Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi przemekturysta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 61809.38 kilometrów w tym 1419.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.27 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy przemekturysta.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 81.00km
  • Sprzęt EKSPEDYSZYN
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pilska Setka 2013 - dzień pierwszy

Sobota, 20 kwietnia 2013 · dodano: 25.04.2013 | Komentarze 5


Przebieg trasy: Dworzec PKP Piła Główna, Kaczory, Śmiłowo, Zelgniewo, Głubczyn, Paruszka, Plecemin, Krępsko, Stara Łubianka, Zawada, Szydłowo.

Kiedy w sierpniu 2009 roku po raz pierwszy pojechałem na "Magiczną Sobotę", nie przypuszczałem że rajdy te, organizowane przez pilskie PTTK, przypadną mi do gustu. Dlatego też w latach kolejnych 2010-2012, w przedostatni weekend sierpnia, bez najmniejszego wahania jeździłem na kolejne tego typu imprezy rowerowe do Piły. W tym sezonie powiedziałem sobie, że dobrze byłoby wziąć udział w innym cyklicznym rajdzie, który jest organizowany przez pilskie PTTK. Wybór padł na "Pilską Setkę", która odbywa się zawsze w kwietniu każdego roku. A dlaczego taka nazwa? Ano dlatego, że rowerzyści mają do pokonania dystans 100 km, rozłożony na dwa kolejne dni weekendowe czyli sobotę i niedzielę. Pod tym względem, jest to wydarzenie podobne do "Magicznej Soboty". Ale czym się wobec tego różnią? Czy jest to tylko kwestia terminu? Postanowiłem to sprawdzić i przekonać się, która z nich będzie tą atrakcyjniejszą, z uwagi na program jaki przygotował organizator.
Umówiłem się w sobotni poranek z Kajetanem u nas na osiedlu, a potem pędem na dworzec PKP dołączyć do naszych klubowiczów. I tutaj znowu mały zgrzyt. Trasa "Setki" miała prowadzić z Piły, między innymi przez miejscowość Kaczory, a potem dalej w kierunku Śmiłowa. I tutaj moi klubowi koledzy wpadli na "genialny" pomysł, aby wysiąść właśnie w Kaczorach. Stwierdzili, że nie chciało im się jechać z Piły do miejscowości, do której mogą dotrzeć wcześniej, wysiadając na stacji przed Piłą. Co prawda w Kaczorach musieliby czekać 2 godziny, aż cała ekipa "Pilskiej Setki" dojedzie tam z miejsca startu, ale co tam. Lepiej posiedzieć sobie i wypić piwko niż przejechać się rowerem 16 km.
Miłym akcentem podczas jazdy pociągiem było poznanie dwóch bikerów z Nakła, dzięki którym jazda pociągiem upłynęła nam w miłej atmosferze. Pamiętam, że jeden z nich zachwycał się częstotliwością wyjazdów i kilometrażem, robionym przez Jarka, o których przeczytał na Bikestat. W każdym bądź razie kiedy znaleźliśmy się na dworcu PKP w Pile, od razu udaliśmy się na Plac Zwycięstwa – czyli ten sam punkt zborny jak w "Magicznej Sobocie". I tutaj kolejna niespodzianka. Wśród uczestników rozpoznałem znajomego z "Dynamo" Krzyż, którego miałem okazję poznać podczas udziału w 52 ZPTK – Władka. Potem wysłuchaliśmy szczegółów dotyczących rajdu, które przekazał nam kierownik "Setki" czyli i tym razem Janek Balcerzak, no i w drogę ...
W miejscowości Kalina (Piła-Kalina), zrobiliśmy sobie pierwszy postój aby posłuchać ciekawostek o tym miejscu, które jak zwykle przekazał nam Janek. Co prawda nie za bardzo wsłuchiwałem się w jego opowieści, ale jedną rzecz zapamiętałem: znajdowaliśmy w pobliżu dawnej granicy polsko-niemieckej. W pobliżu miejsca naszego postoju znajdował się tzw. wersalski kamień graniczny, którego nazwa stanowiła upamiętnienie granicy wytyczonej na mocy postanowień Traktatu Wersalskiego z 1919 r.
Następnie ruszyliśmy w kierunku wsi Kaczory, gdzie czekał nas kolejny postój na terenie siedziby Stowarzyszenia Przyjaciół Kaczor i Okolic. Tutaj dołączyli do nas bikerzy z poznańskiej "Sigmy" oraz z czarnkowskiej Rowerowej Sekcji Turystycznej. Przy okazji dowiedziałem się, że wieś ta posiada 500-letnią tradycję – pierwsza wzmianka pochodzi z 1513 roku.
Następnie udaliśmy w kierunku Śmiłowa i dalej do Zelgniewa, gdzie zrobiliśmy sobie krótki postój przy tablicy pamiątkowej poświęconej poległym w walce z niemieckim najeźdźcą w 1939 r.
W Głubczynie, wsi gdzie kiedyś przebiegała granica polsko-niemiecka zatrzymaliśmy się przy miejscowym kościele p.w. Świętej Trójcy. Świątynia budowana w latach 1869-1871, ale najstarsze wzmianki dotyczące samej parafii sięgają końca XVI wieku. Ciekawostką jest fakt, że zachowały się tutaj także dawne poniemieckie budynki graniczne, tzw. zolle.
Za Głubczynem przejechaliśmy obok stacji kolejowej o tej samej nazwie, "przecięliśmy" 188-tkę i dojechaliśmy do Paruszki, a potem przepiękną drogą prowadzącą przez las, minęliśmy dobrze mi już znany z poprzednich rajdów Plecemin. Przebiega tędy północny odcinek Transwielkopolskiej Trasy Rowerowej, którą niestety teraz nie dane nam było jechać, bo zgodnie z zamiarem organizatora pojechaliśmy prościutko do Krępska. Tutaj z uwagi na zbliżającą się porę obiadową, zrobiliśmy sobie dłuższy postój w "Barze pod Słoniem".
Mój nowo zakupiony termos "Food Jug" firmy Esbit, ponownie zdał swój egzamin. Wynik był zadowalający. Słoikowy obiadek, po około 8 godzinach bytności w tym "sprzęcie", był ciepły. Chociaż spodziewałem się lepszych rezultatów, to jednak mogłem śmiało powiedzieć że zjadłem ciepły posiłek. Zaniepokoił mnie tylko lakier pokrywający zewnętrzną powierzchnię dna termosu, który z niewiadomych przyczyn zaczął "znikać".
Za Krępskiem aż do Starej Łubianki, czekał nas znowu bardzo ładny odcinek trasy przez las. W Zawadzie zatrzymaliśmy się przy najstarszym w tych okolicach kościołem. Drewniany, pochodzący z XVII wieku p.w. Świętego Jana Chrzciciela, mieliśmy okazje zobaczyć również od środka, a po skończonym zwiedzaniu wyruszyliśmy do ostatniego punktu dzisiejszego programu, czyli Szydłowa.
Ostatni odcinek dzisiejszej trasy nie należał do najprzyjemniejszych. Niektórzy "bikerzy" zostali pokonani przez dość stromy podjazd i musieli prowadzić swoje pojazdy. Wysiłek nasz został jednak wynagrodzony. Kiedy dojechaliśmy na miejsce okazał się, że nocować będziemy w nowo wybudowanej części Zespołu Szkół im. J. Korczaka.
Muszę się przyznać, że warunki były naprawdę niezłe. Było sporo miejsca, gdzie mogliśmy zostawić nasze rowery, a klasy w których spaliśmy były przestronne.
Kiedy zakończyliśmy nasze zakwaterowywanie, mogliśmy posilić się pyszną grochówką i zostaliśmy obdarowani pamiątkowym kubkiem rajdowym. Potem wszyscy udali się do sali gimnastycznej, gdzie tradycyjnie odbyło się losowanie nagród i dalsza część po zakończeniu której, udaliśmy się na zasłużony wypoczynek.

W takim składzie dojechaliśmy do Piły © karolxii


Jak zwykle kilka słów od organizatora przed rozpoczęciem rajdu © karolxii


Na Placu Zwycięstwa w Pile © karolxii


A więc kolejna puszcza zaliczona;) © karolxii


Jedziemy w kierunku Kaczor © karolxii


Kościół pw. św. Andrzeja Boboli w Kaczorach © karolxii


Przed siedzibą Stowarzyszenia Przyjaciół Kaczor i Okolic © karolxii


Dojeżdżamy do Śmiłowa © karolxii


Teren obszaru chronionego krajobrazu "Pojezierze Wałeckie i Dolina Gwdy" © karolxii

Okolice Starej Łubianki © karolxii


Kościół pw. św. Jana Chrzciciela w Zawadzie © karolxii


Ostatni etap rajdu nie należał do łatwych © karolxii


Podczas wręczania nagród - sala gimnastyczna w szydłowskiej szkole © karolxii


W naszej sypialnio-jadalni czyli sali lekcyjnej szydłowskiej szkoły © karolxii


Kategoria Interklubowa



Komentarze
iskiereczka74
| 20:35 piątek, 26 kwietnia 2013 | linkuj Dziękujemy za okazaną życzliwość i wspólne kilometry ! Gdy tylko Wasze rowerowe ścieżki zawiodą Was do Szczecina dajcie znać, to chętnie Was spotkamy !

Pozdrower-y
BubiTeam, czyli : edith&syl;&kara;&pauli;
więcej o naszych wycieczkach możesz poczytać na: bubiteam.blox.pl
przemekturysta
| 20:25 czwartek, 25 kwietnia 2013 | linkuj Ok. Dzięki za radę:). Nie ma co przesadzać, bo faktycznie w ten sposób można dziecko do tego zrazić.
rowerzystka
| 19:37 czwartek, 25 kwietnia 2013 | linkuj Tylko powoli, w formie zabawy. Ja swoją, już teraz dorosłą córkę, w pewnym momencie przetrenowałam. Do dziś ma wstręt do roweru.
przemekturysta
| 19:32 czwartek, 25 kwietnia 2013 | linkuj Faktycznie. Udała im się córcia. Ja moją Gabrysie, tez od tego sezonu zacznę gorąco namawiać do rowerowania na dłuższych dystansach.
rowerzystka
| 09:21 czwartek, 25 kwietnia 2013 | linkuj Byli też moi znajomi rowerzyści, nawet ich widać na 7 zdjęciu po prawej stronie, w jaskrawo zielonych kurtkach ze swoją córcią, która dzielnie pokonała całą trasę :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!