Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi przemekturysta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 61809.38 kilometrów w tym 1419.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.27 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy przemekturysta.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 44.00km
  • Czas 07:00
  • VAVG 6.29km/h
  • Sprzęt GÓRAL 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

51 Zlot PTK - dzień I

Sobota, 18 czerwca 2011 · dodano: 26.09.2011 | Komentarze 3


Przebieg trasy: Okocim, Uszew, Gnojnik, Tymowa, Czchów, Filipowice, Ruda Kameralna, Borowa, Paleśnica, Bujne, Podole Górowa, Bartkowa Posadowa.

Zaliczone gminy: Brzesko, Gnojnik, Czchów, Zakliczyn, Gródek nad Dunajcem.

W dniach od 18 do 25 czerwca w miejscowości Bartkowa-Posadowa nad Jeziorem Rożnowskim odbył się 51 Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej. Uczestnicy podczas tych kilku dni pobytu mieli do pokonania 5 rodzajów tras opracowanych przez organizatorów. Każdą z nich należało odbyć w ciągu jednego, określonego dnia. Ponieważ jak się później okazało nie należały one wcale do najłatwiejszych, organizator mając na uwadze (jak sądzę), zróżnicowane możliwości kondycyjne uczestników, opracował dwie wersje tych tras: krótszą i dłuższą. Na bazę zlotową wybrano mieszczący się w Bartkowej-Posadowej (kilka metrów od jeziora) i jednocześnie będący centralnym punktem tej imprezy dom wczasowy „Stalownik”. Oczywiście część uczestników mieszkała w oddalonych o kilkadziesiąt metrów domkach wczasowych. Pozostała postanowiła rozbić własne namioty na polu namiotowym w sąsiedztwie „Stalownika”.
Na miejsce zlotu nolens volens musiałem dostać się korzystając z ..., oczywiście jakże by inaczej ... tak szacownej i przez wszystkich kochanych instytucji jaką jest PKP. Wybrałem „rejs” do Brzeska (najbliżej Bartkowej) z dwoma przesiadkami w Katowicach i Krakowie. Tak więc udałem się na dworzec główny PKP, gdzie umówiłem się z moim klubowym kolegą Bogusiem Matelskim i tu czekała nas bardzo niemiła niespodzianka. Okazało się, że wbrew temu o czym zapewniał nas rozkład jazdy (internetowy i klasyczny) - skład, którym mieliśmy jechać nie zawierał wagonu z przedziałem przeznaczonym do przewożenia rowerów. Tak więc przez kolejnych 7 godzin staliśmy w przejściu między wagonami.
Do Katowic dotarliśmy przed godz. 7.00 i czas do odjazdu pociągu do Krakowa postanowiłem wykorzystać na uzupełnienie prowiantu w najbliższym sklepie.
Kolejny etap podróży upłynął nam w bardzo miłej atmosferze. Po pierwsze jechaliśmy w wagonie z przedziałem dla rowerów, gdzie spotkaliśmy przemiłego Bikera, który samotnie zmierzał w Tatry aby pohulać tamtejszymi szlakami. Poza tym już na peronie w Krakowie, spotkałem kolegę z lat kiedy to uczęszczałem do szkoły średniej, który także zmierzał do Krakowa i tu również czas upłynął nam na ciekawych pogawędkach i wspominkach. Kiedy dojechaliśmy do Krakowa nie mieliśmy zbyt dużo czasu na przesiadkę, ale w końcu zapakowaliśmy się do właściwego pociągu, który zawiózł nas prosto do Brzeska – oczywiście skład nie zawierał wagonu z przedziałem dla rowerów. Najgorsze jednak było to, że przez cały ten czas podróży z Bydgoszczy czyli przez 11 godzin, nie zmrużyłem oka nawet na przysłowiowe 5 minut.
W Brzesku na stacji spotkaliśmy naszych kolegów z klubu „Gryf” i po krótkim omówieniu strategii i trasy do Bartkowej, ruszyliśmy w drogę.
W drodze po raz pierwszy doświadczyłem w pełni aury tego regionu. Po wyjeździe z Brzeska i przejechaniu 9 km postanowiliśmy zatrzymać się w restauracji w miejscowości Gnojnik. Wystarczyło kilkanaście minut aby pogoda zmieniła się ze średnio zachmurzonego nieba, w burzę z tak obfitym deszczem i silnym wiatrem jakich nie pamiętałem od najmłodszych lat. Musieliśmy właścicielce lokalu pomagać nawet usuwać skutki tej burzy, bo parasole pod którym siedzieliśmy po prostu przewróciły się w jednej chwili. Nie wspomnę już o zniszczonych kwiatach i potłuczonych doniczkach. Po przejściu burzy ruszyliśmy w dalszą drogę bez przykrych niespodzianek i pełną przepięknych widoków wzniesień Pogórza Rożnowskiego. Po drodze odwiedziliśmy piękny kościół p.w. św. Mikołaja w Tymowej, gdzie tamtejszy „parafianin-kustosz” oprowadził nas po wnętrzu kościoła, opowiedział pare ciekawych historyjek i od którego dostałem stempelek w „kocie”. Za miejscowością Czchów czekała nas przeprawa promem. Wstyd się przyznać, ale to był mój pierwszy raz kiedy to miałem okazję płynąć promem i jak się później okazało – nie ostatni na tym zlocie. Kolejny postój zrobiliśmy sobie w miejscowości Filipowice, aby w tamtejszym sklepie uzupełnić zapasy. I znowu ruszyliśmy w dalszą drogę aby wreszcie dojechać do naszego ośrodka.
Na miejsce dojechaliśmy ok. godz. 17.00 czyli po prawie 7 godzinach jazdy rowerem z Brzeska – zrobiliśmy 44 km. Niby to nie było dużo, ale w nogach czułem jakbym przejechał co najmniej 2 razy tyle. No cóż w woj. kujawsko-pomorskim nie ma takich stromych górek i podjazdów jak w tamtym regionie. W Bartkowej czekali już na nas koledzy klubowi i bardzo komfortowe lokum z wielkim łożem małżeńskim, które całe należało do mnie. O godz. 20.00 odbyło się powitalne ognisko. Ja niestety nie wytrzymałem i przed godz. 19.00 padłem na moje łoże nie mając nawet siły żeby zdjąć buty, a potem zasnąłem.

Wagon sypialny dla rowerzystów - takie "wygody" funduje nam PKP © karolxii


Na dworcu kolejowym w Brzesku © karolxii


Wreszcie na kołach :) © karolxii


Mimo wszystko piwa nie piłem ;) © karolxii


Tutaj zrobiliśmy sobie postój na posiłek © karolxii


Widoki naprawdą są piękne © karolxii


Kościół św. Mikołaja w Tymowej © karolxii


Widok na wieżę zamku w Czchowie © karolxii


Przeprawa promem za Czchowem © karolxii


Trzeba uzupełnić zapasy © karolxii


Dojeżdżamy... © karolxii


... i już jesteśmy na miejscu. Może tego nie widać, ale byłem wykończony. © karolxii



Kategoria Interklubowa



Komentarze
biker81
| 14:32 wtorek, 31 stycznia 2012 | linkuj To mnie spotkałeś w pociągu z Katowic do Krakowa. Już od dłuższego czasu domyślałem się że to byłeś ty ale nie miałem pewności. Dla potwierdzenia to jest mój opis wyprawy.
Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku
Keto
| 16:31 środa, 28 września 2011 | linkuj PKP - he, he. Polskie Koleje Partactwa, skąd ja to znam. Najgorszy partner bikera.
JarMik | 06:17 wtorek, 27 września 2011 | linkuj Piękne tereny, ale "pomoc" PKP jak zwykle na tradycyjnym poziomie. Warto było jednak chyba ponieść roche wyrzeczń aby przezyć te cudowne chwile w fajnym gronie w jeszcze milszych okolicznościach.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!