Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi przemekturysta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 61809.38 kilometrów w tym 1419.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.27 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy przemekturysta.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Singlowa

Dystans całkowity:42169.79 km (w terenie 260.52 km; 0.62%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:343
Średnio na aktywność:122.94 km
Więcej statystyk
  • DST 103.00km
  • Sprzęt HOLENDER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice Chełma - część II

Środa, 6 lipca 2016 · dodano: 06.07.2016 | Komentarze 0


Przebieg trasy: Chełm, Kamień, Wołkowiany, Żmudź, Syczów, Holendry, Dubienka, Uchańka, Ladeniska, Dorohusk, Świerże, Dobryłów, Żalin, Ruda-Huta, Poczekajka, Okszów, Chełm.

Zaliczone gminy: Kamień, Żmudź, Dubienka, Dorohusk, Ruda-Huta.

Zachęcony udaną wyprawą z dnia poprzedniego i pełen entuzjazmu, zdecydowałem że i tego dnia wybiorę się na wycieczkę po najbliższych okolicach Chełma. Wybór padł na okolice południowo-wschodnie z uwagi na fakt, że chciałem zaliczyć koniecznie tereny leżące wzdłuż linii Bugu, czyli naszej wschodniej granicy.
Z domu wyjechałem wcześniej, ponieważ zaplanowana przeze mnie trasa miała być dłuższa niż ta, z dnia poprzedniego. Ponadto przednie oświetlenie już wczoraj zaczęło odmawiać posłuszeństwa, a to raczej nie sprzyjało jeździe w ciemnościach.
Chełmskie "rogatki" minąłem jadąc ulicą Hrubieszowską i po krótkim czasie dojechałem do miejscowości Kamień, czyli "stolicy" gminy o tej samej nazwie. Oczywiście zaliczyłem również miejscowy "ratusz", który był jedyną atrakcją tego miejsca.
Po przejechaniu niecałych 10 km, znalazłem się w granicach kolejnej gminy o jakże historycznej nazwie Żmudź. Zanim jednak dojechałem do samej miejscowości, przejechałem niemalże w ciszy i spokoju niedługi odcinek trasy prowadzącej przez las, w którym to natrafiłem na punkt postojowy zajmujący dość sporą powierzchnię. Hm ..., niby w tym nic dziwnego, ale po ok. 10 minutach jazdy, miałem okazję mijać kolejny taki punkt. Najwyraźniej w tych okolicach dba się o turystów i raczej nie ma możliwości, aby taki czy inny jegomość nie miał gdzie odpocząć po trudach podróży.
Na skraju lasu "odbiłem" w prawo, zaciekawiony obiektem, który zamajaczył mi między drzewami. Obiekt ów okazał się być gospodarstwem agroturystycznym o wdzięcznie brzmiącej nazwie "Stary Młyn". Akurat miałem to szczęście, że gospodarz tego przybytku wykonywał jakieś tam czynności porządkowe, więc mogłem zapytać o najkrótszą drogę do Żmudzi.
Kiedy dojechałem na miejsce, moją uwagę zwrócił stylowy drewniany kościół. Tak jak przypuszczałem, okazał się być świątynią katolicką (p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego), która w przeszłości była cerkwią unicką. Tutaj również miałem szczęście i mogłem sobie porozmawiać z proboszczem miejscowej parafii. Podjechałem jeszcze zobaczyć tamtejszą siedzibę władz gminnych. Tutaj spotkało mnie miłe zaskoczenie, bo mieściła się w bardzo ładnym i zadbanym budyneczku z neorenesansowym akcentem. Stamtąd udałem się w kierunku wschodnim, aby zaliczyć "gwóźdź" dzisiejszego programu czyli historyczną miejscowość Dubienka.
W Dubience jak to u mnie bywa kiedy zaliczam takie malutkie mieściny, udałem się od razu na rynek, którego centralną część stanowi "pomnik" ruskiego T-34. W tym regionie polski występuje chyba swoistego rodzaju sentyment do takich symboli. Zresztą taki sam element spotkałem w dniu poprzednim, kiedy to przejeżdżałem przez Sawin. Podjechałem zobaczyć również tamtejszy Urząd Gminy, który podobnie jak żmudzki, mieścił się w stylowym budynku. Do kompletu brakowało mi jeszcze jakiegoś pomnika albo innego śladu bitwy, którą wojska I Rzeczpospolitej stoczyły z ruskami w 1792 roku. Dowiedziałem się jednak od tubylców aby znaleźć takowy, musiałem udać się do pobliskiej wsi Uchańka. Jak powiedzieli, tak też zrobiłem. Wyjeżdżając z Dubienki "zahaczyłem" jeszcze o neobarokowy kościół Trójcy Przenajświętszej.
Pamiątkę po bitwie znalazłem bez trudu, a okazał się nią całkiem okazały kopiec, a dokładnie Kopiec Kościuszki. Usypany został w 1861 roku, pewnie na wzór tego z Krakowa, choć nie jest tak znany i okazały jak swój pierwowzór. Ograniczyłem się tylko do zrobienia kilku fotek, a potem pognałem na północ w wzdłuż Bugu do Dorohuska.
Wjeżdżając do miasteczka dojrzałem jakiś budynek o pałacowym kształcie, któremu postanowiłem się przyjrzeć bliżej. Był to zbudowany w XVIII wieku przez przedstawiciela rodu Suchodolskich pałac, w którym obecnie mieści się biblioteka oraz ośrodek kultury i sportu. Po krótkich oględzinach tego obiektu, podjechałem do najbliższego spożywczaka przy którym zrobiłem sobie chwilowy postój, aby pożywić się nieco przed dalszą podróżą.
Po zaliczeniu Dorohuska został mi już tylko ostatni punkt dzisiejszego menu wyjazdowego, czyli zaliczenie gminy Ruda-Huta. Przede mną było ok. 20 km trasy do przejechania, podczas której nie zauważyłem niczego, o czy warto by wspominać. Ot, zwykłe drogi asfaltowe, gdzieniegdzie jakiś tam lasek, mijające mnie samochody i żadnych bikerów po drodze – generalnie żadnych emocji.
Do Rudej-Huty dojechałem już w egipskich ciemnościach i w zasadzie ograniczyłem się tylko do cyknięcia fotki siedzibie gminy. Potem obrałem kierunek "na Chełm" i kolejne kilometry przejechałem w spokojnej atmosferze. Kiedy jechałem drogą prowadzącą wzdłuż lasu należącego do Chełmskiego Parku Krajobrazowego, zaczęły się problemy z przednim oświetleniem, skutkiem których lampka "zdechła na dobre". Na szczęście miałem ze sobą mini latarkę, którą włączałem gdy z przeciwka nadjeżdżał jaki pojazd.
Do Chełma wjechałem od strony północnej, a potem klucząc ulicami miasta, dojechałem na Osiedle Słoneczne.

Bardzo ciekawa nazwa gminy
Bardzo ciekawa nazwa gminy © karolxii

To lubię - miejsce postojowe w lesie
To lubię - miejsce postojowe w lesie © karolxii

Agroturystyka w
Agroturystyka w "Starym Młynie" - okolice Natalina © karolxii

Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego w Żmudzi
Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego w Żmudzi © karolxii

Stylowy gmach Urzędu Gminy w Żmudzi
Stylowy gmach Urzędu Gminy w Żmudzi © karolxii

Przez cały ten czas miałem pięknę pogodę - okolice Syczowa
Przez cały ten czas miałem pięknę pogodę - okolice Syczowa © karolxii

Wystarczył mi jeden Holender czyli mój HOLENDER
Wystarczył mi jeden Holender czyli mój HOLENDER © karolxii

Charakterystyczny rodzaj
Charakterystyczny rodzaj "domostwa" w tych okolicach © karolxii

Kolejny dziwoląg nazewniczy do kolekcji;)
Kolejny dziwoląg nazewniczy do kolekcji;) © karolxii

Pomnik-czołg w Dubience
Pomnik-czołg w Dubience © karolxii

Neobarokowy kościół pw. Trójcy Przenajświętszej w Dubience
Neobarokowy kościół pw. Trójcy Przenajświętszej w Dubience © karolxii

Kopiec w Uchańce na pamiątkę bitwy stoczonej przez Tadeusza Kościuszkę
Kopiec w Uchańce na pamiątkę bitwy stoczonej przez Tadeusza Kościuszkę © karolxii

Pałac Suchodolskich w Dorohusku
Pałac Suchodolskich w Dorohusku © karolxii

Chyba lepszej nazwy wsi nie można już wymyśleć;)
Chyba lepszej nazwy wsi nie można już wymyśleć;) © karolxii

Kategoria Singlowa


  • DST 71.00km
  • Sprzęt HOLENDER
  • Aktywność Jazda na rowerze

Okolice Chełma - część I

Wtorek, 5 lipca 2016 · dodano: 05.07.2016 | Komentarze 2


Przebieg trasy: Staw, Krobonosz, Sawin, Kozia Góra, Wierzbice, Olchowiec, Terenin, Dobromyśl, Siedliszcze, Marynin, Jankowice, Stołpie, Janów, Chełm.

Zaliczone gminy: Chełm (obszar wiejski), Sawin, Wierzbica, Siedliszcze, Chełm (teren miejski).

Od jakiegoś czasu zastanawiałem się jak pogodzić ze sobą dwie rzeczy: rodzinne wyjazdy do moich teściów na Lubelszczyznę i jazdę rowerem w sytuacji braku możliwości przywiezienia mojego osobistego sprzętu z Bydgoszczy. W przypadku turystyki pieszej problem praktycznie nie istniał, bo cały potrzebny mi ekwipunek z którego korzystałem zaliczając tamtejsze szlaki piesze, mieścił sie praktycznie w jednym 40 litrowym plecaku. Z rowerem niestety było trochę gorzej. Sytuacja zmieniła się radykalnie, gdy dowiedziałem się jeszcze przed kolejnym wyjazdem do Chełma, że bardzo przyzwoity rower mógłbym pożyczyć tam na miejscu, od kuzyna mojej Żonki.
Po przyjeździe z Bydgoszczy do rodzinki w Chełmie, jeszcze tego samego dnia udaliśmy się naszym autkiem do miejscowości Staw, aby zobaczyć to rowerowe cudo.
Początkowo sądziłem, że będzie to jakiś "marketowy góral" z przerdzewiałym łańcuchem i toporną ramą. Okazało się, że ów rower to bardzo przyzwoity sprzęt. Zbudowany z porządnych komponentów wyprodukowanych w czasach, kiedy to nie oszczędzano na materiałach. Przede wszystkim ucieszył mnie fakt, że miałem do czynienia z porządnym holenderskim rowerem trekkingowym firmy BATAVUS. Co jeszcze sprawiło że byłem ukontentowany, ano to że posiadał:
"primo po pierwsze", oświetlenie przednio-tylne – co by zaliczać gminy po ćmoku,
"primo po drugie", bagażnik – co by przypiąć jakąś namiastkę sakwy
"primo po trzecie", licznik – co by zliczać przebyte "kaemy";).
Wymagał tylko napompowania kół, bo czas który spędził w zamknięciu, nieco uszczuplił poziom ciśnienia w dętkach oraz lekkiej kosmetyki, z racji pozostałości różnej maści pamiątek kurzowo-pajęczynowych. Po przejęciu w posiadanie owego holenderskiego cuda i złożeniu należnego podziękowania Arkowi, czyli kuzynowi mojej Żonci, ruszyłem na podbój województwa lubelskiego, a ściślej ujmując najbliższych okolic Chełma.
Obrałem kierunek północny, celem zaliczenia najbliższej gminy czyli Sawina. Już po przejechaniu pierwszych kilkuset metrów wiedziałem, że mój nowy pojazd to nie byle "kobyła". Przede wszystkim jechało się nim bardzo szybko, co było z pewnością było zasługą wąskich, 28 calowych opon. Przerzutki oraz hamulce działały bez zarzutów. Bonusem była przepiękna pogoda. Prawie bezchmurne błękitne niebo oraz lekki wiaterek sprawiały, że mogłem skupić się na podziwianiu miejscowych sielankowych krajobrazów.
Minąłem kilka wiosek i znalazłem się w Sawinie. Próbowałem znaleźć coś interesującego w tej miejscowości, ale oprócz Urzędu Gminy i "rynku" z pomnikiem T-34 nie dostrzegłem czegoś, co odróżniało by tą miejscowość od innych tego typu. Zaopatrzyłem się tylko w miejscowym sklepiku w butelkę wody i ruszyłem dalej.
Mijałem kolejne wioski, których jedną zapamiętałem w szczególności – Kozia Góra, gdzie znalazłem coś w rodzaju "agencji towarzyskiej" dla koni. I tak jadąc sobie, mając jednocześnie rewelacyjna pogodę, dojechałem do kolejnej wsi gminnej czyli Wierzbicy. Tutaj również nie znalazłem żadnych osobliwości, poza kilkoma drewnianymi rzeźbami w sąsiedztwie Urzędu Gminy. Przez chwilę zastanawiałem się, czy jechać stąd prosto do Chełma czy też zaliczyć jeszcze jedną gminę. Wybrałem opcję drugą i kontynuowałem jazdę w kierunku Siedliszcza.
Po drodze minąłem znowu kilka wiosek, w tym dwie z ciekawymi nazwami oraz znalazłem się w granicach Obszaru Natura 2000 "Dobromyśl". Za "rogatkami" Siedliszcza, namierzyłem pochodzący z II poł. XVIII wieku dwór rodziny Węgleńskich. Obiekt ten akurat znajdował się w trakcie remontu, dlatego też ograniczyłem się do zrobienia tylko jednej fotki. Przez samą wieś przemknąłem nie zatrzymując się i w ten sposób znalazłem się przy dobrze mi znanej drodze krajowej nr 12, którą już wśród zapadającej ciemności, rozpocząłem odwrót w kierunku Chełma.
Był to chyba najgorszy odcinek dzisiejszej trasy. Musiałem pokonać go, w większości jadąc poboczem stosunkowo ruchliwej, drogi tranzytowej. Co jakiś czas byłem mijany przez TIR'a, jadącego w kierunku naszej wschodniej granicy do której nie było dalej niż 20 km. W miejscowości Stołpie zatrzymałem się na jakiś czas, aby przyjrzeć się bardzo ciekawemu obiektowi stojącemu przy drodze, czyli wieży gotyckiej. Mimo badań prowadzonych do tej pory, nie udało się ustalić jej przeznaczenia. Powstały hipotezy, które nadawały temu obiektowi charakter zarówno obronny jak i sakralny. Za Janowem pojawiła się ścieżka rowerowa, która doprowadziła mnie prosto i bezpiecznie do Chełma.
Nie był to jeszcze koniec dzisiejszych wrażeń. Postanowiłem zaliczyć również Chełmską Starówkę, ale tym razem na rowerze:). Bywałem tutaj za każdym razem, kiedy przyjeżdżałem do teściów, ale nigdy rowerem. Poza tym poczułem głód i tęsknotę za kebabem.
Kiedy dojeżdżałem do Rynku, minąłem wejście do zabytkowej kopalni kredy, a potem Kościół p.w. Rozesłania Świętych Apostołów. Potem podjechałem do jednej z kilku znajdujących się tam restauracji i zamówiłem sobie kebab przez chwilę rozmawiając z pracującym tam kolegą. Kiedy już napełniłem mój wygłodniały żołądek, udałem sie do domu na zasłużony odpoczynek.

Pierwsze zdjęcie z HOLENDREM
Pierwsze zdjęcie z HOLENDREM © karolxii

Sawin - pierwsza zaliczona gmina z województwa lubelskiego
Sawin - pierwsza zaliczona gmina z województwa lubelskiego © karolxii

Na rynku w Sawinie
Na rynku w Sawinie © karolxii

Typowy krajobraz dla okolic Chełma
Typowy krajobraz dla okolic Chełma © karolxii

Erotyczny akcent na mojej trasie ;)
Erotyczny akcent na mojej trasie ;) © karolxii

Czyżby ludowa twórczość? Przed Urzędem Gminy w Wierzbicy
Czyżby ludowa twórczość? Przed Urzędem Gminy w Wierzbicy © karolxii

Ochrona przyrody to naprawdę
Ochrona przyrody to naprawdę "dobramyśl";) © karolxii

Czy to oznacza
Czy to oznacza "zabytek" w miejscowej gwarze? © karolxii

Dwór Węgleńskich w Siedliszczu
Dwór Węgleńskich w Siedliszczu © karolxii

Zespół wieżowy w Stołpiu
Zespół wieżowy w Stołpiu © karolxii

Najwyraźniej historii nie da się tak szybko wymazać z pamięci
Najwyraźniej historii nie da się tak szybko wymazać z pamięci © karolxii

Kategoria Singlowa


  • DST 14.50km
  • Sprzęt GÓRAL 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

"GÓRALEM" przez Las Gdański na Dworzec PKP

Poniedziałek, 27 czerwca 2016 · dodano: 27.06.2016 | Komentarze 2

ALEA IACTA EST. Te słowa, które ponoć wypowiedział Juliusz Cezar, kiedy miał przekroczyć Rubikon stały się mottem dnia dzisiejszego. Właśnie podjąłem decyzję (z bólem serca) o przekazaniu mojego pierwszego porządnego roweru w dobre ręce i nogi;). Stwierdziłem, że pora na zmiany czyli czas na zakup nowego "Górala", którym prawdopodobnie będzie "unibajkowy" FUSION 29". Mój stary "Góral" służył mi wiernie przez 16 lat i to na nim zacząłem stawiać pierwsze kroki jako turysta. Teraz jednak zostanie zastąpiony przez "młodszego kolegę". Oczywiście musi on odejść z mojej "stajni" z należnymi honorami i dlatego też postanowiłem pojeździć sobie na nim te "ostatnie razy".
Dzisiaj zdecydowałem, że pojadę moim "weteranem" na dworzec PKP, aby dowiedzieć się jakie mam szanse na kupno biletu na rower u konduktora w pociągu relacji Hel-Rzeszów. Wybieram się do rodziny na Lubelszczyznę, gdzie zamierzam zabrać ze sobą a potem przekazać w "wieczyste użytkowanie" mojego wysłużonego "Górala", a niestety zakup biletu na rower przez Internet nie był możliwy.
Trasa najpierw prowadziła przez mój kochany Las Gdański. Ach, ten zapach i widok drzew ..., to mnie naprawdę uspokaja. Po drodze znowu trafiłem na "tajemnicze" wejście do podziemi, na Szlaku Brdy w kierunku Osiedla Leśnego. Ciekawe czy ten tunel to jakaś część infrastruktury wojskowej? Potem do Myślęcinka i dalej koło "pamiętnego mostu" nad torami prowadzącego na tyły Zawiszy. Stamtąd ścieżką koło drugiego mostu kamiennego w kierunku ul. Zaświat. Przy ul. Powstańców Warszawy troszkę się zawahałem, czy jechać od razu na dworzec, czy też odwiedzić mojego kolegę Marcina, któremu muszę być wdzięczny za to, że lat temu prawie 20 przekonał mnie że jazda rowerem to naprawdę fajna sprawa. Wybrałem opcję drugą. Pogadaliśmy sobie trochę na ławce przed jego domem wspominając te dawne i te całkiem niedawne dobre czasy. Potem pognałem na dworzec PKP Bydgoszcz Główna, aby wreszcie dowiedzieć się co z tym biletem na rower. Niestety, ale mimo późnej pory (godz. 23.00), kolejka do jedynej otwartej kasy była na tyle długa, że zniechęciła mnie do ustawienia się w "sznurku" podróżnych. Zdecydowałem się na powrót do domku, a sprawę możliwości kupna biletu w pociągu odłożyłem na późnej.
Kategoria Singlowa


  • DST 263.00km
  • Sprzęt EKSPEDYSZYN
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kujawsko-Pomorskie Kresy - Powiat Lipnowski

Czwartek, 19 maja 2016 · dodano: 21.05.2016 | Komentarze 4


Przebieg trasy: Włocławek-Dworzec PKP, Bobrowniki, Fabianki, Zaduszniki, Wielgie, Główczyn, Dobrzyń n. Wisłą, Sobowo, Brudzeń Duży, Turza Wielka, Tłuchowo, Mochowo, Ligowo, Skępe, Chodorążek, Chrostkowo, Chlebowo, Lipno, Konotopie, Kikół, Wola, Steklin, Czernikowo, Bobrowo, Dobrzejewice, Lubicz, Toruń, Świerczynki, Zamek Bierzgłowski, Wybczyk, Raciniewo, Dąbrowa Chełmińska, Ostromecko, Bydgoszcz-Bartodzieje.

Zaliczone gminy: Fabianki, Bobrowniki, Wielgie, Dobrzyń n. Wisłą, Brudzeń Duży, Tłuchowo, Mochowo, Skępe, Chrostkowo, Lipno (obszar wiejski i miejski), Kikół, Czernikowo, Obrowo.

Najwyższy czas aby wreszcie uzupełnić brakujące gminy mojego województwa. W pierwszej kolejności muszą być to koniecznie te, należące do powiatu lipnowskiego. Do tej pory nie zaliczyłem ani jednej sztuki z tego powiatu, nie mówiąc już o tym że samo Lipno jako miasto, brzmi dla mnie bardzo egzotycznie jako jednostka należąca do województwa kujawsko-pomorskiego. O każdym innym mieście mógłbym coś powiedzieć. A to że o nim słyszałem, a to że już kiedyś tam byłem, bądź tylko przejeżdżałem. Na temat Lipna wiem tyle, co najsłynniejszy Gospodarz Domu czyli Stanisław Anioł wiedział jakie to państwo na "H" w Ameryce czyli Meksyk, Teksas lub Ohio;). Tak więc pora, aby zaliczyć wszystkie 9 gmin i poznać choć trochę samo Lipno. W końcu nawet Pan Anioł dowiedział się, że państwo to, do którego z klucza partyjnego udał się towarzysz Winnicki zwie się Honduras;).
Przy okazji chciałem zaliczyć parę innych gmin, a w szczególności Bobrowniki i ostatnią zaległą, powiatu włocławskiego czyli Fabianki. Początkowo chciałem dostać się pociągiem do Wagańca, a potem załapać się na prom w Nieszawie i dalej w kierunku Bobrownik. Jednak stwierdziłem, że kolej jest pewniejszym środkiem transportu i dlatego skorzystałem z możliwości dojazdu do Włocławka, skąd rozpocząłem moje długo wyczekiwane, lipnowskie gminobranie.
Po wyjeździe z miasta udałem się od razu na północ w kierunku Bobrownik. Jechałem bardzo ładną okolicą, bo trasa prowadziła "asfaltówką" wyłącznie przez las, a potem przez typowe wiejskie tereny, niemalże wolne od hałasu "blachosmrodów". Kiedy dojechałem na miejsce, od razu udałem się do urzędu gminy we wiadomym celu;). Oczywiście uciąłem sobie chwilową pogadankę z personelem sekretariatu głównego, a potem pojechałem zobaczyć ruiny piastowskiego zamku. Nie zabawiłem tu jednak długo, bo czasu nie miałem zbyt wiele więc ograniczyłem sie do pobieżnej lustracji zamku i wykonaniu paru fotek.
Z Bobrownik jechałem częściowo ta samą drogą, prowadzącą z Włocławka. Po drodze zacząłem jakby trochę opadać z sił. Powód był oczywisty:) i dlatego z radością zrobiłem sobie pierwszy postój śniadaniowy przed wiatą turystyczną, którą miałem okazję mijać pół godziny temu. Po zabiciu mojego wilczego głodu, dojechałem do Rachcinka i odbiłem na drogę w kierunku Cyprianek. I znowu miałem okazję jechać bardzo przyjemną drogą przez las, aż do skrzyżowania z DK67, którą bezpiecznie dojechałem do Urzędu Gminy Fabianki. Po uzupełnieniu mojej kolekcji o kolejny stempel, cofnąłem się w kierunku Cyprianki, a potem odbiłem w prawo na drogę prowadzącą do Wielgia.
I znowu miałem szczęście jechać drogą mniej uczęszczaną przez samochody. Minąłem zabudowania dawnej cukrowni w Chełmicy Dużej, które od razu skojarzyły mi się z tymi widzianymi wcześniej w Unisławiu. Kolejną atrakcją tej wsi był neogotycki kościół p.w. św. Jakuba. Świątynia ta, z uwagi na swoją okazałość bardziej pasuje do dużego miasta niż do takiej małej miejscowości.
Kiedy dojechałem do Wielgia moją uwagę przykuły dwie świątynie. Dziwne było to, że stały obok siebie. Jedna jakby dopiero co zbudowana, a druga zabytkowa i drewniana. Odpowiedzi udzielił mi proboszcz miejscowej parafii, którego akurat zastałem w plebanii. Kościół zabytkowy nadał się niestety tylko do remontu i raczej nie mogły odbywać się w nim nabożeństwa. Jednak koszt remontu, oczywiście za zgodą Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków był tak wysoki, że bardziej opłacało sie wybudować nowy. Dlatego też od owego proboszcza otrzymałem propozycję zakupu tego zabytku za przysłowiową złotówkę i jeżeli chciałbym go wyremontować to musiałbym dysponować niebagatelną kwotą. Czy tak faktycznie jest, tego nie mogę sprawdzić, ale dla mnie cała ta sytuacja jest bardzo dziwna. Po rozmowie z proboszczem, tradycyjnie udałem się do urzędu gminy po stempelek, a potem ruszyłem na południe w kierunku Dobrzynia n/Wisłą.
Mimo, iż Dobrzyń to miasto które ma bogatą historię, przede wszystkim z uwagi na to, że było nie raz przedmiotem sporów między Polakami a Krzyżakami, nie jest według mnie atrakcyjne i warte zwiedzenia. Dlatego też ograniczyłem się tylko do zaliczenia urzędu gminy, a potem wyruszyłem na poszukiwanie jakiegoś "spożywczaka", bo znowu mój żołądek zaczął dopominać się o prowiant. Najbliższy znalazłem przy rynku i po zrobieniu zakupów, usiadłem sobie w cieniu drzew aby spokojnie zjeść trzecie śniadanie;).
Po opuszczeniu Dobrzynia ruszyłem na wschód i wkrótce opuściłem moje rodzime województwo. Na chwilę wjechałem do województwa mazowieckiego (po raz pierwszy na rowerze) i udałem się do Brudzenia Dużego, czyli siedziby gminy o tej samej nazwie. Tutaj standardowo zaliczyłem urząd gminy. Stamtąd skierowałem się na północ i znowu znalazłem się w granicach mojego województwa by zaliczyć kolejną gminę czyli Tłuchowo. Niestety, ale i tutaj nie znalazłem nic ciekawego. Zastosowałem zatem schemat: "wjazd-urząd-stempel-wyjazd" i znowu znalazłem się na terenie województwa mazowieckiego.
Następna gminą było Mochowo do "stolicy" której niebawem się udałem. Tutaj jedynym obiektem, który mnie zainteresował był drewniany kościół p.w. Świętego Marcina pochodzący z końca XVII wieku. Potem zajechałem do urzędu gminy, stempelek i skierowałem się na zachód by znowu znaleźć się w granicach mojego województwa.
Mijając wieś Ligowo, gdzie znowu trafiłem na bardzo okazałą świątynie neogotycką p.w. Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny dojechałem do Skępego. Tutaj znowu zaliczyłem urząd, a potem obejrzałem sobie tutejszy rynek, gdzie stał "pomnik-symbol" Skępego czyli Koziołek, a także można było podziwiać "wystawę" obrazów przedstawiających dawne widoki miasteczka. Wreszcie ostatnią atrakcją Skępego, którą potraktowałem priorytetowo był klasztor Bernardynów. Kiedy przekroczyłem mury klasztorne udałem się od razu do kościoła, gdzie akurat odbywała się próba dzieci przed pierwszą komunią. Moją uwagę zwrócił przede wszystkim piękny prospekt organowy oraz ołtarz z figurą Matki Boskiej Skępskiej. Potem chwilę porozmawiałem z jednym z braci zakonnych, od którego dostałem pamiątkę w postaci stempelka i ruszyłem w dalszą drogę.
Początkowo trasa prowadziła bardzo przyzwoitą drogą asfaltową. Jednak w Chodorążku zmuszony byłem odbić na drogę szutrową, która mimo wszystko bezpiecznie doprowadziła mnie do Chrostkowa, czyli kolejnej gminy z powiatu lipnowskiego. Przed urzędem już niestety zamkniętym, zrobiłem sobie postój na obiad i postanowiłem zrobić sobie mały odpoczynek, a potem skierowałem się na południe drogą prowadzącą do Lipna.
Do stolicy powiatu wjechałem przed godz. 17.00 i w związku z tym żadna z miejscowych instytucji nie była już czynna. Myślałem, że uda mi się zdobyć jakąś pamiątkę z rodzinnego miasta Poli Negri, a tu przysłowiowa "klapa". Ograniczyłem się tylko do zrobienia kilku fotek, na których uwieczniłem przede wszystkim rynek i bardzo ładny budynek klasycystycznego ratusza pochodzącego z lat 30-tych XIX wieku. Potem w najbliższej Biedronce uzupełniłem zapasy żywnościowe i ruszyłem w dalszą drogę.
Po przejechaniu około 10 km dojechałem wreszcie do ostatniej gminy powiatu lipnowskiego czyli Chrostkowa. Tutaj podobnie nie znalazłem żadnych atrakcji, tak więc zrobiłem tylko ze dwie, może trzy fotki i postanowiłem zobaczyć jeszcze miejscowy kościół p.w. Świętego Wojciecha.
W ten sposób zakończyłem zaliczanie powiatu lipnowskiego, ale nie był to koniec dzisiejszego gminobrania. Droga powrotna do Bydgoszczy prowadziła przez Toruń, czyli po drodze czekały mnie jeszcze dwie sztuki czyli Czernikowo i Obrowo.
Wbrew moim wcześniejszym obawom w kierunku Torunia nie musiałem jechać 10-tką. Na odcinku od Lipna, zbudowano ścieżkę rowerową, którą mogłem bezpiecznie podążać do grodu Kopernika. Przed Czernikowem, we wsi Steklin czekała na mnie atrakcja w postaci pochodzącego z połowy XIX wieku zabytkowego dworu, znajdującego się na terenie zespołu parkowego. Obiekt ten to własność państwowa, ale będąca w dzierżawie i raczej nie było możliwości jego zwiedzenia.
Minąłem Czernikowo, które raczej nie miało niczego ciekawego do zaoferowania turyście i wkrótce potem znalazłem się w Obrowie, gdzie z dala od głównej drogi zrobiłem sobie postój na kolację przy miejscowym stawie. Potem jeszcze podjechałem do miejscowego kościoła, gdzie uciąłem sobie miłą pogawędkę z tutejszym proboszczem, bardzo młodym jeszcze;) i pognałem dalej w kierunku Torunia.
Minąłem Kawęczyn, Dobrzejewice oraz Lubicz i znalazłem się w granicach miasta. Tutaj był mój kolejny cel, czyli Starówka. Choć znam ją jak własną kieszeń, nie mogłem sobie odpuścić przejazdu w klimacie "gotyk na dotyk". Akurat odbywały się juwenalia, ale i tak było spokojnie więc postanowiłem odpocząć sobie na ławeczce Rynku Staromiejskiego z widokiem na ratusz. Potem zdecydowałem się, że wrócę do Bydgoszczy ścieżka rowerową Toruń-Unisław-Bydgoszcz.
Wyjazd naprawdę udany. Zaliczyłem wszystkie zaplanowane gminy, zobaczyłem słynny klasztor Bernardynów w Skępem, no i w końcu mogłem poznać bliżej Lipno, które do tej pory było dla mnie tylko pustą nazwą małego miasteczka powiatowego. Ostatnim miłym akcentem tego wyjazdu, było ustanowienie nowego rekordu dobowego – przejechałem na moim EXPIE 263 km.

Obszary chronione na północ od Włocławka
Obszary chronione na północ od Włocławka © karolxii

Do mojej kolekcji
Do mojej kolekcji © karolxii

Ruiny zamku w Bobrownikach
Ruiny zamku w Bobrownikach © karolxii

Widok z zamkowego wzgórza na Wisłę
Widok z zamkowego wzgórza na Wisłę © karolxii

Pozostałości po cukrowni w Chełmicy
Pozostałości po cukrowni w Chełmicy © karolxii

Neogotycki kościół p.w. św. Jakuba w Chełmicy
Neogotycki kościół p.w. św. Jakuba w Chełmicy © karolxii

Dwa kościoły - na pierwszym planie ten lepiej opłacalny, na drugim ten mniej
Dwa kościoły - na pierwszym planie ten lepiej opłacalny, na drugim ten mniej © karolxii

Dobrzyń nad Wisłą - pomnik na rynku z okazji 950-lecia powstania miasta
Dobrzyń nad Wisłą - pomnik na rynku z okazji 950-lecia powstania miasta © karolxii

Tego dnia nie brakowało ciekawych nazw miejscowości
Tego dnia nie brakowało ciekawych nazw miejscowości © karolxii

Chwilowa zmiana województwa
Chwilowa zmiana województwa © karolxii

Skrwa pomiędzy zielenią
Skrwa pomiędzy zielenią © karolxii

Quasi-symbol Skępego
Quasi-symbol Skępego © karolxii

Skępe - bernardyński klasztor i kościół
Skępe - bernardyński klasztor i kościół © karolxii

Typowy krajobraz dla powiatu lipnowskiego
Typowy krajobraz dla powiatu lipnowskiego © karolxii

Tylko raz miałem tę przyjemność jechać szutrem
Tylko raz miałem tę przyjemność jechać szutrem © karolxii

Różowy Urząd Gminy w Chrostkowie;)
Różowy Urząd Gminy w Chrostkowie;) © karolxii

Lipnowski rynek i
Lipnowski rynek i © karolxii

... budynek ratusza
... budynek ratusza © karolxii

Kikolski rynek
Kikolski rynek © karolxii

Zabytkowy dwór w Steklinie
Zabytkowy dwór w Steklinie © karolxii

Kategoria Singlowa


  • DST 139.00km
  • Sprzęt EKSPEDYSZYN
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stare Świecie i jedna gmina

Sobota, 14 maja 2016 · dodano: 14.05.2016 | Komentarze 2


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Strzelce Dolne, Kozielec, Topolno, Gruczno, Niedźwiedź, Świecie, Wyrwa, Biechówko, Jastrzębie, Lniano, Ostrowite, Błądzim, Zalesie Królewskie, Świekatowo, Serock, Wudzyn, Stronno, Pyszczyn, Żołędowo, Niemcz, Myślęcinek, Bydgoszcz-Bartodzieje.

Zaliczone gminy: Lniano

Tym razem zastanawiałem się czy w ogóle pojechać. Pogoda raczej nie "nastrajała" do jakichkolwiek wyjazdów rowerowych, czy to długich czy to krótkich. Pojawiło się jednak 2 x "ZA". Pierwsze, to chęć kontynuacji moich wycieczek spod znaku "Odwiedź stare kąty", drugie – zalicz wreszcie jakąś nową gminę w tym roku. Zaczął się drugi tydzień maja, a ja jeszcze nie powiększyłem mojej gminnej kolekcji o ani jedną sztukę. Wybór padł na trasę, którą zaplanowałem sobie całkiem niedawno. Mianowicie takie połączenie "zabytkowo-gminne" czyli zamek w Świeciu oraz gmina Lniano.
Do samego Świecia jechałem w zasadzie standardową trasą, czyli Fordon, Strzelce Dolne, Topolno i Gruczno. Pogoda niestety nie dawała powodów do radości. Szczególnie za Kozielcem zaczęło się chmurzyć, a i wiatr potrafił zrobić swoje. Przez chwilę nawet myślałem, że dojadę co najwyżej do Topolna, ewentualnie do Gruczna i w razie deszczu wrócę do Bydgoszczy. Jednak apetyt rósł w miarę jedzenia, a poza tym nie chciałem tak szybko wymiękać;). Nawet nie przypuszczałem, jak dobry był to wybór.
Za Kozielcem minąłem jakąś kopalnię czyli w sumie nic ciekawego, ale już w Grucznie trafiłem na stary cmentarz ewangelicki, na który wcześniej jakoś nie zwróciłem specjalnej uwagi. Powtórzyła się sytuacja sprzed miesiąca, gdy podobną nekropolię, ale w lepszym stanie odkryłem w Pędzewie.
Pogoda dalej się nie poprawiała, ale przynajmniej piękny widok pól usłanych żółtymi kwiatkami, które tworzyły coś na kształt naturalnego dywanu dodawał mi optymizmu. W Grucznie udało mi się wreszcie zastać proboszcza miejscowej parafii, który okazał się o niebo lepszy niż poprzedni. Oczywiście dostałem stempelek w "Kocie" i ruszyłem w dalszą drogę. Za wsią skręciłem w prawo i po około 3 kilometrach znalazłem się w okolicach Kosowa. Tutaj wjechałem na wał przeciwpowodziowy, gdzie spotkałem troje rowerzystów i postanowiłem przez chwilę ucieszyć mój wzrok widokiem na Wisłę. Z tego miejsca widoczna była jednak nie tylko "królowa polskich rzek", ale i sylwetki chełmińskich kościołów i ratusza.
Widoki bardzo ładne, ale czas naglił i musiałem ruszać w dalszą drogę. Ruszyłem "z kopyta" drogą wzdłuż wału i już po chwili dogoniłem troje rowerzystów, których przed chwilą miałem okazję spotkać i którzy już wcześniej ruszyli w dalszą drogę. Najpierw zrównałem się z dwiema niewiastami z których jedna gnała na góralu z 29" kołami, a potem wyprzedziłem "pana lidera" który pomykał na rowerze typu "cross" z kołami bliźniaczymi do mojego Expa. Hm..., jednak co trekking to trekking, chyba tylko szosówka byłaby w stanie "pokazać mu ogon".
Wreszcie dotarłem do Świecia, a właściwie do jego części będącej pierwotną lokalizacja miasta. Kiedy na horyzoncie pojawiła się fara, a przed nią całkiem dobrze zachowane mury miejskie to rzeczywiście można było zauważyć typowo gotycki układ dawnego miasta. Szkoda tylko, że do dzisiejszych czasów zachowało się to tylko w takiej dość skromnej postaci.
Zrobiłem kilka fotek tej nobliwej świątyni i kiedy tak bawiłem się moim aparatem, usłyszałem nagle za moimi plecami czyjejś triumfalne "jest". Ów okrzyk wydała pani z mojego wcześniej napotkanego rowerowego trio, które właśnie pędziło drogą w sąsiedztwie kościoła w kierunku centrum. Ciekawe tylko co miało znaczyć? No, ale podziwianie gotyckiej pozostałości Świecia nie byłoby kompletne, gdybym nie zawitał do zamku. Ostatni raz byłem tutaj dwa lata temu i kiedy wjechałem na dziedziniec, stwierdziłem że od tamtego czasu nic się nie zmieniło. A szkoda, ale i tak liczę na to, że kiedyś go odbudują:). Oczywiście i zamek musiałem uwiecznić na fotce, a wcześniej tablicę z info o utworzonym tutaj obszarze "Natura 2000" – pewnie z myślą o zamieszkujących zamkowe podziemia nietoperzach. Zrobiłem sobie jeszcze mały postój, aby nakarmić mój wygłodzony żołądek, a potem przez "częściowo rozkopane" centrum udałem się w kierunku północno-zachodnim i opuściłem miasto.
Początkowo jechałem przez tereny, które miałem okazję już wcześniej zobaczyć, kiedy to wiosną 2012 roku zwiedzałem Wdecki Park Krajobrazowy. W miejscowości Wyrwa minąłem dobrze mi znany młyn wykonany z pruskiego muru, a potem dalej na północ. Kiedy skręciłem na drogę prowadzącą do Biechówka, wjechałem na tereny, po których koła moich rowerów nie miały okazji jeszcze jechać, ale co ważniejsze – pogoda zaczęła sie poprawiać:))). Tak dotarłem do Jastrzębia, gdzie najpierw moją uwagę zwrócił budynek stacji PKP. Kiedy podjechałem bliżej okazało się, że kursują tutaj pociągi. Co prawda zatrzymują się bardzo rzadko na tej stacji, ale zawsze jest możliwość skorzystania z dobrodziejstw kolei. Po kilku minutach jazdy napotkałem kolejny ciekawy obiekt, któremu również postanowiłem się przyjrzeć z bliska. Okazał się nim stylowy pałac zbudowany na początku XX wieku. Obecnie mieści się restauracja i sale w których odbywają się wesela i tym podobne imprezy. Właśnie na taką czyli wesele, miałem okazję trafić. Przed budynkiem stało kilka pań odzianych w eleganckie suknie, a zza otwartych okien dochodziły dźwięki muzyki do tańca. Od razu pomyślałem sobie, że taki piękny pałac "musi mieć swoją pieczątkę". Zwróciłem się do jednej z pań, aby poprosiła kogoś z obsługi. Wyszła do mnie młoda hostessa(?), nota bene też rowerzystka, która niestety poinformowała mnie że nijakiego stempla nie uświadczę. No cóż i tak bywa. Porozmawialiśmy sobie przez chwilę na temat naszych rowerowych wyjazdów, a potem jeszcze z pomocą jednego z weselników zrobiłem sobie sesję zdjęciową na tle stylowego automobila i ruszyłem w dalsza drogę.
Za pałacem na "krzyżówce" skręciłem w lewo i po chwili tryumfalnie wjechałem na teren gminy Lniano:), a po około 3 kilometrach byłem już w samej "stolicy".
Lniano to duża wieś gminna, ale niestety nie znalazłem tam niczego ciekawego, przynajmniej dla turysty poszukującego ciekawych obiektów. Zrobiłem tradycyjną fotkę urzędowi, a potem przed miejscową siedzibą banku spółdzielczego zrobiłem sobie drugi postój w celach konsumpcyjnych:).
Droga powrotna z początku prowadziła nowymi dla mnie terenami jako rowerzysty. Między Błądzimiem, a Zalesiem Królewskim jechałem "asfaltówką" mając po obu stronach drogi przepiękny las. Minąłem dobrze mi znaną (z perspektywy pasażera PKP) błądzimską stację kolejową i wkrótce dotarłem do Świekatowa. Dalej trasa prowadziła dobrze już mi znanymi wioskami, gdzie nie brakowało ścieżek rowerowych (hurra!!!). I tak przez Serock, Stronno, Neklę i Niemcz dotarłem do Bydgoszczy.

Taki widok nie wróżył dobrych warunków do jazdy
Taki widok nie wróżył dobrych warunków do jazdy © karolxii

Stary cmentarz poniemiecki w Topolinku
Stary cmentarz poniemiecki w Topolinku © karolxii

Żółty dywan;)
Żółty dywan;) © karolxii

Kiedyś i takie szlaki będę
Kiedyś i takie szlaki będę "przecierał" © karolxii

Kościół p.w. Świętego Jana Chrzciciela w Grucznie
Kościół p.w. Świętego Jana Chrzciciela w Grucznie © karolxii

Wisła niedaleko Kosowa, a w oddali - wieże kościołów w Chełmnie
Wisła niedaleko Kosowa, a w oddali - wieże kościołów w Chełmnie © karolxii

Towarzystwo na drodze do Świecia
Towarzystwo na drodze do Świecia © karolxii

Panorama Starego Świecia, czyli pozostałości murów miejskich i kościół farny
Panorama Starego Świecia, czyli pozostałości murów miejskich i kościół farny © karolxii

Świecka fara
Świecka fara © karolxii

... w celu ochrony Mopka
... w celu ochrony Mopka © karolxii

Zamek w Świeciu - mam nadzieję, że kiedyś go odbudują
Zamek w Świeciu - mam nadzieję, że kiedyś go odbudują © karolxii

Budynek dawnego młyna w Wyrwie
Budynek dawnego młyna w Wyrwie © karolxii

Pogoda zaczęła się poprawiać:)))
Pogoda zaczęła się poprawiać:))) © karolxii

Taki mały Kraków;)
Taki mały Kraków;) © karolxii

Budynek stacji kolejowej w Jastrzębiu Pomorskim
Budynek stacji kolejowej w Jastrzębiu Pomorskim © karolxii

Modernistyczny pałac w Jastrzębiu Pomorskim
Modernistyczny pałac w Jastrzębiu Pomorskim © karolxii

I znowu miałem to szczęście, że trafiłem na zaślubiny
I znowu miałem to szczęście, że trafiłem na zaślubiny © karolxii

Cel został osiągnięty
Cel został osiągnięty © karolxii

Jedyna pamiątka po wizycie w
Jedyna pamiątka po wizycie w "gminnej stolicy" © karolxii

Kategoria Singlowa


  • DST 101.50km
  • Sprzęt EKSPEDYSZYN
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gruczno i zabytki Nowego Jasińca

Sobota, 30 kwietnia 2016 · dodano: 30.04.2016 | Komentarze 3


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Strzelce Dolne, Kozielec, Topolno, Gruczno, Parlin, Pruszcz, Serock, Nowy Jasiniec, Koronowo, Wtelno, Tryszczyn, Bydgoszcz-Bartodzieje.

Odwiedzania "starych kątów" ciąg dalszy. Tego dnia chciałem "upiec dwie pieczenie na jednym ogniu", czyli odwiedzić Gruczno i Nowy Jasiniec.
Początkowy etap był niemal "kserokopią" trasy z początku marca tego roku, a dalej też standardowo czyli przez Topolno. Miałem akurat to szczęście, bo trafiłem na czyjeś zaślubiny;) co absolutnie nie przeszkodziło w "cyknięciu" paru fotek miejscowemu kościołowi.
Kiedy dojechałem do Gruczna, najpierw udałem się we wiadomym celu do plebanii miejscowego kościoła i jak to już bywało w poprzednich latach, mogłem sobie zaśpiewać "U drzwi twoich stoję ...".
Następną atrakcją był oczywiście słynny "młyn grucznieński". Nie miałem w planach zwiedzania tego obiektu, bo i po co. Kiedy sześć lat temu byłem tu z Jarkiem i Przemkiem, zostaliśmy na tyle zaznajomieni z jego historią przez tutejszego kustosza, że chyba "repeta" nie była już potrzebna. Niemniej postanowiłem odwiedzić Panią Justynę (czyli kustosza) w celach "stemplarskich", a przy okazji zapytać czy nas zapamiętała. Niestety, ale nie zapamiętała, bo jak stwierdziła zbyt dużo ludzi spotkała, którzy chętnie tu przyjeżdżali by obejrzeć młyn. Na koniec poczęstowała mnie prawdziwą wiejską kiełbasą, zrobioną metodą jak najbardziej naturalną, która mimo długiego okresu wiszenia na kiju, smakowała lepiej niż niejedna "świeżynka" z najlepszego sklepu mięsnego. Trochę porozmawialiśmy o "grucznieńskich nowinkach", potem z uśmiechem rzuciła krótkie "do zobaczenia za sześć lat", a ja ruszyłem w dalszą drogę.
Przez Parlin i Bagniewo dojechałem do Pruszcza, a właściwie przejechałem, bo niczego ciekawego (chyba poza urzędem gminy) nie dostrzegłem. W Łowinie na chwilę zatrzymałem się przed pomnikiem ku czci pomordowanych przez hitlerowców, mieszkańców tej wsi, a między Łowinkiem i Serockiem jechałem aleją dębową w sąsiedztwie jakieś osady(?) o nazwie Łysa Góra. Potem szybko przejechałem przez Serock i tak dotarłem do Nowego Jasińca.
Oczywiście najpierw pojechałem zobaczyć w jakim stanie znajduje się dawna warownia krzyżacka. Niestety, ale widok ten nie był zbyt imponujący. Stwierdziłem, że od mojego ostatniego pobytu w tym miejscu, czyli w czerwcu 2012 roku w zasadzie nic się nie zmieniło w wyglądzie zewnętrznym zamku. Czy zrobiono coś wewnątrz? Tego niestety nie udało mi się sprawdzić. Na "przedzamczu", zrobiłem sobie jeszcze mały postój w celach konsumpcyjnych i ruszyłem z powrotem do wioski.
Zatrzymałem się przy sklepie spożywczym w sąsiedztwie dawnej kuźnio-stajni i zacząłem robić fotki. Po chwili ze sklepu wyszedł jakiś tubylec, który podszedł do mnie i jak to zwykle bywało w takich sytuacjach, rozpoczęła się pogawędka.
Od razu wyjaśnił mi, że obiekt który właśnie przestałem fotografować nie jest, jak do tej pory sądziłem (internetowa wiedza) dawną kuźnio-stajnią, ale byłym zajazdem. Wspomniana przeze mnie kuźnia, znajdowała się przy tej samej drodze co zajazd, kilkadziesiąt metrów dalej w kierunku zamku. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy nt. zamku i prób jego rewitalizacji, a potem cofnąłem się drogą w kierunku zamku i znalazłem ową kuźnię, którą również uwieczniłem na fotografii.
Z Nowego Jasińca "asfaltówką" prowadzącą przez las, dojechałem do mostu, z którego rozpościerał się piękny widok na Kanał Lateralny. W Koronowie wjechałem ścieżkę rowerową prowadzącą do Bydgoszczy i od razu na pierwszym punkcie postojowym zrobiłem sobie małą przerwę. Potem kontynuując jazdę ścieżką, wróciłem do Bydgoszczy.

Pieta w formie drewnianej figury przy drodze do Kozielca
Pieta w formie drewnianej figury przy drodze do Kozielca © karolxii

Widok na Wisłę w okolicach Kozielca
Widok na Wisłę w okolicach Kozielca © karolxii

Dwór w Grabowie z poł. XIX wieku
Dwór w Grabowie z poł. XIX wieku © karolxii

Kościół i plebania w Topolnie
Kościół i plebania w Topolnie © karolxii

Gruczno - z tyłu młyn, a w ręku swojska kiełbasa bez konserwantów
Gruczno - z tyłu młyn, a w ręku swojska kiełbasa bez konserwantów © karolxii

Urząd Gminy w Pruszczu
Urząd Gminy w Pruszczu © karolxii

Błądzim, ale w końcu znajdziem;)
Błądzim, ale w końcu znajdziem;) © karolxii

Trzy kolory - okolice Serocka
Trzy kolory - okolice Serocka © karolxii

Pokrzyżacki zamek w Nowym Jasińcu. Niestety, ale ciągle w stanie ruiny:(
Pokrzyżacki zamek w Nowym Jasińcu. Niestety, ale ciągle w stanie ruiny:( © karolxii

Zabudowania dawnego zajazdu w Nowym Jasińcu
Zabudowania dawnego zajazdu w Nowym Jasińcu © karolxii

Dawna kuźnia w Nowym Jasińcu
Dawna kuźnia w Nowym Jasińcu © karolxii

Kanał Lateralny
Kanał Lateralny © karolxii

Brda widziana z mostu kolejki wąskotorowej
Brda widziana z mostu kolejki wąskotorowej © karolxii

Punkt postojowy niedaleko Koronowa
Punkt postojowy niedaleko Koronowa © karolxii

Kategoria Singlowa


  • DST 95.00km
  • Sprzęt EKSPEDYSZYN
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chełmno

Sobota, 23 kwietnia 2016 · dodano: 23.04.2016 | Komentarze 3


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Ostromecko, Czemlewo, Czarże, Kokocko, Kałdus, Chełmno, Dorposz Szlachecki, Szymborno, Unisław, Dąbrowa Chełmińska, Ostromecko, Bydgoszcz-Bartodzieje.

Odwiedzając "stare kąty", stwierdziłem że grzechem byłoby pominięcie naszego "miasta zakochanych" i dlatego tym razem wybór bezapelacyjnie padł na Chełmno. Planując trasę, zastanawiałem się którędy pojechać by trafić na jakiś ciekawy obiekt. Chociaż z drugiej strony co tu planować, skoro i tak będę musiał wybrać jedną z oklepanych tras. A jednak nie do końca miałem rację ... Postanowiłem pojechać niemalże w podobny sposób, jak w sierpniu 2009 roku w "turkolowym" towarzystwie, czyli przez Ostromecko, Nowy Dwór, Czarże i Kokocko, gdzie zatrzymałem się na chwilę, aby nadrobić zaległości.
Ta zaległość zwała się "stara karczma z początku XX w.", którą to już jakiś czas temu chciałem zobaczyć. To ciekawe, ale obiekt ten nie był zaznaczony na żadnej z najnowszych map tych okolic. Mam tu na myśli "Okolice Bydgoszczy i Torunia" (wyd. ExpressMap) oraz "Nadleśnictwo Toruń" (wyd. CartoMedia). Na "garminowych mapach" również obiekt ten nie jest widoczny. Co ciekawe, ale owa karczma jest zaznaczona na mapie "Okolice Bydgoszczy i Torunia" wyd. CartoMedia z 2008. Lokalizacja tego obiektu jest jednak błędna, tak jak to jest w przypadku zabytkowego wiatraka w Bierzgłowie. W każdym bądź razie z pomocą tubylca odnalazłem to czego szukałem. Owa karczma to budynek z czerwonej cegły, w którym obecnie znajduję się sklep spożywczy. No cóż mimo upływu lat, nie zmienił się sposób funkcjonowania tego obiektu – nadal oferuje produkty nadające się do konsumpcji. Szkoda tylko, że nikt nie umieścił tutaj tablicy informacyjnej, że w miejscu gdzie obecnie można kupić kilo sera, jogurt Danone i mleko UHT, kiedyś można było nabyć swojskie jadło pozbawione konserwantów, a potem zapić je piwem pewnie ważonym domowy sposobem – również bez konserwantów;). Od właściciela tej "karczmy" dostałem na pamiątkę pieczęć sklepową, a potem ruszyłem w dalsza drogę.
Kiedy przejeżdżałem przez Borówno, uwagę moja przykuła stojąca przy drodze rzeźba o tematyce religijnej o dość specyficznym wyglądzie. Kiedy podjechałem bliżej, okazało się że to pochodząca z 1923 roku figura piety. Ciekawostką jest fakt, że w 1939 z rozkazu niemieckiego okupanta musiała być usuniętą z miejsca gdzie ja ustawiono, następnie zakopana by przez kolejne 64 lata przeleżeć sobie pod ziemią, a potem cudem odnaleziona.
Kiedy dojechałem do Kałdusa okazało się że jestem w sąsiedztwie Góry Świętego Wawrzyńca. W listopadzie 2014 roku, kiedy szedłem pieszym szlakiem "Starego Chełmna" również byłem w tych okolicach, ale nie miałem za bardzo czasu aby zobaczyć górę. Teraz jednak postanowiłem trochę zmienić moją trasę i przekonać się co to za szczyt;). Odbiłem od głównej drogi i trawiastą ścieżką dojechałem na miejsce. To co zobaczyłem raczej nie nazwałbym górą, chociaż jest to pewnego rodzaju osobliwość, z uwagi na tutejsze ukształtowanie terenu. W sąsiedztwie jej dostrzegłem tablice informujące o znajdującym się w pobliżu cmentarzysku wczesnośredniowiecznym, a teren wokół góry to jednocześnie rezerwat przyrody o tej samej nazwie oraz obszar "Natura 2000 Zbocza Płutowskie". Z lewej strony góry roztaczał się piękny widok na Jezioro Starogrodzkie i Dolinę Dolnej Wisły.
Kiedy wreszcie dotarłem do Chełmna, zrobiłem sobie objazdówkę Starówki. W Podominikańskim kościele p.w. św. Apostołów Piotra i Pawła zakończono remont, rozpoczęty jeszcze 2 lata temu, ale świątynia i tak była zamknięta. W jej pobliżu dostrzegłem coś, co przypominało taki mini gród obronny – palisada wraz z bramą. Jak się okazało – siedziba Zastępu Rycerskiego w Chełmie. Potem udałem się na chełmski rynek, gdzie w cieniu ratusza spożyłem należny mi posiłek, a potem ruszyłem w drogę powrotną do Bydgoszczy. Jechałem przez Brzozowo, Kijewo Szlacheckie gdzie zatrzymałem się przy starym młynie z 1910 roku będącego częścią, zespołu pałacowo-dworskiego z początku XX wieku. Potem przez Gołoty do Unisławia, gdzie "wskoczyłem" na ścieżkę rowerową, która jak zwykle bezpiecznie doprowadziła mnie do samej Bydgoszczy.

Budynek dawnego szpitala cholerycznego przy Fordońskiej
Budynek dawnego szpitala cholerycznego przy Fordońskiej © karolxii

Szkoła podstawowa w Kokocku
Szkoła podstawowa w Kokocku © karolxii

Zabytkowy budynek dawnej karczmy w Kokocku
Zabytkowy budynek dawnej karczmy w Kokocku © karolxii

Pieta w Borównie
Pieta w Borównie © karolxii

Góra Świętego Wawrzyńca
Góra Świętego Wawrzyńca © karolxii

Ścieżka u podnóża góry św. Wawrzyńca
Ścieżka u podnóża góry św. Wawrzyńca © karolxii

Widok na Jezioro Starogrodzkie
Widok na Jezioro Starogrodzkie © karolxii

Osada Zastępu Rycerskiego z Chełmna
Osada Zastępu Rycerskiego z Chełmna © karolxii

Wizytówka Chełmna
Wizytówka Chełmna © karolxii


"Trzymam się miary" chełmińskiego pręta © karolxii

Dawny młyn na terenie kompleksu pałacowego w Kijewie Szlacheckim
Dawny młyn na terenie kompleksu pałacowego w Kijewie Szlacheckim © karolxii

Park również zaliczyłem
Park również zaliczyłem © karolxii

Kategoria Singlowa


  • DST 82.00km
  • Sprzęt EKSPEDYSZYN
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zamek Bierzgłowski

Sobota, 9 kwietnia 2016 · dodano: 09.04.2016 | Komentarze 2


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Strzyżawa, Czarnowo, Zławieś Wielka, Górsk, Czarne Błoto, Zamek Bierzgłowski, Łubianka, Raciniewo, Dąbrowa Chełmińska, Nowy Dwór, Ostromecko, Bydgoszcz-Bartodzieje.

Spodobało mi się to jeżdżenie "utartymi" szlakami, bo odniosłem wrażenie, że za każdym razem odkrywam coś, czego do tej pory nie miałem okazji zobaczyć. Dlatego też, postanowiłem odwiedzić zamek krzyżacki w Zamku Bierzgłowskim, a także przejechać się częściowo ścieżką rowerową prowadzącą z Torunia do Raciniewa, powstałą po likwidacji linii kolejowej.
Najpierw ulicami Bydgoszczy dotarłem na most w Fordonie przez Wisłę, a potem 80-tką w kierunku Torunia. W Czarnowie zaciekawiło mnie nowe zagospodarowanie terenu po obu stronach mostku nad Kanałem Górnym. Z jednej strony zbudowali śluzę, a z drugiej udrożnili przepływ wody w kanale i postawili jakiś "blaszak"-stację zasilającą. Zatrzymałem się również przy kościele p.w. Świętego Marcina. Lubię tą gotycką architekturę, nawet w postaci takiego małego obiektu sakralnego. Zaciekawił mnie również cmentarz w sąsiedztwie kościoła, na którym oprócz grobów współczesnych można było znaleźć takie, które pochodziły sprzed stu lat.
W Złejwsi Wielkiej zatrzymałem się przy "Biedronce" i uzupełniłem prowiant, uprzednio pozostawiając mojego EXPA pod czujnym okiem miejscowej młodzieży. Po jak zwykle udanych zakupach, kontynuowałem jazdę w kierunku grodu Kopernika.
Kiedy przejeżdżałem przez Pędzewo, uwagę moją zwrócił niewielki budynek zbudowany z muru pruskiego przypominający spichlerz. Kiedy podjechałem odrobinę bliżej, okazało się że to kościół. Ponieważ brama od płotu otaczająca teren świątyni była otwarta, postanowiłem sprawdzić z czym mam do czynienia. Z tablicy informacyjnej niewiele się dowiedziałem, ale i tak moją uwagę skupił przede wszystkim cmentarz w sąsiedztwie budowli. Jak się okazało była to nekropolia przynajmniej dwunarodowa. Można było dostrzec podobnie jak w przypadku cmentarza przy poprzednim kościele, nie tylko nagrobki polskie o współczesnym charakterze, ale i stare z niemieckimi napisami. Niektóre z osób tam pochowane, urodziły się w latach dwu- i trzydziestych XIX wieku. Cześć nagrobków zachowała się w bardzo dobrym stanie, ale część z nich była bardzo zniszczona. Od razu stało się wiadomym, że musiał tu kiedyś być cmentarz ewangelicki, a w konsekwencji tego również kościół musiał mieć protestanckie korzenie. Zrobiłem parę fotek i poszukiwanie bliższych informacji (oczywiście w internecie) pozostawiłem sobie na najbliższy wieczór.
Minąłem Górsk i na najbliższym skrzyżowaniu odbiłem w lewo, kierując się na Czarne Błoto i dalej do Zamku Bierzgłowskiego. Ten odcinek drogi nie należał do najłatwiejszych i to wcale nie z uwagi na rodzaj drogi. Wiatr wiał niemiłosiernie prosto w twarz czyli mówiąc krótko typowy "wmordewind". Na dodatek nie mogłem słuchać muzyki, bo słuchawki od mojego telefonu które na tym odcinku trasy sobie założyłem, nie działały jak "stopery" i miałem wrażenie, że nawet potęgują szum wiatru. A szkoda, bo do tej pory nie miałem okazji jechać rowerem przy wtórze muzyki "słuchawkowej".
Kiedy dojechałem do zamku od razu udałem się na dziedziniec. Tu miałem więcej szczęścia, bo spotkałem panią przewodnik, która klepnęła mi stempelek zamkowy w moim "Kocie". Potem usiadłem sobie na ławce przed głównym budynkiem i postanowiłem posilić się odrobinę. Kiedy tak sobie siedziałem, zauważyłem że zamknięta do tej pory brama w murze otaczającym zamek po mojej prawicy, tym razem stała otworem dla zwiedzających. Musiałem zaspokoić moją ciekawość i poszedłem zobaczyć "co w trawie piszczy". Za bramą zbudowano (zrekonstruowano?) mostek, który przerzucony był przez kanał będący w przeszłości fosą. Z tej perspektywy udało mi się zrobić fotkę, do tej pory nie fotografowanej przeze mnie części zamku. Wróciłem na moją ławeczkę i po chwili zauważyłem ponownie panią przewodnik, prowadzącą grupę harcerzy. Przez jakiś czas miałem okazję posłuchać odrobinę ciekawostek na temat tej twierdzy, które to starała się przekazać młodzieży. Trochę to dziwne, ale w tym miejscu byłem cztery razy i jakoś nigdy nie było okazji aby zapłacić parę złociszy i skorzystać z usług przewodnika.
Z zamku ul. Zamkową :), udałem się w kierunku ścieżki rowerowej Toruń-Raciniewo i ruszyłem w drogę powrotną do domku. Po drodze napotkałem grupę kolarzy, którzy na tej ścieżce zrobili sobie zawody w postaci jazdy na czas. Hm..., może to i fajne, ale chyba zapomnieli że tędy jeżdżą również rodzice ze swoimi dziećmi i nie jest to odpowiednie miejsce do takich rzeczy. Kiedy zbliżałem się do końca ścieżki, natrafiłem ponownie na znajdujący sie w lesie pomnik-ołtarz ku czci ofiar pomordowanych przez hitlerowców. Dalej jechałem już standardową trasą przez Dąbrowę Chełmińską, Nowy Dwór i Ostromecko, gdzie chociaż na chwilę wjechałem na teren zespołu pałacowego.

Elementy systemu przeciwpowodziowego w Czarnowie
Elementy systemu przeciwpowodziowego w Czarnowie © karolxii

Kościół p.w. św. Marcina w Czarnowie
Kościół p.w. św. Marcina w Czarnowie © karolxii

Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa w Pędzewie
Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa w Pędzewie © karolxii

Cmentarz w sąsiedztwie kościoła
Cmentarz w sąsiedztwie kościoła © karolxii

U celu
U celu © karolxii


"Zamkowe przedszkole" w sąsiedztwie krzyżackiej twierdzy © karolxii

Widok zamku od strony południowo wschodniej
Widok zamku od strony południowo wschodniej © karolxii

Fragment ścieżki rowerowej w Zamku Bierzgłowskim w kierunku Unisławia
Fragment ścieżki rowerowej w Zamku Bierzgłowskim w kierunku Unisławia © karolxii

Budynek stacji kolejowej w Łubiance i
Budynek stacji kolejowej w Łubiance i © karolxii

... punkt postojowy dla strudzonych rowerzystów;)
... punkt postojowy dla strudzonych rowerzystów;) © karolxii

Pomnik-ołtarz w Raciniewie
Pomnik-ołtarz w Raciniewie © karolxii

Na terenie Parku między Raciniewem a Dąbrową Chełmińską
Na terenie Parku między Raciniewem a Dąbrową Chełmińską © karolxii


"Nowy" pałac w Ostromecku nocą © karolxii

Bardzo miłe spotkanie na osiedlowym parkingu:)
Bardzo miłe spotkanie na osiedlowym parkingu:) © karolxii

Kategoria Singlowa


  • DST 26.80km
  • Sprzęt EKSPEDYSZYN
  • Aktywność Jazda na rowerze

Serwisowanie i nocne pedałowanie

Wtorek, 5 kwietnia 2016 · dodano: 06.04.2016 | Komentarze 2


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Dworzec PKP-Bydgoszcz Główna, Myślęcinek, Zamczysko, Czarnówczyn, Bydgoszcz-Fordon, Bydgoszcz-Bartodzieje.

W końcu musiałem zainteresować się tylnym hamulcem w moim EXPIE. Jego sprawność nie była na najwyższym poziomie. Przede wszystkim klamka działała w taki sposób, że mogłaby posłużyć do treningów niejednemu sportowcowi, który chciałby poprawić sobie siłę ścisku dłoni. Linka też była już w opłakanym stanie, a szczęki wymagały solidnego czyszczenia i smarowania.
Po pracy pojechałem do CR i kupiłem linkę, a przy okazji mogłem podziwiać nowy wystrój tego sklepu. Wieczorem kiedy cała rodzina poszła spać, zacząłem zabawę z hamulcem. Najpierw wymiana linki – efekt niestety marny. Potem czyszczenie i smarowanie szczęk i trzpieni, regulacja naciągu linki oraz ustawienia klocków – i znowu efekt praktycznie żaden. Zacząłem wreszcie grzebać przy sprężynach szczękowych i zmieniłem ich naprężenie. Ufff..., pomogło. Teraz hamulec wreszcie zaczął działać tak jak powinien, czyli lekko i bez konieczności mocnego ściskania klamki.
Po skończonej robocie stwierdziłem, że trzeba trochę pojeździć, aby sprawdzić efekty mojej ciężkiej pracy;)
Najpierw ul. Kamienną do PKP B.-Główna, a następnie "cofka" w kierunku cmentarza i ścieżką rowerową do Myślęcinka. Potem czerwonym szlakiem rowerowym w kierunku Zamczyska i dalej przez Czarnówczyn do Fordonu. Stamtąd znowu ścieżką rowerową przez PKP B.-Wschód do domku.
Kategoria Singlowa


  • DST 74.50km
  • Sprzęt EKSPEDYSZYN
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Bałtyk przez Ostromecko

Sobota, 19 marca 2016 · dodano: 19.03.2016 | Komentarze 0


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Strzyżawa, Ostromecko, Rafa, Czarże, Kokocko, Błoto, Unisław, Dąbrowa Chełmińska, Nowy Dwór, Ostromecko, Bydgoszcz-Bartodzieje.

Jest coraz lepiej. Kolejne sobotnie popołudnie tylko dla mnie, a to oznacza tylko jedno ... na rower:))). Zastanawiałem się dokąd pojechać i wybrałem trasę zbliżoną do tej, którą zrobiłem 4 lata temu w ramach rozpoczęcia sezonu 2012. Stwierdziłem jednak, że nie będę "kserować" jej przebiegu, ale troszkę ją zmodyfikuję, z punktem kulminacyjnym w Unisławiu.
Najpierw do Ostromecka. Podjechałem do pałacu i dostałem znowu pieczęć w "Kocie", a potem przez Rezerwat Las Mariański w kierunku Czarża. Kiedy zbliżałem się do Słończa, postanowiłem sprawdzić jeziorko Bałtyk, które to wypatrzył Jarek. Właściwie nie tyle wypatrzył jeziorko, co jego nazwę na mapie z portalu "gpsiec.com".
No cóż, to co zobaczyłem raczej nie należało do jakiś osobliwości. Po prostu nieduży, kiszkowaty zbiornik wodny, otoczony polami. Jednak nazwa zrobiła swoje i musiałem koniecznie zrobić sobie fotkę nad Bałtykiem w Słończu;).
W Czarżu bywałem wiele razy i jedyną ciekawostką na którą warto zwrócić uwagę, to pochodzący z XIII w. gotycki kościół pokrzyżacki. Niestety budowla ta nie prezentuje się zbyt okazale, a zawdzięczać to można tylko i wyłącznie panom "architektom i budowniczym", którzy "dokleili" do bryły kościoła paskudną wieżo-dzwonnicę. Okropieństwo, które pasuje do tej sędziwej świątyni, jak "pięść do oka". Zrobiłem tym razem fotkę, która moim zdaniem oddała gotycki charakter kościółka. Przynajmniej tak mi się wydaje ...
Następną "atrakcją" na mojej trasie było Kokocko. Przez tą miejscowość jechałem chyba po raz pierwszy w życiu. Kiedy zbliżałem się do wioski, z daleka zauważyłem coś, co z początku wyglądało jak spichlerz. Kiedy jednak podjechałem bliżej, okazał się być dawną świątynią ewangelicką z I poł. XIX w., a obecnie kościołem filialnym p.w. Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny parafii rzymskokatolickiej w Starogrodzie. Całkiem ładny i zadbany zabytek, którego widok uświadomił mi, że wcześniej nigdy tu nie byłem, bo z pewnością kościół ten bym zapamiętał.
Dalej przez Błoto (miejscowość), dojechałem do Unisławia. Zanim wjechałem do miasteczka, czekał mnie jeszcze 7%-owy podjazd. Hm ..., nie wiem czy to dużo czy mało, ale dla naszego byłego prezydenta, spod znaku sierpa i młota, który zawsze trzymał poziom 40%, to zdecydowanie za mało:).
W Unisławiu zrobiłem sobie postój w pobliżu dworca kolejowego na zasłużony podwieczorek, a potem ruszyłem w drogę powrotną do Bydgoszczy. Wracałem już w ciemnościach, ale czego tu się bać skoro cały czas jechałem ścieżką rowerową. Klimat taki sam, gdy wracałem ścieżką z Koronowa do Bydgoszczy, czyli żadnego niebezpieczeństwa ze strony świrusów w "blachosmrodach". W każdym bądź razie, jadąc przez Nowy Dwór, po raz drugi tego dnia znalazłem się w Ostromecku. Rozświetlony w mroku pałac, tak mi się spodobał, że nie mogłem sobie odmówić uwiecznienia go na fotce. Dalej to już standard, czyli Zabasta, Strzyżawa oraz Fordon, a potem "w jednym kawałku" i zadowolony z dzisiejszego wypadu, znalazłem się w domku.


"Stary" pałac w Ostromecku © karolxii

W końcu postawili porządną tablicę informacyjną
W końcu postawili porządną tablicę informacyjną © karolxii

Nad Bałtykiem ... w Słończu;)
Nad Bałtykiem ... w Słończu;) © karolxii

Dopiero z tej strony widać, że to
Dopiero z tej strony widać, że to "krzyżacka robota" - kościół w Czarżu © karolxii

Kościół w Kokocku
Kościół w Kokocku © karolxii

7% - to dla Kwaśniewskiego zdecydowanie za mało:)
7% - to dla Kwaśniewskiego zdecydowanie za mało:) © karolxii

Wieża ciśnień w Unisławiu
Wieża ciśnień w Unisławiu © karolxii

Wszystkie drogi prowadzą do
Wszystkie drogi prowadzą do © karolxii

Ostromecko na bis, ale w ciemnościach
Ostromecko na bis, ale w ciemnościach © karolxii

Kategoria Singlowa