Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi przemekturysta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 61809.38 kilometrów w tym 1419.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.27 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy przemekturysta.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 78.00km
  • Sprzęt GÓRAL 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

51 Zlot PTK - dzień VII

Piątek, 24 czerwca 2011 · dodano: 13.11.2011 | Komentarze 1


Przebieg trasy: Bartkowa-Posadowa, Rożnów, Witowice Dolne, Witowice Górne, Łęki, Kąty, Wojakowa, Rajbrot, Lipnica Murowana, Iwkowa, Wytrzyszczka, Tropie, Roztoka, Bartkowa-Posadowa.

Zaliczone gminy: Lipnica Murowana.

Oficjalnie rzecz ujmując - ostatni dzień Zlotu. Zaplanowana przez organizatora trasa była zatem ostatnią z pięciu, które mieli do pokonania uczestnicy. Do przejechania mieliśmy łącznie 62 km, szlakami na północny zachód od Bartkowej-Posadowej, a punktem kulminacyjnym była miejscowość Lipnica Murowana. Oczywiście i tego dnia nie obyło się bez niespodzianek.
Wyjechałem z ośrodka po godz. 9.00 i jak mapa zlotowa nakazała;), pojechałem w kierunku Rożnowa. Moje pierwsze zadanie polegało na „przeprawieniu się” na drugi brzeg Dunajca właśnie w Rożnowie. Po drodze minąłem grupkę trzech rowerzystów koło zamku Tarnowskich, którzy „rzucili” mi krótkie „cześć”.
Z początku nie za bardzo wiedziałem jak to zrobić i musiało minąć trochę czasu kiedy zorientowałem się, że powinienem skorzystać z czegoś, co organizator zaznaczył na mapie jako kładka, która z kolei okazała się być całkiem przyzwoitym mostem dla pieszych i nie tylko.
Po przekroczeniu Dunajca wjechałem na dość stromą drogę, której nawierzchnia została wyłożona płytami betonowymi. Oczywiście po wjechaniu na szczyt tej drogi czekała mnie jak to zwykle bywało na innych trasach zlotowych, dość ostra jazda w dół. I tak oto minąłem Witkowice Dolne. Zaraz potem chciałem zgodnie z planem jechać do Witkowic Górnych, ale omyłkowo pojechałem w kierunku Gierowej. I tu znowu minąłem tą samą grupkę trzech rowerzystów, którzy ponownie „rzucili” mi krótkie „cześć”. Zorientowałem się dopiero po kilku minutach, że coś jest nie tak z moim kierunkiem jazdy i od razu była „cofka”. Po kwadransie minąłem Witkowice Górne, następnie Łęki i dojechałem do wsi Kąty z zamiarem obejrzenia tamtejszego dworu i parku z 1900 roku.
Na miejscu spotkałem po raz trzeci grupkę rowerzystów z którymi już poprzednio się minęliśmy. Okazało się, że pochodzą z Ukrainy i zostali zaproszeni przez organizatorów zlotu do wzięcia w tej imprezie. Tego dnia również udali się na wycieczkę trasą wyznaczoną przez „mapę zlotową”. Po chwili rozmowy postanowiliśmy, że razem czyli Taras, jego syn Piotr oraz kolega Piotra, Igor i ja udamy się w dalszą drogę.
Niestety, ale początek nie był zbyt przyjemny. Kiedy zbliżyliśmy się na odległość kilku metrów do zabudowań dworku w Kątach i chcieliśmy zacząć robić zdjęcia, zauważyła nas jego właścicielka. Nie tylko głośno zaczęła się domagać abyśmy schowali nasze aparaty, ale kazała nam się stamtąd wynosić ponieważ wg niej naruszyliśmy własność prywatną. No cóż, może i miała rację, ale jednak jej zachowanie raczej nie świadczyło na korzyść polskiej gościnności. Tak więc „zbesztani i zrugani”;) ruszyliśmy w kierunku miejscowości Wojakowa. Tu mieliśmy więcej szczęścia, gdyż pochodzący z 1363 roku kościół gotycki, był otwarty i nie było żadnych przeciwwskazań ani protestów aby go zwiedzić. Następnym obiektem na naszej „liście” był drewniany kościół z XVI wieku p.w. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w miejscowości Rajbrot. Nie był co prawda otwarty dla zwiedzających, ale prezentował się na tyle ciekawie z zewnątrz wraz z dzwonnicą pochodzącą z przełomu XVIII i XIX, że wystarczyło kilka fotek „outdorowych”. Po „oględzinach” kościoła, uzupełniliśmy prowiant w miejscowym sklepie i ruszyliśmy w dalszą drogę. Kolejnym miejscem, które postanowiliśmy również zobaczyć był cmentarz nr 303 na którym pochowano żołnierzy armii rosyjskiej, austriacko-węgierskiej i niemieckiej, którzy zginęli w walkach na okolicznych terenach w dniach 6-12 grudnia 1914 roku (bitwa pod Limanową). Z cmentarza jadąc w kierunku Lipnicy Murowanej, skręciliśmy z głównej drogi w las, która z kolei zaprowadziła nas do następnej atrakcji tej wycieczki, jaką był pomnik przyrody zwany Kamienie Brodzińskiego. Pod tą nazwą kryje się grupa 9 skał w kształcie baszt, grzybów, ambon oraz skalnych występów, z których największy to „Wielki Kamień” o wysokości ok. 10 m i długość 16 m. Miejsce to trochę przypominało opisane już wcześniej przeze mnie „Skamieniałe Miasto”, z ta różnicą że w „Mieście” znajdowało więcej obiektów skalnych rozmieszczonych na większym obszarze. W tym miejscu postanowiliśmy zrobić sobie mały postój w celu dokładniejszego obejrzenia tych głazów oraz wrzucenia czegoś „na ruszt”. Wypoczęci i najedzeni po ok. 40 minutach jazdy dojechaliśmy wreszcie do Lipnicy Murowanej.
Zwiedzanie miasteczka rozpoczęliśmy od rynku i tutaj od razu skierowałem swoje kroki do urzędu gminy, gdzie otrzymałem śliczny stempel w moim „kocie”. Następnie klucząc wąskimi uliczkami Lipnicy, „wpadliśmy” do miejscowego domu kultury, a potem postanowiliśmy zobaczyć znajdujący się w graniczącej z Lipnicą Murowaną miejscowości Lipnica Dolna, drewniany kościół p.w. św. Leonarda z XV wieku. I ten kościół był również zamknięty, ale po kilku minutach pojawiła się przemiła pani, która miała pod swoją opieką tą świątynię i ku naszej radości udostępniła ją nam i innym turystom do zwiedzenia – za skromna opłatą. Przed kościołem spotkaliśmy mojego zlotowego kolegę Andrzeja (jechałem z nim piątego dnia zlotu do Grybowa), który zdecydował się pokonać tą trasę od przeciwnej strony niż tą, którą myśmy przyjechali. Ostrzegł nas abyśmy pod żadnym pozorem nie wracali do Bartkowej przez Las Miejski, bo czeka nas nie lada przeprawa przez błoto i kałuże. Co prawda jego rower był rzeczywiście dość mocno zabłocony, ale stwierdziliśmy, że i tak pojedziemy zgodnie z wyznaczoną trasą.
Po zakończeniu zwiedzania udaliśmy się zobaczyć już ostatni obiekt w Lipnicy, a mianowicie założoną (jako ostatnia) przez św. Urszulę Ledóchowską placówkę sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego. Obecnie budynek ten pełni również rolę ogólnodostępnego Domu Pielgrzyma. Ponieważ dwór Ledóchowskich był ostatnim obiektem do „zaliczenia” w Lipnicy Murowanej, opuściliśmy miasteczko i udaliśmy się w drogę powrotną do ośrodka.
Z uwagi na fakt, iż wytyczony szlak prowadził przez Las Miejski, zdecydowaliśmy się pojechać tą trasą, mimo wcześniejszych ostrzeżeń Andrzeja. Po kilkunastu minutach jazdy okazało się, że miał rację. Tak błotnistej ścieżki prowadzącej przez las jeszcze nie widziałem do tamtego dnia. Miejscami trzeba było po prostu przenosić rowery, uważając jednocześnie aby nie wpaść do kałuży. W dwóch miejscach po prostu woda przecięła nam drogę w poprzek ścieżki leśnej i w zasadzie chcąc iść dalej (o jeździe w ogóle nie było mowy) trzeba było taki „poprzeczny strumień” przeskakiwać. Na domiar złego w czasie naszej „błotnej gehenny” minął nas jakiś rolnik jadący wozem zaprzęgniętym w jednego konia, który nieźle nas ochlapał. Kiedy już wyjechaliśmy z lasu, nasze rowery wyglądały okropnie – brudne i oblepione jakimś szlamem. Jednym słowem aż wstyd się pokazać, a przecież czekała nas jeszcze dość długa droga powrotna. Na szczęście udało się znaleźć w pobliżu strumień w którym umyliśmy nasze pojazdy.
Po tej „błotnistej przygodzie” nasza droga powrotna do Bartkowej odbywała się bez żadnych przykrych niespodzianek.
W Iwkowej zobaczyliśmy pochodzący z XV wieku drewniany kościół p.w. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny i dalej jadąc przez Wytrzyszczkę dojechaliśmy do Tropia, gdzie znowu można było skorzystać z dobrodziejstwa tamtejszego promu. Na chwilę zatrzymaliśmy się też przy kościele p.w. śś. Andrzeja Świerada i Benedykta, który bardzo zaciekawił Tarasa, Igora i Piotra. Wreszcie jadąc dalej przez Roztokę i Rożnów przyjechaliśmy do ośrodka.
Zjadłem szybko kolację, wziąłem jak zwykle prysznic, przebrałem się w „cywilne” ciuchy i poszedłem dołączyć do reszty rowerowego towarzystwa, które wzięło udział w imprezie „ogniskowo-kiełbaskowej” kończącej 51 Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej.

Kładka przez Dunajec w okolicach Rożnowa © karolxii

W oddali widać zaporę na Jeziorze Rożnowskim © karolxii

Kościół gotycki p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Wojakowej © karolxii

Kościół p.w. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny z XVI w. w miejscowości Rajbrot © karolxii

Cmentarz z okresu I wojny światowej - Rajbrot © karolxii

Pomnik przyrody "Kamienie Brodzińskiego" na górze Paprotna © karolxii

Budynek urzędu gminy w Lipnicy Murowanej © karolxii

Zwiedzanie Lipnicy Murowanej © karolxii

Dom św. Szymona w Lipnicy Murowanej © karolxii

Kościół p.w. św. Leonarda z XV wieku w Lipnicy Murowanej © karolxii

Dwór Ledóchowskich - Lipnica Murowana © karolxii

Przez błota Lasku Miejskiego za Lipnicą Murowaną © karolxii

Kościół p.w. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny z XV wieku w Iwkowej © karolxii

Wracamy do ośrodka. I znowu na promie w Tropiu:) © karolxii

Impreza pożegnalna połączona z ogniskiem © karolxii



Kategoria Interklubowa



Komentarze
jarmik
| 06:17 poniedziałek, 28 listopada 2011 | linkuj Eh, co za widoki, co za kiełbaski ....
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!