Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi przemekturysta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 61809.38 kilometrów w tym 1419.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.27 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy przemekturysta.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 98.36km
  • Sprzęt EKSPEDYSZYN
  • Aktywność Jazda na rowerze

52 Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej - Piątek czyli geograficzny środek Polski

Poniedziałek, 4 czerwca 2012 · dodano: 19.07.2012 | Komentarze 1


Przebieg trasy: Dobieszków, Cesarka, Koźle, Pludwiny, Wola Mąkolska, Mąkolice, Piątek, Oszkowice, Bielawy, Walewice, Stary Waliszew, Domaradzyn, Bratoszewice, Nowostawy Górne, Stryków, Cesarka, Dobieszków.

Zaliczone gminy: Głowno (obszar wiejski), Piątek, Bielawy.

Dzisiejsza trasa po okolicach Łodzi miała swój punkt kulminacyjny w miejscowości Piątek, gdzie znajduje się geometryczny środek Polski.
Wyjazd standardowo rozpoczynał się wyjazdem z Cesarki o godz. 09.00, ale na trasę zaplanowaną przez organizatora, wyjechałem znacznie później. Najpierw trzeba było pojechać do bazy zlotowej aby załatwić pewne formalności, a potem uzupełnić prowiant na najbliższe dni. I tak też zrobiliśmy. We czterech do Cesarki, a następnie do Strykowa udaliśmy się w składzie Rajmund, Boguś, Stasiu i ja. W tamtejszym Tesco kupiłem pare „wiktuałów”, kolegom którzy nie mieli ochoty jechać do Piątka rzuciłem krótkie „cześć” i pognałem niczym wicher w kierunku geometrycznego środka Polski.
Pierwszą miejscowością do zaliczenia była wieś Koźle i barokowy kościół św. Szczepana z XVIII wieku. Myślałem, że podczas zwiedzenia tych miejsc będę całkowicie osamotniony. Ze Strykowa bądź co bądź wyruszyłem bardzo późno (po godz. 14.00), ale tu czekała mnie niespodzianka i kiedy wjechałem na plac przed świątynią spotkałem tam dwóch zlotowiczów. Z jednym z nich – Krzyśkiem, po „cyknięciu” kilku fotek pojechaliśmy do następnego obiektu, jakim był drewniany kościół św. Wojciecha z XVI wieku w Mąkolicach. Tutaj ucięliśmy sobie krótką pogawędkę z miejscowym proboszczem, którego akcent wyraźnie wskazywał że nie był rodowitym Polakiem. Był bardzo miły i nad wyraz rozmowny. Dostałem stempel parafii w moim „kocie” i ruszyłem w dalszą drogę, ale już bez Krzyśka, który postanowił jechać dalej zupełnie inną trasą.
Za Mąkolicami spotkały mnie niewielkie ograniczenia w ruchu na drodze, z uwagi na fakt budowy autostrady A1. I chociaż szosa wyglądała jak jeden wielki plac budowy, to i tak przejechałem ten odcinek bez większego problemu. Za Sułkowicami Pierwszymi spotkałem naszą klubową koleżankę Krysię wraz z jej koleżanką, która wracała do Strykowa. Wyjechała znacznie wcześniej z naszego ośrodka w Dobieszkowie i Piątek zdążyła już zaliczyć. Porozmawialiśmy chwilę o tym co czeka mnie dalej, a potem każde z nas pojechało w swoją stronę.
Po ok. 20 minutach byłem już na piątkowskim rynku. No cóż rynek, jak to rynek małego miasteczka czyli nic specjalnego. Fotografując go, nawet nie zwróciłem uwagi, że dwa żółte metalowe koła na postumencie, przed stacją benzynową Orlen-u to właśnie ten słynny geometryczny środek Polski. Jedyne na co zwróciłem uwagę to budynek urzędu gminy – niestety zamknięty oraz kościół p.w. Świętej Trójcy. Zjadłem szybko kebab w pobliskim barze i ruszyłem dalej. Pojechałem drogą w kierunku Łowicza i znalazłem się na terenie Pradoliny Warszawsko-Berlińskiej. Za miejscowością Bielawy odbiłem od głównej drogi (703-ki) w lewo i dojechałem do miejscowości Walewice, gdzie znajdował się słynny pałac rodziny Walewskich z której to pochodził syn Napoleona I Bonaparte – Aleksander Walewski.
Kiedy wjechałem na teren pałacowego parku, spotkałem tam dwie koleżanki zlotowe, które oświadczyły mi, że przyjechałem niestety zbyt późno i pałac jest już zamknięty. Mimo to postanowiłem obejrzeć sobie ta budowlę z zewnątrz, a także park znajdujący się na jej tyłach. Przyznam się szczerze, że park spodobał mi się bardziej niż sam pałac. W kilku miejscach dało się zauważyć stylowe rzeźby (barokowe i klasycystyczne), a także rzeczkę przepływającą wśród drzew. Na szczegółowe zwiedzanie nie miałem jednak czasu i na tym postanowiłem zakończyć zwiedzanie Walewic. Jednak kiedy zbliżyłem się do pałacu nagle jak spod ziemi wyrosła pani, która jak się później okazało jest opiekunem pałacu i postanowiła nas czyli mnie i wcześniej napotkane koleżanki wpuścić „na pokoje”. Jednak z braku czasu zwiedziliśmy sobie tylko jeden salon gdzie zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie na tle portretu hrabiego Aleksandra Walewskiego.
Po zaliczeniu Walewic ruszyłem dalej w kierunku Starego Waliszewa gdzie odwiedziłem pochodzący z XVIII w. drewniany kościół p.w. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Kiedy dojechałem do miejscowości Boczki Domaradzkie lekko odbiłem od ustalonej trasy w kierunku wsi Ziewanice. Chciałem zobaczyć pomnik postawiony ku czci poległego pułkownika Tadeusza Mikke – stryja naszego słynnego polityka Janusza Korwin-Mikke.
Wreszcie po ok. 40 min. kręcenia dojechałem do ostatniego punktu dzisiejszej wycieczki jakim była wieś Bratoszewice. Tutaj z kolei miałem do obejrzenia pochodzący z pocz. XX wieku pałac należący do rodu Rzewuskich (tych samych od których pochodził targowicki zdrajca) oraz gotycki kościół św. Augustyna z XVI wieku. Kościół oraz sąsiadująca z nim dzwonnica z zewnątrz prezentowały się bardzo dobrze. Natomiast pałac wyglądał okropnie. Strasznie zaniedbany, sprawiał wrażenie jakby nikt tu od wieków nie zaglądał. Otaczający go park też nie mógł się równać z tym z Walewic, ale i tak na tle pałacu prezentował się bardzo przyzwoicie.
Z Bratoszewic przez Nowostawy Górne dojechałem do Strykowa, a stamtąd na chwilę wpadłem do Cesarki. Musiałem chwilę odpocząć bo zaczynałem czuć, że dzieje się ze mną coś niedobrego. Kiedy dojechałem do Dobieszkowa z ledwością dowlokłem się do naszego pokoju w ośrodku. Miałem tylko tyle siły żeby zdjąć buty i kask, a potem w rowerowych ciuchach wskoczyłem pod pościel. Było mi okropnie zimno i czułem się tak jakbym przejechał rowerem przez pół Polski. Na szczęście miałem coś przeciwgorączkowego, a nasza koleżanka Krysia była na tyle dobra że zrobiła mi gorącą herbatę z jakimiś specjałami. Po godzinie doszedłem w miarę do siebie, ale i tak szybko położyłem się spać aby być w dobrej kondycji na jutrzejszy rajd do Łęczycy.
A tak na marginesie to w podobnym stanie byłem w zeszłym roku podczas Zlotu w Bartkowej-Posadowej. Wtedy również po poniedziałkowym rajdzie miałem wrażenie, że „złapała” mnie grypa, ale na szczęście na drugi dzień byłem już zdrowy. Czyżby nie służyła mi zmiana otoczenia?

Stryków - plac przed Tesco © karolxii


Przed kościołem pw. św. Szczepana w Koźlu i za nie swoim rowerem;) © karolxii


Kościół pw. św. Wojciecha w Mąkolicach © karolxii


A1 w trakcie budowy © karolxii


Nieoczekiwane spotkanie na trasie © karolxii


Piątek, ale w poniedziałek;) © karolxii


Piątkowy rynek z oznaczonym środkiem Polski © karolxii


A więc jechałem przez słynną Pradolinę:) © karolxii


Pałac w Walewicach © karolxii


Jedna z rzeźb w parku za pałacem © karolxii


W tle hrabia Aleksander Walewski, ale tylko na obrazie:) © karolxii


Kościół pw. Narodzenia NMP w Waliszewie © karolxii


Pamiątkowy obelisk przodka naszego słynnego polityka, czyli Janusza Korwin-Mikke © karolxii


Ruiny zespołu pałacowo-parkowego Rzewuskich i ... © karolxii


... kościół pw. Św. Augustyna w Bratoszewicach © karolxii



Kategoria Interklubowa



Komentarze
jarmik
| 10:50 sobota, 21 lipca 2012 | linkuj Kolejna udana trasa a niby miało byc mniej ciekawie niż w zeszłym roku, wszystko zależy od chęci i jeszcze raz chęci. Fajnie wyglądaliście na tych mbelkach w Pałacu. Naładowałes pewnie akumulatory na cały rok!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!