Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi przemekturysta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 61809.38 kilometrów w tym 1419.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.27 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy przemekturysta.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 124.00km
  • Sprzęt GÓRAL 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Magiczna Sobota 2010 - dzień drugi

Niedziela, 22 sierpnia 2010 · dodano: 12.02.2013 | Komentarze 1


Przebieg trasy: Podgaje, Jastrowie, Górzna, Złotów, Krajenka, Czajcze, Górka Klasztorna, Łobżenica, Trzeboń, Liszkowo, Dębno, Izabela, Witosław, Mrocza, Samsieczno, Sicienko, Wojnowo, Bydgoszcz-Bartodzieje.

Zaliczone gminy: Jastrowie, Złotów-teren miejski, Łobżenica, Mrocza.

Obudziłem się naprawdę wyspany. Łóżko na którym dane mi było spędzić całą noc okazało się bardzo wygodne. Najpierw zjedliśmy śniadanie, podczas którego po raz pierwszy w życiu miałem okazję, dzięki Irkowi delektować się golonką z puszki;). Potem zdaliśmy nasze łóżka i przygotowaliśmy nasze pojazdy do drogi. Oczywiście podczas tych wszystkich czynności dało się słyszeć słynne odliczanie Janka. Zrobiłem sobie jeszcze pamiątkowe zdjęcie (jak w zeszłym roku) z Jurkiem (z Piły) i Wojtkiem (z Elbląga), a następnie zebrani na placu stanicy ruszyliśmy w drogę powrotną najpierw kierując się na drogę do Jastrowia.
Kiedy dojechaliśmy do miasteczka pojawiła się możliwość innego powrotu do Bydgoszczy. Pięciu rowerzystów nie zamierzało kontynuować trasy, jaka została wyznaczona na ten dzień tylko wrócić do swoich domów. Czterech z nich już znałem czyli Jacek ode mnie z klubu, Jurek z Piły, Wojtek z Elbląga i Sławek, którego miałem okazję poznać podczas Magicznej Soboty w Straduniu. Piątego czyli Adama poznałem dopiero w drodze powrotnej. Tak więc zdecydowałem się, że wrócę do Bydgoszczy „na kole”. Pożegnałem się z kim mogłem, ale przede wszystkim podziękowałem Jankowi za bardzo udany rajd i po chwili w piątkę ruszyliśmy „stoosiemdziesiątkądziewiątką” w kierunku Złotowa. Jechało się dość miło chociaż panujący upał dał się nam we znaki. Sytuacja trochę się zmieniła na moja niekorzyść, kiedy odłączyli się od nas Jurek i Wojtek, którzy obrali kierunek „na Piłę”. Prowadzący naszą grupę czyli Sławek, postanowił zwiększyć tempo i jechać z prędkością ok. 25 km/h, co dla mnie bądź co bądź turysty rzadko jeżdżącego na długie dystanse i to jeszcze na rowerze górskim, nie wróżyło nic dobrego.
Przez jakiś czas dawałem radę jechać narzuconym przez niego tempem, ale po kilkunastu kilometrach widać było nasze różnice kondycyjne, ale i też fakt że 26 calowe koła mojego „górala” nie pozwolą mi jechać tak komfortowo jak 28 calowe koła moich kolegów. Więc może najwyższy czas na zmianę roweru? Zresztą Sławek zauważył, że łańcuch w moim rowerze został jakoś dziwnie przeprowadzony przez mechanizm tylnej przerzutki, co pewnie też miało wpływ na szybkość jazdy.
Przejeżdżamy przez Krajenkę i niedaleko miejscowości Buntowo robimy chwilowy postój celem ustalenia dalszego kierunku jazdy. Wybieramy trasę w kierunku Łobżenicy. Po raz pierwszy miałem okazję przejechać koło słynnego sanktuarium w Górce Klasztornej, ale z braku czasu nie decydujemy się na choćby jego pobieżne zwiedzanie. Śmigamy przez Łobżenicę i tutaj udaje mi się zrobić tylko fotkę kościołowi p.w. Świętej Trójcy. W Liszkowie robimy sobie kolejny postój i w miejscowym sklepie zaopatrujemy się w niezbędny prowiant. Jadąc przez Dębno trafiamy akurat na odbywające się tutaj dożynki. W między czasie Adam dzwoni do swojej siostry, która mieszka w Witosławiu i „wprasza” nas wszystkich czterech na obiad. Kiedy dojeżdżamy do „Witka” zostajemy ugoszczeni jak prawdziwi wędrowcy z dalekich krajów;). Schaboszczak, ziemniaki, trzy rodzaje przystawek i zimna woda z lodówki plus zasłużony odpoczynek szybko stawiają mnie na nogi. Zanim ruszamy w kierunku Bydgoszczy jedziemy popatrzeć sobie na Jezioro Witosławskie.
Mijamy kolejne wioski, a potem szybki przejazd przez Mroczę i dalej Samsieczno, Sicienko i kolejny postój przy „spożywczaku” w Wojnowie. Przed Osową Górą Sławek pokazuje nam bunkier umocnień Przedmościa Bydgoskiego, a kiedy wjeżdżamy już na osiedle odbija od naszej grupy i jedzie do domu. Z „Osówki” trasa niemalże standardowa czyli ul. Grunwaldzką, a potem ścieżką rowerową wzdłuż ul. Kamiennej. Przy stacji kolejowej „Bielawy” odbijam do domu, a Jacek i Adam jadą do siebie czyli do Fordonu.
Wyjazd naprawdę udany. O niebo lepszy od tego z zeszłego roku, chociaż wtedy było również fajnie. Najbardziej podobał mi się nasz nocleg w stanicy harcerskiej i spanie namiotach wojskowych – zupełnie jak podczas mojego dwukrotnego pobytu na obozie wojskowym w Skarżysku-Kamiennej w szkole średniej. Podczas powrotu do Bydgoszczy po raz pierwszy pojawiła się idea kupna roweru trekkingowego, który zdecydowanie bardziej odpowiadałbym mojemu typowi jazdy. Oczywiście umocniłem się w przekonaniu, że w 2011 roku również wybiorę się na Magiczną Sobotę.

Śniadanie przed wyjazdem z ośrodka harcerskiego © karolxii


To już tradycyjne zdjęcie z Wojtkiem i Jurkiem © karolxii


W klubowym gronie przed naszym namiotem © karolxii


Zbiórka przed wyjazdem z ośrodka © karolxii


W drodze powrotnej już za Jastrowiem © karolxii


Sanktuarium w Górce Klasztornej © karolxii


Kościół pw. Świętej Trójcy w Łobżenicy © karolxii


W drodze powrotnej trafiliśmy na dożynki, które ... © karolxii


... odbywały się z Dębnie © karolxii


Obiad u siostry Adama:) © karolxii


Odpoczywamy przed sklepem w Wojnowie © karolxii
Kategoria Interklubowa



Komentarze
jarmik
| 04:18 wtorek, 12 lutego 2013 | linkuj w izabeli i witosławiu są stare dworki - to mój plan na 2013. górka klasztorna - obowiązkowy klasyk. super impreza, no i - NAMIOTY :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!