Info

Więcej o mnie.


Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Czerwiec1 - 0
- 2025, Maj1 - 0
- 2025, Kwiecień2 - 0
- 2024, Grudzień1 - 0
- 2024, Październik1 - 0
- 2024, Wrzesień1 - 0
- 2024, Sierpień2 - 0
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec1 - 0
- 2024, Maj2 - 1
- 2024, Kwiecień2 - 0
- 2024, Marzec1 - 0
- 2024, Luty1 - 0
- 2023, Grudzień2 - 0
- 2023, Listopad1 - 0
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Wrzesień1 - 0
- 2023, Sierpień1 - 0
- 2023, Lipiec1 - 0
- 2023, Czerwiec1 - 0
- 2023, Kwiecień1 - 0
- 2023, Marzec1 - 0
- 2023, Luty1 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Listopad2 - 0
- 2022, Październik3 - 0
- 2022, Wrzesień1 - 0
- 2022, Sierpień1 - 0
- 2022, Lipiec6 - 0
- 2022, Czerwiec7 - 4
- 2022, Maj6 - 3
- 2022, Kwiecień6 - 3
- 2022, Marzec3 - 1
- 2022, Luty1 - 0
- 2021, Grudzień1 - 0
- 2021, Listopad1 - 0
- 2021, Październik1 - 0
- 2021, Wrzesień7 - 12
- 2021, Sierpień9 - 6
- 2021, Lipiec2 - 0
- 2021, Czerwiec5 - 6
- 2021, Maj3 - 2
- 2021, Kwiecień3 - 2
- 2021, Marzec1 - 0
- 2021, Luty2 - 2
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień3 - 0
- 2020, Listopad1 - 0
- 2020, Październik2 - 2
- 2020, Wrzesień4 - 0
- 2020, Sierpień9 - 0
- 2020, Lipiec11 - 10
- 2020, Czerwiec2 - 0
- 2020, Maj2 - 1
- 2020, Kwiecień6 - 3
- 2020, Marzec4 - 1
- 2020, Luty1 - 0
- 2020, Styczeń2 - 0
- 2019, Grudzień2 - 0
- 2019, Listopad3 - 0
- 2019, Październik3 - 0
- 2019, Wrzesień5 - 2
- 2019, Sierpień6 - 0
- 2019, Lipiec3 - 0
- 2019, Czerwiec10 - 4
- 2019, Maj7 - 8
- 2019, Kwiecień7 - 9
- 2019, Marzec5 - 5
- 2019, Luty2 - 3
- 2019, Styczeń3 - 4
- 2018, Grudzień2 - 1
- 2018, Listopad5 - 5
- 2018, Październik4 - 4
- 2018, Wrzesień4 - 5
- 2018, Sierpień10 - 19
- 2018, Lipiec5 - 2
- 2018, Czerwiec2 - 0
- 2018, Maj7 - 7
- 2018, Kwiecień5 - 5
- 2018, Marzec3 - 3
- 2018, Luty5 - 9
- 2018, Styczeń3 - 3
- 2017, Grudzień3 - 2
- 2017, Listopad4 - 3
- 2017, Październik2 - 2
- 2017, Wrzesień6 - 15
- 2017, Sierpień6 - 2
- 2017, Lipiec4 - 0
- 2017, Czerwiec5 - 0
- 2017, Maj9 - 6
- 2017, Kwiecień5 - 8
- 2017, Marzec4 - 1
- 2017, Luty4 - 2
- 2017, Styczeń3 - 0
- 2016, Grudzień4 - 4
- 2016, Listopad4 - 3
- 2016, Październik4 - 4
- 2016, Wrzesień9 - 6
- 2016, Sierpień6 - 1
- 2016, Lipiec14 - 8
- 2016, Czerwiec2 - 2
- 2016, Maj2 - 6
- 2016, Kwiecień8 - 10
- 2016, Marzec3 - 6
- 2016, Luty3 - 3
- 2016, Styczeń3 - 2
- 2015, Grudzień1 - 4
- 2015, Listopad2 - 1
- 2015, Październik5 - 6
- 2015, Wrzesień4 - 2
- 2015, Sierpień4 - 4
- 2015, Lipiec12 - 7
- 2015, Czerwiec5 - 4
- 2015, Maj3 - 4
- 2015, Kwiecień8 - 11
- 2015, Marzec2 - 0
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń3 - 4
- 2014, Grudzień2 - 3
- 2014, Listopad5 - 6
- 2014, Październik4 - 4
- 2014, Wrzesień4 - 7
- 2014, Sierpień4 - 6
- 2014, Lipiec8 - 10
- 2014, Czerwiec4 - 0
- 2014, Maj4 - 9
- 2014, Kwiecień4 - 0
- 2014, Marzec1 - 5
- 2014, Luty1 - 0
- 2014, Styczeń8 - 0
- 2013, Grudzień5 - 2
- 2013, Listopad2 - 3
- 2013, Październik3 - 2
- 2013, Wrzesień6 - 9
- 2013, Sierpień4 - 1
- 2013, Lipiec1 - 1
- 2013, Czerwiec10 - 17
- 2013, Maj2 - 10
- 2013, Kwiecień3 - 12
- 2013, Marzec2 - 5
- 2013, Luty2 - 1
- 2013, Styczeń1 - 1
- 2012, Grudzień1 - 4
- 2012, Listopad2 - 7
- 2012, Październik3 - 6
- 2012, Wrzesień5 - 5
- 2012, Sierpień4 - 8
- 2012, Lipiec5 - 8
- 2012, Czerwiec11 - 9
- 2012, Maj4 - 7
- 2012, Kwiecień2 - 5
- 2012, Marzec2 - 7
- 2012, Styczeń1 - 1
- 2011, Listopad2 - 1
- 2011, Październik2 - 5
- 2011, Wrzesień7 - 18
- 2011, Sierpień3 - 3
- 2011, Lipiec2 - 2
- 2011, Czerwiec10 - 12
- 2011, Maj5 - 7
- 2011, Kwiecień3 - 9
- 2011, Marzec3 - 7
- 2010, Listopad1 - 1
- 2010, Październik1 - 0
- 2010, Wrzesień4 - 3
- 2010, Sierpień8 - 5
- 2010, Lipiec2 - 2
- 2010, Czerwiec4 - 1
- 2010, Maj3 - 0
- 2010, Kwiecień2 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
- 2009, Grudzień1 - 2
- 2009, Listopad5 - 0
- 2009, Październik4 - 2
- 2009, Wrzesień5 - 1
- 2009, Sierpień5 - 5
- 2009, Lipiec5 - 6
- 2009, Czerwiec5 - 3
- 2009, Maj7 - 0
- 2009, Kwiecień3 - 0
- 2009, Marzec1 - 0
- 2008, Czerwiec2 - 1
Wpisy archiwalne w kategorii
Singlowa
Dystans całkowity: | 43182.66 km (w terenie 260.52 km; 0.60%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 348 |
Średnio na aktywność: | 124.09 km |
Więcej statystyk |
- DST 14.40km
- Sprzęt GÓRAL 1
- Aktywność Jazda na rowerze
Las Gdański
Sobota, 16 lipca 2016 · dodano: 17.07.2016 | Komentarze 0
Wieczorny i krótki wypad do Lasu Gdańskiego. Kategoria Singlowa
- DST 110.00km
- Sprzęt EKSPEDYSZYN
- Aktywność Jazda na rowerze
Nakło, Kcynia, Szubin
Wtorek, 12 lipca 2016 · dodano: 12.07.2016 | Komentarze 0
Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Lisi Ogon, Łochowo, Potulice, Nakło, Paterek, Studzienki, Kcynia, Mycielewo, Ameryczka, Wolwark, Szubin, Tur, Zamość, Lipniki, Białe Błota, Bydgoszcz-Bartodzieje.
Cele na dzisiaj to: rowerowy szlak Bydgoszcz-Nakło oraz gotycki kościół w Kcyni.
Trasę do i z Nakła zdarzyło mi się przejechać już kilka razy, ale nigdy jeszcze nie zrobiłem tego znakowanym szlakiem rowerowym PTTK. Wyboru zbyt wielkiego nie miałem, bo takowy istnieje tylko jeden, tzn. Rowerowy Szlak Bydgoszcz-Nakło oznaczony kolorem niebieskim. Początek swój bierze przy ul. Grunwaldzkiej w sąsiedztwie Cmentarza Starofarnego, ale ten odcinek pominąłem i na szlak wjechałem dopiero przy śluzie nr VI na Starym Kanale Bydgoskim przy ul. Bronikowskiego. Potem trzymałem się już odcinka nad Starym Kanałem, ale tylko do ul. Cieplickiej, gdyż z uwagi na niezbyt dobry stan drogi, zrezygnowałem z jazdy ul. Biskupińską po której prowadził szlak. W okolicach Lisiego Ogona trafiłem na tablicę informacyjną dotyczące przebiegu szlaku i tutaj odbiłem do na drogę prowadzącą przez jakiś lasek, którą wcześniej nie miałem okazji jechać. Tak dojechałem do śluzy Łochowo, przy której trwały akurat jakieś roboty. Minąłem Łochowo i dalej dobrze znaną mi trasą przez Łochowice, Gorzeń, Potulice i Występ wjechałem do Nakła, gdzie szlak ma swój finał. Zwiedzanie Nakła sobie odpuściłem, bo z grubsza wiedziałem co mogę zobaczyć w tym mieście. Zresztą było juz na tyle późno, że chyba wszystko poza centrami handlowymi było zamknięte. Jedyna rzecz na którą zwróciłem uwagę tuż za miastem to bardzo ładnie wyglądająca przystań, którą dostrzegłem z mostu na Noteci. Jak się później okazało, obiekt ten o nazwie "Przystań Powiat Nakielski" wybudowano dwa lata temu jako w pełni wyposażona baza dla żeglarzy i miłośników turystyki kajakowej.
Drugim punktem dzisiejszego programu była Kcynia do której mogłem się dostać nie inaczej, jak tylko "dwieścieczterdziestkąjedynką", czyli przez Paterek, Czerwoniak i Tupadły. Tędy jeszcze nie dane mi było jechać, a jechało się bardzo miło bo droga ta w większości przebiegała przez tereny zalesione. Z prawej strony towarzyszyło nierozebrane do tej pory (na szczęście) torowisko linii kolejowej nr 281.
Do Kcyni wjechałem od strony dworca kolejowego. Niestety, ale od momentu kiedy tu byłem ostatnio dwa lata temu i jednocześnie pierwszy raz w moim życiu, niewiele się zmieniło. Dworzec przez cały czas jest nieczynny. Szkoda, bo mimo wszystko prezentuje się dość okazale i nie przypomina malutkiej stacyjki, gdzieś na wsi o której świat dawno zapomniał. Natomiast reaktywacja linii kolejowej nr 356 pozostaje cały czas w planach. Następnie podjechałem do plebanii najstarszego kościoła w mieście – późnogotyckiego z początku XVII p.w. Świętego Michała Archanioła we wiadomym celu, ale mogłem sobie co najwyżej zaśpiewać "U drzwi twoich ...". Przy wyjeździe z miasta udało mi się zupełnie przypadkowo trafić na stary cmentarz ewangelicki z połowy XIX wieku. Niewiele z niego zostało, ale w bardzo dobrym stanie można zobaczyć grobowiec rodziny von Bülow oraz nagrobek-głaz Bruno Pardona, ostatniego właściciela kcyńskiej apteki. W sąsiedztwie tego cmentarza jeszcze jeden obiekt wzbudził moje zainteresowanie. Przypominał kaplicę, ale przecież znajdował się poza cmentarzem. Jak się dowiedziałem od mieszkańca jednego z pobliskich domków, była to kostnica.
Z Kcyni przez Ameryczkę i Wolwark dojechałem do Szubina. Ten odcinek trasy przebiegał przez obszar chroniony "Natura 2000 Solniska Szubińskie". Hm ..., muszę przyznać, że w ostatnim czasie napotykam coraz więcej takich form ochrony przyrody. Potem przez Tur, Zamość i Białe Błota wróciłem do Bydgoszczy.

VI śluza "Bronikowskiego" na Kanale Bydgoskim © karolxii

Na rowerowym szlaku Bydgoszcz-Nakło w okolicach Lisiego Ogona © karolxii

Odcinek Górnego Kanału Noteckiego widziany z perpektywy VII śluzy "Łochowo" © karolxii

Takie niebo nie wróżyło ładnej pogody © karolxii

Do kolekcji ciekawych nazw © karolxii

Budynek Starostwa Powiatowego w Nakle © karolxii

"Przystań Powiat Nakielski" widziana z perspektywy mostu na Noteci © karolxii

"Dwieścieczterdziestkajedynka" między Nakłem a Kcynią © karolxii

Dworzec PKP w Kcyni - niestety, ale dalej w stanie "nieużywalności" © karolxii

Kościół p.w. św. Michała Archanioła w Kcyni © karolxii

Grobowce i ... © karolxii

... "kostnica", należące do dawnego cmentarza ewangelickiego w Kcyni © karolxii

W drodze powrotnej trafiłem na tereny objęte ochroną © karolxii

Ziemia Pałucka żegnała mnie pięknym zachodem słońca © karolxii
Kategoria Singlowa
- DST 158.00km
- Sprzęt EKSPEDYSZYN
- Aktywność Jazda na rowerze
Jeziora Wielkie-Kościelec Kujawski
Niedziela, 10 lipca 2016 · dodano: 10.07.2016 | Komentarze 2
Przebieg trasy: Inowrocław, Szymborze, Łojewo, Kruszwica, Jeziora Wielkie, Nowa Wieś, Strzelno, Rzadkwin, Janikowo, Kościelec Kujawski, Łącko, Tuczno, Złotniki Kujawskie, Nowa Wieś Wielka, Brzoza, Trzciniec, Bydgoszcz-Szwederowo, Myślęcinek, Las Gdański, Bydgoszcz-Bartodzieje.
Zaliczone gminy: Jeziora Wielkie.
Na dzisiejszy wyjazd, zaplanowałem sobie dwie rzeczy. Po pierwsze chciałem zaliczyć gminę Jeziora Wielkie, którą to z braku czasu i niezbyt przyjaznych rowerzyście warunków atmosferycznych, nie dane mi było odwiedzić dwa lata temu podczas jednego z moich wyjazdów na kresy rodzimego województwa. Po drugie – kościół w miejscowości Kościelec Kujawski, który zainteresował mnie szczególnie z uwagi na swój osobliwy charakter architektoniczny.
Ponieważ nie chciałem tracić czasu na dojazd rowerem do Inowrocławia, który był dzisiaj punktem startowym mojej wycieczki, postanowiłem skorzystać z usług PKP. Dzięki temu mogłem zobaczyć jak wyglądają prace remontowe na inowrocławskim Dworcu Głównym, które nie były tak rewolucyjne jak w Bydgoszczy. Z dworca pojechałem prosto do centrum. Tutaj miałem dużo szczęścia, bo udało mi się otrzymać stempelki z dwóch kościołów – romańskiego p.w. Imienia Najświętszej Maryi Panny i neoromańskiego p.w. Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny.
Po opuszczeniu miasta, zgodnie z planem udałem się na południe, gdzie natknąłem się na będącą w trakcie budowy obwodnicę Inowrocławia. Następnie minąłem leżące po drodze wioseczki i nim wjechałem do Kruszwicy mogłem nacieszyć oko widokiem na Gopło i Zakłady Tłuszczowe "Kruszwica S.A.", czyli producenta mojej ulubionej margaryny do smarowania pieczywa;).
W Kruszwicy nie mogłem odpuścić sobie odwiedzenia głównej atrakcji tego miasta i od razu pojechałem w pobliże Mysiej Wieży. U podnóża zamku miał miejsce chyba jakiś festyn, co jednak nie przeszkodziło w odwiedzeniu stoiska Nadgoplańskiego Parku Tysiąclecia – dostałem bardzo ładny stempelek oraz wejściu na wzgórze zamkowe, aby znowu móc podziwiać przepiękny widok na Gopło.
Z Kruszwicą kontynuowałem jazdę trasą na południe, która początkowo prowadziła pieszym szlakiem Dziedzictwa Kulturowego Świętego Wojciecha. Potem z prawej strony drogi zacząłem dostrzegać charakterystycznie wyglądające zabudowania, które okazały się obiektami nieczynnej już linii kolejowej Inowrocław-Mogilno. Towarzyszyły mi praktycznie do końca tego odcinka od Kruszwicy, kiedy to dojechałem do pierwszego punktu dzisiejszej wycieczki – gminnej wsi Jeziora Wielkie. Tutaj zrobiłem tylko fotki budynkowi Urzędu Gminy, gdyż o innej atrakcji tej miejscowości nie było mi wiadomo. Po zaliczeniu "gminnej stolicy", zmieniłem kierunek jazdy i od tego miejsca jechałem wyłącznie na północ.
Przez chwilę trasa prowadziła "dwódziestkąpiątką", ale szybko odbiłem w lewo i do Strzelna gnałem asfaltówką otuloną lasem. Po drodze, na parkingu leśnym zrobiłem sobie jeszcze przerwę na mały posiłek i znalazłem sie na obszarze Natura 2000 Pojezierze Gnieźnieńskie. Kiedy wjechałem do Strzelna, postanowiłem odpuścić sobie dwie główne atrakcje tego miasta jakim jest zespół zabudowań na wzgórzu św. Wojciecha i ograniczyłem tylko do sfotografowania miejscowego budynku Urzędu Miejskiego oraz wieży ciśnień. Jadąc dalej na północ minąłem po lewej stronie Jezioro Pakoskie oraz Janikowo by wreszcie dotrzeć do drugiej obowiązkowej pozycji dnia dzisiejszego, czyli kościoła w Kościelcu Kujawskim.
Tym razem nie miałem tak wiele szczęścia jak w Inowrocławiu. W świątyni trwała akurat msza św. i w związku z tym o zwiedzeniu wnętrza oraz o stempelku w "Kopie" mogłem zapomnieć. Na dodatek przed kościołem miał miejsce chyba jakiś odpust, co raczej nie sprzyjało ani fotografowaniu ani też dokładniejszej lustracji bryły budowli. Zrobiłem tylko parę fotek, bo budowla faktycznie wyglądała ciekawie. Można w niej było dostrzec elementy trzech stylów architektonicznych:
1. Romańskiego: kamienie z których wykonano wieżę, nawę główną oraz absydę,
2. Gotyckiego: sklepienie prezbiterium,
3. Renesansowego: kaplicę grobową Kościeleckich z widoczną na zewnątrz attyką.
Z żalem opuściłem to miejsce, bo czas naglił. Na godz. 16.00 byłem umówiony z rodzicami i nie było mowy o spóźnieniu. Dlatego też dalsza część trasy, z wyjątkiem chwilowego postoju w Tucznie w celu uzupełnienia płynów (lipcowe słońce zrobiło swoje), była nastawiona na szybki powrót. Pędziłem ile sił w nogach znanymi mi dobrze drogami przez Złotniki Kujawskie, Chmielniki i Brzozę. Troszkę pomyliłem ścieżyny leśne, kiedy jechałem przez las między S10 a Trzcińcem, ale jakoś dotarłem na czas. Po smakowitym obiedzie u rodziców przez centrum Bydgoszczy i Las Gdański dojechałem wreszcie do domu.

Dworzec PKP w Inowrocławiu podczas remontu © karolxii

Odrobina stylu romańskiego w Inowrocławiu czyli kościół p.w. Imienia NMP © karolxii

Budowa obwodnicy dla Inowrocławia © karolxii

U podnóża kruszwickiego zamku © karolxii

Siedziba Króla Popiela w obiektywie © karolxii

Na Szlaku Piastowskim w Kruszwicy © karolxii

Ścieżka rowerowa w Kruszwicy © karolxii

Przystanek PKP w Polanicy w ciągu nieczynnej linii kolejowej nr 231 © karolxii

Do mojej kolekcji ciekawych nazw miejscowości © karolxii

Pierwszy punkt dzisiejszego planu - zaliczony © karolxii

Kolejny obiekt nieczynnej linii kolejowej nr 231 © karolxii

Nazwa, drzewom przyjazna;) © karolxii

Stylowy budynek Urzędu Miasta oraz ... © karolxii

... bardzo ładna wieża ciśnień w Strzelnie © karolxii

Trochę chemicznej współczesności w postaci Janiksody © karolxii

Drugi punkt dzisiejszego programu czyli romański kościół p.w. św. Małgorzaty w Kościelcu Kujawskim z ... © karolxii

... elementami renesansu © karolxii
Kategoria Singlowa
- DST 15.40km
- Sprzęt HOLENDER
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Stawu "od-stawić" HOLENDRA
Piątek, 8 lipca 2016 · dodano: 08.07.2016 | Komentarze 0
Przebieg trasy: Chełm, Horodyszcze, Parypse, Brzezinki, Staw.
Krótka wycieczka do kuzyna mojej żonki w celu przekazania HOLENDRA na „przechowanie”.
Kategoria Singlowa
- DST 126.00km
- Sprzęt HOLENDER
- Aktywność Jazda na rowerze
Okolice Chełma - część III
Czwartek, 7 lipca 2016 · dodano: 07.07.2016 | Komentarze 0
Przebieg trasy: Chełm, Zawadówka, Rejowiec, Rejowiec Fabryczny, Pawłów, Anusin, Chojno, Trawniki, Fajsławice, Łopiennik Górne, Zakręcie, Krasnystaw, Małochwiej Duży, Brzeziny, Kraśniczyn, Boruń, Siennica Różana, Zagroda, Żdżanne, Depułtycze Królewskie, Pokrówka, Chełm.
Zaliczone gminy: Rejowiec, Rejowiec Fabryczny (teren miejski), Rejowiec Fabryczny (obszar wiejski), Trawniki, Fajsławice, Łopiennik Górny, Krasnystaw (obszar wiejski), Krasnystaw (teren miejski), Kraśniczyn, Siennica Różana.
Lepiej być naprawdę nie mogło. Dostałem właśnie kolejne błogosławieństwo mojej Żonci, aby trochę popedałować sobie HOLENDREM. Nad przebiegiem trasy długo nie musiałem się zastanawiać. Wybór padł na południowo-zachodnie okolice Chełma. Oczywiście i tym razem nie mogło zabraknąć historycznych i gminnych akcentów tego wyjazdu. Przede wszystkim chciałem odwiedzić rodzinne miasto naszego "pisarza od gęsi";) czyli Rejowiec oraz zaliczyć kolejną porcję gmin województwa lubelskiego. Sprawdziłem również prognozę pogody na ten dzień i musiałem przyjąć do wiadomości, że tym razem nie będzie tak wesoło jak do tej pory i będę musiał się zmagać z dość silnym zachodnim wiatrem. Pocieszającym było jednak to, że będzie mi dokuczał tylko na odcinku z Chełma do Trawnik czyli kiedy będę w pełni sił. Potem stanie się już tylko elementem wspomagającym, powrót zmęczonego trasą bikera do domu.
Pierwszy odcinek dzisiejszej trasy, choć wietrzny to jednak również i słoneczny:). Jadąc z Chełma w kierunku Zawadówki miałem naprawdę piękną słoneczną pogodę. Uroku dodawała zieleń lasu otaczającego "osiemsetdwunastkę" po której śmigałem moim HOLENDREM. Nawet wiejący dość silnie wiatr nie był wstanie odebrać mi dobrego humoru i chęci do jazdy. I tak było aż do miasta Mikołaja Reja
Kiedy wjeżdżałem do Rejowca, moją uwagę przyciągnął przede wszystkim neogotycki kościół p.w. Świętego Jozafata Kuncewicza. Niestety, ale mimo moich szczerych chęci nie udało mi sie wykonać zdjęcia tego obiektu. Do fotografowania tego typu budowli, zdecydowanie przydałbym mi się aparat z szerokokątnym obiektywem. Zostało mi to jednak zrekompensowane bardzo ładną fotką następnej świątyni w Rejowcu, czyli dawnej cerkwi greckokatolickiej p.w. Świętego Michała Archanioła. Obok cerkwi dojrzałem opuszczony budynek urzędu gminy, a w jego sąsiedztwie pomnik z popiersiem założyciela tego miasteczka – Mikołaja Reja. Chciałem zobaczyć jak wygląda obecna siedziba urzędu gminy, ale niestety czasu nie miałem zbyt wiele i chcąc nie chcąc, pognałem w kierunku Rejowca Fabrycznego.
Na tym odcinku trasy jechało się bardzo przyjemnie dlatego że miałem do dyspozycji bardzo przyzwoicie wykonaną ścieżkę rowerową. Kiedy dojechałem do Rejowca Fabrycznego ograniczyłem się tylko do "wzrokowego zaliczenia" Urzędu Miasta/Urzędu Gminy. Z tego co mi wiadomo, miasteczko to poza cementownią, chyba za bardzo nie ma się czym pochwalić. Chociaż z drugiej strony, kiedy to po raz pierwszy spotkałem się z nazwą "Rejowiec", odnosiła się tylko do tej właśnie miejscowości z uwagi na ww. cementownię oraz kolejową stację węzłową. O tym "drugim" Rejowcu ściśle związanym z osobą Mikołaja Reja, usłyszałem na krótko przed dzisiejszym wyjazdem.
Następnie czekała mnie monotonna jazda dość długim odcinkiem "dwunastki", na którą wjechałem w okolicach Marynina. Przez jakiś czas miałem wrażenie, że znajdę się zasięgu działania czarno-burzowej chmury nadciągającej od strony Chełma, ale trochę przyspieszyłem i dość szybko znalazłem się w okolicach miejscowości Trawniki. Z racji braku ciekawostek ruszyłem dalej i tak dotarłem do Fajsławic, gdzie również nie napotkałem na nic osobliwego, a potem do trzeciej gminnej miejscowości na tym odcinku – Łopiennika Górnego. Niestety, ale od momentu kiedy zjechałem z "dwunastki" aż do tej chwili, jedynymi obiektami na które zwróciłem uwagę były budynki Urzędów Gmin:(. Dopiero za Łopiennikiem Górnym trafiłem na dość pokaźniej bryły, neogotycki kościół z charakterystycznymi strzelistymi wieżami – należący do parafii p.w. Świętego Bartłomieja. Świątynia była zamknięta i jedyne co mi pozostało, to obejrzeć sobie jego wnętrze poprzez dziurę w drzwiach.
Wreszcie udało mi się dojechać do drugiej atrakcji (poza Rejowcem) dnia dzisiejszego, czyli Krasnegostawu. Małe, urokliwe miasteczko liczące niecałe 20 tysięcy mieszkańców, ze swoją historią sięgającą końca XIV wieku, kiedy to zostały nadane mu prawa miejsce. Kiedyś opasane murami i posiadające zamek, po którym zostało już tylko stanowisko archeologiczne.
Tutaj moją uwagę zwróciły dwie rzeczy, a mianowicie pochodzące z początku XVIII zabudowania klasztorne wraz z kościołem p.w. Świętego Franciszka Ksawerego wybudowanego w latach 1695-1717 oraz Ratusz Miejski z okresu międzywojennego. Szkoda tylko, że żadnego z tych obiektów nie udało mi się zwiedzić, tym bardziej że budynki klasztorne to obecnie siedziba Muzeum Regionalnego.
Kiedy opuszczałem Krasnystaw, dzień zaczął chylić się ku końcowi i do kolejnej gminnej stolicy – Kraśniczyna dojechałem już po zmierzchu. I tutaj było podobnie. Poza budynkiem Urzędu Gminy nie zlazłem niczego ciekawego, dlatego też zdecydowałem o w miarę szybkim powrocie do Chełmna. Jednak stwierdziłem, że to jeszcze nie koniec dzisiejszego zaliczania gmin. Po drodze musiałem jeszcze dodać do kolekcji następną – Siennicę Różaną do której jechałem i wjechałem w kompletnych ciemnościach. Nie było jednak najgorzej, bo na odcinku Wola Siennicka-Siennica Różana mrok i cisza były przerywane światłami i hałasem maszyn przebudowujących drogę. A potem przez Kozieniec, Wierzchowiny i Depułtycze wróciłem do Chełma.

Tego dnia miałem również piekną pogodę © karolxii

Pomnik Mikołaja Reja w Rejowcu © karolxii

Dawna cerkiew grekokatolicka p.w. św. Michała Archanioła w Rejowcu © karolxii

Cementownia w Rejowcu Fabrycznym © karolxii

Budynek Urzędu Gminy w Trawnikach © karolxii

Nowy powiat i nowa gmina:) © karolxii

Ścieżka rowerowa między Fajsławicami i Łopiennikiem Górnym © karolxii

Neogotycki kościół p.w. św. Bartłomieja, którego wnętrze mogłem sobie obejrzeć przez © karolxii

... taką dziurkę;) © karolxii

Kościół p.w. św. Franciszka Ksawerego i kolegium Jezuitów w Krasnymstawie © karolxii

Budynek ratusza w Krasnymstawie © karolxii

Kolejna ciekawa nazwa wsi do mojej kolekcji:) © karolxii

Mimo zapadającego zmroku, zaliczyłem jeszcze gminę Kraśniczyn i © karolxii

... Siennicę Różaną © karolxii
Kategoria Singlowa
- DST 103.00km
- Sprzęt HOLENDER
- Aktywność Jazda na rowerze
Okolice Chełma - część II
Środa, 6 lipca 2016 · dodano: 06.07.2016 | Komentarze 0
Przebieg trasy: Chełm, Kamień, Wołkowiany, Żmudź, Syczów, Holendry, Dubienka, Uchańka, Ladeniska, Dorohusk, Świerże, Dobryłów, Żalin, Ruda-Huta, Poczekajka, Okszów, Chełm.
Zaliczone gminy: Kamień, Żmudź, Dubienka, Dorohusk, Ruda-Huta.
Zachęcony udaną wyprawą z dnia poprzedniego i pełen entuzjazmu, zdecydowałem że i tego dnia wybiorę się na wycieczkę po najbliższych okolicach Chełma. Wybór padł na okolice południowo-wschodnie z uwagi na fakt, że chciałem zaliczyć koniecznie tereny leżące wzdłuż linii Bugu, czyli naszej wschodniej granicy.
Z domu wyjechałem wcześniej, ponieważ zaplanowana przeze mnie trasa miała być dłuższa niż ta, z dnia poprzedniego. Ponadto przednie oświetlenie już wczoraj zaczęło odmawiać posłuszeństwa, a to raczej nie sprzyjało jeździe w ciemnościach.
Chełmskie "rogatki" minąłem jadąc ulicą Hrubieszowską i po krótkim czasie dojechałem do miejscowości Kamień, czyli "stolicy" gminy o tej samej nazwie. Oczywiście zaliczyłem również miejscowy "ratusz", który był jedyną atrakcją tego miejsca.
Po przejechaniu niecałych 10 km, znalazłem się w granicach kolejnej gminy o jakże historycznej nazwie Żmudź. Zanim jednak dojechałem do samej miejscowości, przejechałem niemalże w ciszy i spokoju niedługi odcinek trasy prowadzącej przez las, w którym to natrafiłem na punkt postojowy zajmujący dość sporą powierzchnię. Hm ..., niby w tym nic dziwnego, ale po ok. 10 minutach jazdy, miałem okazję mijać kolejny taki punkt. Najwyraźniej w tych okolicach dba się o turystów i raczej nie ma możliwości, aby taki czy inny jegomość nie miał gdzie odpocząć po trudach podróży.
Na skraju lasu "odbiłem" w prawo, zaciekawiony obiektem, który zamajaczył mi między drzewami. Obiekt ów okazał się być gospodarstwem agroturystycznym o wdzięcznie brzmiącej nazwie "Stary Młyn". Akurat miałem to szczęście, że gospodarz tego przybytku wykonywał jakieś tam czynności porządkowe, więc mogłem zapytać o najkrótszą drogę do Żmudzi.
Kiedy dojechałem na miejsce, moją uwagę zwrócił stylowy drewniany kościół. Tak jak przypuszczałem, okazał się być świątynią katolicką (p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego), która w przeszłości była cerkwią unicką. Tutaj również miałem szczęście i mogłem sobie porozmawiać z proboszczem miejscowej parafii. Podjechałem jeszcze zobaczyć tamtejszą siedzibę władz gminnych. Tutaj spotkało mnie miłe zaskoczenie, bo mieściła się w bardzo ładnym i zadbanym budyneczku z neorenesansowym akcentem. Stamtąd udałem się w kierunku wschodnim, aby zaliczyć "gwóźdź" dzisiejszego programu czyli historyczną miejscowość Dubienka.
W Dubience jak to u mnie bywa kiedy zaliczam takie malutkie mieściny, udałem się od razu na rynek, którego centralną część stanowi "pomnik" ruskiego T-34. W tym regionie polski występuje chyba swoistego rodzaju sentyment do takich symboli. Zresztą taki sam element spotkałem w dniu poprzednim, kiedy to przejeżdżałem przez Sawin. Podjechałem zobaczyć również tamtejszy Urząd Gminy, który podobnie jak żmudzki, mieścił się w stylowym budynku. Do kompletu brakowało mi jeszcze jakiegoś pomnika albo innego śladu bitwy, którą wojska I Rzeczpospolitej stoczyły z ruskami w 1792 roku. Dowiedziałem się jednak od tubylców aby znaleźć takowy, musiałem udać się do pobliskiej wsi Uchańka. Jak powiedzieli, tak też zrobiłem. Wyjeżdżając z Dubienki "zahaczyłem" jeszcze o neobarokowy kościół Trójcy Przenajświętszej.
Pamiątkę po bitwie znalazłem bez trudu, a okazał się nią całkiem okazały kopiec, a dokładnie Kopiec Kościuszki. Usypany został w 1861 roku, pewnie na wzór tego z Krakowa, choć nie jest tak znany i okazały jak swój pierwowzór. Ograniczyłem się tylko do zrobienia kilku fotek, a potem pognałem na północ w wzdłuż Bugu do Dorohuska.
Wjeżdżając do miasteczka dojrzałem jakiś budynek o pałacowym kształcie, któremu postanowiłem się przyjrzeć bliżej. Był to zbudowany w XVIII wieku przez przedstawiciela rodu Suchodolskich pałac, w którym obecnie mieści się biblioteka oraz ośrodek kultury i sportu. Po krótkich oględzinach tego obiektu, podjechałem do najbliższego spożywczaka przy którym zrobiłem sobie chwilowy postój, aby pożywić się nieco przed dalszą podróżą.
Po zaliczeniu Dorohuska został mi już tylko ostatni punkt dzisiejszego menu wyjazdowego, czyli zaliczenie gminy Ruda-Huta. Przede mną było ok. 20 km trasy do przejechania, podczas której nie zauważyłem niczego, o czy warto by wspominać. Ot, zwykłe drogi asfaltowe, gdzieniegdzie jakiś tam lasek, mijające mnie samochody i żadnych bikerów po drodze – generalnie żadnych emocji.
Do Rudej-Huty dojechałem już w egipskich ciemnościach i w zasadzie ograniczyłem się tylko do cyknięcia fotki siedzibie gminy. Potem obrałem kierunek "na Chełm" i kolejne kilometry przejechałem w spokojnej atmosferze. Kiedy jechałem drogą prowadzącą wzdłuż lasu należącego do Chełmskiego Parku Krajobrazowego, zaczęły się problemy z przednim oświetleniem, skutkiem których lampka "zdechła na dobre". Na szczęście miałem ze sobą mini latarkę, którą włączałem gdy z przeciwka nadjeżdżał jaki pojazd.
Do Chełma wjechałem od strony północnej, a potem klucząc ulicami miasta, dojechałem na Osiedle Słoneczne.

Bardzo ciekawa nazwa gminy © karolxii

To lubię - miejsce postojowe w lesie © karolxii

Agroturystyka w "Starym Młynie" - okolice Natalina © karolxii

Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego w Żmudzi © karolxii

Stylowy gmach Urzędu Gminy w Żmudzi © karolxii

Przez cały ten czas miałem pięknę pogodę - okolice Syczowa © karolxii

Wystarczył mi jeden Holender czyli mój HOLENDER © karolxii

Charakterystyczny rodzaj "domostwa" w tych okolicach © karolxii

Kolejny dziwoląg nazewniczy do kolekcji;) © karolxii

Pomnik-czołg w Dubience © karolxii

Neobarokowy kościół pw. Trójcy Przenajświętszej w Dubience © karolxii

Kopiec w Uchańce na pamiątkę bitwy stoczonej przez Tadeusza Kościuszkę © karolxii

Pałac Suchodolskich w Dorohusku © karolxii

Chyba lepszej nazwy wsi nie można już wymyśleć;) © karolxii
Kategoria Singlowa
- DST 71.00km
- Sprzęt HOLENDER
- Aktywność Jazda na rowerze
Okolice Chełma - część I
Wtorek, 5 lipca 2016 · dodano: 05.07.2016 | Komentarze 2
Przebieg trasy: Staw, Krobonosz, Sawin, Kozia Góra, Wierzbice, Olchowiec, Terenin, Dobromyśl, Siedliszcze, Marynin, Jankowice, Stołpie, Janów, Chełm.
Zaliczone gminy: Chełm (obszar wiejski), Sawin, Wierzbica, Siedliszcze, Chełm (teren miejski).
Od jakiegoś czasu zastanawiałem się jak pogodzić ze sobą dwie rzeczy: rodzinne wyjazdy do moich teściów na Lubelszczyznę i jazdę rowerem w sytuacji braku możliwości przywiezienia mojego osobistego sprzętu z Bydgoszczy. W przypadku turystyki pieszej problem praktycznie nie istniał, bo cały potrzebny mi ekwipunek z którego korzystałem zaliczając tamtejsze szlaki piesze, mieścił sie praktycznie w jednym 40 litrowym plecaku. Z rowerem niestety było trochę gorzej. Sytuacja zmieniła się radykalnie, gdy dowiedziałem się jeszcze przed kolejnym wyjazdem do Chełma, że bardzo przyzwoity rower mógłbym pożyczyć tam na miejscu, od kuzyna mojej Żonki.
Po przyjeździe z Bydgoszczy do rodzinki w Chełmie, jeszcze tego samego dnia udaliśmy się naszym autkiem do miejscowości Staw, aby zobaczyć to rowerowe cudo.
Początkowo sądziłem, że będzie to jakiś "marketowy góral" z przerdzewiałym łańcuchem i toporną ramą. Okazało się, że ów rower to bardzo przyzwoity sprzęt. Zbudowany z porządnych komponentów wyprodukowanych w czasach, kiedy to nie oszczędzano na materiałach. Przede wszystkim ucieszył mnie fakt, że miałem do czynienia z porządnym holenderskim rowerem trekkingowym firmy BATAVUS. Co jeszcze sprawiło że byłem ukontentowany, ano to że posiadał:
"primo po pierwsze", oświetlenie przednio-tylne – co by zaliczać gminy po ćmoku,
"primo po drugie", bagażnik – co by przypiąć jakąś namiastkę sakwy
"primo po trzecie", licznik – co by zliczać przebyte "kaemy";).
Wymagał tylko napompowania kół, bo czas który spędził w zamknięciu, nieco uszczuplił poziom ciśnienia w dętkach oraz lekkiej kosmetyki, z racji pozostałości różnej maści pamiątek kurzowo-pajęczynowych. Po przejęciu w posiadanie owego holenderskiego cuda i złożeniu należnego podziękowania Arkowi, czyli kuzynowi mojej Żonci, ruszyłem na podbój województwa lubelskiego, a ściślej ujmując najbliższych okolic Chełma.
Obrałem kierunek północny, celem zaliczenia najbliższej gminy czyli Sawina. Już po przejechaniu pierwszych kilkuset metrów wiedziałem, że mój nowy pojazd to nie byle "kobyła". Przede wszystkim jechało się nim bardzo szybko, co było z pewnością było zasługą wąskich, 28 calowych opon. Przerzutki oraz hamulce działały bez zarzutów. Bonusem była przepiękna pogoda. Prawie bezchmurne błękitne niebo oraz lekki wiaterek sprawiały, że mogłem skupić się na podziwianiu miejscowych sielankowych krajobrazów.
Minąłem kilka wiosek i znalazłem się w Sawinie. Próbowałem znaleźć coś interesującego w tej miejscowości, ale oprócz Urzędu Gminy i "rynku" z pomnikiem T-34 nie dostrzegłem czegoś, co odróżniało by tą miejscowość od innych tego typu. Zaopatrzyłem się tylko w miejscowym sklepiku w butelkę wody i ruszyłem dalej.
Mijałem kolejne wioski, których jedną zapamiętałem w szczególności – Kozia Góra, gdzie znalazłem coś w rodzaju "agencji towarzyskiej" dla koni. I tak jadąc sobie, mając jednocześnie rewelacyjna pogodę, dojechałem do kolejnej wsi gminnej czyli Wierzbicy. Tutaj również nie znalazłem żadnych osobliwości, poza kilkoma drewnianymi rzeźbami w sąsiedztwie Urzędu Gminy. Przez chwilę zastanawiałem się, czy jechać stąd prosto do Chełma czy też zaliczyć jeszcze jedną gminę. Wybrałem opcję drugą i kontynuowałem jazdę w kierunku Siedliszcza.
Po drodze minąłem znowu kilka wiosek, w tym dwie z ciekawymi nazwami oraz znalazłem się w granicach Obszaru Natura 2000 "Dobromyśl". Za "rogatkami" Siedliszcza, namierzyłem pochodzący z II poł. XVIII wieku dwór rodziny Węgleńskich. Obiekt ten akurat znajdował się w trakcie remontu, dlatego też ograniczyłem się do zrobienia tylko jednej fotki. Przez samą wieś przemknąłem nie zatrzymując się i w ten sposób znalazłem się przy dobrze mi znanej drodze krajowej nr 12, którą już wśród zapadającej ciemności, rozpocząłem odwrót w kierunku Chełma.
Był to chyba najgorszy odcinek dzisiejszej trasy. Musiałem pokonać go, w większości jadąc poboczem stosunkowo ruchliwej, drogi tranzytowej. Co jakiś czas byłem mijany przez TIR'a, jadącego w kierunku naszej wschodniej granicy do której nie było dalej niż 20 km. W miejscowości Stołpie zatrzymałem się na jakiś czas, aby przyjrzeć się bardzo ciekawemu obiektowi stojącemu przy drodze, czyli wieży gotyckiej. Mimo badań prowadzonych do tej pory, nie udało się ustalić jej przeznaczenia. Powstały hipotezy, które nadawały temu obiektowi charakter zarówno obronny jak i sakralny. Za Janowem pojawiła się ścieżka rowerowa, która doprowadziła mnie prosto i bezpiecznie do Chełma.
Nie był to jeszcze koniec dzisiejszych wrażeń. Postanowiłem zaliczyć również Chełmską Starówkę, ale tym razem na rowerze:). Bywałem tutaj za każdym razem, kiedy przyjeżdżałem do teściów, ale nigdy rowerem. Poza tym poczułem głód i tęsknotę za kebabem.
Kiedy dojeżdżałem do Rynku, minąłem wejście do zabytkowej kopalni kredy, a potem Kościół p.w. Rozesłania Świętych Apostołów. Potem podjechałem do jednej z kilku znajdujących się tam restauracji i zamówiłem sobie kebab przez chwilę rozmawiając z pracującym tam kolegą. Kiedy już napełniłem mój wygłodniały żołądek, udałem sie do domu na zasłużony odpoczynek.

Pierwsze zdjęcie z HOLENDREM © karolxii

Sawin - pierwsza zaliczona gmina z województwa lubelskiego © karolxii

Na rynku w Sawinie © karolxii

Typowy krajobraz dla okolic Chełma © karolxii

Erotyczny akcent na mojej trasie ;) © karolxii

Czyżby ludowa twórczość? Przed Urzędem Gminy w Wierzbicy © karolxii

Ochrona przyrody to naprawdę "dobramyśl";) © karolxii

Czy to oznacza "zabytek" w miejscowej gwarze? © karolxii

Dwór Węgleńskich w Siedliszczu © karolxii

Zespół wieżowy w Stołpiu © karolxii

Najwyraźniej historii nie da się tak szybko wymazać z pamięci © karolxii
Kategoria Singlowa
- DST 14.50km
- Sprzęt GÓRAL 1
- Aktywność Jazda na rowerze
"GÓRALEM" przez Las Gdański na Dworzec PKP
Poniedziałek, 27 czerwca 2016 · dodano: 27.06.2016 | Komentarze 2
ALEA IACTA EST. Te słowa, które ponoć wypowiedział Juliusz Cezar, kiedy miał przekroczyć Rubikon stały się mottem dnia dzisiejszego. Właśnie podjąłem decyzję (z bólem serca) o przekazaniu mojego pierwszego porządnego roweru w dobre ręce i nogi;). Stwierdziłem, że pora na zmiany czyli czas na zakup nowego "Górala", którym prawdopodobnie będzie "unibajkowy" FUSION 29". Mój stary "Góral" służył mi wiernie przez 16 lat i to na nim zacząłem stawiać pierwsze kroki jako turysta. Teraz jednak zostanie zastąpiony przez "młodszego kolegę". Oczywiście musi on odejść z mojej "stajni" z należnymi honorami i dlatego też postanowiłem pojeździć sobie na nim te "ostatnie razy".Dzisiaj zdecydowałem, że pojadę moim "weteranem" na dworzec PKP, aby dowiedzieć się jakie mam szanse na kupno biletu na rower u konduktora w pociągu relacji Hel-Rzeszów. Wybieram się do rodziny na Lubelszczyznę, gdzie zamierzam zabrać ze sobą a potem przekazać w "wieczyste użytkowanie" mojego wysłużonego "Górala", a niestety zakup biletu na rower przez Internet nie był możliwy.
Trasa najpierw prowadziła przez mój kochany Las Gdański. Ach, ten zapach i widok drzew ..., to mnie naprawdę uspokaja. Po drodze znowu trafiłem na "tajemnicze" wejście do podziemi, na Szlaku Brdy w kierunku Osiedla Leśnego. Ciekawe czy ten tunel to jakaś część infrastruktury wojskowej? Potem do Myślęcinka i dalej koło "pamiętnego mostu" nad torami prowadzącego na tyły Zawiszy. Stamtąd ścieżką koło drugiego mostu kamiennego w kierunku ul. Zaświat. Przy ul. Powstańców Warszawy troszkę się zawahałem, czy jechać od razu na dworzec, czy też odwiedzić mojego kolegę Marcina, któremu muszę być wdzięczny za to, że lat temu prawie 20 przekonał mnie że jazda rowerem to naprawdę fajna sprawa. Wybrałem opcję drugą. Pogadaliśmy sobie trochę na ławce przed jego domem wspominając te dawne i te całkiem niedawne dobre czasy. Potem pognałem na dworzec PKP Bydgoszcz Główna, aby wreszcie dowiedzieć się co z tym biletem na rower. Niestety, ale mimo późnej pory (godz. 23.00), kolejka do jedynej otwartej kasy była na tyle długa, że zniechęciła mnie do ustawienia się w "sznurku" podróżnych. Zdecydowałem się na powrót do domku, a sprawę możliwości kupna biletu w pociągu odłożyłem na późnej.
Kategoria Singlowa
- DST 263.00km
- Sprzęt EKSPEDYSZYN
- Aktywność Jazda na rowerze
Kujawsko-Pomorskie Kresy - Powiat Lipnowski
Czwartek, 19 maja 2016 · dodano: 21.05.2016 | Komentarze 4
Przebieg trasy: Włocławek-Dworzec PKP, Bobrowniki, Fabianki, Zaduszniki, Wielgie, Główczyn, Dobrzyń n. Wisłą, Sobowo, Brudzeń Duży, Turza Wielka, Tłuchowo, Mochowo, Ligowo, Skępe, Chodorążek, Chrostkowo, Chlebowo, Lipno, Konotopie, Kikół, Wola, Steklin, Czernikowo, Bobrowo, Dobrzejewice, Lubicz, Toruń, Świerczynki, Zamek Bierzgłowski, Wybczyk, Raciniewo, Dąbrowa Chełmińska, Ostromecko, Bydgoszcz-Bartodzieje.
Zaliczone gminy: Fabianki, Bobrowniki, Wielgie, Dobrzyń n. Wisłą, Brudzeń Duży, Tłuchowo, Mochowo, Skępe, Chrostkowo, Lipno (obszar wiejski i miejski), Kikół, Czernikowo, Obrowo.
Najwyższy czas aby wreszcie uzupełnić brakujące gminy mojego województwa. W pierwszej kolejności muszą być to koniecznie te, należące do powiatu lipnowskiego. Do tej pory nie zaliczyłem ani jednej sztuki z tego powiatu, nie mówiąc już o tym że samo Lipno jako miasto, brzmi dla mnie bardzo egzotycznie jako jednostka należąca do województwa kujawsko-pomorskiego. O każdym innym mieście mógłbym coś powiedzieć. A to że o nim słyszałem, a to że już kiedyś tam byłem, bądź tylko przejeżdżałem. Na temat Lipna wiem tyle, co najsłynniejszy Gospodarz Domu czyli Stanisław Anioł wiedział jakie to państwo na "H" w Ameryce czyli Meksyk, Teksas lub Ohio;). Tak więc pora, aby zaliczyć wszystkie 9 gmin i poznać choć trochę samo Lipno. W końcu nawet Pan Anioł dowiedział się, że państwo to, do którego z klucza partyjnego udał się towarzysz Winnicki zwie się Honduras;).
Przy okazji chciałem zaliczyć parę innych gmin, a w szczególności Bobrowniki i ostatnią zaległą, powiatu włocławskiego czyli Fabianki. Początkowo chciałem dostać się pociągiem do Wagańca, a potem załapać się na prom w Nieszawie i dalej w kierunku Bobrownik. Jednak stwierdziłem, że kolej jest pewniejszym środkiem transportu i dlatego skorzystałem z możliwości dojazdu do Włocławka, skąd rozpocząłem moje długo wyczekiwane, lipnowskie gminobranie.
Po wyjeździe z miasta udałem się od razu na północ w kierunku Bobrownik. Jechałem bardzo ładną okolicą, bo trasa prowadziła "asfaltówką" wyłącznie przez las, a potem przez typowe wiejskie tereny, niemalże wolne od hałasu "blachosmrodów". Kiedy dojechałem na miejsce, od razu udałem się do urzędu gminy we wiadomym celu;). Oczywiście uciąłem sobie chwilową pogadankę z personelem sekretariatu głównego, a potem pojechałem zobaczyć ruiny piastowskiego zamku. Nie zabawiłem tu jednak długo, bo czasu nie miałem zbyt wiele więc ograniczyłem sie do pobieżnej lustracji zamku i wykonaniu paru fotek.
Z Bobrownik jechałem częściowo ta samą drogą, prowadzącą z Włocławka. Po drodze zacząłem jakby trochę opadać z sił. Powód był oczywisty:) i dlatego z radością zrobiłem sobie pierwszy postój śniadaniowy przed wiatą turystyczną, którą miałem okazję mijać pół godziny temu. Po zabiciu mojego wilczego głodu, dojechałem do Rachcinka i odbiłem na drogę w kierunku Cyprianek. I znowu miałem okazję jechać bardzo przyjemną drogą przez las, aż do skrzyżowania z DK67, którą bezpiecznie dojechałem do Urzędu Gminy Fabianki. Po uzupełnieniu mojej kolekcji o kolejny stempel, cofnąłem się w kierunku Cyprianki, a potem odbiłem w prawo na drogę prowadzącą do Wielgia.
I znowu miałem szczęście jechać drogą mniej uczęszczaną przez samochody. Minąłem zabudowania dawnej cukrowni w Chełmicy Dużej, które od razu skojarzyły mi się z tymi widzianymi wcześniej w Unisławiu. Kolejną atrakcją tej wsi był neogotycki kościół p.w. św. Jakuba. Świątynia ta, z uwagi na swoją okazałość bardziej pasuje do dużego miasta niż do takiej małej miejscowości.
Kiedy dojechałem do Wielgia moją uwagę przykuły dwie świątynie. Dziwne było to, że stały obok siebie. Jedna jakby dopiero co zbudowana, a druga zabytkowa i drewniana. Odpowiedzi udzielił mi proboszcz miejscowej parafii, którego akurat zastałem w plebanii. Kościół zabytkowy nadał się niestety tylko do remontu i raczej nie mogły odbywać się w nim nabożeństwa. Jednak koszt remontu, oczywiście za zgodą Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków był tak wysoki, że bardziej opłacało sie wybudować nowy. Dlatego też od owego proboszcza otrzymałem propozycję zakupu tego zabytku za przysłowiową złotówkę i jeżeli chciałbym go wyremontować to musiałbym dysponować niebagatelną kwotą. Czy tak faktycznie jest, tego nie mogę sprawdzić, ale dla mnie cała ta sytuacja jest bardzo dziwna. Po rozmowie z proboszczem, tradycyjnie udałem się do urzędu gminy po stempelek, a potem ruszyłem na południe w kierunku Dobrzynia n/Wisłą.
Mimo, iż Dobrzyń to miasto które ma bogatą historię, przede wszystkim z uwagi na to, że było nie raz przedmiotem sporów między Polakami a Krzyżakami, nie jest według mnie atrakcyjne i warte zwiedzenia. Dlatego też ograniczyłem się tylko do zaliczenia urzędu gminy, a potem wyruszyłem na poszukiwanie jakiegoś "spożywczaka", bo znowu mój żołądek zaczął dopominać się o prowiant. Najbliższy znalazłem przy rynku i po zrobieniu zakupów, usiadłem sobie w cieniu drzew aby spokojnie zjeść trzecie śniadanie;).
Po opuszczeniu Dobrzynia ruszyłem na wschód i wkrótce opuściłem moje rodzime województwo. Na chwilę wjechałem do województwa mazowieckiego (po raz pierwszy na rowerze) i udałem się do Brudzenia Dużego, czyli siedziby gminy o tej samej nazwie. Tutaj standardowo zaliczyłem urząd gminy. Stamtąd skierowałem się na północ i znowu znalazłem się w granicach mojego województwa by zaliczyć kolejną gminę czyli Tłuchowo. Niestety, ale i tutaj nie znalazłem nic ciekawego. Zastosowałem zatem schemat: "wjazd-urząd-stempel-wyjazd" i znowu znalazłem się na terenie województwa mazowieckiego.
Następna gminą było Mochowo do "stolicy" której niebawem się udałem. Tutaj jedynym obiektem, który mnie zainteresował był drewniany kościół p.w. Świętego Marcina pochodzący z końca XVII wieku. Potem zajechałem do urzędu gminy, stempelek i skierowałem się na zachód by znowu znaleźć się w granicach mojego województwa.
Mijając wieś Ligowo, gdzie znowu trafiłem na bardzo okazałą świątynie neogotycką p.w. Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny dojechałem do Skępego. Tutaj znowu zaliczyłem urząd, a potem obejrzałem sobie tutejszy rynek, gdzie stał "pomnik-symbol" Skępego czyli Koziołek, a także można było podziwiać "wystawę" obrazów przedstawiających dawne widoki miasteczka. Wreszcie ostatnią atrakcją Skępego, którą potraktowałem priorytetowo był klasztor Bernardynów. Kiedy przekroczyłem mury klasztorne udałem się od razu do kościoła, gdzie akurat odbywała się próba dzieci przed pierwszą komunią. Moją uwagę zwrócił przede wszystkim piękny prospekt organowy oraz ołtarz z figurą Matki Boskiej Skępskiej. Potem chwilę porozmawiałem z jednym z braci zakonnych, od którego dostałem pamiątkę w postaci stempelka i ruszyłem w dalszą drogę.
Początkowo trasa prowadziła bardzo przyzwoitą drogą asfaltową. Jednak w Chodorążku zmuszony byłem odbić na drogę szutrową, która mimo wszystko bezpiecznie doprowadziła mnie do Chrostkowa, czyli kolejnej gminy z powiatu lipnowskiego. Przed urzędem już niestety zamkniętym, zrobiłem sobie postój na obiad i postanowiłem zrobić sobie mały odpoczynek, a potem skierowałem się na południe drogą prowadzącą do Lipna.
Do stolicy powiatu wjechałem przed godz. 17.00 i w związku z tym żadna z miejscowych instytucji nie była już czynna. Myślałem, że uda mi się zdobyć jakąś pamiątkę z rodzinnego miasta Poli Negri, a tu przysłowiowa "klapa". Ograniczyłem się tylko do zrobienia kilku fotek, na których uwieczniłem przede wszystkim rynek i bardzo ładny budynek klasycystycznego ratusza pochodzącego z lat 30-tych XIX wieku. Potem w najbliższej Biedronce uzupełniłem zapasy żywnościowe i ruszyłem w dalszą drogę.
Po przejechaniu około 10 km dojechałem wreszcie do ostatniej gminy powiatu lipnowskiego czyli Chrostkowa. Tutaj podobnie nie znalazłem żadnych atrakcji, tak więc zrobiłem tylko ze dwie, może trzy fotki i postanowiłem zobaczyć jeszcze miejscowy kościół p.w. Świętego Wojciecha.
W ten sposób zakończyłem zaliczanie powiatu lipnowskiego, ale nie był to koniec dzisiejszego gminobrania. Droga powrotna do Bydgoszczy prowadziła przez Toruń, czyli po drodze czekały mnie jeszcze dwie sztuki czyli Czernikowo i Obrowo.
Wbrew moim wcześniejszym obawom w kierunku Torunia nie musiałem jechać 10-tką. Na odcinku od Lipna, zbudowano ścieżkę rowerową, którą mogłem bezpiecznie podążać do grodu Kopernika. Przed Czernikowem, we wsi Steklin czekała na mnie atrakcja w postaci pochodzącego z połowy XIX wieku zabytkowego dworu, znajdującego się na terenie zespołu parkowego. Obiekt ten to własność państwowa, ale będąca w dzierżawie i raczej nie było możliwości jego zwiedzenia.
Minąłem Czernikowo, które raczej nie miało niczego ciekawego do zaoferowania turyście i wkrótce potem znalazłem się w Obrowie, gdzie z dala od głównej drogi zrobiłem sobie postój na kolację przy miejscowym stawie. Potem jeszcze podjechałem do miejscowego kościoła, gdzie uciąłem sobie miłą pogawędkę z tutejszym proboszczem, bardzo młodym jeszcze;) i pognałem dalej w kierunku Torunia.
Minąłem Kawęczyn, Dobrzejewice oraz Lubicz i znalazłem się w granicach miasta. Tutaj był mój kolejny cel, czyli Starówka. Choć znam ją jak własną kieszeń, nie mogłem sobie odpuścić przejazdu w klimacie "gotyk na dotyk". Akurat odbywały się juwenalia, ale i tak było spokojnie więc postanowiłem odpocząć sobie na ławeczce Rynku Staromiejskiego z widokiem na ratusz. Potem zdecydowałem się, że wrócę do Bydgoszczy ścieżka rowerową Toruń-Unisław-Bydgoszcz.
Wyjazd naprawdę udany. Zaliczyłem wszystkie zaplanowane gminy, zobaczyłem słynny klasztor Bernardynów w Skępem, no i w końcu mogłem poznać bliżej Lipno, które do tej pory było dla mnie tylko pustą nazwą małego miasteczka powiatowego. Ostatnim miłym akcentem tego wyjazdu, było ustanowienie nowego rekordu dobowego – przejechałem na moim EXPIE 263 km.

Obszary chronione na północ od Włocławka © karolxii

Do mojej kolekcji © karolxii

Ruiny zamku w Bobrownikach © karolxii

Widok z zamkowego wzgórza na Wisłę © karolxii

Pozostałości po cukrowni w Chełmicy © karolxii

Neogotycki kościół p.w. św. Jakuba w Chełmicy © karolxii

Dwa kościoły - na pierwszym planie ten lepiej opłacalny, na drugim ten mniej © karolxii

Dobrzyń nad Wisłą - pomnik na rynku z okazji 950-lecia powstania miasta © karolxii

Tego dnia nie brakowało ciekawych nazw miejscowości © karolxii

Chwilowa zmiana województwa © karolxii

Skrwa pomiędzy zielenią © karolxii

Quasi-symbol Skępego © karolxii

Skępe - bernardyński klasztor i kościół © karolxii

Typowy krajobraz dla powiatu lipnowskiego © karolxii

Tylko raz miałem tę przyjemność jechać szutrem © karolxii

Różowy Urząd Gminy w Chrostkowie;) © karolxii

Lipnowski rynek i © karolxii

... budynek ratusza © karolxii

Kikolski rynek © karolxii

Zabytkowy dwór w Steklinie © karolxii
Kategoria Singlowa
- DST 139.00km
- Sprzęt EKSPEDYSZYN
- Aktywność Jazda na rowerze
Stare Świecie i jedna gmina
Sobota, 14 maja 2016 · dodano: 14.05.2016 | Komentarze 2
Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Strzelce Dolne, Kozielec, Topolno, Gruczno, Niedźwiedź, Świecie, Wyrwa, Biechówko, Jastrzębie, Lniano, Ostrowite, Błądzim, Zalesie Królewskie, Świekatowo, Serock, Wudzyn, Stronno, Pyszczyn, Żołędowo, Niemcz, Myślęcinek, Bydgoszcz-Bartodzieje.
Zaliczone gminy: Lniano
Tym razem zastanawiałem się czy w ogóle pojechać. Pogoda raczej nie "nastrajała" do jakichkolwiek wyjazdów rowerowych, czy to długich czy to krótkich. Pojawiło się jednak 2 x "ZA". Pierwsze, to chęć kontynuacji moich wycieczek spod znaku "Odwiedź stare kąty", drugie – zalicz wreszcie jakąś nową gminę w tym roku. Zaczął się drugi tydzień maja, a ja jeszcze nie powiększyłem mojej gminnej kolekcji o ani jedną sztukę. Wybór padł na trasę, którą zaplanowałem sobie całkiem niedawno. Mianowicie takie połączenie "zabytkowo-gminne" czyli zamek w Świeciu oraz gmina Lniano.
Do samego Świecia jechałem w zasadzie standardową trasą, czyli Fordon, Strzelce Dolne, Topolno i Gruczno. Pogoda niestety nie dawała powodów do radości. Szczególnie za Kozielcem zaczęło się chmurzyć, a i wiatr potrafił zrobić swoje. Przez chwilę nawet myślałem, że dojadę co najwyżej do Topolna, ewentualnie do Gruczna i w razie deszczu wrócę do Bydgoszczy. Jednak apetyt rósł w miarę jedzenia, a poza tym nie chciałem tak szybko wymiękać;). Nawet nie przypuszczałem, jak dobry był to wybór.
Za Kozielcem minąłem jakąś kopalnię czyli w sumie nic ciekawego, ale już w Grucznie trafiłem na stary cmentarz ewangelicki, na który wcześniej jakoś nie zwróciłem specjalnej uwagi. Powtórzyła się sytuacja sprzed miesiąca, gdy podobną nekropolię, ale w lepszym stanie odkryłem w Pędzewie.
Pogoda dalej się nie poprawiała, ale przynajmniej piękny widok pól usłanych żółtymi kwiatkami, które tworzyły coś na kształt naturalnego dywanu dodawał mi optymizmu. W Grucznie udało mi się wreszcie zastać proboszcza miejscowej parafii, który okazał się o niebo lepszy niż poprzedni. Oczywiście dostałem stempelek w "Kocie" i ruszyłem w dalszą drogę. Za wsią skręciłem w prawo i po około 3 kilometrach znalazłem się w okolicach Kosowa. Tutaj wjechałem na wał przeciwpowodziowy, gdzie spotkałem troje rowerzystów i postanowiłem przez chwilę ucieszyć mój wzrok widokiem na Wisłę. Z tego miejsca widoczna była jednak nie tylko "królowa polskich rzek", ale i sylwetki chełmińskich kościołów i ratusza.
Widoki bardzo ładne, ale czas naglił i musiałem ruszać w dalszą drogę. Ruszyłem "z kopyta" drogą wzdłuż wału i już po chwili dogoniłem troje rowerzystów, których przed chwilą miałem okazję spotkać i którzy już wcześniej ruszyli w dalszą drogę. Najpierw zrównałem się z dwiema niewiastami z których jedna gnała na góralu z 29" kołami, a potem wyprzedziłem "pana lidera" który pomykał na rowerze typu "cross" z kołami bliźniaczymi do mojego Expa. Hm..., jednak co trekking to trekking, chyba tylko szosówka byłaby w stanie "pokazać mu ogon".
Wreszcie dotarłem do Świecia, a właściwie do jego części będącej pierwotną lokalizacja miasta. Kiedy na horyzoncie pojawiła się fara, a przed nią całkiem dobrze zachowane mury miejskie to rzeczywiście można było zauważyć typowo gotycki układ dawnego miasta. Szkoda tylko, że do dzisiejszych czasów zachowało się to tylko w takiej dość skromnej postaci.
Zrobiłem kilka fotek tej nobliwej świątyni i kiedy tak bawiłem się moim aparatem, usłyszałem nagle za moimi plecami czyjejś triumfalne "jest". Ów okrzyk wydała pani z mojego wcześniej napotkanego rowerowego trio, które właśnie pędziło drogą w sąsiedztwie kościoła w kierunku centrum. Ciekawe tylko co miało znaczyć? No, ale podziwianie gotyckiej pozostałości Świecia nie byłoby kompletne, gdybym nie zawitał do zamku. Ostatni raz byłem tutaj dwa lata temu i kiedy wjechałem na dziedziniec, stwierdziłem że od tamtego czasu nic się nie zmieniło. A szkoda, ale i tak liczę na to, że kiedyś go odbudują:). Oczywiście i zamek musiałem uwiecznić na fotce, a wcześniej tablicę z info o utworzonym tutaj obszarze "Natura 2000" – pewnie z myślą o zamieszkujących zamkowe podziemia nietoperzach. Zrobiłem sobie jeszcze mały postój, aby nakarmić mój wygłodzony żołądek, a potem przez "częściowo rozkopane" centrum udałem się w kierunku północno-zachodnim i opuściłem miasto.
Początkowo jechałem przez tereny, które miałem okazję już wcześniej zobaczyć, kiedy to wiosną 2012 roku zwiedzałem Wdecki Park Krajobrazowy. W miejscowości Wyrwa minąłem dobrze mi znany młyn wykonany z pruskiego muru, a potem dalej na północ. Kiedy skręciłem na drogę prowadzącą do Biechówka, wjechałem na tereny, po których koła moich rowerów nie miały okazji jeszcze jechać, ale co ważniejsze – pogoda zaczęła sie poprawiać:))). Tak dotarłem do Jastrzębia, gdzie najpierw moją uwagę zwrócił budynek stacji PKP. Kiedy podjechałem bliżej okazało się, że kursują tutaj pociągi. Co prawda zatrzymują się bardzo rzadko na tej stacji, ale zawsze jest możliwość skorzystania z dobrodziejstw kolei. Po kilku minutach jazdy napotkałem kolejny ciekawy obiekt, któremu również postanowiłem się przyjrzeć z bliska. Okazał się nim stylowy pałac zbudowany na początku XX wieku. Obecnie mieści się restauracja i sale w których odbywają się wesela i tym podobne imprezy. Właśnie na taką czyli wesele, miałem okazję trafić. Przed budynkiem stało kilka pań odzianych w eleganckie suknie, a zza otwartych okien dochodziły dźwięki muzyki do tańca. Od razu pomyślałem sobie, że taki piękny pałac "musi mieć swoją pieczątkę". Zwróciłem się do jednej z pań, aby poprosiła kogoś z obsługi. Wyszła do mnie młoda hostessa(?), nota bene też rowerzystka, która niestety poinformowała mnie że nijakiego stempla nie uświadczę. No cóż i tak bywa. Porozmawialiśmy sobie przez chwilę na temat naszych rowerowych wyjazdów, a potem jeszcze z pomocą jednego z weselników zrobiłem sobie sesję zdjęciową na tle stylowego automobila i ruszyłem w dalsza drogę.
Za pałacem na "krzyżówce" skręciłem w lewo i po chwili tryumfalnie wjechałem na teren gminy Lniano:), a po około 3 kilometrach byłem już w samej "stolicy".
Lniano to duża wieś gminna, ale niestety nie znalazłem tam niczego ciekawego, przynajmniej dla turysty poszukującego ciekawych obiektów. Zrobiłem tradycyjną fotkę urzędowi, a potem przed miejscową siedzibą banku spółdzielczego zrobiłem sobie drugi postój w celach konsumpcyjnych:).
Droga powrotna z początku prowadziła nowymi dla mnie terenami jako rowerzysty. Między Błądzimiem, a Zalesiem Królewskim jechałem "asfaltówką" mając po obu stronach drogi przepiękny las. Minąłem dobrze mi znaną (z perspektywy pasażera PKP) błądzimską stację kolejową i wkrótce dotarłem do Świekatowa. Dalej trasa prowadziła dobrze już mi znanymi wioskami, gdzie nie brakowało ścieżek rowerowych (hurra!!!). I tak przez Serock, Stronno, Neklę i Niemcz dotarłem do Bydgoszczy.

Taki widok nie wróżył dobrych warunków do jazdy © karolxii

Stary cmentarz poniemiecki w Topolinku © karolxii

Żółty dywan;) © karolxii

Kiedyś i takie szlaki będę "przecierał" © karolxii

Kościół p.w. Świętego Jana Chrzciciela w Grucznie © karolxii

Wisła niedaleko Kosowa, a w oddali - wieże kościołów w Chełmnie © karolxii

Towarzystwo na drodze do Świecia © karolxii

Panorama Starego Świecia, czyli pozostałości murów miejskich i kościół farny © karolxii

Świecka fara © karolxii

... w celu ochrony Mopka © karolxii

Zamek w Świeciu - mam nadzieję, że kiedyś go odbudują © karolxii

Budynek dawnego młyna w Wyrwie © karolxii

Pogoda zaczęła się poprawiać:))) © karolxii

Taki mały Kraków;) © karolxii

Budynek stacji kolejowej w Jastrzębiu Pomorskim © karolxii

Modernistyczny pałac w Jastrzębiu Pomorskim © karolxii

I znowu miałem to szczęście, że trafiłem na zaślubiny © karolxii

Cel został osiągnięty © karolxii

Jedyna pamiątka po wizycie w "gminnej stolicy" © karolxii
Kategoria Singlowa