat w wysokości ok. 3%, czego raczej nie można było nazwać "okazją". Wreszcie zupełnie przypadkowo znalazłem sklep, który ku mojemu zdziwieniu oferował interesujący mnie model w cenie niższej o 300 zł. niż rynkowa:). Co ciekawe, był to sklep rowerowy mieszczący się w Bydgoszczy:).
Chyba lepiej trafić nie mogłem. Nie tylko cena była atrakcyjna, ale odpadły wszelkie koszty transportu w przypadku zakupu spoza Bydgoszczy. I co najważniejsze – przed zakupem mogłem sobie ten rower dokładnie obejrzeć i przetestować.
Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Pojechałem do sklepu, obejrzałem i przetestowałem. Rower taki, jak zaplanowany, czyli nowy FUSION na 29 calowych kołach w pięknym niebieskim kolorze, nie używany i z gwarancją.
Zaraz po zakupie udałem się na pierwszą wycieczkę, ze sklepu rowerowego w Fordonie do przedszkola:) po mojego synusia. Jakie to cudowne uczucie kiedy człowiek wraca do domu prowadząc za rękę swojego wymarzonego potomka, a drugą ręką prowadząc swój wymarzony rower.

Wymarzony góral, czyli
Wymarzony góral, czyli "unibikowy" FUSION © karolxii
Kategoria Singlowa


  • DST 36.00km
  • Sprzęt EKSPEDYSZYN
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jesienny Myślęcinek

Niedziela, 23 października 2016 · dodano: 29.10.2016 | Komentarze 0


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Myślęcinek, Niemcz, Jagodowo, Osielsko, szlak rowerowy Myślęcinek-Fordon, Bydgoszcz-Bartodzieje.

Pogoda typowo jesienna, która bardziej sprzyja leniuchowaniu niż jakiejkolwiek postaci aktywności fizycznej. Jednak od rodziny dostałem dzisiaj zielone światło na rower i dlatego postanowiłem gdzieś się poszwendać.
Czasu nie było zbyt wiele. Najpierw pojechałem sobie do Myślęcinka na terenie którego, jesień zadomowiła się na dobre. Przy wjeździe do Parku wypatrzyłem tablicę reklamującą Szlak Partyzantów Armii Krajowej i od razu pomyślałem, że będzie on świetnym miejscem na wypróbowanie możliwości planowanego "górala" uzbrojonego w 29 calowe koła. Na zatłoczonym jak zwykle w niedzielne popołudnie deptaku, Bikerów i innych turystycznie aktywnych jak na lekarstwo ... . Natomiast przy punkcie postojowym w sąsiedztwie Kujawsko-Pomorskiego Centrum Edukacji Ekologicznej nie zabrakło "turystów", w tym jednego "bikera" raczących się napojami wyskokowymi. Dalej, klucząc myślęcińskimi ścieżynami dojechałem do Karczmy Kujawskiej, a potem do miejsca które kiedyś było stacją Myślęcińskiej Kolejki Parkowej. Tutaj mogłem sobie co najwyżej popatrzeć na wypalony wrak lokomotywy. Smutne:(. Kiedyś miałem okazję przejechać się tą kolejką, a było to latem 1998 roku. Szkoda, że teraz nie mam możliwości przejechania się tą kolejką z moimi dziećmi.
Po zakończeniu tego jesiennego zwiedzania "Myśla", pojechałem sobie przez Niemcz, Jagodowo i Osielsko. Potem wjechałem na rowerowy szlak do Fordonu i dalej standardowo przez ul. Lewińskiego dojechałem na Bartodzieje.

Idealny szlak do przetestowania
Idealny szlak do przetestowania "planowanego zakupu" © karolxii

Jesień w Myślęcinku
Jesień w Myślęcinku © karolxii

Jesienna Karczma Kujawska
Jesienna Karczma Kujawska © karolxii

Tyle nam zostało z Myślęcińskiej Kolejki Parkowej:(((
Tyle nam zostało z Myślęcińskiej Kolejki Parkowej:((( © karolxii
Kategoria Singlowa


  • DST 24.00km
  • Sprzęt GÓRAL 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Światowy Dzień Serca 2016

Niedziela, 9 października 2016 · dodano: 12.10.2016 | Komentarze 0



Powiedziałem sobie, że więcej nie będę brał udziału w tego typu imprezach, ale podobnie jak miało to miejsce dwa lata temu, wyjazd ten miał charakter bardziej rodzinny, a jak wiadomo – czego to się nie robi dla rodziny:).
Najpierw musiałem sobie zorganizować środek transportu, bo zarówno EKSPEDYSZYN i GÓRAL nie byli zdolni do jazdy. Tak więc "z buta" udałem się do Kajetana, który obiecał mi pożyczyć swojego wysłużonego Giant'a. Niestety, ale pojazd ten nie również nie nadawał się do jazdy z uwagi na zbyt niskie ciśnienie w oponach. Postanowiłem skorzystać z możliwości kompresora znajdującego się na pobliskiej stacji benzynowej. Tutaj też nie miałem szczęścia, bo okazało się, że dętki w Kajetanowym Góralu mają wentyle typu "Presta", stacje dysponują tylko standardowymi końcówkami do pompowania opon samochodowych. Musiałem znowu poprosić Kajetana o pomoc, który wspomógł mnie swoją pompką kompatybilną z "Prestą". Chwila pompowania i już mogłem cieszyć się sprawnym rowerem, którym bez problemów dojechałem na Stary Rynek, gdzie czekała już na mnie Żoncia z Córcią.
Na miejscu mimo niezbyt sprzyjającej pogody, zebrała się dość spora grupa rowerzystów, wśród których spotkałem moich kolegów z "Turkoli". Nie zabrakło również przedstawicieli Bydgoskiej Masy Krytycznej, którzy wraz z Policją zabezpieczali trasę przejazdu.
O wyznaczonej godzinie ruszyliśmy na trasę, która prowadziła ulicami Bydgoszczy, a której to zarówno start jak i meta miała miejsce na Starym Rynku. Potem odbyło się losowanie nagród i tutaj akurat szczęście się do mnie uśmiechnęło, bo wygrałem zapięcie do roweru firmy Quechua.

Wyjazd z Wyspy Młyńskiej
Wyjazd z Wyspy Młyńskiej © karolxii

Na pierwszym planie Gabrysia z koleżanką i Panią Profesor;)
Na pierwszym planie Gabrysia z koleżanką i Panią Profesor;) © karolxii

Przejazd ul. Jagiellońską
Przejazd ul. Jagiellońską © karolxii

Jak zwykle w asyście policji
Jak zwykle w asyście policji © karolxii

Zakończenie Rajdu na Starym Rynku
Zakończenie Rajdu na Starym Rynku © karolxii

I znowu w gronie Turkoli:)
I znowu w gronie Turkoli:) © karolxii

Nasza rajdowa ekipa
Nasza rajdowa ekipa © karolxii
Kategoria Inna, W towarzystwie