Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi przemekturysta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 61809.38 kilometrów w tym 1419.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.27 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy przemekturysta.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 82.50km
  • Sprzęt EKSPEDYSZYN
  • Aktywność Jazda na rowerze

Śląsk Zielony - dzień pierwszy

Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 02.09.2013 | Komentarze 1


Przebieg trasy: Bielsko-Biała, Wapienica, Jaworze Dolne, Jasienica, Świętoszówka, Grodziec, Skoczów, Dębowiec, Babilon, Kończyce Małe, Karvina, Cieszyn.

Zaliczone gminy: Bielsko-Biała, Jasienica, Skoczów, Dębowiec, Hażlach, Zebrzydowice, Cieszyn.

Kiedy dowiedziałem się, gdzie w tym roku odbędzie się 53 Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej, od razu wiedziałem że nie wezmę w nim udziału. Sama świadomość, że baza zlotowa będzie mieścić się w odległości 75 km od bazy 52 Zlotu PTK z roku 2012 (Cesarka), czyli w miejscowości Koszelówka, skutecznie mnie zniechęciło. Tym bardziej, że tereny zwiedzone w ramach 52 Zlotu PTK zbyt nie były aż tak ciekawe, jak te które miałem okazję zobaczyć, kiedy byłem w Bartkowej-Posadowej. Dlatego też w tym roku, podobnie jak dwa lata temu, chciałem koniecznie znowu pojechać gdzieś na południe Polski.
Początkowo myślałem, że wybiorę sobie któryś z obszarów, które zaliczyłem do swojej "świętej trójcy pozycji obowiązkowych turysty-bikera", czyli Jurę Krakowsko-Częstochowską, Podhale wraz ze Spiszem i Orawą oraz trzecią z nich – Bieszczady. Jednak to, że jeszcze w Cesarce poznałem Beatę i Leszka z Cieszyna, którzy zaoferowali mi swoją pomoc, gdybym chciał wybrać się w ich rodzinne tereny, wybór padł na BESKID ŚLĄSKI i BESKID ŻYWIECKI.
Z załatwieniem noclegów nie było żadnych problemów i tutaj mogłem sobie wybrać między trzema miejscami. Wybór ostatecznie padł na dom studencki "Uśka". Bałem się czy trafię na ładną pogodę, ale najbliższe prognozy na drugą połowę czerwca, zapowiadały upał i bezchmurne słoneczne niebo w tej części Śląska. Zastanawiałem się jeszcze jak dojadę na miejsce, ale doszedłem do wniosku, że najpierw pociągiem dostanę się do Bielska-Białej, a potem stamtąd rowerem do Cieszyna.
Jechałem nocnym pociągiem, który na moje szczęście nie był przepełniony, a w przedziale rowerowym oprócz mojego EXPA, stał tylko jeden "góral", którego właściciel i tak wysiadł w Pszczynie. Dzięki uprzejmości pasażerów, dostałem miejsce siedzące obok przedziału z rowerami i dzięki temu mogłem spokojnie zdrzemnąć się przez jakiś czas.
Kiedy dojechałem do Bielska-Białej od razu poszedłem do kasy, aby kupić sobie bilet na drogę powrotną do Bydgoszczy. Potem opuściłem budynek dworca i kiedy znalazłem się za drzwiami poczekalni, od razu rzucił mi się w oczy ten przepiękny widok górskiego krajobrazu. Przed sobą miałem całkiem ładny widok na Beskid Śląski. Jednak nie samymi górami człowiek żyje, a ponieważ czas naglił, postanowiłem, że od razu zwiedzę sobie centrum miasta.
Tak więc "wzrokowo zaliczyłem" kolejno Zamek Książąt Sułkowskich, rynek Starego Miasta, katedrę Świętego Mikołaja, neorenesansowy ratusz, eklektyczny gmach Teatru Polskiego, muzeum "Dom Tkacza" oraz miałem okazję pośmigać sobie moim EXPEM niskozabudowanymi, wąskimi uliczkami Starówki, a także podziwiać architekturę dużych kamienic z przełomu XIX i XX wieku. W każdym bądź razie byłem mile zaskoczony tym, co zobaczyłem. Miasto ma naprawdę piękną zabudowę w swojej centralnej części i bardzo żałowałem, że nie miałem więcej czasu aby zwiedzić je dokładniej.
Po opuszczeniu Bielska-Białej udałem się na wschód, by dojechać do Kończyc Małych, gdzie przebywali moi znajomi Cieszyniacy biorący udział w jakimś rodzinnym pikniku spod znaku PTTK. Minąłem takie miejscowości jak Jaworze Dolne, Świętoszówka i znalazłem się w Grodźcu, gdzie miałem okazję zobaczyć gotycko-renesansowy zamek i posłuchać cieszyńskiej gwary przesiadujących na ławce przy zamkowym wejściu, starszych pań. Następną miejscowością był Skoczów. Tutaj mogłem podziwiać bardzo ładną zabudowę rynku, wśród której obiektem najbardziej rzucającym się w oczy, był pochodzący z przełomu XVIII i XIX wieku ratusz. Ze Skoczowa wyjeżdżałem w towarzystwie właśnie poznanej miłej "bikerki", która przez jakiś czas towarzyszyła mi na trasie.
Minęliśmy Dębowiec i kiedy dojechaliśmy do Babilonu, każde z nas ruszyło w swoim kierunku. Zanim jednak osiągnąłem cel troszkę pobłądziłem i zamiast do Kończyc Małych dojechałem do Kończyc Wielkich, gdzie miałem okazję zobaczyć tamtejszy barokowo-klasycystyczny pałac. W końcu z pomocą Beaty udało mi się dotrzeć na miejsce i wziąć udział zbliżającym się ku końcowi pikniku rodzinnym.
Impreza ta odbywała się na dziedzińcu gotyckiego zamku, a właściwie dworu obronnego z XIV wieku. Ludzi jak to bywa w czasie takich wydarzeń nie brakowało, a sądząc po ilości ustawionych rowerów, również i bikerów. Wśród nich miałem możliwość poznać kilka osób z cieszyńskiego "Ondraszka", spotkać ponownie tych z którymi miałem okazję porozmawiać jeszcze w na zlocie w Bartkowej-Posadowej no i oczywiście przywitać się z Leszkiem:). Kiedy impreza dobiegła końca wraz z Beatą i właśnie poznanymi bikerami z "Ondraszka" – Piotrem i Januszem, udaliśmy się w moją pierwszą zagraniczną podróż rowerem;).
Kiedy planowałem wyjazd ten wyjazd, powiedziałem sobie, że wreszcie muszę pojechać za granicę, bo jak do tej pory nie miałem okazji przekroczyć granic Polski. No cóż – przykre, ale prawdziwe. Ponieważ Cieszyn jest miastem w zasadzie granicznym, przyrzekłem sobie, że będę musiał odwiedzić Czechy nawet gdybym miał zaliczyć tylko jedno z czeskich miast przygranicznych. Bedzie to może śmieszna namiastka trasy zagranicznej, ale jednak będzie. Dlatego też propozycję Beaty powrotu do Cieszyna z Kończycz Małych przez Karvinę, przyjąłem z entuzjazmem:).
Gdy dojechaliśmy do granicy polsko-czeskiej, poczułem się trochę dziwnie, bo zamiast jakichkolwiek oznak dawnej odrębności państwowej dostrzegłem tylko dwie tablice. Jedna z napisem "Rzeczpospolita Polska. Granica Państwa", a druga "Česka Republiká". W każdym bądź razie chwila ta, kiedy przekraczałem granicę była dla mnie na tyle ważna, że uwieczniłem ją na trzech fotografiach. No i tak po tej ważnej dla mnie chwili, byłem już za granicą i spokojnie wraz z Beatą, Januszem i Piotrem jechałem sobie ulicą Borovského (po polsku pewnie Borowskiego) w kierunku centrum Karviny. A sama Karvina niczym nie różniła się od typowej małej polskiej mieściny, czyli najpierw jechaliśmy małymi uliczkami z typową zabudową domków jednorodzinnych, a gdy zbliżyliśmy się do centrum, gdzieniegdzie widać było nieduże 4-piętrowe bloki mieszkalne. Bardzo ładnie prezentował się rynek, zwany Frysztatem (kiedyś był samodzielnym miastem) ze stylową fontanną, klasycystycznym ratuszem oraz sąsiednimi obiektami – gotyckim kościołem p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego oraz wybudowanym na początku XVI wieku pałacem.
Po zakończeniu zwiedzania Karviny, ruszyliśmy drogą wzdłuż Olzy w kierunku Cieszyna. Przez większość trasy jechałem obok Janusza, który zabawiał mnie różnymi ciekawymi opowieściami oraz "jak z rękawa sypał dowcipami". Kiedy dojechaliśmy na miejsce musiałem koniecznie zrobić sobie zdjęcie na Moście Przyjaźni, który jako ten łączący dwa sąsiadujące zew sobą państwa, należy do swoistych ciekawostek turystycznych. Potem z pomocą moich Cieszyniaków zrobiłem jeszcze zakupy w Biedronce i wspólnie z Januszem udaliśmy się do "Uśki" – Domu Studenckiego Uniwersytetu Śląskiego, czyli bazy "noclegowo-wypadowej" moich wycieczek po Beskidzie Śląskim i Żywieckim.

Bielsko-Biała - Hotel President © karolxii


Bielsko-Biała - Rynek Starego Miasta © karolxii


Bielsko-Biała - Zamek książąt Sułkowskich © karolxii


Bielsko-Biała - Teatr Polski © karolxii


Bielsko-Biała - Muzeum "Dom Tkacza" © karolxii


Bielsko-Biała - Katedra św. Mikołaja © karolxii


Zamek w Grodźcu Śląskim © karolxii


Skoczów - późnobarokowy ratusz wraz z z przyległymi kamienicami © karolxii


Widok na Górkę Wilamowicką © karolxii


Wśród Ondraszków:) © karolxii


Historyczna chwila - za chwilę będę za granicą, po raz pierwszy ...:) © karolxii


Karvina - ulica Frystatska © karolxii


Karvina - kościół pw. św. Krzyża © karolxii


Cieszyn - na Moście Przyjaźni © karolxii




Komentarze
jarmik
| 06:53 niedziela, 8 września 2013 | linkuj co to owijac w bawełnę i mydlic oczu - sląsk o góry kocham, rower tez więc gdybym był z toba tam to cały czas czułbym sie jak po maryśce albo innej amfie. super wyprawa. gratulka!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!