Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi przemekturysta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 61809.38 kilometrów w tym 1419.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.27 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy przemekturysta.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 76.00km
  • Sprzęt GÓRAL 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

51 Zlot PTK - dzień V

Środa, 22 czerwca 2011 · dodano: 24.10.2011 | Komentarze 1


Przebieg trasy: Bartkowa-Posadowa, Przydonica, Jasienna, Lipnica Wielka, Jankowa, Bobowa, Jeżów, Wilczyska, Wojnarowa, Korzenna, Łyczana, Janczowa, Miłkowa, Przydonica, Barkowa-Posadowa.

Zaliczone gminy: Bobowa, Grybów – obszar wiejski.

Dzisiejsza trasa zaplanowana przez organizatora była najdłuższą ze wszystkich - do przejechania dystans 67 km.
Po wyjściu z mojego lokum zauważyłem przygotowującego się do opuszczenia ośrodka „kolegę- złotowca”, z którym już w dniu wczorajszym miałem okazję spotkać się przed Skamieniałym Miastem i podczas powrotu do ośrodka na wysokości miejscowości Bukowiec czyli Andrzeja Bogusza z Chrzanowa. Po krótkiej rozmowie postanowiliśmy, że wspólnie wyruszymy na „podbój” Bobowej.
Pojechaliśmy więc drogą w kierunku miejscowości Przydonica i tam też w sklepie naprzeciwko kościoła zrobiliśmy sobie chwilowy postój celem uzupełnienia zapasów i porozmawialiśmy z grupką uczestników zlotu, którzy właśnie zrobili sobie również postój, ale odrobinę dłuższy. Po jakimś czasie ruszyliśmy w kierunku miejscowości Lipnica Wielka, aby obejrzeć tamtejszy kościół i po drodze minęliśmy wracających właśnie do ośrodka moich kolegów klubowych Bogusia i Rajmunda. No cóż, nie było czasu się zatrzymywać więc jednemu z nich udało mi się naprędce „cyknąć” fotkę.
Jadąc dalej w pewnym momencie zacząłem zjeżdżać z górki i po chwili zdałem sobie sprawę, że zostawiłem gdzieś Andrzeja z tyłu. Okazało się, że jestem w pobliżu małej wsi pn. Górna Wieś, czyli jak wynikało z „mapy zlotowej” zamiast w pewnym momencie skręcić w lewo – pojechałem prosto. Cofnąłem się jak najszybciej, ale mojego współtowarzysza już nie dojrzałem. Postanowiłem czym prędzej nadrobić stracony czas i spojrzałem na mojego GPS’a, w którym to miałem ustawioną trasę w kierunku Lipnicy Wielkiej i ruszyłem zgodnie ze wskazaniami. Niestety, ale jak się później okazało to był błąd. Powinienem raczej spojrzeć na mapę zlotową i jechać zgodnie z jej wytycznymi. Moją nieuwagę i bezkrytyczną niemal wiarę w nieomylność nawigacji przypłaciłem koniecznością jazdy po wąskiej ścieżynie, a potem to już nawet po czyimś polu, przechodząc nawet przez „elektrycznego pastucha”. I tak miałem szczęście, że spotkałem miejscową „babinkę”, która wskazała mi dalszą drogę (to nic, że przez pole – psów nie było) jak wrócić na szlak, który zgubiłem i który prowadził prosto do Lipnicy. Kiedy już na niego wróciłem jechało się wspaniale, czyli po asfaltówce i z górki:).
Niedługo potem dojechałem na miejsce. Kościół p.w. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny to budowla z XIV wieku z wyposażeniem gotycko-rokokowym. I kiedy tak sobie oglądałem ten kościółek ku mojej uciesze nadjechał Andrzej ! Jedyne co miał mi do powiedzenia to, że zbaczając ze szlaku straciłem możliwość obejrzenia zaśnieżonych szczytów Tatr, które były widoczne z miejsca gdzie należało skręcić w lewo, a nie tak jak ja to zrobiłem jechać prosto. No cóż trudno, ale jak się później okazało nie była to jedyna rzecz jaką straciłem tego dnia:(
Pojechaliśmy dalej, ale podczas jazdy musieliśmy uważać aby nie przejechać drogi prowadzącej do miejscowości Jankowa, która była kolejnym punktem na naszej trasie. Nie było jednak problemu z jej znalezieniem, bo był to po prostu całkiem dobrze oznakowany szlak – zielony szlak, a poza tym pomogła nam pewna miła „tubylczyni”. Trzeba było jednak się sporo natrudzić, aby przejechać ten odcinek do Jankowej ponieważ nachylenie drogi było dość spore. Nie zatrzymaliśmy się jednak w samej miejscowości, bo nie było w sumie czego zwiedzać, więc pojechaliśmy prosto do Bobowej.
Do miasteczka wjechaliśmy od strony stacji kolejowej Bobowa Miasto i od razu pojechaliśmy obejrzeć gotycki kościół p.w. Wszystkich Świętych z XIV w. Następnie zwiedziliśmy pochodzącą z II poł. XVIII wieku synagogę, a następnie późnogotycki kościół cmentarny pw. Św. Zofii z II poł. XV w. z ogrodzeniem z XVII i XIX w.
Najbardziej utkwiła mi w pamięci wizyta w synagodze, ponieważ aby ją zwiedzić należy podejść do sąsiadującego zakładu fryzjerskiego i poprosić jego właściciela o otwarcie świątyni. Oczywiście przemiły starszy pan spełnił naszą prośbę i wraz z Andrzejem mieliśmy okazję zobaczyć jej wnętrze wraz z wyposażeniem, czyli bimę i piękny Aron ha-kodesz. Po zakończeniu zwiedzania, przemiły pan fryzjer powiedział: „A teraz poproszę od panów po 5 złotych od każdego” :).
Zanim opuściliśmy Bobową, udaliśmy się na miejscowy rynek, aby w cieniu parasolek odpocząć od słońca przed dalszą podróżą i delektując się lodami kupionymi w rynkowej lodziarni, która pełni jednocześnie rolę mini-muzeum etnograficznego. Wyjeżdżając z miasteczka „zahaczyliśmy” jeszcze o dworek (niestety w opłakanym stanie) rodziny Długoszowskich, czyli dawnych właścicieli Bobowej. Z rodziny tej pochodził osobisty adiutant Józefa Piłsudskiego – Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Pojechaliśmy również zobaczyć tamtejszy kirkut, ale niestety był zamknięty dla zwiedzających chociaż składał się jedynie z kilku nagrobków i jednego ohela. Następnym obiektem na naszej liście był renesansowy dworek obronny w Jeżowie. I ten niestety wyglądał na obiekt częściowo zaniedbany, ale pocieszający był fakt że nie stał opuszczony, ale stanowił siedzibę, a co za tym idzie był pod opieką szkoły plastycznej. Na koniec wizyty w dworku otrzymałem piękną pieczątkę z wizerunkiem tej budowli w moim „kocie”. Wreszcie ostatnim obiektem, który postanowiliśmy zwiedzić był skansen pszczelarstwa w Stróżach „Sądecki Bartnik” założony w 1991 roku. Na terenie owego skansenu możemy między innymi zobaczyć kolekcję ponad 100 uli. Andrzej postanowił napić się miodu w Bartnej Chacie, a potem odwiedziliśmy jeszcze sklep – „Miodową Spiżarnię”.
Po zwiedzeniu skansenu zapadła decyzja o powrocie do ośrodka, mimo iż w planie było jeszcze zwiedzanie Grybowa. Zbliżała się jednak godzina 18.00, a przed nami było jeszcze do pokonania prawie 40 km. Tak więc cofnęliśmy się jeszcze w kierunku miejscowości Wilczyska, a potem przez Wojnarową dojechaliśmy do Korzennej, gdzie „rzuciliśmy okiem” na kościół p.w. Matki Boskiej Szkaplerznej, a następnie drewniany dworek z XIX wieku. Dworek co prawda jest zamieszkany, ale i bardzo zaniedbany – przydała by się porządna renowacja.
Dalej przez Janczową, dojechaliśmy do Przydonicy i zatrzymaliśmy się przy sklepie (tym samym w którym zrobiliśmy sobie postój na początku wycieczki), aby zrobić sobie zapasy na dwa dni z uwagi na jutrzejsze święto Bożego Ciała. Chciałem skorzystać z okazji i załatwić sobie stempelek w „kocie” z miejscowego kościoła, ale trafiłem niestety na bardzo niemiłego proboszcza, który mówiąc delikatnie, zbeształ mnie za to, że śmiem mu zawracać głowę podczas przygotowań do Świąt. Podobno w tym dniu byłem nie pierwszym, który mu przeszkodził w przygotowaniach. Pozostawiam bez komentarza ...
Do ośrodka zajechaliśmy po godz. 20.00 po przejechaniu łącznie 76 km. W sumie to dziwne, bo przecież pojechaliśmy na skróty omijając Grybów, a w całości przejechana trasa miała wg. organizatora mieć 67 km. Nieważne. Chociaż nie zaliczyłem całej trasy tego dnia (i tylko tego), to i tak miłe wspomnienia z wycieczki pozostaną już do końca życia.

Kościół w Lipnicy Wielkiej © karolxii

A może jednak pociągiem, a nie rowerem;) © karolxii

Kościół p.w. Wszystkich Świętych © karolxii

Widok rynku © karolxii

Synagoga i ... © karolxii

... jej wnętrze © karolxii

Kościół p.w. św. Zofii © karolxii

Odpoczynek od słońca w lodziarni przy rynku © karolxii

Dwór Długoszowskich © karolxii

Dwór obronny Jeżowskich w ... Jeżowie:) © karolxii

Restauracja w Skansenie Pszczelarstwa i ... © karolxii

... sklep, gdzie można się zaopatrzeć w "miód procentowy" na drogę © karolxii

Kościół p.w. Matki Boskiej Szkaplerznej w Korzennej i ... © karolxii

... dworek drewniany © karolxii

Kategoria Interklubowa



Komentarze
jarmik
| 06:24 poniedziałek, 28 listopada 2011 | linkuj Co za widoki, zabytki, eh ... eh.... eh .... Ja chcę w góry!!!!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!