Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi przemekturysta z miasteczka Bydgoszcz. Mam przejechane 61809.38 kilometrów w tym 1419.46 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.27 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy przemekturysta.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 123.00km
  • Sprzęt FJUŻYN
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trochę urzędowo, trochę zabytkowo ...

Czwartek, 8 lutego 2018 · dodano: 09.02.2018 | Komentarze 5


Przebieg trasy: Bydgoszcz-Bartodzieje, Ostromecko, Dąbrowa Chełmińska, Unisław, Chełmno, Stolno, Lisewo, Papowo Biskupie, Chełmża, Ostaszewo, Łysomice, Papowo Toruńskie, Grębocin, Toruń.


Od jakiegoś czasu zastanawiałem się jak to jest z tym zaliczaniem gmin. Kiedy tak naprawdę można daną gminę uznać za zaliczoną. Czy wtedy kiedy znajdę się w zasięgu jej granic ? W takim wypadku wystarczy, że ową granicę przekroczę w minimalnym stopniu i nie będzie to miało znaczenia czy nastąpi to w lesie, na drodze, bądź w pierwszej lepszej miejscowości którą napotkam. A może powinienem ją przejechać wzdłuż lub wszerz;). Twórca strony "www.zaliczgmine.pl" raczej nie ustalił w tej materii żadnych zasad. Pomyślałem sobie, skoro od jakiegoś czasu zbieram pieczątki z urzędów powiatów, miejskich oraz gminnych to mógłbym przyjąć następującą zasadę: daną jednostkę podziału terytorialnego (gmina, miasto, powiat) będę mógł uznać za zaliczoną, jeżeli przejadę przez miejscowość, która jest siedzibą takiej jednostki. W ten sposób rozwiąże problem jak dalece powinienem znaleźć się w granicach danej jednostki podziału terytorialnego, bowiem "stolice" bywają często usytuowane centralnie, ale i na obrzeżach takich jednostek. Oczywiście mi jako byłemu "petetekowcowi", będzie bardzo miło jeżeli takie zaliczenie "okraszę" stempelkiem otrzymanym z takiego, czy innego urzędu.
Dzisiejsza wycieczka miała na celu zrealizowanie drugiej części wyżej przyjętej zasady, czyli uzupełnieniu brakujących pieczątek, a także bliższej "lustracji" dwóch zabytkowych obiektów: Baszty Panieńskiej w Chełmnie i kościoła p.w. Świętej Barbary w Grębocinie.
Lutowy poranek przywitał mniej przepiękną pogodą. Co prawda temperatura (-11°C!!!) nie była już tak bardzo sprzyjająca jeździe na rowerze, ale za to niebo było praktycznie bezchmurne i wiatr niezbyt silny. Niewiele się zastanawiając ruszyłem standardową trasą przez Bydgoszcz w kierunku Mostu Fordońskiego.
Kiedy tak sobie jechałem przez most, na wyświetlaczu mojego Garmina zauważyłem niepokojący komunikat "Baterie wyczerpane". Hm... to dziwne, ale mógłbym przysiąc że po ostatnim ładowaniu Eneloop'y, którymi regularnie zasilam moją nawigację nie były jeszcze używane. Przynajmniej nie na tyle intensywnie, żeby teraz były wyładowane. W każdym bądź razie zlekceważyłem ten komunikat i jechałem dalej drogą do Ostromecka. W ostromeckim parku akumulatory odmówiły posłuszeństwa na dobre i musiałem je wymienić. Niestety, ale i ten komplet nie wytrzymał zbyt długo i w nowodworskim "warzywniaku" musiałem kupić komplet standardowych bateryjek.
Pewny siebie, że to koniec problemów na dzisiaj jechałem sobie dalej w kierunku Dąbrowy Chełmińskiej. Na ścieżce rowerowej, zauważyłem przed sobą dość sporej wielkości zamarzniętą kałużę, którą zamiast ominąć postanowiłem przejechać niczym rozpędzony pociąg, ale w ostatniej chwili zacząłem hamować i właśnie dzięki takiemu niezdecydowaniu zaliczyłem klasyczną "glebę". Poza lekko przesuniętym bagażnikiem na szczęście nic się nie stało i dlatego też szybko stanąłem wraz z moim FJUŻYNEM na równe nogi i ruszyłem dalej, ale już nie ścieżką rowerową tylko "pięćsetpięćdziesiątkąjedynką".
Kiedy dojechałem do Dąbrowy Chełmińskiej od razu udałem się do miejscowego Urzędu Gminy, gdzie dostałem pieczątkę, zrobiłem parę fotek i kontynuowałem trasę w kierunku Unisławia. Potem przez Gołoty i Dorposz Szlachecki do Chełmna, ale znowu zacząłem mieć problemy wymienionymi bateriami. Zmusiło mnie to zaliczenia kolejnego sklepu – w Brzozowie, gdzie kupiłem kolejny komplet baterii, ale tym razem alkalicznych z nadzieją, że to koniec problemu z zasilaniem nawigacji.
Dotarłem wreszcie do Chełmna. Odszukałem bez większych problemów Basztę Panieńską, którą uwieczniłem na kilku fotkach, potem do punktu informacji turystycznej mieszczącego się z zabytkowym ratuszu po zaległe pieczątki, a na końcu do Urzędu Gminy i Urzędu Miasta.
Po opuszczeniu Chełmna udałem się w kierunku Stolna, a potem dalej do Lisewa. Jechało bardzo miło z uwagi na przepiękną pogodę, chociaż momentami musiałem zwalniać z uwagi na remonty dróg, a właściwie ich poszerzanie. Na tych odcinkach niestety, ale obowiązywał ruch wahadłowy. Kiedy zacząłem zbliżać się do Lisewa mój wygłodniały żołądek zaczął bardzo mocno przypominać mi o sobie. Kupiłem litrową butelkę Pepsi w miejscowym sklepie, a potem od razu udałem się do lisewskiego Urzędu Gminy, ale nie tylko po stempel. Tym razem zapragnąłem zrobić sobie postój śniadaniowy i odpocząć. Chociaż nie przejechałem zbyt dużego dystansu, to jednak miałem wrażenie, że dzisiejsza mroźna pogoda solidnie mnie wychłodziła i miałem po prostu dość dalszej jazdy.
Panie z sekretariatu urzędu były dla mnie bardzo miłe. Nie tylko pozwoliły, abym w spokoju zjadł drugie śniadanie przy stole, to jeszcze chciały poczęstować mnie kawą za którą z uśmiechem podziękowałem. Kiedy wreszcie nakarmiłem mój wygłodniały żołądek i ogrzałem się, byłem gotowy do drogi.
Następną miejscowością było Papowo Biskupie. Ostatni raz byłem tutaj w lipcu 2014 roku, kiedy to zaliczałem kościoły gotyckie Ziemi Chełmińskiej. Tak więc tytułem przypomnienia;), pojechałem zobaczyć jak wyglądają ruiny zamku krzyżackiego i gotycki kościół p.w. Świętego Mikołaja. Następnie odwiedziłem miejscowy Urząd Gminy, w którym to otrzymałem bardzo ładne stempelki do moich książeczek.
Z Papowa dojechałem do Chełmży, gdzie zaliczyłem kolejne urzędy – miasta i gminy. Potem przez chwilę się zastanawiałem co robić dalej, jaką wybrać trasę. Pierwsza opcja obejmowała następujące miejscowości: Łubiankę, Łysomice, Grębocin i Toruń. Druga wyglądała podobnie, ale z pominięciem Łubianki. Ostatecznie wygrała opcja druga i dlatego też swoje "rowerowe kroki" skierowałem na południe.
Najpierw dojechałem do Urzędu Gminy w Łysomicach. Obecna jego siedziba mieściła się w jakimś białym "blaszaku" przy "dziewięćdziesiątcejedynce", o czym wcześniej informowały wielkie tablice, które wcześniej zauważyłem na trasie. Powód był oczywisty – remont siedziby właściwej w samym sercu Łysomic. I tutaj spotkała mnie fajna przygoda. Kiedy wjechałem do tego właśnie "blaszaka", aby odnaleźć główny sekretariat, zostawiłem mojego "FJUŻYNA" w bardzo długim korytarzu przed wejściem do jakiegoś pokoju, gdzie przyjmowano petentów w bliżej nieokreślonych sprawach. Oczywiście w pokoju tym dostałem gminny stempelek, ale kiedy z niego wyszedłem również dostałem ... reprymendę od pań sprzątających. Były bardzo oburzone, że pozwoliłem sobie na wjazd, a właściwie wprowadzenie roweru do środka. Jedna z nich zapytała mnie z przekąsem, czy do kościoła też wjeżdżam rowerem. Odpowiedziałem, że owszem a ona na to, że jestem bezczelny. No cóż może i do najuprzejmiejszych osób nie należą, ale nie raz zdarzało mi się wprowadzić rower do kruchty i jak do tej pory nikt uwagi mi nie zwrócił. Tak więc moja odpowiedź nie była z pewnością przejawem złośliwości, bo przecież powiedziałem "najprawdziwszą prawdę";). A tak na marginesie, to kiedyś przeczytałem, że dawniej kruchta była jedynym miejscem kościoła, gdzie mogły przebywać osoby nieochrzczone i odbywające pokutę.
Z tymczasowej siedziby urzędu przez Łysomice oraz Papowo Toruńskie dojechałem do ostatniego punktu dzisiejszego programu, czyli do Muzeum Piśmiennictwa i Drukarstwa w Grębocinie, mieszczącego się w danym pokrzyżackim kościele p.w. Świętej Barbary. Myślałem, że zwiedzę sobie ten obiekt, ale brak czasu pozwolił mi tylko na zrobienie kilku fotek, chwilę rozmowy z bardzo miłą Panią Kustoszką (?). Musiałem zdążyć na pociąg do Bydgoszczy, a czasu miałem naprawdę niewiele. Tak więc po krótkiej wizycie w tym bardzo ciekawym, ale jednocześnie słabo rozreklamowanym miejscu (przynajmniej tak ja to widzę), ruszyłem w kierunku dawnego grodu Kopernika i na dworcu Toruń-Miasto wsiadłem na pociąg do Bydgoszczy. Musiałem koniecznie zdążyć, bo jeszcze tego samego wieczora czekało mnie wyjście z synusiem na basen.
I na koniec, gdyby tak posumować wszystkie moje aktywności tego dnia czyli:
1. jazda na rowerze,
2. bieganie po piętrach i korytarzach urzędów,
3. pływanie z Mikołajem,
mógłbym z czystym sumieniem napisać, że miałem dzisiaj swój TRIATHLON;).


Urząd Gminy w Dąbrowie Chełmińskiej
Urząd Gminy w Dąbrowie Chełmińskiej © przemekturysta

Baszta Panieńska w ciągu chełmińskich murów
Baszta Panieńska w ciągu chełmińskich murów © przemekturysta

Budynek Urzędu Gminy i Urzędu Miasta w Chełmnie
Budynek Urzędu Gminy i Urzędu Miasta w Chełmnie © przemekturysta

Zimowy krajobraz w okolicach Stolna
Zimowy krajobraz w okolicach Stolna © przemekturysta

Urząd Gminy w Lisewie
Urząd Gminy w Lisewie © przemekturysta

Ruiny zamku w Papowie Biskupim
Ruiny zamku w Papowie Biskupim © przemekturysta

Urząd Gminy w Papowie Biskupim
Urząd Gminy w Papowie Biskupim © przemekturysta

Urząd Miasta w Chełmży
Urząd Miasta w Chełmży © przemekturysta

Urząd Gminy w Chełmży
Urząd Gminy w Chełmży © przemekturysta

Urząd Gminy w Łysomicach
Urząd Gminy w Łysomicach © przemekturysta

Muzeum Piśmiennictwa i Drukarstwa w Grębocinie, mieszczące się w dawnym kościele pokrzyżackim p.w. Świętej Barbary
Muzeum Piśmiennictwa i Drukarstwa w Grębocinie, mieszczące się w dawnym kościele pokrzyżackim p.w. Świętej Barbary © przemekturysta


Kategoria Singlowa



Komentarze
przemekturysta
| 20:34 poniedziałek, 12 marca 2018 | linkuj W weekendy nie zbieram pieczątek, no chyba że trafi się jakieś ciekawy obiekt, który jest czynny (np. muzeum). Czasami też można trafić na jakiś rajd pieszy lub rowerowy, podczas którego można otrzymać stempelek od organizatora.
A co do Eneloop''ów, hm..., wydaje mi się, że moje akumulatorki już się troszkę zestarzały - używam je od września 2013 roku. Ich następna generacja (model BK-3HCDE) jak podaje producent, może pracować przy temperaturze -20°C.
zarazek
| 10:11 sobota, 17 lutego 2018 | linkuj Każda motywacja do jazdy dobra, ale co z tymi pieczątkami w weekendy? ;) U mnie też Enelopy szybko siadają w czasie zimy przy niższych temperaturach mimo pełnego naładowania.
przemekturysta
| 23:10 czwartek, 15 lutego 2018 | linkuj Raczej pieczątkobranie:). Te wszystkie gminy przez które jechałem, udało mi się już dawno zaliczyć.
jarmik
| 09:41 poniedziałek, 12 lutego 2018 | linkuj Normalnie gminobranie! Ten kościół w Grębocinie mijałem kiedyś wiele lat temu. Wracają wspomnienia.
jotka
| 18:42 piątek, 9 lutego 2018 | linkuj Piękny dystans, fajna aplikacja mapkowa :) zainstaluję ją :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!