Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi przemekturysta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 61809.38 kilometrów w tym 1419.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.27 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy przemekturysta.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Klubowa

Dystans całkowity:1656.97 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:03:50
Średnia prędkość:15.65 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:59.18 km i 3h 50m
Więcej statystyk
  • DST 65.55km
  • Sprzęt GÓRAL 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łabiszyn zamiast muzeum autobusów w Paterku

Niedziela, 2 września 2012 · dodano: 28.10.2012 | Komentarze 1


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Kruszyn Krajeński, Rynarzewo, Władysławowo, Pszczółczyn, Łabiszyn, Obórznia, Antoniewo, Frydrychowo, Przyłęki, Stryszek, Bydgoszcz-Bartodzieje.

Zgodnie z zapowiedzią naszego prezesa, tego dnia miała się odbyć wycieczka do Muzeum Komunikacji w Paterku. Kiedy jednak wszyscy zebraliśmy się na miejscu spotkania, otrzymaliśmy informację, że właściciel tegoż muzeum jest dopiero w drodze powrotnej do Paterka i chcąc zobaczyć jego komunikacyjne eksponaty, musielibyśmy zaczekać ok. 2 godzin. W związku z powyższym zapadła decyzja, aby nie tracić czasu i zmienić całkowicie dotychczasowe plany.
Postanowiliśmy, że pojedziemy do Łabiszyna. Mi akurat ten pomysł średnio się spodobał. Od czasu kiedy zacząłem jeździć cyklicznie z Turkolami (od 2009 r.), w samym Łabiszynie miałem okazję być przynajmniej dwa razy, a okolice tego miasteczka były mi dobrze znane z poprzednich wycieczek klubowych. Bardziej by mi odpowiadał wypad do Żnina lub Kcyni, których to jeszcze nie miałem okazji odwiedzić na rowerze, ale cóż było poradzić gdy większość wolała wybrać bądź co bądź "oklepaną" trasę.
Do Łabiszyna pojechaliśmy tak jak wyżej wspomniałem, "utartą" ścieżką i poza tym że dostałem pieczątkę w "Kocie" od leśniczego z Pszczółczyna, nic ciekawego nie wydarzyło się w czasie jazdy. W samej mieścinie posiedzieliśmy sobie na rynku, cyknęliśmy kilka fotek no i dalej w trasę.
Krótko po tym, kiedy wyjechaliśmy z miasteczka zarządzono postój w pierwszym sklepie jaki napotkaliśmy po drodze. I jak to bywało w takich sytuacjach, szanowne towarzystwo się rozsiadło i ani myślało jechać dalej. No cóż, rozumiem że odpoczynek się należał, ale po czym – po wcześniejszym odpoczynku na rynku w Łabiszynie???
Zaczęliśmy się z Kajetanem zastanawiać, czy nie zostawić tego towarzystwa i dalej we dwóch pojechać do Żnina. Po krótkiej naradzie zdecydowaliśmy, że jednak zostaniemy z klubowiczami, a Żnin zostawimy sobie na później.
Droga powrotna do Bydgoszczy też nie należała do nowości, tym bardziej że towarzystwo znowu postanowiło sobie zrobić kolejny postój w wielokrotnie odwiedzanym już miejscu, czyli w ogródku przyłęckiego sklepu – po przejechaniu 14 km:(. Dalej również standardową trasą przez Stryszek i las w sąsiedztwie lotniska, wróciliśmy do Bydgoszczy.
Niestety, ale po tej wycieczce zacząłem sie coraz poważniej zastanawiać się nad moim członkostwem w Turkolach. Chociaż jestem turystą z małym doświadczeniem, to jednak uważam że mój udział w wycieczkach organizowanych przez ten klub, powoli dobiega końca. Powinienem wzorem moich poprzednich wycieczek (np. po Puszczy Bydgoskiej), zacząć wreszcie samemu jeździć w nieznane mi jeszcze okolice skoro nie mogę liczyć na własny klub i nie brać więcej udziału w wycieczkach powtarzanymi trasami. Jeździmy co roku do muzeum w Szubinie, ale do tej pory nikt jeszcze nie zaproponował np. odwiedzenia muzeum w Żninie, zamku w Kruszwicy, czy świątyń w Strzelnie. To śmieszne, że jestem członkiem PTTK i klubu turystyki rowerowej z przeszło 50-cio letnia tradycją, a nie miałem okazji być tam, gdzie moi koledzy tacy jak Jarek (Jarmik) czy Krzysiek (Keto) dawno już byli.
CZAS WRESZCIE TO ZMIENIĆ!!!

Inaczej wyobrażałem sobie szlak królewski © karolxii


Leśniczówka "Pszczółczyn" © karolxii


Rynek w Łabiszynie © karolxii


W tle - łabiszyński ratusz © karolxii


Most nad Kanałem Noteckim w pobliżu Antoniewa © karolxii


Odcinek trasy wzdłuż Kanału Noteckiego © karolxii


Przyłęki - mostek nad Notecią © karolxii


Ścieżka leśna wzdłuż DK25 w kierunku lotniska © karolxii


Kategoria Klubowa


  • DST 49.00km
  • Sprzęt GÓRAL 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rajd św. Krzysztofa

Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 22.07.2012 | Komentarze 1


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Łochowo, Głęboczek, Olek, Zamość, Kruszyn Krajeński, Białe Błota, Bydgoszcz-Bartodzieje.

Na początek trochę liczb. Był to szósty już Rajd św. Krzysztofa, ale mój dopiero trzeci i jednocześnie pierwszy na który zabrałem mojego synka Mikołajka. Spotkanie uczestników miało miejsce o godz. 10.00 przez Multikinem. Byłem mile zaskoczony, bo przyjechało 26 osób między innymi koleżanki i koledzy z soleckiego Torpedo, Ramy 76 i Mariusz z toruńskiej „Przygody” wraz z rodziną.
Trasa standardowa: nad dawnym Kanałem Bydgoskim, przez Lisi Ogon i Łochowo gdzie dołączył do nas klubowicz – Waldek, któremu właśnie „strzeliła” dętka. Tak więc nieoczekiwany, ale krótki postój podczas którego Mikołaj grał w kamienie z kolegami-torpedowcami z Solca – Jurkiem i Leonem. Za Łochowem skręciliśmy w las i po niedługim czasie byliśmy już u celu, czyli na terenie przylegającym do ogródków działkowych w Głęboczku.
Na miejscu oczywiście był słodki poczęstunek i nieodłączne kiełbaski i … po jakimś czasie zaczął padać deszcz. Schowaliśmy się pod daszkiem sąsiedniego sklepu aby przeczekać chwilowe opady. Potem był konkurs wiedzy o św. Krzysztofie, solenizancie dzisiejszej imprezy czyli naszym klubowym koledze Krzyśku Michalskim, a także kilka pytań dotyczących naszego regionu. Po wyłonieniu zwycięzców przyszedł czas na nagrody za kolejno zajęte miejsca. Konkurs był ostatnim punktem tej imprezy i po niedługim czasie w dwóch grupach opuściliśmy teren ogródków działkowych jadąc w kierunku Bydgoszczy.


Uczestnicy Rajdu przed Multikinem © karolxii


Nad Kanałem © karolxii


Mała awaria na trasie © karolxii


Lasem w kierunku Głęboczka © karolxii


Ania i Adam byli odpowiedzialni za kiełbaski:) © karolxii


Poczęstunek © karolxii


Chronimy się przed deszczem © karolxii


Podliczanie punktów i ... © karolxii


... mamy pierwszych zwycięzców - Ewa z "TORPEDO" i ... © karolxii


... Piotr z "TURKOLI" © karolxii


Międzyklubowa integracja:) © karolxii


Ostatnie zdjęcie przed wyjazdem © karolxii



Kategoria Klubowa


  • DST 37.00km
  • Sprzęt GÓRAL 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bydgoski Park Przemysłowo-Technologiczny - Solec Kujawski

Niedziela, 15 lipca 2012 · dodano: 02.10.2012 | Komentarze 3


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Bydgoski Park Technologiczno-Przemysłowy, Makowiska, Solec Kujawski, Otorowo, Łęgnowo, Bydgoszcz-Bartodzieje.

Wycieczka w klubowym gronie. Ponieważ w planie było zwiedzanie Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego, czyli terenów przylegających do Puszczy Bydgoskiej, na miejsce spotkania wyznaczyliśmy sobie skrzyżowanie ulic Glinki i Szpitalnej. Przyjechało łącznie ze mną 8 osób, czyli w sumie całkiem nieźle. Po krótkich pogaduchach, ruszyliśmy w kierunku bramy Parku, po przejechaniu której jechaliśmy dalej ulicami Glinki, Bydgoskich Przemysłowców i Ernsta Petersona.
Była to moja pierwsza wycieczka na teren tego obiektu od momentu jego utworzenia. Sam Park nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Monotonna jazda ścieżką rowerową, jakieś budynki – niektóre stare inne nowo wybudowane, tory kolejowe, jakaś bocznica zawalona starymi cysternami. No cóż, może po prostu nie potrafiłem dostrzec uroku tego miejsca. Zrobiło mi się tylko żal wyciętych drzew. Rozumiem, że gospodarka musi się rozwijać i muszą powstawać tereny dla potencjalnych inwestorów, a co za tym idzie nowe miejsca pracy. Jednak las to dla mnie pewna świętość i oprócz jego pielęgnowania oraz szeroko pojętej ochrony, nie powinno się z nim nic robić.
Po krótkiej przejażdżce po BPPT dojechaliśmy do jego południowej granicy i skręciliśmy na DK 10 w kierunku Solca Kujawskiego by w ten sposób dojechać do Makowisk, a w właściwie do znajdującego się tam sklepu spożywczego.
No tak, moi klubowi koledzy nie byli by sobą, gdyby nie zaliczyli „spożywczaka” nawet na krótkiej wycieczce. Jednak od jakiegoś czasu taki sposób przebiegu wycieczek zaczął mnie irytować. Zacząłem odnosić wrażenie, że dla nich te sklepowe przystanki są równie ważne, co sama jazda rowerem. Dla mnie niestety jest to stracony czas, bo nie po to jadę na taki czy inny rajd żeby wystawać przed sklepem.
Po zakończonej konsumpcji ruszyliśmy w kierunku drogi prowadzącej z Solca do Bydgoszczy czyli ul. Toruńskiej. Tutaj postanowiłem wydłużyć sobie trochę naszą trasę i zamiast skręcić w lewo z grupą do Bydgoszczy, odbiłem w prawo. Szybkim tempem dojechałem do soleckiego rynku, gdzie stał jeszcze namiot będący elementem strefy kibica, a potem „cofka” i ul. Bydgoską, a potem Toruńską dojechałem do Bydgoszczy.
Jechałem dość szybko, ale chyba niewystarczająco bo klubowych kolegów nie udało mi się dogonić. Ponownie, ale już w trochę przerzedzonym składzie spotkaliśmy się dopiero przy ul. Spornej, bo jak się okazało jeden z nich miał tam swoją działkę. Posiedziałem sobie tam z nimi w sielankowo-działkowej atmosferze przez niecałą godzinę, po czym ruszyłem z powrotem do domku.

BPP - ul. Bydgoskich Przemysłowców © karolxii


BPP - ul. Ernsta Petersona I © karolxii


BPP - ul. Ernsta Petersona II © karolxii


BPP - ul. Ernsta Petersona III © karolxii


BPP - ul. Ernsta Petersona IV © karolxii


Tędy jeszcze nie jechałem © karolxii


Tradycyjny postój © karolxii


Solecki rynek ze strefą kibica © karolxii


Zakończenie wycieczki na działce © karolxii


cdn...;) © karolxii


Kategoria Klubowa


  • DST 54.50km
  • Sprzęt GÓRAL 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

X Nocny Rajd z Madejem

Sobota, 7 lipca 2012 · dodano: 08.07.2012 | Komentarze 1


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Myślęcinek, Niemcz, Maksymilianowo, Nowy Mostek, Stronno, Kotomierz, Pyszczyn, Nekla, Żołędowo, Myślęcinek, Bydgoszcz-Bartodzieje.

Kolejna impreza klubowa z cyklu „Nocny Rajd z Madejem”. W porównaniu z tymi z lat poprzednich, na miejsce „rajdowania” wybraliśmy sobie tereny leśne leżące na północ od Bydgoszczy. Miejsce spotkania: Myślęcinek godz. 19.00. Przyjechało łącznie 8 osób, czyli nas klubowiczów było 5 (Rajmund, Boguś, Kajetan, Krzysiek i ja) kolega Mariusz z toruńskiej „Przygody” oraz ku mojemu zaskoczeniu pojawił się również Jarek (jarmik) ze swoją Mariolką.
Najpierw pojechaliśmy „myślęcińskim deptakiem” i tutaj już niestety zgubiliśmy Jarka i Mariolę. Jak się później okazało, byli zmuszeniu do zmiany planów. Tak więc w sześcioosobowej grupie dojechaliśmy do Niemcza i odwiedziliśmy jeden z tamtejszych sklepów, gdyż dwaj nasi koledzy postanowili zaopatrzyć się w suchy prowiant na dzisiejszą noc. Jadąc przed siebie, dojechaliśmy do Maksymilianowa i za mostem nad torami kolejowymi skręciliśmy w prawo. Dalej trasa prowadziła ścieżkami leśnymi po których jechało się naprawdę rewelacyjnie i w ten sposób dojechaliśmy do punktu postojowego na polanie przed leśniczówką Nowy Mostek. Tam rozmawiając o wszystkim i o niczym (tematem wiodącym była oczywiście turystyka i poprzednie rajdy) poczekaliśmy, aż się ściemni.
Ok. godz. 21.30 rozpoczęła się ta „prawdziwa” czyli nocna część Rajdu. Jadąc ścieżkami leśnymi dojechaliśmy do Stronna i tutaj na wysokości przejazdu kolejowego, zgodnie z wcześniej zaplanowaną trasą skręciliśmy w lewo na szlak Stronno-Wudzyn, który miał nas zaprowadzić do „Wilczego Gardła”. Niestety, ale po ok. 1 km, zmuszeni byliśmy wycofać się do Stronna, ponieważ droga była na tyle błotnista i zryta kołami traktorów, że dalsza jazda po prostu nie była możliwa.
W Stronnie zrobiliśmy sobie krótki postój przed wiatą przystanku autobusowego, podczas którego zaczęły do nas dochodzić pierwsze symptomy zbliżającej się burzy. Nie czekając dłużej, ruszyliśmy w kierunku DK 56. Jechało się naprawdę ciekawie. Burza rozpętała się na dobre i błyskało się na tyle intensywnie, że momentami przednia lampka w rowerze była niepotrzebna. W ten sposób dojechaliśmy do Kotomierza i zaraz za przejazdem kolejowym skręciliśmy w prawo na drogę prowadzącą w kierunku Nekli. Tutaj też nie zabrakło nam rozrywki, co prawda przestało grzmieć i błyskać, ale za to zaczął padać deszcz.
W Nekli zrobiliśmy sobie kolejny postój, stojąc pod wiatą i czekając aż przestanie padać. W końcu doczekaliśmy się i tym razem jadąc dalej bez większych przeszkód, minęliśmy Żołędowo, Niemcz i znaleźliśmy się w Myślęcinku, gdzie zakończyliśmy nasz Nocny Rajd z Madejem. W domu byłem ok. godz. 1.30.

Przed sklepem w Niemczu © karolxii


Punkt postojowy koło leśniczówki Nowy Mostek © karolxii


W lesie przed Stronnem © karolxii


A to już samo Stronno - postój koło przystanku Autobusowego © karolxii


Przejazd kolejowy w Kotomierzu © karolxii


Przymusowy postój za Neklą © karolxii


Kategoria Klubowa


  • DST 50.00km
  • Sprzęt GÓRAL 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Wtelna czyli czcimy pamięć "Wyczóła"

Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 17.09.2012 | Komentarze 2


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Tryszczyn, Wtelno, Morzewiec, Szczutki, Osówiec, Bydgoszcz-Osowa Góra, Bydgoszcz-Bartodzieje.

Impreza klubowa. Tego dnia postanowiliśmy pojechać do Wtelna, złożyć kwiaty na grobie Leona Wyczółkowskiego. Na tą wycieczkę postanowiłem zabrać ze sobą mojego Mikołaja. Mieliśmy już za sobą trzy udane rajdy, dlatego i tym razem nie widziałem żadnych przeciwwskazań aby zabrać go ze sobą. Poza tym liczę na to że dzięki temu, być może kiedyś połknie „rowerowego bakcyla”.
Na miejsce spotkania czyli Stary Rynek, pojechaliśmy ulicą Toruńską zobaczyć jak wyglądają postępy przy budowie mostu w ciągu Trasy Uniwersyteckiej. Kiedy przyjechaliśmy na Rynek, okazało się, że do Wtelna pojedzie z nami również Marek Leśniewski. W drodze do celu zatrzymaliśmy się na chwilę przy „apartamentach nad młynem” czyli nowoczesnych domach zbudowanych przy ul. Młyńskiej w Bydgoszczy w stylu retro. W tym wypadku przypominały młyny, a wrażenie to potęgowało jeszcze umiejscowione w pobliżu bramy wjazdowej koło młyńskie. W Wtelnie nie zabawiliśmy zbyt długo. Po złożeniu kwiatów na grobie i krótkim postoju przy miejscowej kwiaciarni, ruszyliśmy w drogę powrotną. Zdecydowaliśmy, że pojedziemy trochę inną trasą niż tą, którą przyjechaliśmy. Tak więc zamiast przez Tryszczyn, wybraliśmy drogę przez Szczutki i Osówiec. W Szczutkach część klubowiczów oddzieliła się od naszej grupy. W Osówcu zrobiliśmy sobie kolejny krótki postój, a potem dalej przez Osową Górę w kierunku Centrum. Po drodze Mikołaj zaczął mi zasypiać, a to sprawiło że zaczął się niebezpiecznie kiwać w swoim siedzeniu, ale jakoś udało nam się szczęśliwie dojechać do domu.

Wspólne zdjęcie na Starym Rynku © karolxii


Ścieżka nad Starym Kanałem © karolxii


"Apartamenty nad Młynem" przy ul. Młyńskiej © karolxii


Dojeżdżamy © karolxii


Po tak długiej jeździe Mikołaj musiał rozprostować kości;) © karolxii


Przed grobem Leona Wyczółkowskiego na cmentarzu we Wtelnie © karolxii



Kategoria Klubowa


  • DST 59.00km
  • Sprzęt GÓRAL 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozpoczęcie sezonu 2012

Niedziela, 18 marca 2012 · dodano: 19.03.2012 | Komentarze 3


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Ostromecko, Nowy Dwór, Czemlewo, Borki, Dębowiec, Czarże, Słończ, Rafa, Pień, Mozgowina, Ostromecko, Bydgoszcz-Bartodzieje.

Nadszedł wreszcie czas, aby w gronie klubowym otworzyć nowy sezon rowerowy 2012. Wycieczkę zaplanowaliśmy jak to zwykle bywa, na niedzielne przedpołudnie. Miejsce spotkania – dawny biurowiec „Romet-u”, godz. 9.00.
Przyjechało 15 osób, ale nie tylko z „TURKOLA”. Pojawił się Jarek z Mateuszem, trzech kolegów z toruńskiej „PRZYGODY” oraz jeszcze jeden kolega, którego personalia nie są mi znane. Ja niestety trochę się spóźniłem (obowiązki domowe) i do grupy dołączyłem na wysokości skrzyżowania Fordońskiej z Wyszogrodzką.
Zgodnie z wcześniej zaplanowaną trasą pojechaliśmy najpierw do Ostromecka, a potem dalej przez Nowy Dwór. Niestety, ale na tym odcinku zgubiliśmy Jarka z Mateuszem, bo jak się później okazało zawrócili do Ostromecka. Tak więc po trwającym kilkanaście minut postoju w oczekiwaniu na nasze zguby, kontynuowaliśmy naszą wycieczkę zgodnie z zaplanowaną trasą.
Przed skrętem z 551-ki na drogę do Czemlewa zatrzymaliśmy się i tutaj grupa nasza się podzieliła na tych mniej i bardziej wytrwałych. Ci pierwsi (5 osób – czyli połowa klubowego składu z tej wycieczki), postanowili sobie skrócić dystans naszego rajdu i pojechali drogą w kierunku Wałdowa Królewskiego. Szkoda, w końcu to była nasza impreza i zamiast "trzymać się w kupie" jak na klubowiczów przystało, pokazaliśmy jaką to jesteśmy "zżytą" ekipą. Tym bardziej, że "Przygodowcy", którzy do nas dołączyli, pojechali dalej w takim składzie w jakim przybyli na miejsce spotkania. Nie ma co, wstyd.
W szczególności nie spodobała mi się postawa naszego prezesa, który zamiast dać przykład, sam okazał się takim samym maruderem. Najlepsze jest to, że kiedyś miał do mnie pretensję, że zamiast jechać z klubem na kolejną cykliczną imprezę (nudną jak przysłowiowe flaki z olejem), wraz z Kajetanem chcieliśmy urozmaicić sobie repertuar naszych wycieczek i pojechać inną trasą niż do tej pory.
Tak więc w okrojonym składzie, ruszyliśmy drogą w kierunku Czemlewa by dojechać do miejscowości Błoto z zamiarem obejrzenia tamtejszego cmentarza mennonickiego. W Gzinie zrobiliśmy sobie kolejny postój przy miejscowym sklepie i tutaj dołączył do nas nasz klubowy kolega Boguś Matelski. W końcu dotarliśmy do celu naszej wycieczki czyli mennonickiej nekropolii.
Założony w XVIII wieku, zamknięty w 1945 roku, jest jednym ze śladów jaki pozostawili po sobie mennonici w naszym regionie. Przed długie lata obrastał „zieleniną” aż w końcu znaleźli się ludzie, którzy „wzięli sprawy w swoje ręce” i doprowadzili to miejsce do porządku. Prace odbywały się w trzech etapach (2003, 2009 i 2011 r.). Otoczony został płotem, a wejścia na jego teren „strzeże” drewniana brama, nad którą umieszczono napis w języku polskim i niemieckim: „wejście do spokoju”. Znajduje się tam ok. 30 nagrobków (inne źródła podają informacje o odsłonięciu 70-ciu), w większości już mocno podniszczonych. Po przekroczeniu bramy od razu widzimy teren otoczony łańcuchem i wyłożony betonowymi płytkami na którym znajduje się tablica informacyjna dotycząca historii cmentarza i kilka tablic nagrobkowych z II poł. XIX wieku – to chyba 1 z 3 kwater rodzinnych.
Tradycyjnie już zrobiliśmy kilka fotek i po ok. pół godzinnym zwiedzaniu wsiedliśmy na rowery i ruszyliśmy w kierunku Czarża. Dalej trasa prowadziła przez Słończ, Rafę i Pień, aż ponownie trafiliśmy do Ostromecka, gdzie nastąpiło „zakończenie rozpoczęcia”;). Kiedy jechaliśmy przez pałacowy park w Ostromecku spotkaliśmy pana Jerzego Świetlika, miejscowego przewodnika, którego miałem okazję poznać podczas zeszłorocznego Rajdu Honorowych Krwiodawców, kiedy to oprowadzał nas po tutejszych zabytkach. Całość zakończyła by się naprawdę optymistycznym akcentem, gdyby nie fakt, że jednemu z nas podczas powrotu do Bydgoszczy pękła rama.

Czekamy na Jarka © karolxii

Krótszą czy dłuższą trasą ...? W tym miejscu grupa się podzieliła. © karolxii

W drodze do Czemlewa © karolxii

"Postój posiłkowy" przy sklepie w Gzinie © karolxii

Nie brzmi zbyt zachęcająco © karolxii

Okolice wsi Borki © karolxii

Przed wejściem na teren cmentarza mennonickiego © karolxii

Widok na dawną nekropolię © karolxii

Kolejny widok cmentarza © karolxii

Pozostałości z bardzo starych nagrobków © karolxii

Czarże - widok na kościół i plebanię © karolxii

Okolice Pnia © karolxii

Ostromecko - zakończenie rajdu © karolxii



Kategoria Klubowa


  • DST 69.00km
  • Sprzęt GÓRAL 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z wizytą w Muzeum Ziemi Szubińskiej

Niedziela, 7 sierpnia 2011 · dodano: 26.11.2011 | Komentarze 3


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Białe Błota, Kruszyn Krajeński, Rynarzewo, Kołaczkowo, Szubin, Godzimierz, Samoklęski, Tur, Zamość, Kruszyn Krajeński, Białe Błota, Bydgoszcz-Bartodzieje.

Tradycyjnie, bo już co najmniej od 14 lat TURKOLE z początkiem sierpnia każdego roku organizują wycieczkę do Muzeum Ziemi Szubińskiej. Również i w tym roku postanowiliśmy wybrać się do Szubina i nie tylko po to, aby tradycji stało się zadość.
Na miejsce spotkania wybraliśmy jak zwykle pętlę autobusową na bydgoskim osiedlu Błonie. Wyruszyliśmy krótko po godzinie dziewiątej grupą liczącą 9 osób:). Przebieg trasy również był standardowy, czyli przez Białe Błota, Kruszyn Krajeński i Rynarzewo. Tak więc po około 1,5 godziny jazdy z małym postojem w okolicach miejscowości Kołaczkowo, dojechaliśmy na miejsce bez żadnych problemów.
Muzeum to obecnie mieści się historycznym budynku Domu Polskiego, który zbudowany został w 1912 roku z funduszy społeczeństwa polskiego. Jego założycielem i jednocześnie pierwszym kustoszem był żyjący w latach 1918-2002 Zenon Erdmann, którego imieniem palcówka ta została w 2003 r. nazwana. Na miejscu przywitała nas pani Kamila Czechowska, która była jednocześnie naszym przewodnikiem. Tego dnia mogliśmy podziwiać wystawę pn. ”Podróż sentymentalna”, która powstała w oparciu o przekazane w formie darowizny, zbiory ok. 140 pocztówek przedstawiających dawne widoki byłego powiatu szubińskiego, czyli gmin Kcynia, Łabiszyn, Barcin i Szubin. Oczywiście można było zobaczyć również inne eksponaty, które na stałe są udostępnione zwiedzającym. Mi osobiście najbardziej podobała się makieta przedstawiająca średniowieczny zamek, który usytuowany był w pobliżu miasteczka. Po zakończeniu zwiedzania zrobiliśmy sobie jeszcze pamiątkowe zdjęcie całej naszej grupy w jednej z sal i podziękowaliśmy pani Kamili za poświęcony czas. W końcu niedziela jest dniem kiedy muzeum jest zamknięte.
Ponieważ mieliśmy jeszcze trochę czasu postanowiliśmy zobaczyć jeszcze wyżej wspomniany zamek. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce oczom ukazały się nam ruiny, które tylko chyba sygnalizowały, że kiedy w przeszłości „coś” tu stało. Najdziwniejsze dla mnie było to, że budowla ta popadła w taką ruinę, mimo iż przetrwała takie trudne wydarzenia w historii Polski jak „Potop Szwedzki” czy III Wojna Północna, nie wspominając już o tych wojnach z poprzedniego stulecia.
Wreszcie po „lustracji” tych zamkowych pozostałości postanowiliśmy wracać do Bydgoszczy, ale troszkę zmienioną trasą czyli między innymi przez Tur, gdzie zrobiliśmy sobie tylko półgodzinny postój.
W Bydgoszczy byliśmy ok. godz. 14.00.

Jedziemy do Szubina © karolxii

Krótki postój na trasie © karolxii

Pilnie słuchaliśmy opowieści Pani Przewodnik © karolxii

To tylko niektóre z wystawianych pocztówek © karolxii

Na pamiątkę ... naszego pobytu:) © karolxii

Przed budynkiem muzeum w Szubinie. © karolxii

W tle - ruiny zamku szubińskiego. © karolxii

Białe Błota - powrót. © karolxii



Kategoria Klubowa


  • DST 54.00km
  • Sprzęt GÓRAL 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rajd Świętego Krzysztofa

Niedziela, 24 lipca 2011 · dodano: 24.11.2011 | Komentarze 1


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Łochowo, Głęboczek, Olek, Zamość, Kruszyn Krajeński, Białe Błota, Bydgoszcz-Bartodzieje.

Impreza ta, której tym razem my jako Klub jesteśmy gospodarzami, nosi nazwę „Rajd św. Krzysztofa”. Dlaczego akurat postanowiliśmy zorganizować taki rajd. Ano z dwóch powodów. Po pierwsze Święty Krzysztof jest patronem kierowców, czyli możemy przyjąć że rowerzystów również;). Po drugie, w ten dzień nasz klubowy kolega Krzysiek Michalski obchodzi co roku swoje urodziny. Czyli powodów do zabawy nie brakuje:). Oczywiście muszę jeszcze wspomnieć, że nie jest to pierwszy „św. Krzysztof” przez nas zorganizowany i z pewnością nie ostatni.
Obchody tego dubeltowego święta jak co roku odbyły się w miejscowości Żurczyn, na terenie tamtejszych ogródków działkowych.
Początek naszego Rajdu jak zwykle miał swój początek przy Rondzie Grunwaldzkim nad Starym Kanałem. Zresztą zawsze wybieramy to miejsce, gdy decydujemy się jechać w kierunku Łochowa i dalej. Zbiórka o godz. 09.00. Na miejsce przybyło ok. 20 osób. Byliśmy tym mile rozczarowani, bo takiej frekwencji raczej się nie spodziewaliśmy.
Początek trasy to bardzo piękny odcinek. Prowadzi ścieżką rowerową przez park nad Starym Kanałem Bydgoskim. Potem wzdłuż ulicy Spacerowej i dalej aż do Łochowa, skąd drogą przez las po niedługim dojechaliśmy do Głęboczka. A stamtąd odbiliśmy w lewo w kierunku miejscowości Olek i już po chwili byliśmy na terenie ogródków działkowych w Żurczynie.
Po krótkich przygotowaniach rozpoczęliśmy nasze świętowanie. Nasz solenizant, czyli Krzysiek przygotował z tej okazji słodki poczęstunek i kawę oraz mały konkurs z nagrodami dla uczestników Rajdu. Reszta czasu upłynęła nam na pogawędkach i około godziny 12.30 zakończyliśmy nasze imprezowanie.

Prezes mówi, reszta słucha;) © karolxii


Jedziemy przez park nad Kanałem © karolxii


Łochowo © karolxii


Okolice Głęboczka © karolxii


Czas zacząć część kulinarną naszego Rajdu © karolxii


Nie ma to jak impreza na świeżym powietrzu, a w tle las i nie tylko ;) © karolxii


Nasza wesoła ekipa czyli Klubowicze i Goście © karolxii


Przygotowania do drogi powrotnej © karolxii



Kategoria Klubowa


  • DST 54.00km
  • Sprzęt GÓRAL 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Lubostronia Szlakiem Powstania Kościuszkowskiego

Niedziela, 29 maja 2011 · dodano: 31.07.2011 | Komentarze 1


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Trzciniec, Zielonka, Prądki, Władysławowo, Pszczółczyn, Łabiszyn, Załachowo, Lubostroń, Oporowo, Zdziersk, Łabiszyn-Wieś, Łabiszyn, Obórznia, Dąbie Stare, Antoniewo, Nowe Smolno, Kobylarnia, Brzoza, Bydgoszcz-Bartodzieje.

O pałacu w Lubostroniu tyle się nasłuchałem jakie to piękne miejsce, że w końcu nie wytrzymałem i postanowiłem z moim klubowym kolegą Kajetanem zobaczyć czy tak jest faktycznie.
Do Lubostronia postanowiliśmy pojechać Czerwonym Szlakiem zwanym „Szlakiem Powstania Kościuszkowskiego na Kujawach”. Tak więc jak mapa przykazała wystartowaliśmy z Błonia. Jadąc przez Trzciniec i Zielonkę, dojechaliśmy do rozwidlenia dróg przed miejscowością Prądki. W tym miejscu nie do końca byliśmy pewni jak jechać dalej, ponieważ miejscowości Dębinek nie było na żadnej z map – przynajmniej nie na tych, które mieliśmy ze sobą. Po krótkim błądzeniu trafiliśmy wreszcie na tą właściwą ścieżkę i „zaliczając” dwie śluzy Kanału Noteckiego oraz jak się później okazało rezerwat Ostrów Pszczółczyński zajechaliśmy do miejscowości Władysławowo. Następnie minęliśmy Pszczółczyn i chcąc dalej trzymać się Czerwonego Szlaku, skręciliśmy do lasu. I tu zaczęły się "schody".
Niestety, ale w tej części Czerwony Szlak stawał się momentami nieprzejezdny – rowery trzeba było prowadzić, a nawet przenosić. Nasza „gehenna” skończyła się przy miejscowości Kapie i dalej już z uśmiechem na twarzy wjechaliśmy do Łabiszyna. Potem już tylko Załachowo i „odbijając” z 253-ki dojechaliśmy do Lubostronia.
Nie zabawiliśmy tam długo, ponieważ zwiedzanie pałacu nie było przewidziane. Jak zwykle dostałem pieczątkę, zrobiłem pare fotek i powrót do Bydgoszczy. Wracaliśmy przez Oporowo, Łabiszyn, Obórznie, Nowe Smolno, Kobylarnię i Brzozę.

Zielonka © karolxii

Na rozstaju dróg, no i gdzie te Prądki ? © karolxii

Śluza na Kanale Noteckim przed Władysławowem © karolxii

Nawet nie wiedzieliśmy, że jechaliśmy przez rezerwat :) © karolxii

Ten Szlak nie wyglądał zbyt przyjaźnie dla rowerzystów © karolxii

Naprawdę nie było łatwo © karolxii

Pałac w Lubostroniu i ... © karolxii

[url=http://photo.bikestats.eu/zdjecie,203668,oficyna.html]
... oficyna © karolxii


Kategoria Klubowa