Info

Więcej o mnie.


Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Czerwiec1 - 0
- 2025, Maj1 - 0
- 2025, Kwiecień2 - 0
- 2024, Grudzień1 - 0
- 2024, Październik1 - 0
- 2024, Wrzesień1 - 0
- 2024, Sierpień2 - 0
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec1 - 0
- 2024, Maj2 - 1
- 2024, Kwiecień2 - 0
- 2024, Marzec1 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2023, Grudzień2 - 0
- 2023, Listopad1 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień1 - 0
- 2023, Sierpień1 - 0
- 2023, Lipiec1 - 0
- 2023, Czerwiec1 - 0
- 2023, Kwiecień1 - 0
- 2023, Marzec1 - 0
- 2023, Luty1 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik3 - 0
- 2022, Wrzesień1 - 0
- 2022, Sierpień1 - 0
- 2022, Lipiec6 - 0
- 2022, Czerwiec7 - 4
- 2022, Maj6 - 3
- 2022, Kwiecień6 - 3
- 2022, Marzec3 - 1
- 2022, Luty1 - 0
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik1 - 0
- 2021, Wrzesień7 - 12
- 2021, Sierpień9 - 6
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec5 - 6
- 2021, Maj3 - 2
- 2021, Kwiecień3 - 2
- 2021, Marzec1 - 0
- 2021, Luty2 - 2
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad1 - 0
- 2020, Październik2 - 2
- 2020, Wrzesień4 - 0
- 2020, Sierpień9 - 0
- 2020, Lipiec11 - 10
- 2020, Czerwiec2 - 0
- 2020, Maj2 - 1
- 2020, Kwiecień6 - 3
- 2020, Marzec4 - 1
- 2020, Luty1 - 0
- 2020, Styczeń2 - 0
- 2019, Grudzień2 - 0
- 2019, Listopad3 - 0
- 2019, Październik3 - 0
- 2019, Wrzesień5 - 2
- 2019, Sierpień6 - 0
- 2019, Lipiec3 - 0
- 2019, Czerwiec10 - 4
- 2019, Maj7 - 8
- 2019, Kwiecień7 - 9
- 2019, Marzec5 - 5
- 2019, Luty2 - 3
- 2019, Styczeń3 - 4
- 2018, Grudzień2 - 1
- 2018, Listopad5 - 5
- 2018, Październik4 - 4
- 2018, Wrzesień4 - 5
- 2018, Sierpień10 - 19
- 2018, Lipiec5 - 2
- 2018, Czerwiec2 - 0
- 2018, Maj7 - 7
- 2018, Kwiecień5 - 5
- 2018, Marzec3 - 3
- 2018, Luty5 - 9
- 2018, Styczeń3 - 3
- 2017, Grudzień3 - 2
- 2017, Listopad4 - 3
- 2017, Październik2 - 2
- 2017, Wrzesień6 - 15
- 2017, Sierpień6 - 2
- 2017, Lipiec4 - 0
- 2017, Czerwiec5 - 0
- 2017, Maj9 - 6
- 2017, Kwiecień5 - 8
- 2017, Marzec4 - 1
- 2017, Luty4 - 2
- 2017, Styczeń3 - 0
- 2016, Grudzień4 - 4
- 2016, Listopad4 - 3
- 2016, Październik4 - 4
- 2016, Wrzesień9 - 6
- 2016, Sierpień6 - 1
- 2016, Lipiec14 - 8
- 2016, Czerwiec2 - 2
- 2016, Maj2 - 6
- 2016, Kwiecień8 - 10
- 2016, Marzec3 - 6
- 2016, Luty3 - 3
- 2016, Styczeń3 - 2
- 2015, Grudzień1 - 4
- 2015, Listopad2 - 1
- 2015, Październik5 - 6
- 2015, Wrzesień4 - 2
- 2015, Sierpień4 - 4
- 2015, Lipiec12 - 7
- 2015, Czerwiec5 - 4
- 2015, Maj3 - 4
- 2015, Kwiecień8 - 11
- 2015, Marzec2 - 0
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń3 - 4
- 2014, Grudzień2 - 3
- 2014, Listopad5 - 6
- 2014, Październik4 - 4
- 2014, Wrzesień4 - 7
- 2014, Sierpień4 - 6
- 2014, Lipiec8 - 10
- 2014, Czerwiec4 - 0
- 2014, Maj4 - 9
- 2014, Kwiecień4 - 0
- 2014, Marzec1 - 5
- 2014, Luty1 - 0
- 2014, Styczeń8 - 0
- 2013, Grudzień5 - 2
- 2013, Listopad2 - 3
- 2013, Październik3 - 2
- 2013, Wrzesień6 - 9
- 2013, Sierpień4 - 1
- 2013, Lipiec1 - 1
- 2013, Czerwiec10 - 17
- 2013, Maj2 - 10
- 2013, Kwiecień3 - 12
- 2013, Marzec2 - 5
- 2013, Luty2 - 1
- 2013, Styczeń1 - 1
- 2012, Grudzień1 - 4
- 2012, Listopad2 - 7
- 2012, Październik3 - 6
- 2012, Wrzesień5 - 5
- 2012, Sierpień4 - 8
- 2012, Lipiec5 - 8
- 2012, Czerwiec11 - 9
- 2012, Maj4 - 7
- 2012, Kwiecień2 - 5
- 2012, Marzec2 - 7
- 2012, Styczeń1 - 1
- 2011, Listopad2 - 1
- 2011, Październik2 - 5
- 2011, Wrzesień7 - 18
- 2011, Sierpień3 - 3
- 2011, Lipiec2 - 2
- 2011, Czerwiec10 - 12
- 2011, Maj5 - 7
- 2011, Kwiecień3 - 9
- 2011, Marzec3 - 7
- 2010, Listopad1 - 1
- 2010, Październik1 - 0
- 2010, Wrzesień4 - 3
- 2010, Sierpień8 - 5
- 2010, Lipiec2 - 2
- 2010, Czerwiec4 - 1
- 2010, Maj3 - 0
- 2010, Kwiecień2 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
- 2009, Grudzień1 - 2
- 2009, Listopad5 - 0
- 2009, Październik4 - 2
- 2009, Wrzesień5 - 1
- 2009, Sierpień5 - 5
- 2009, Lipiec5 - 6
- 2009, Czerwiec5 - 3
- 2009, Maj7 - 0
- 2009, Kwiecień3 - 0
- 2009, Marzec1 - 0
- 2008, Czerwiec2 - 1
Wpisy archiwalne w kategorii
Singlowa
Dystans całkowity: | 43182.66 km (w terenie 260.52 km; 0.60%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 348 |
Średnio na aktywność: | 124.09 km |
Więcej statystyk |
- DST 88.00km
- Sprzęt EKSPEDYSZYN
- Aktywność Jazda na rowerze
Łabiszyn - Kurhan w Złotowie
Czwartek, 6 września 2012 · dodano: 01.11.2012 | Komentarze 1
Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Zielonka, Władysławowo, Łabiszyn, Mamlicz, Złotowo, Złotniki Kujawskie, Nowa Wieś Wielka, Dobromierz, Piecki, Bydgoszcz-Bartodzieje.
Zaliczone gminy: Barcin.
Cztery dni temu, po mojej ostatniej wycieczce w klubowym gronie powiedziałem sobie, że czas wreszcie na zmiany, czyli koniec jeżdżenia z Turkolami "oklepanymi" trasami. Dlatego też zdecydowałem, że pojadę tam, gdzie jeszcze mnie nie widzieli;), ale z postanowieniem że zaliczę również jakiś ciekawy obiekt. Tutaj skorzystałem z rady Jarka, który zaproponował abym pojechał zobaczyć sobie kurhan w miejscowości Złotowo niedaleko Barcina.
Po minięciu rogatek Bydgoszczy za osiedlem Błonie, od razu "odbiłem" w prawo i jadąc pieszym szlakiem Powstania Kościuszkowskiego dojechałem najpierw do Pszczółczyna, a potem asfaltówką do Łabiszyna. Postanowiłem jednak, że tym razem nie przejadę sobie ot tak przez tą mieścinę, ale postaram się dojrzeć jakiś ciekawy obiekt. Pochodzący z XVIII wieku zespół klasztorny Reformatów, był mi już znany z poprzedniej wycieczki. Uwagę moją zwróciły natomiast dwa obiekty, a mianowicie pochodzące również z tego samego stulecia: młyn oraz spichlerz szachulcowy. Obiekty podobne do tych, które można spotkać w Bydgoszczy, ale z tą różnicą że tak starym młynem jak w Łabiszynie, Bydgoszcz raczej nie może sie pochwalić. Jeśli chodzi o spichlerz szachulcowy, to jego przeznaczenie jest naprawdę wyjątkowe, tzn. stał się siedzibą zakładu pogrzebowego. Zresztą jakie to ma znaczenie. Najważniejsze jest to, aby obecny właściciel dbał o ten obiekt i nie dopuścił do jego zrujnowania.
Z Łabiszyna udałem się w kierunku południowym, gdzie minąłem kilka wiosek i dojechałem do Złotowa. Ze znalezieniem kurhanu nie miałem żadnego problemu – dojazd do niego był na tyle dobrze oznakowany, że trudno byłoby tam nie trafić. Sam obiekt nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Chyba wynika to z tego, że nie jestem entuzjastą tego typu miejsc, tak jak budynków architektury gotyckiej oraz renesansowej, traktując je wyłącznie jako ciekawostki warte obejrzenia.
Ze Złotowa dojechałem do Złotnik Kujawskich czyli tam, gdzie jeszcze do tej pory nie miałem okazji dojechać rowerkiem:). Tutaj raczej nie było niczego, co warto byłoby zobaczyć i dlatego ograniczyłem się do odwiedzin miejscowej siedziby straży pożarnej, gdzie dostałem pieczątkę w "Kocie".
Ze Złotnik, "dwudziestkąpiątką" ruszyłem w kierunku północnym i do Nowej Wsi Wielkiej jechałem częściowo dość ruchliwym odcinkiem tej drogi, a częściowo ścieżką rowerową. Szkoda, że ścieżka ta nie została wybudowana na całym odcinku między Złotnikami a NWW, bo jazda "krajówkami" do najbezpieczniejszych nie należy. Dlatego też kiedy znalazłem się w NWW od razu odbiłem w prawo i do samej Bydgoszczy jechałem sobie przez Puszczę Bydgoską.

Ścieżka leśna między Trzcińcem, a Zielonką© karolxii

Śluza Dębinek© karolxii

Łabiszyn - szachulcowy spichlerz zbożowy z XVIII wieku© karolxii

Łabiszyn - młyn z 1796 roku© karolxii

XVIII-wieczny zespół klasztorny Reformatów w Łabiszynie© karolxii

Kurhan - tablica informacyjna© karolxii

Kurhan I© karolxii

Kurhan II© karolxii

(Zbyt) krótki odcinek ścieżki rowerowej miedzy Złotnikami Kujawskimi, a Nową Wsią Wielką© karolxii
Kategoria Singlowa
- DST 61.00km
- Sprzęt EKSPEDYSZYN
- Aktywność Jazda na rowerze
Tucholski Park Krajobrazowy
Wtorek, 7 sierpnia 2012 · dodano: 14.10.2012 | Komentarze 4
Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Dworzec PKP-Bydgoszcz Główna, Tuchola-Dworzec PKP, Woziwoda, Legbąd, Fojutowo, Rytel, Zapędowo, Raciąż, Stobno, Tuchola-Dworzec PKP, Dworzec PKP-Bydgoszcz, Bydgoszcz-Bartodzieje,
Zaliczone gminy: Tuchola, Czersk.
Tucholski Park Krajobrazowy był elementem obowiązkowym tegorocznego zaliczania parków województwa kujawsko-pomorskiego. Chociaż z drugiej strony nie chodziło mi tylko o jego zaliczenie według zasady „kolejny park – sztuk raz”, ale raczej o poznanie czegoś, co jest elementem słynnych Borów Tucholskich. Poza tym mimo upływu 20 lat, wciąż mam w pamięci moje 4 pobyty na obozie niedaleko akweduktu w Fojutowie (lata 1992-1994) i w związku z tym, chociaż częściowo planowałem odwiedzić „stare kąty”.
Do Tucholi postanowiłem pojechać pierwszym porannym pociągiem. Niestety, ale podający deszcz trochę opóźnił mój wyjazd na dworzec PKP i pojechałem kolejnym według rozkładu. W Tucholi byłem po godzinie dziewiątej i od razu udałem się do muzeum Borów Tucholskich. Czasu było niewiele i dlatego nie zdecydowałem się na jego zwiedzanie. Zadowoliłem się pieczątką w „Kocie”, a potem z pomocą pań „kustoszek” zrobiłem sobie pare „fotek” przed siedzibą muzeum. Następnie udałem się do znajdującej się w sąsiedztwie, siedziby Tucholskiego Parku Krajobrazowego, gdzie również ograniczyłem swoją wizytę do pieczątki Parku.
Zanim jednak ruszyłem na podbój „TuchParku” pojechałem obejrzeć sobie tucholski rynek. Potem jeszcze przez krótki czas pokręciłem się po tucholskiej starówce i po chwili śmigałem „dwieścietrzydziestkąsiódemką” w kierunku Legbądu. Po drodze, ale nie na długo, zatrzymałem się w miejscowości Woziwoda przed siedzibą tamtejszego Ośrodka Edukacji Przyrodniczo-Leśnej.
Kiedy dojechałem do Legbądu, zastanawiałem się czy dostrzegę jakiś element, który przypomni mi choć trochę czasy, kiedy bywałem tu na obozie w latach 90-tych. Niestety, ale wieś ta w zasadzie nie różniła się niczym od tych, przez które przejeżdżałem do tej pory. Standardowy widok czyli domy stojące po dwóch stronach ulicy.
Wreszcie dojechałem do tablicy informacyjnej, która nakazywała skręcić w lewo ciekawym, chcącym zobaczyć słynny akwedukt w Fojutowie. Oczywiście bez wahania obrałem ten kierunek, bo i w tamtym miejscu bywałem nieraz. Od razu zwróciła moją uwagę kolejna tablica informująca o istniejącym niedaleko akweduktu zajeździe, a także kolejne znaki go reklamujące oraz najpierw asfaltowa, a potem wybrukowana droga. Hm…, jakieś zmiany? Kiedy dojechałem do celu to troszkę mnie „zamurowało”, bo faktycznie w ciągu tych prawie 20 lat od mojego ostatniego pobytu w tym miejscu zaszły naprawdę kolosalne zmiany.
Oczywiście największe wrażenie zrobiła na mnie wieża widokowa, a potem zajazd i wreszcie cała reszta zagospodarowania tego niegdyś pustego terenu. Nawet mostek po którym przechodziło się na drugą stronę Wielkiego Kanału Brdy został gruntownie odremontowany. Kiedyś było to tylko pare desek zbitych gwoździami bez jakichkolwiek barierek, a teraz drewniany most z prawdziwego zdarzenia. Przed domem, który z mostem sąsiadował, urządzono punkt sprzedaży pamiątek. Oczywiście nie sposób pominąć faktu, że i sam akwedukt został odnowiony. Najwyraźniej ktoś docenił to miejsce z uwagi na sąsiedztwo akweduktu oraz Borów Tucholskich i postanowił zrobić niezły biznes. No i chyba mu wyszło… Zanim ruszyłem dalej, uciąłem sobie krótką pogawędkę z panią, która obsługiwała owe stoisko z pamiątkami nt. zmian jakie tu zaszły, a potem leśną ścieżyną biegnącą wzdłuż Wielkiego Kanału Brdy udałem się do Rytla.
Trasa była bardzo przyjemna, bo praktycznie cały czas jechałem przez las. Po drodze napotkałem mostek, dzięki któremu przedostałem się na drugi brzeg i w ten sposób dojechałem do „dwudziestkidwójki”. W Rytlu próbowałem dostać się do plebanii tamtejszego kościoła, ale niestety proboszcza nie zastałem. Tak więc szybko zapadła decyzja o powrocie do Tucholi. Jadąc bardzo przyzwoitą drogą, niemalże brzegiem Wielkiego Kanału Brdy znowu miałem tę niewątpliwą przyjemność poruszania się po leśnych terenach. Potem przez Nadolną Karczmę, Raciąż, Stobno i Białowieżę dojechałem do Tucholi. Na odcinku od Rytla do samego dworca PKP przyspieszyłem tempo, chcąc zdążyć na pociąg i jak się później okazało, zupełnie niepotrzebnie – pociąg oczywiście miał opóźnienie.
Wycieczka udana, chociaż z drugiej strony brakowało mi dodatkowej ilości „kaemów”, które planowałem zrobić w wersji pierwotnej zaplanowanej wycieczki po „TuchParku”. Niestety, ale poranna, deszczowa pogoda w Bydgoszczy nie zachęcała do wyjazdu. Tereny w szczególności te leśne, bardzo mi się spodobały i już podczas powrotnej drogi pociągiem do Bydgoszczy zapadła decyzja o ponownym spenetrowaniu Parku.

Przed Muzeum Borów Tucholskich i ...© karolxii

... siedzibą Tucholskiego Parku Krajobrazowego© karolxii

Rynek w Tucholi© karolxii

Już prawie ...© karolxii

... jestem w Tucholskim Parku Krajobrazowym© karolxii

Tą i inne ścieżki, zamierzam zaliczyć, ale na innym sprzęcie© karolxii

Do akweduktu już blisko© karolxii

Pełen zakres usług dla turystów, a jeszcze wcale nie tak dawno ...© karolxii

Teraz jest tu ścieżka dla pieszych/rowerzystów, a jeszcze wcale nie tak dawno ...© karolxii

Nawet mostek "apgrejdowali"© karolxii

Ta wieża obok akweduktu była dla mnie całkowitym zaskoczeniem© karolxii

Ścieżka z Fojutowa do Rytla© karolxii

Neobarokowy kościół pw. Królowej Różańca Świętego w Rytlu© karolxii

Dworzec PKP w Tucholi© karolxii
Kategoria Singlowa
- DST 160.00km
- Sprzęt EKSPEDYSZYN
- Aktywność Jazda na rowerze
Krajeński Park Krajobrazowy
Wtorek, 31 lipca 2012 · dodano: 13.10.2012 | Komentarze 2
Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Wojnowo, Sicienko, Mrocza, Więcbork, Sępólno Krajeńskie, Kamień Krajeński, Wałdowo, Sośno, Prosperowo, Wojnowo.
Zaliczone gminy: Więcbork, Sępólno Krajeńskie, Kamień Krajeński, Sośno.
Po Wdeckim Parku Krajobrazowym przyszedł czas na Krajeński Park Krajobrazowy. Co prawda w marcu, po pierwszej wojaży po Wdeckim Parku obiecałem sobie, że już w kwietniu zwiedzę jego północną część, ale jak to bywa w życiu skończyło się na planach. Wycieczka ta miała na celu nie tylko zwiedzenie samego Parku, ale poznanie terenów do tej pory nie odwiedzanych – głównie leżących na północny-zachód od gminy Sicienko, a co za tym idzie takich miasteczek jak Mrocza, Więcbork, Sępólno Krajeńskie oraz Kamień Krajeński.
Początkowo trasa prowadziła przez Osową Górę, Wojnowo, Sicienko czyli dobrze znane mi tereny. Kiedy jednak dojechałem do Samsieczna, na rozwidleniu przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa skręciłem w lewo na drogę prowadzącą do gminy i miasteczka Mrocza.
Mrocza było pierwszym miasteczkiem na trasie mojego rajdu. Przez wjazdem do „centrum” napotkałem stary cmentarz parafialny na terenie którego można było dostrzec bardzo stare nagrobki. Szkoda, że nie było wtedy ze mną Jarka, w końcu stare cmentarze to coś, co bardzo lubi odkrywać. Przez samo miasteczko przemknąłem niemal bez zatrzymywania się. Szkoda mi było czasu, a poza tym nie zauważyłem niczego na czym „można by oko zawiesić”.
Za Mroczą minąłem ze trzy wioseczki i znalazłem w granicach powiatu sępoleńskiego. Niedługo potem dostrzegłem przy drodze punkt postojowy, na którym postanowiłem odrobinę się posilić. Za punktem postojowym z kolei znalazłem tabliczkę, która informowała mnie że właśnie wjechałem na teren Krajeńskiego Parku Krajobrazowego. Na następną atrakcję nie musiałem długo czekać, niedługo po tym wjeżdżałem do kolejnego miasteczka czyli Więcborka.
Pierwszym obiektem, który przykuł moja uwagę był rokokowy kościół p.w. Wniebowzięcia NMP i Świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza. Obejrzałem sobie tą budowlę tylko z zewnątrz, a potem zacząłem rozglądać się za następnym obiektem czyli siedzibą KPK. Nie musiałem długo szukać, bo jak zwykle odpowiedni budynek wskazał mi uprzejmy tubylec. Kiedy wszedłem do środka siedziby i udałem się na piętro, aby znaleźć osobę z którą mógłbym zamienić pare słów nt. Parku, na korytarzu znalazłem … stojącego Unibike’a Expedition. Wyglądał identycznie jak mój rower – ten sam rocznik i niemal identyczne wyposażenie dodatkowe. Jak się po chwili okazało właścicielem był pracownik Parku. Oczywiście dostałem pieczątkę z logiem Parku w „Kocie” oraz otrzymałem za darmo mapę KPK wyd. Cartomedia, czyli taką samą, którą wcześniej sobie kupiłem.
Z Więcborka ruszyłem w dalszą drogę, której celem było Sępólno Krajeńskie. Po drodze nie zauważyłem niczego ciekawego oprócz budynku z czerwonej cegły, który przypominał stację kolejową. Kiedy wjechałem do miasteczka postanowiłem pokręcić się po tutejszych uliczkach z nadzieją, że trafię na coś ciekawego. Oczywiście natrafiłem na kościół – parafialny p.w. św. Bartłomieja Apostoła z przełomu XVIII/XIX w. (dostałem nawet pieczątkę w „Kocie”) i na budynek z czerwonej cegły, który przypominał magazyn zbożowy.
Kiedy zakończyłem moje poszukiwania ruszyłem w dalszą drogę, której następnym i jednocześnie ostatnim celem było kolejne miasteczko czyli Kamień Krajeński. Po drodze miedzy Sępólnem a Kamieniem, minąłem jednego sakwiarza z którym wymieniliśmy pozdrowienia. Jak się później okazało był to jedyny „rasowy” turysta rowerowy jakiego spotkałem podczas tej wycieczki.
W Kamieniu od razu udałem się na tamtejszy rynek, w sąsiedztwie którego znajdował się urząd miejski. Postanowiłem odwiedzić siedzibę władz miasteczka, co zaowocowało kolejną pieczątką w „Kocie” i ładną fotką zrobioną przez równie ładną panią sekretarkę z urzędu;). Tutaj zdecydowałem zrobić sobie krótki odpoczynek i zjeść coś, co miało zastąpić mi dzisiejszy obiad. Posiedziałem sobie zatem na ławeczce przy rynku, wzbudzając przy tym zainteresowanie miejscowych starszych panów. Ponieważ Kamień Krajeński był punktem kulminacyjnym tej wycieczki, zapadła decyzja o powrocie do Bydgoszczy.
Oczywiście w drodze powrotnej nie zabrakło mi atrakcji. We Włościborzu napotkałem dziwny obiekt – drewniana wieża. W Wałdowie sfotografowałem kościół p.w. św. Mateusza, a w Sośnie kościół p.w. Niepokalanego Serca Maryi, który niedawno przechodził renowację. Tutaj muszę dodać, że Sośno to rodzinna wieś gitarzysty zespołu Iron Maiden – Janicka Gersa.
Jadąc dalej przez Wiskitno i Krąpiewo dotarłem do Wojnowa i dalej tą samą trasą, którą jechałem dziś rano dotarłem do Bydgoszczy.

Wojnowska gorzelnia:)© karolxii

Ciekawa nazwa© karolxii

"Stary" cmentarz parafialny w Mroczy© karolxii

Mrocza - rynek© karolxii

Tutaj zatrzymałem się na drugie śniadanie© karolxii

Krajeński Park Krajobrazowy - nareszcie !© karolxii

Kościół pw. Szymona Judy Tadeusza w Więcborku© karolxii

Siedziba KPK w Więcborku© karolxii

Sępólno Krajeńskie© karolxii

Ciekawy budynek - czy to jakiś zabytek ?© karolxii

Kamień Krajeński - rynek© karolxii

Przed Urzędem Miasta w Kamieniu© karolxii

"Wieża" we Włościborzu. Jarka również zaintrygowała.© karolxii

Kościół pw. Niepokalanego Serca Maryi w Sośnie© karolxii
Kategoria Singlowa
- DST 70.00km
- Sprzęt GÓRAL 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Wdecki Park Krajobrazowy - część I
Piątek, 30 marca 2012 · dodano: 01.04.2012 | Komentarze 4
Przebieg trasy: Wierzchucin-Dworzec PKP, Zielonka, Zdroje, Pruskie, Tleń, Osie, Żur, Wery, Drzycim, Gacki, Wyrwa, Sulnówko, Kozłowo, Terespol Pomorski-Dworzec PKP.
Zaliczone gminy: Cekcyn, Osie, Drzycim.
Decyzję o wycieczce na teren Wdeckiego Parku Krajobrazowego podjąłem dosłownie w ostatniej chwili. Szybkie przygotowanie do wyjazdu i mając nie więcej niż 15 minut popędziłem w kierunku dworca kolejowego Bydgoszcz Główna. Na peron wpadłem dosłownie w ostatniej chwili, ale zdążyłem:) Bilet musiałem kupić u konduktora – zapłaciłem o 5 zł. więcej niż w kasie. Potem czekała mnie godzinna podróż autobusem szynowym do Wierzchucina. Jechało się całkiem przyjemnie – nawet było gdzie rower postawić, a dobry humor poprawiło mi wpadające przez okna wagonu silne promienie słoneczne – zapowiadała się ładna pogoda.
Po wysiadce z pociągu na dworcu w Wierzchucinie od razu ruszyłem drogą w kierunku Zielonki. Jechało się bardzo przyjemnie: asfaltowa droga przez las. Minąłem Zielonkę, bardzo przyjemną wioseczkę i dalej przez Zdroje, gdzie cyknąłem fotkę miejscowemu kościółkowi (p.w. św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty). Jeszcze przed dotarciem do wsi Pruskie, wjechałem na teren Wdeckiego Parku Krajobrazowego. Park ten został utworzony w 1993 roku z uwagi na wartości przyrodnicze, kulturowe, historyczne i walory krajobrazowe jakie posiada wschodnia część Borów Tucholskich (niepowtarzalność krajobrazu środkowego biegu Wdy). Jego obszar to ponad 23 tys. hektarów w skład którego wchodzą takie gminy jak Cekcyn, Osie, Lniano, Drzycim, Jeżewo, Warlubie i Śliwice. Park ten charakteryzuje bogactwo zarówno flory jak i fauny, a na jego terenie utworzono 5 rezerwatów przyrody.
Nie ma sensu dalej rozpisywać się na temat samego Parku, a zainteresowanych odsyłam na stronę www.wpk.org.pl.
Następną miejscowością, przez którą przejeżdżałem tego dnia był chyba wszystkim dobrze znany z uwagi na swoje walory turystyczno-wypoczynkowe Tleń. Tutaj z pobliskiego mostu udało mi się uchwycić dość ładny widok rzeki Wdy. Jak potem się okazało, było to chyba jedyne miejsce na mojej trasie, w którym rzekę tą można dostrzec z tak szerokiej perspektywy. Kolejną miejscem, który zamierzałem zaliczyć było Osie czyli siedziba Parku i zakładów mięsnych „Gzella”. Zanim jednak tam dojechałem, po drodze natrafiłem na miejsce mogiły 19 Polaków zamordowanych przez hitlerowców, podczas ich konwojowania z obozu koncentracyjnego w lutym 1945 r. oraz na dwa miejsca postojowe. Co do tych miejsc postojowych to muszę tutaj wspomnieć, że pierwsze z nich o charakterze napisałbym „ogólnym”, na jednej z wiat posiadało informację „obiekt monitorowany”. Hm..., czyżby objęto tu dozorem osoby odpoczywające po trudach podróży. Drugie, nieco skromniejsze, ale zostało zaprojektowane z myślą o rowerzystach z wydzielonym kawałkiem terenu na postawienie rowerów. Nie ukrywam, że fakt istnienia takich miejsc na każdej z odbytych przeze mnie tras napawa mnie optymizmem, że w kraju tym myśli się o osobach uprawiających turystykę.
Kiedy dojechałem do Osia zrobiłem fotkę tamtejszemu kościołowi. Świątynia ta zbudowana została w latach dwudziestych XIX wieku o konstrukcji szachulcowej i gruntownie przebudowana 100 lat później z dobudowanym na pocz. XX wieku prezbiterium w stylu neogotyckim. Następnie udałem się do siedziby Parku aby otrzymać pieczęć w „Kocie” i po krótkiej rozmowie z przemiłą panią ruszyłem w dalszą drogę.
Przejeżdżając przez takie wsie jak Żur, Spławie i Wery dojechałem do Drzycimia, gdzie przede wszystkim postanowiłem „się zaprowiantować”, bo głód zaczynał mi coraz bardziej doskwierać. Zrobiłem sobie krótki postój za miasteczkiem i pojechałem dalej w kierunku Terespola Pomorskiego. Po drodze na wysokości miejscowości Wyrwa dostrzegłem budowlę zbudowaną w oparciu o charakterystyczny „mur pruski”, która do złudzenia przypominała młyn w Grucznie. Podjechałem bliżej i dostrzegłem od drugiej strony tej budowli jakby dwa korytka rzeki, łączące się w jedno zakończone czymś na wzór zapory. Jak się później okazało był to faktycznie młyn, którego jednak przeznaczenia nie udało mi się ustalić.
Za młynem przejechałem przez kolejny most na Wdzie i dojechałem do miejsca, gdzie skrótem przez las mogłem dojechać do Terespola. Wybrałem jednak wariant dłuższy przez wieś Sulnówko, ale i tak znalazłem się w miejscowości Kozłowo skąd udałem się w kierunku powyższego mostu na Wdzie. W sumie to zatoczyłem koło, ale zostało to nagrodzone napotkaniem ciekawego obiektu. Mianowicie za Kozłowem tuż pod wiaduktem kolejowym, znajduje się obelisk upamiętniający znalezienie 160 lat temu przez robotników kładących tory kolejowe, skały pochodzącej z kosmosu. Koło tego obelisku postawiono nawet ławeczki, aby siedzący na nich mogli podziwiać całkiem ładny widok, czyli stary wiadukt kolejowy pod którym przepływa rzeka Wda.
Kiedy już „nacieszyłem oko” tym widokiem kontynuowałem jazdę przez las w kierunku mostu na Wdzie i wróciłem do miejsca gdzie wybrałem dłuższy wariant trasy do Terespola. Oczywiście nie jechałem dalej do Sulnówka, tylko cofnąłem się tą samą drogą do lasu w kierunku wiaduktu kolejowego, a potem do Kozłowa i wreszcie znalazłem się Terespolu Pomorskim.
Jakie było moje zdziwienie, kiedy w poszukiwaniu kasy biletowej na terespolskim dworcu znalazłem informację, że bilety można kupić jedynie w pociągu. Niestety, ale budynek dworca w części kasowej był „zamknięty na cztery spusty”. Pozostała jego część była wykorzystywana jako mieszkania dla kilku rodzin. Pamiętam czasy (1991 rok) kiedy jako uczeń Technikum Kolejowego w Bydgoszczy i jednocześnie praktykant na stacji kolejowej w Laskowicach Pomorskich, niejednokrotnie przejeżdżałem przez Terespol i mógłbym przysiąc, że dworzec ten działał pełnią swej funkcjonalności. Teraz niestety, poza częściowo zamkniętym budynkiem dworcowym, dostrzegłem zaniedbane przejście podziemne na perony (ruch tu kiedyś musiał być całkiem duży) oraz sprawiające wrażenie kompletnie niepotrzebnych, wiaty kolejowe. Może przesadzam, ale kiedy zapytałem napotkaną kobietę (pewnie „mieszkanka” dworca) co tu się stało, odpowiedziała mi tylko, że miejsce to już 6 lat temu straciło na swoim znaczeniu. No cóż, szkoda tych starych budynków stacyjnych, biorąc pod uwagę fakt, że na opuszczony wyglądał również ten w Tleniu:( Optymistycznym akcentem było jednak to, że pociąg do Bydgoszczy przyjechał punktualnie i po trwającej 3 kwadranse podróży, dojechałem na miejsce.
Na koniec wypada podsumować ten miły „wypadzik” do Wdeckiego Parku. Ogólnie jechało się bardzo przyjemnie, bo cóż może być przyjemniejszego od widoku zalesionych obszarów i jak ja to nazywam „wiejskich klimatów” – powtarzając za Kochanowskim wsi spokojna, wsi wesoła. Pogoda przez większość trasy raczej dopisywała, tzn. było słonecznie i zachmurzyło się dopiero za Osiem, by popadać odrobinę przed Terespolem. Również same drogi sprzyjały komfortowej jeździe, chociaż z drugiej strony brakowało ścieżek rowerowych poza tą na odcinku Tleń-Osie. Z uwagi jednak na dość mały ruch samochodów nie przeszkadzało to w bezpiecznej jeździe. Ponadto udało mi się wreszcie przetestować na trasie dwie rzeczy. Mianowicie mój nowy nabytek nawigacyjny czyli smartfon-palmtop HTC HD2 wraz z zainstalowaną na nim mapą w systemie Kamap „Tucholski Park Krajobrazowy” (wyd. CartoMedia). Urządzenie sprawdzało się naprawdę świetnie, tzn. żadnych restartów czy zawieszeń przez całe 5 godzin działania. Ponadto dzięki funkcji oszczędzania energii (wygaszanie wyświetlacza), bateria została wykorzystana w 80%. Jest to naprawdę niezły wynik przy wyświetlaczu o wielkości 4,3” i rozdzielczości 800x480 pikseli. Mapa również mnie nie zawiodła. Można śmiało napisać, że dzięki niej jechało się jak po sznurku i w zasadzie korzystanie z niej przy tak dużym wyświetlaczu, czyni zbędnym korzystanie z mapy tradycyjnej.
Podsumowując, w drugiej połowie kwietnia planuję kolejny rajd po Wdeckim Parku Krajobrazowym, a dokładnie po jego części północnej.

Dworzec PKP w Wierzchucinie© karolxii

Jelenia Góra - chyba za daleko zajechałem;)© karolxii

Zielonka© karolxii

Parafia pw. św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty w Zdrojach© karolxii

Wdecki Park Krajobrazowy - nareszcie !!! :)))© karolxii

Czasami było pod górkę© karolxii

Stacja kolejowa w Tleniu© karolxii

Widok na rzekę Wdę z mostu za Tleniem© karolxii

Pensjonat "Samotnia nad Wdą"© karolxii

Miejsce pamięci narodowej Polaków pomordowanych przez hitlerowców© karolxii

Takie miejsce powinno być przy każdym dłuższym szlaku© karolxii

Ścieżka rowerowa - kolejny miły akcent w drodze do Osia© karolxii

Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Osiu© karolxii

Siedziba Wdeckiego Parku Krajobrazowego© karolxii

... good. Nazwy miejscowości w Polsce bywają często bardzo dziwne.© karolxii

Drzycim© karolxii

Młyn w miejscowości Wyrwa-Młyn:)© karolxii

Widok na most kolejowy w Kozłowie© karolxii

Obelisk upamiętniający "lądowanie" meteorytu© karolxii

Dworzec PKP w Terespolu© karolxii
Kategoria Singlowa
- DST 22.00km
- Sprzęt GÓRAL 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Noworocznie, czyli na dobry początek roku 2012
Niedziela, 1 stycznia 2012 · dodano: 02.01.2012 | Komentarze 1
Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Szlak Brdy (odcinek przez Las Gdański), Brdyujście, Stary Fordon, Nowy Fordon, Bydgoszcz-Bartodzieje.
Przede mną nowy, 2012 rok w którym to z pewnością nie zabraknie czasu i nowych pomysłów na „rowerowanie”. Kto wie, może właśnie będzie ciekawszy i bogatszy wycieczkowo niż poprzedni. Czas z pewnością pokaże. Tymczasem z uwagi na fakt, że czasami bywam przesądny, a jak to ktoś kiedyś powiedział: „Jaki nowy rok, taki cały rok”, postanowiłem tego dnia zrobić sobie krótką wycieczkę po Bydgoszczy.
Zacząłem od okolic, które są mi najbliższe nie tylko fizycznie i ruszyłem w kierunku Lasu Gdańskiego przez stację kolejową Bydgoszcz-Bielawy. Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów na północ, skręciłem w prawo i już byłem na niebieskim Szlaku Brdy. Jechało się bardzo przyjemnie, chociaż czasami czuło się pod kołami efekty niedawnych opadów w postaci kałuż i grząskiego gruntu. Kiedy zacząłem zbliżać się do miejsca gdzie szlak przecina ulicę Lewińskiego, zobaczyłem obok ścieżki trzy wielkie zwoje drutu kolczastego i kilkanaście słupków drewnianych. Hm..., mam nadzieję, że teren ten wkrótce nie zostanie sprzedany jakiemuś “kapitaliście”, a potem odgrodzony w celu zbudowania kolejnego marketu.
Kontynuując jazdę Szlakiem Brdy, przeciąłem ul. Lewińskiego i skierowałem się do stacji kolejowej Bydgoszcz-Brdyujście. Po drodze miałem okazję przekonać się kto szybciej jeździ, ja czy pieski pana leśniczego z leśniczówki Jasiniec.
Przejechałem nad ul. Fordońską korzystając z kładki dla pieszych i podążając ul. Łowicką miałem nadzieję, że uda mi się podjechać nieco bliżej niż zwykle i zobaczyć w końcu nasz słynny jaz walcowy. Niestety, ale: „daremne żale - próżny trud”, teren był zamknięty. Pognałem zatem dalej ul. Witebską i na wysokości ul. Kwarcowej, zjechałem w kierunku Brdy, aby zobaczyć miejsce w którym nasza miejscowa rzeczka, łączy się „Królową Rzek”.
Jadąc Wyszogrodzką przejechałem obok słodowni i dalej Fordońską koło cegielni w kierunku Mostu Fordońskiego im. Rudolfa Modrzejewskiego. Nie podjechałem jednak od frontu, ale jak zwykle użyłem mojego ulubionego skrótu przez ul. Nad Wisłą. Potem do Starego Fordonu, gdzie miałem okazję podziwiać bardzo ładnie odrestaurowaną synagogę i kościół p.w. św. Mikołaja na tamtejszym ryneczku.
Do domu postanowiłem wrócić ulicami Nowego Fordonu. Niestety, ale droga powrotna odbywała sie strugach deszczu. Chociaż nie mogę tutaj narzekać, bo dzięki temu miałem okazję sprawdzić wodoszczelność mojej nowej kurtki. W domu byłem po godz. 15-stej.
Wycieczka choć krótka (22 km) i nie czasochłonna (2 godziny) to według mnie treściwa. Mam nadzieję, że i takie czyli treściwe będą kolejne, które już teraz zaplanowałem sobie na nowy 2012 rok.

Czyżby zły omen ?© karolxii

Szlak Brdy na odcinku Las Gdański© karolxii

Gdzie Brda łączy się z Wisłą - widok od strony ul. Wyszogrodzkiej© karolxii

Budynki cegielni© karolxii

Most na Wiśle - widok od strony ul. Nad Wisłą© karolxii

Odbudowana synagoga w Starym Fordonie© karolxii

Kościół pw. św. Mikołaja w Starym Fordonie© karolxii
Kategoria Singlowa
- DST 56.00km
- Sprzęt GÓRAL 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlakami Puszczy Bydgoskiej - część II
Piątek, 16 września 2011 · dodano: 22.01.2012 | Komentarze 3
Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Piecki, Szlak Komputerków, Szlak Świadkowie Historii, Leszyce, Szlak Puszczański, Otorowo, Bydgoszcz-Bartodzieje.
Zachęcony udaną eksploracją szlaków Puszczy Bydgoskiej sprzed dwóch dni, postanowiłem kontynuować moje leśne wojaże.Tym razem zdecydowałem, że wykorzystując ten rodzaj ścieżek rowerowych dojadę sobie do Leszyc i przez Solec Kujawski wrócę do Bydgoszczy.
Zacząłem tak jak ostatnio, czyli standardowo przez ul. Dąbrowa dojechałem do 10-tki i dalej w kierunku Piecek. Nie dojechałem jednak do jeziora, tylko mniej więcej kilometr przed jego początkiem skręciłem w drogę pożarową nr 18. Właściwie to nie lubię tego typu określeń, bo strażak ze mnie żaden, ale droga ta nie stanowi elementu żadnego szlaku i trudno ją jakoś sensownie opisać, a jest przez nas czyli rowerzystów z „Turkola”, regularnie wykorzystywana w czasie jazdy do Chrośnej na Święto Pieczonego Ziemniaka. A może by ją nazwać „Ścieżką Wysokiego Napięcia”, bo przecież wzdłuż niej ustawione są właśnie słupy energetyczne linii wysokiego napięcia (ok. 220 kV).
Tak więc jadąc sobie tą „Ścieżką Wysokiego Napięcia” dojechałem znowu do Szlaku Komputerków, następnie przejechałem pod mostkiem kolejowym i po niecałym kilometrze skręciłem w kolejną drogę pożarową (nr 10). Doprowadziła mnie ona skrzyżowania pięciu ścieżek rowerowych, przy którym znajdował się punkt postojowy. Zrobiłem sobie chwilę odpoczynku i pognałem dalej ścieżką, która oznaczona na najbliższym drzewie i następnych jako niebieski szlak (na mapie zielony), okazała się być Szlakiem Świadkowie Historii. Następnym punktem na mojej trasie była leśniczówka „Dębinka”. Myślałem, że spotkam tamtejszego leśniczego i dostanę pieczęć w „kocie”, ale jak to zwykle bywa „nikto nie je doma”.
Jadąc dalej tą samą ścieżką w pewnym momencie skręciłem w lewo i dojechałem do leśniczówki „Dąbki” i tu udało mi się dostać stempelek potwierdzający odbytą trasę od bardzo miłego pana leśniczego. Za leśniczówką skręciłem w lewo i dojechałem wreszcie do Leszyc, a stamtąd do rozwidlenia dróg, z których jedna prowadziła do Łąk Studzienieckich, a druga w kierunku Szlaku Puszczańskiego. Wybrałem opcję drugą. Droga niemal cały czas prowadziła przez las, który w pewnym momencie trochę się przerzedził. Wreszcie znalazłem się znowu na Szlaku Puszczańskim. Przez krótką chwilę jechałem jego trasą w kierunku Wypalenisk, ale w końcu skręciłem w prawo na drogę leśną prowadzącą do Solca Kujawskiego. Do miasteczka wjechałem od strony ul. Leśnej i od razu udałem się na miejscowy Rynek. Zrobiłem sobie 20 minutową przerwę i tak samo jak ostatnio skierowałem się uliczkami Solca na drogę w kierunku Bydgoszczy. Wracałem przez Otorowo i Łęgnowo.

"Ścieżka Wysokiego Napięcia";)© karolxii

Linia kolejowa w kierunku Emilianowa nad mostkiem na Szlaku Komputerków© karolxii

Kolejna droga pożarowa na Szlaku Komputerków© karolxii

Punkt postojowy pobliżu skrzyżowania ścieżek ze Szlakiem Świadkowie Historii© karolxii

W kierunku Leszyc Niebieskim Szlakiem, którego nie ma na mapie :)© karolxii

Leśniczówka Dębinka© karolxii

Leśniczówka Dąbki© karolxii

W lewo w kierunku Szlaku Puszczańskiego, w prawo w kierunku Łąk Studzienieckich© karolxii

A więc w kierunku Szlaku Puszczańskiego© karolxii

W pewnym momencie las się przerzedził© karolxii

Szlak Puszczański w kierunku Wypalenisk© karolxii

Solecki Rynek© karolxii
Kategoria Singlowa
- DST 56.00km
- Sprzęt GÓRAL 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlakami Puszczy Bydgoskiej - część I
Środa, 14 września 2011 · dodano: 22.01.2012 | Komentarze 5
Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Piecki, Szlak Komputerków, Szlak Puszczański, Szlak Świadkowie Historii, Solec Kujawski, Otorowo, Bydgoszcz-Bartodzieje.
Tego dnia postanowiłem, że będę kontynuować rozpoczętą w zeszłym tygodniu serię wycieczek mających na celu poznanie terenów leśnych wokół Bydgoszczy. Tym razem jednak były to gęsto zalesione okolice na południe miasta, zwane „Puszczą Bydgoską”. Na razie jednak miało to być poruszanie się i jednoczesne poznawanie szlaków Puszczy ustanowionych przez PTTK, aczkolwiek niekoniecznie rowerowych.
Tak więc popędziłem ulicą Dąbrowa przez las, „przeciąłem” 10-tkę i zatrzymałem się przy punkcie postojowym niedaleko szosy. Po chwili postoju ruszyłem dalej popularną ścieżką w kierunku Piecek. Na wysokości jeziora odbiłem w lewo do lasu i znalazłem się na czarnym szlaku, zwanym „Szlakiem Komputerków”. Jechało się całkiem przyjemnie, jak na szlak przeznaczony do turystki pieszej, jednak później dowiedziałem się od Jarka (jarmika), że miałem przyjemność jechać łatwiejszą jego częścią, gdyż prawdziwa zabawa ma dopiero miejsce, gdy jedzie się odcinkiem między leśniczówką Bielice, a Stryszkiem. No cóż, mam nadzieję, że przekonam się o tym wkrótce osobiście. Jadąc dalej „Komputerkiem” przejechałem pod dobrze już mi znanym mostkiem kolejowym i kiedy zbliżałem się do drugiego rozwidlenia ścieżek, w oddali zamajaczył mi jakiś biały punkt na drzewie. Kiedy podjechałem bliżej, okazał się on być tablicą pamiątkową ku czci bł. Czesława Jóźwiaka. Był on jednym z pięciu wychowanków Salezjańskiego Oratorium świętego Jana Bosko w Poznaniu, tzw. „Poznańska Piątka”, aresztowanym przez gestapo za działalność konspiracyjną i skazanym na karę śmierci. Muszę się przyznać, że kompletnie nie zwróciłem uwagi na informację, że urodził się we wsi, która znajdowała się na terenie Puszczy Bydgoskiej, a która z czasem opustoszała i niemalże ślad po niej zaginął czyli Łażyn.
Kontynuując jazdę „Komputerkiem” spotkałem na drodze kolejną tablicę, która „poinformowała” mnie, że właśnie znajduję się na terenie rezerwatu przyrody, którego nazwa brzmi tak samo jak ww. wioski. Utworzony został w 2002 roku i obejmuje tereny leśne o powierzchni ponad 26 hektarów. Jest to obszar wydm śródlądowych z ponad 170-letnim drzewostanem boru sosnowego.
Po krótkiej jeździe dojechałem do miejsca w którym Szlak Komputerków łączy się ze Szlakiem „Świadkowie Historii”, a po chwili do skrzyżowania tych dwóch szlaków ze Szlakiem Puszczańskim. Przez moment zastanawiałem się czy jechać od razu do Solca, czy „Puszczańskim. Wybrałem opcję drugą. Moja radość nie trwała jednak długo, bo niedługo po tym okazało się, że zamiast kontynuować jazdę wybraną trasą i w odpowiednim momencie skręcić w prawo, pojechałem sobie prosto w kierunku drogi prowadzącej z Chrośnej do Solca. Musiałem się cofnąć do miejsca, które przegapiłem i kontynuowałem jazdę jadąc już właściwą ścieżką, która do łatwych nie należała bo szlak ten jest typowym dla turystyki pieszej, a nie rowerowej. Zamierzałem dojechać do Szwedzkiej Góry, ale brak czasu spowodował, że z „Puszczańskiego” odbiłem w lewo do drogi prowadzącej do Solca. Gdy dojechałem do miasteczka wjechałem na drogę prowadzącą do Bydgoszczy i pomknąłem co sił do Bydgoszczy. No cóż, tempus fugit.

Punkt postojowy przy 10-tce, w kierunku Piecek© karolxii

Na Szlaku Komputerków w pobliżu Jeziora Piecki© karolxii

Znajomy mostek:)© karolxii

Błogosławiony z wsi nieistniejącej© karolxii

Nawet nie przypuszczałem, że jestem na terenie rezerwatu;)© karolxii

Tu zbiegają się trzy szlaki© karolxii

Szlak Świadkowie Historii i Komputerków obok siebie© karolxii

Ścieżka w prawo to Szlak Puszczański w kierunku Szwedzkiej Góry© karolxii

Powrót do Bydgoszczy przez Solec Kujawski© karolxii
Kategoria Singlowa
- DST 103.00km
- Sprzęt GÓRAL 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlakiem Przyjaźni Bydgoszcz-Toruń I
Poniedziałek, 12 września 2011 · dodano: 16.01.2012 | Komentarze 4
Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Ostromecko, Wałdowo Królewskie, Skłudzewo, Zarośla Cienkie, Rozgarty, Toruń, Przysiek, Pędzewo, Zławieś Wielka, Toporzysko, Czarnowo, Bydgoszcz-Bartodzieje.
Zaliczone gminy: Toruń – miasto na prawach powiatu.
Tego dnia postanowiłem, że „upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu”. Po pierwsze chciałem w końcu wybrać się do Torunia na rowerze, ponieważ do tej pory jakoś nie miałem za bardzo okazji aby to zrobić. Po drugie chciałem koniecznie dotrzeć tam słynnym „Szlakiem Przyjaźni Bydgoszcz-Toruń”, którego również przy okazji zamierzałem „zaliczyć” w całości. To dziwne, ale tym „przyjaznym szlakiem” jechałem już nie raz i miejscowością najbardziej oddaloną od Bydgoszczy, która leżała na jego trasie były Zarośla Cienkie. Tak więc przyszedł czas aby wreszcie to zmienić, bo do Torunia nigdy nie udało mi się dojechać.
Najpierw jednak trochę o samym szlaku.
Trasa o długości 57 km, ma swój początek przy Dworcu Głównym PKP w Bydgoszczy i prowadzi przez Bydgoszcz Fordon – Ostromecko – Wałdowo Królewskie – Bolumin – Skłudzewo – Złąwieś Wielką – Zarośla Cienkie – Cegielnik – Rozgarty, by zakończyć się w Toruniu przy Placu Rapackiego. Wytyczony został w 2003 r., a jego otwarcie miało miejsce dokładnie 1 maja w tym samym roku. Prowadzi głównie pomniejszymi drogami przez tereny wiejskie i ścieżkami leśnymi na granicy Pojezierza Chełmińskiego i Kotliny Toruńskiej na prawym brzegu Wisły.
Z Bydgoszczy wyjechałem przed godz. 9.00 i do Wałdowa Królewskiego jechało mi się w iście sielankowej atmosferze. Jednym słowem żadnych mniejszych lub większych problemów. Kiedy jednak przejeżdżałem przez Wałdowo, postanowiłem „cyknąć” fotkę mej ulubionej miejscowości na tej trasie i w tym momencie jakiś „kotecek” (nie czarny bynajmniej), wyskoczył mi nagle z pobocza prosto pod moje koła. Ponieważ w prawej ręce trzymałem aparat, hamowanie odbyło się za pomocą lewej ręki, a jak lewej to wiadomo – zadziałał przedni hamulec. Efekt był natychmiastowy. Przeleciałem przez kierownicę i przejechałem się kawałeczek po wałdowskim asfalcie. Skutki: częściowo pęknięta obudowa od aparatu, poobijane nogi, ale najgorsze było to, że siedzenie od roweru wygięło się na tyle, że w zasadzie o normalnej jeździe nie było dalej mowy. Udało mi się jednak przejechać kilkanaście metrów i spotkałem pewnego miłego pana, który najpierw próbował mi pomóc wyprostować siedzenie, ale z braku odpowiednich narzędzi dał sobie spokój i doradził abym spróbował dojechać jakoś do Bolumina i tam w pierwszym lepszym domu z brzegu zapytał o pomoc. Tak też zrobiłem i od razu ją uzyskałem od następnego miłego człowieka, który pomógł mi je wyprostować i porządnie dokręcić do sztycy. Ufff..., miałem wielkie szczęście w tym nieszczęściu, bo dzięki temu panu mogłem dalej jechać wyznaczoną trasą.
Z Bolumina pojechałem zgodnie z trasą przez Skłudzewo, które znajduje się podobno dokładnie w połowie szlaku i gdzie jak już kiedyś pisałem zakopano „topór wojenny”. W dniu oficjalnego otwarcia szlaku, kiedy to w imprezie tej wzięło udział kilkuset rowerzystów z Torunia i Bydgoszczy, prezydenci: Konstanty Dombrowicz i Michał Zaleski osobiście pokonali odcinek 20 km – każdy ze swoich miast, do Skłudzewa i w obecności swoich współziomków dokonali oficjalnego „zakopania”.
Dalej trasa prowadziła przez Rzęczkowo i Zarośla Cienkie. Kiedy dojechałem do Przysieka, skręciłem w prawo na drogę leśną oznaczoną jako niebieski szlak i trzymając się niebieskich znaków na drzewach, jechałem przed siebie. Ścieżka ta z lekko piaszczystej, wkrótce zmieniła się w porządnie ubitą drogę i po niedługim czasie po prostu się skończyła. Przed sobą miałem naprawdę „miły” widok: teren przypominający zaorane pole, a w oddali zamajaczyła mi bryła nowej siedziby toruńskiego stadionu żużlowego. Prowadząc rower ruszyłem przed siebie. Na szczęście spacerek ten nie trwał długo i wyszedłem w pobliżu „Apatora”, by po chwili śmigać już na kołach ulicami Torunia.
Kiedy dojechałem do Placu Rapackiego, od razu udałem się na Toruńską Starówkę i postanowiłem poczuć „gotyk na dotyk” ujeżdżając sobie uliczkami starej części miasta. Najpierw pojechałem do Bazyliki śśw. Janów, gdzie w tamtejszym sklepiku dostałem pieczątkę w „kocie”.
Oczywiście nie samą odznaką KOT, Przodownik żyje;). Jeszcze w sierpniu tego roku postanowiłem, że będę również zdobywał punkty do odznaki „Szlakiem Kościołów Gotyckich Ziemi Chełmińskiej”. Do obowiązkowych pozycji dla zdobycia odznaki, należy zwiedzenie trzech kościołów w Toruniu, czyli wcześniej wymienionej bazyliki, kościołów: Najświętszej Maryi Panny i p.w. św. Jakuba. Z NMP nie było żadnych problemów. Tamtejszy proboszcz okazał się być bardzo miły i „dostałem to com chciał”. Z Jakubem niestety było gorzej: pocałowałem przysłowiową „klamkę” zarówno kościoła jak i biura parafialnego. No cóż, widać muszę tu przyjechać ponownie, ale i tak zrobię to z radością bo Toruńska Starówka jest naprawdę pięknym miejscem, do której sentyment mi pozostał jeszcze z czasów studiów na UMK.
Pojechałem jeszcze do firmowego sklepu „Kopernika” po tutejsze wyroby piernikarskie, pojeździłem sobie wzdłuż linii murów obronnych, a potem odpocząłem na Rynku Starego Miasta w cieniu pięknego gotyckiego ratusza.Siedziało się bardzo fajnie, ale czas naglił i trzeba było wracać do domu. Jadąc ścieżką rowerową przez miasto, a potem krajową 80-tką ruszyłem w kierunku Bydgoszczy. W domu byłem przed godz. 17.00.

Do tej miejscowości mam sentyment© karolxii

Mostek w okolicach Zarośli Cienkich© karolxii

Na szlaku w pobliżu miejscowości Przysiek© karolxii

Pasażer na gapę;)© karolxii

To był najgorszy odcinek do pokonania© karolxii

Wreszcie w Toruniu - dojeżdżam do Starówki© karolxii

Bazylika Katedralna śś. Janów© karolxii

Odcinek murów miejskich między Bramą Żeglarską a Basztą Gołębnik© karolxii

Kościół św. Jakuba© karolxii

Ratusz na Rynku Starego Miasta© karolxii

Kościół Najświętszej Maryi Panny© karolxii

Chwila odpoczynku© karolxii

W Toruniu nie brakuje szlaków rowerowych© karolxii

80-tką do Bydgoszczy© karolxii
Kategoria Singlowa
- DST 64.00km
- Sprzęt GÓRAL 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Lasami do Stronna przez Nowy Mostek
Piątek, 9 września 2011 · dodano: 31.12.2011 | Komentarze 1
Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Rynkowo, Niemcz, Maksymilianowo, Nowy Mostek (leśniczówka), Stronno, Wilcze Gardło, Bożenkowo, Maksymilianowo, Osielsko, Czarnówczyn, Bydgoszcz-Bartodzieje.
Dzisiejszy „wypad” rozpoczął serię wycieczek mających na celu poznanie terenów leśnych dookoła Bydgoszczy.
Przyznam się szczerze, że jazda leśnymi ścieżkami nie była nigdy moją mocną stroną. Zawsze obawiałem się, że po prostu zgubię się penetrując te tereny i zamiast satysfakcji z „rajdowania” po lesie – porażka małego chłopca, który zgubił się w tłumie i teraz nie może odnaleźć własnej mamy;). Pamiętam, że w czasach jeszcze „przedturkolowych”, kiedy rozpoczynałem moją przygodę z rowerem, niemal każda jazda po lesie (w szczególności ta nocna) odbywała się w towarzystwie moich podwórkowych kolegów. Na rower „wsiedli” trochę szybciej ode mnie i co niektóre ścieżyny Puszczy Bydgoskiej mieli już dawno spenetrowane. Teraz kiedy moim sprzymierzeńcem okazała się być technika, a dokładnie GPS, żadne ostępy leśne nie były mi już straszne. Oczywiście nie samym gps-em człowiek żyje:). Nie można nie doceniać znaczenia map, które w momencie gdy technika zawodzi, stają się naszym przysłowiowym kołem ratunkowym.
Tak więc zaopatrzony w smartfona z zainstalowaną mapą oraz tradycyjną papierówką, wyruszyłem penetrować lasy w okolicach między Koronowem, a Maksymilianowem. Korzystałem z elektronicznej wersji mapy „Okolice Bydgoszczy i Torunia” – systemu Kamap, która wspaniale pracowała na moim nowym telefonie Samsung Omnia Pro 4. Z poprzednim modelem, czyli Samsungiem I780, ta współpraca nie szła najlepiej, stąd dopiero po długim czasie od momentu kupna mapy mogłem ją wykorzystać w celu poznania leśnych szlaków okolic Bydgoszczy. Wersja tradycyjna to mapa o tym samym tytule, ale wydawnictwa ExpressMap.
Najpierw pojechałem do Myślęcinka i stamtąd przez Rynkowo, chciałem jak najszybciej dostać się do Maksymilianowa, ale niestety musiałem trochę skorygować mój plan. Ścieżka z Rynkowa do Maksymilianowa stała się nieprzejezdna dla rowerów wskutek ostatnich opadów. Oczywiście mogłem kontynuować moją jazdę, ale z drugiej strony nie chciałem już na samym początku wylądować w najbliższej kałuży. Tak więc mała „cofka” do drogi z „Myśla” i dalej przez Niemcz i Jagodowo dojechałem do „Maksa”. Następnie przez most nad torami kolejowymi i od razu dałem nura w las skręcając w prawo w najbliższą ścieżkę.
Na najbliższym drzewie znalazłem informację, że wstęp do lasu jest zabroniony z uwagi na opryski chemiczne (z pewnością przeciwko robalom), ale co tam ... jeden wymyśla zakazy, a drugi je łamie.
Jadąc dalej tą „opryskaną ścieżką” trafiłem na tory kolejowe. Według mnie nie były raczej od dawna używane, a prowadziły chyba do jednostki wojskowej znajdującej się niedaleko Bożenkowa. Po kilkunastu minutach ścieżka, którą jechałem połączyła się z inną, która to z kolei była przedłużeniem drogi z Żołędowa i zaprowadziła mnie bezpośrednio do leśniczówki Nowy Mostek. Przed leśniczówką znajdował się punkt postojowy, składający się z dwóch zadaszonych ławek postawionych na całkiem sporej wielkości placu. W końcu turystom też należy się odpoczynek i przerwa na posiłek w cywilizowanych warunkach.
Minąłem leśniczówkę oraz jadącego przede mną rowerzystę (w tej głuszy!?) i skręciłem w prawo w kolejną ścieżkę, która to zaprowadziła mnie bezpośrednio do Stronna. Po drodze przejechałem obok strasznie zaniedbanego i opuszczonego, a właściwie będącego w stanie ruiny budynku PKP, przeskoczyłem tory kolejowe i po chwili byłem już w Stronnie. Tam udałem się do sklepu spożywczego, gdzie kupiłem szybko coś do picia i cofnąłem się do miejsca gdzie przekroczyłem tory, ale nie wróciłem na tą samą ścieżkę tylko pojechałem prosto Szlakiem Stronno-Wudzyn (niebieskim). Udało mi się dojechać do miejsca opisanego na mapie jako „Wilcze Gardło” potem skręciłem w ścieżką leśną, która została wytyczona równolegle do drogi z Koronowa do Samociążka. Ścieżką tą dojechałem nad brzeg Jeziora Białego by podziwiać jego piękny widok w kierunku lasu. Pojechałem dalej w kierunku Nowego Mostka i w tym miejscu zatoczyłem koło, bo znalazłem się przy ścieżce z leśniczówki do Stronna. Nie kontynuowałem jednak jazdy tą drogą, ale kilkanaście metrów za budynkiem skręciłem w prawo i dojechałem do Bożenkowa Drugiego. Stamtąd Szlakiem Białego Węgla znowu dojechałem do Maksymilianowa. Potem przecinając E261, znalazłem się w Osielsku i dalej przez Czarnówczyn oraz Las Gdański wróciłem na Bartodzieje czyli do domku:).

Ścieżka w kierunku Maksymilianowa za Rynkowem nie zapowiadała komfortowej jazdy© karolxii

I tak wjechałem;)© karolxii

Kolej tu chyba nie jeździła od lat© karolxii

Ścieżka w kierunku leśniczówki Nowy Mostek© karolxii

Jest gdzie odpocząć - punkt postojowy koło leśniczówki© karolxii

A to sama leśniczówka Nowy Mostek© karolxii

Niedaleko Stronna© karolxii

PKP jak widać "średnio" dba o swoją infrastrukturę© karolxii

Przed sklepem spożywczym w Stronnie© karolxii

Na szlaku Stronno-Wudzyn.© karolxii

Widok na Jezioro Białe© karolxii
Kategoria Singlowa
- DST 42.00km
- Sprzęt GÓRAL 1
- Aktywność Jazda na rowerze
51 Zlot PTK - dzień VIII
Sobota, 25 czerwca 2011 · dodano: 14.11.2011 | Komentarze 0
Przebieg trasy: Brzesko, Jadowniki, Wola Dębińska, Jastew, Dębno, Sufczyn, Łopoń, Więckowice, Wojnicz, powrót do Brzeska tą samą trasą.
Zaliczone gminy: Dębno, Wojnicz.
Mimo oficjalnego zakończenia Zlotu dnia poprzedniego, nie wszyscy siedzieli na walizkach gotowi do wyjazdu. Jeszcze tego ranka odbył się rejs statkiem po Jeziorze Rożnowskim. Nam również nie spieszyło się do wyjazdu, ponieważ pogoda tamtej pamiętnej soboty nie rozpieszczała nas. Od rana padał deszcz, raz mocniej a raz słabiej. W każdym bądź razie nie nastrajało to nas do opuszczenia naszych przytulnych pokoi. Ale cóż, trzeba było jechać. Co prawda do odjazdu pociągu do Warszawy mieliśmy jeszcze prawie 7 godzin, ale droga z Bartkowej-Posadowej do Brzeska skąd odchodził pociąg to ponad 40 km, a w czasie jazdy rowerem wszystko może sie zdarzyć ...;)
Moi klubowi koledzy wyjechali trochę wcześniej z ośrodka, a ja postanowiłem jeszcze trochę posiedzieć na miejscu. Znając ich tempo jazdy wiedziałem, że i tak ich dogonię więc za bardzo mi się nie spieszyło. Tym bardziej, że ciągle padało, a ja po cichu wierzyłem, że pogoda w końcu się poprawi. Na poprawę jednak się nie zanosiło i zdecydowałem się opuścić ośrodek. Kiedy już wsiadałem na rower, nagle pojawił się Andrzej ze swoim autkiem i zaproponował mi „podrzutkę” do Brzeska. Oczywiście skorzystałem z tej okazji, bo jazda rowerem w strugach deszczu nie za bardzo mi odpowiadała. Po około pół godzinie jazdy byłem już na miejscu.
Do odjazdu pociągu miałem ponad 5 godzin i pozostały czas postanowiłem wykorzystać na zwiedzenie jakiegoś ciekawego obiektu w pobliżu. Jeszcze w czasie jazdy Andrzej wiedząc, że będę miał sporo czasu do odjazdu, polecił mi zwiedzenie zamku w miejscowości Dębno, co też uczyniłem. Miejscowość ta znajdowała się 9 km od Brzeska w kierunku Tarnowa, a znalezienie zamku nie stanowiło żadnego problemu.
Kiedy dojechałem na miejsce zrobiłem kilka fotek, odwiedziłem sklep z pamiątkami znajdujący się w zamkowych murach, gdzie dostałem rewelacyjną pieczątkę w moim „kocie” i z uwagi na fakt, że pogoda jakby zaczęła się poprawiać postanowiłem pojechać sobie szosą w kierunku Tarnowa. Do Tarnowa jednak nie dojechałem i na wysokości miejscowości Wojnicz, zatoczyłem pętlę i zdecydowałem się wrócić do Brzeska. Po drodze jednak zacząłem żałować, że nie zwiedziłem zamku i znowu udałem się do Dębna. Była to jednak sobota i zwiedzanie odbywało się tylko do godz. 14.00, a ponieważ czternasta już dawno minęła, pocałowałem tylko klamkę. Usiadłem więc na ławce u podnóża zamku, zjadłem II śniadanie i po pół godzinie ruszyłem ponownie do Brzeska.
Kiedy dojechałem na miejsce od razu zadzwoniłem do moich kolegów klubowych, którzy dojechali tu przede mną i umówiliśmy się przed restauracją w pobliżu dworca kolejowego. Na miejscu zamówiliśmy coś do jedzenia, potem zrobiliśmy małe zakupy w pobliskiej Biedronce i przed godz. 16 wsiedliśmy do pociągu, który zawiózł nas do Warszawy.
Podróż na tym odcinku była rewelacyjna. Skład zawierał wagon z przedziałem do przewozu rowerów, a my sami siedzieliśmy sobie w wagonie bez przedziałów, ale za to w bardzo wygodnych siedzeniach. Pamiętając jednak jazdę pociągiem z Bydgoszczy do Katowic, zapytałem kierowniczkę pociągu czy skład, którym będziemy jechać z Warszawy do Bydgoszczy również będzie zawierał wagon z przedziałem przystosowanym do przewozu rowerów. Po sprawdzeniu w systemie okazało się, że takowy wagon jest przewidziany w tym składzie. Również dyżurny ruchu na dworcu w Warszawie Zachodniej przez megafon poinformował podróżnych, że takiego wagonu należy szukać w środku składu. Niestety, ale i tym razem PKP nas oszukało i po wagonie – ani śladu. Tak więc niemal całą trasę z Warszawy do Bydgoszczy, podobnie jak wcześniej z Bydgoszczy do Katowic spędziliśmy stojąc w zimnym korytarzu. Na domiar złego w czasie jazdy doszło niemal do rękoczynów między Rajmundem, mną a kierownikiem pociągu z Warszawy do Bydgoszczy. W każdym bądź razie interweniowało SOK, a my byliśmy bliscy napisania skargi na tego pana do władz PKP.

TURKOLE górą ;)© karolxii

Przed odjazdem trzeba trochę posiedzieć. Tak nakazuje tradycja:)© karolxii

Pierwszy Turkol gotowy do wyjazdu...© karolxii

... a za nim następni© karolxii

Zamek w Dębnie I© karolxii

Zamek w Dębnie II© karolxii

Zamek w Dębnie III© karolxii

Mały posiłek u podnóża zamku przed powrotem do Brzeska© karolxii
Kategoria Singlowa